Léa wstała szybko od stołu i pobiegła w stronę granicy obozu. Wiedziała, że może się przemieszczać innym sposobem, jednak nie chciała jeszcze bardziej zdenerwować swojego ojca.
Biegnąc dziewczyna przywołała wspomnienie, które na zawsze odmieniło jej życie. Przez nie jej ojciec… Nie, nawet teraz nie mogła wypowiedzieć tego słowa, które zmieniło jej życie.
To działo się na Olimpie. Czarnowłosa bogini podeszła do swojego ojca, który stał oparty o barierkę i przyglądał się latającej reklamie „Boskich mistrzostw w piłce nożnej”; oczywiście na reklamie widniała postać Apolla, a w tle można było dostrzec Hermesa, który zawsze wciśnie się tam gdzie nie powinno go być.
– Witaj, Zeusie – rzekła Léa i stanęła obok ojca.
– Miło cię widzieć, Léo – odparł bóg niebios i przeniósł wzrok na swoją córkę. – Oczywiście nie przyszłaś tu bezinteresownie, nieprawdaż?
– Oczywiście – prychnęła. – Miałabym się dostawać na drugi koniec Olimpu by cię odwiedzić?
– Nie, nawet mi to nie przeszło przez myśl. Jak tam twoja praca?
– Beznadziejnie. Ci głupi Ziemianie najwyraźniej nie odczuwają mojej pomocy. Jakbym była za daleko… Ostatni przypadek, który mnie usłyszał, musiał mieć w sobie krew bogów… Taa, to jego „Być albo nie być” zawsze mnie denerwowało. Nie mógł nawet sam wymyślić dalszej części monologu…
– A kiedy mu pomagałaś? – spytał Zeus, chcąc najwyraźniej powstrzymać monolog Léi.
– Hm… jakieś trzy wieki temu… chyba, że straciłam rachubę czasu – odparła.
Léa popatrzyła na oczy Zeusa, które swoim kolorem przypominały zachmurzone niebo. Prawie wszyscy bogowie mają niebieskie oczy – pomyślała, jednak nie było to teraz najważniejsze. Musiała poprosić ojca, wiedziała, że inaczej przez kolejne trzy wieki będzie sobie wyrzucała, że stchórzyła. A ludzkość coraz bardziej jej potrzebowała…
– Ojcze… – zaczęła powoli, poszukując w swojej głowie odpowiednich słów. Musiała być naprawdę zestresowana, bo przecież to ona zawsze zsyłała natchnienie.
– Léa, wiesz, że w ostateczności cisnę w ciebie piorunem, co i tak przeżyjesz, bo Hades ma u ciebie dług wdzięczności. Po prostu zapytaj.
– Mogłabymnajakiśczasstaćsięczłowiekiem? – powiedziała niesamowicie szybko.
– Mogłabyś powtórzyć, bo nic z tego nie zrozumiałem – zaśmiał się Zeus.
– Mogłabym na jakiś czas stać się człowiekiem? – odparła trochę wolniej dziewczyna i zamknęła oczy.
Piorun, który uderzył w Amerykę przeszedł do historii jako najsilniejsze wyładowanie elektryczne.
– Co ty sobie myślałaś? – zagrzmiał bóg niebios i spojrzał na córkę z nieskrywanym gniewem.
– Ja… Mam dosyć siedzenia na Olimpie i nic nie robienia. Wy chociaż w dawnych czasach pojawialiście się na ziemi, jesteście tam znani! A ja? O mnie nikt nigdy nie słyszał, nie brałam udziału w żadnej wojnie, czy w jakimkolwiek ważnym wydarzeniu! Jak niby mam pomóc ludziom, skoro oni sami nie wierzą, że istnieje ktoś taki jak ja? Ich wezwania są zbyt słabe, by mogła dotrzeć do nich jakakolwiek odpowiedź! Niby dlaczego nie mogłabym na jakiś czas stać się człowiekiem, by poznać życie ludzi, nie bogów czy herosów? Ojcze, jako jedyna z bogów nie odwiedziłam nigdy Ziemi! Dlaczego Artemida może podróżować po całej kuli ziemskiej, Apollo codziennie odwiedzać ją wraz ze wschodem słońca, a ty schodzić kiedy tylko zechcesz na powierzchnię? – wykrzyczała dziewczyna i od razu wiedziała, że popełniła błąd.
– Skoro tak bardzo pragniesz śmiertelniczego życia, to mogę ci je załatwić! – zagrzmiał Zeus i cisnął w Léę piorunem.
Dziewczyna poczuła jak opuszczają jej siły, jak spada i kurczy się w powietrzu. I co ja narobiłam – pomyślała.
Jednak teraz Léa czuła, że postąpiła dobrze. Zdobyła doświadczenie, wiedziała już, jak będzie mogła wykorzystać swoje talenty, gdy je odzyska… Jeśli je odzyska.
Po kilku godzinach od „incydentu” dostała list od matki, w którym zapewniała ją, że Zeus w końcu cofnie swoje zaklęcie. Mijały jednak kolejne lata, a w życiu dziewczyny nic się nie zmieniało.
Patrzyła bezsilnie na wojny, które wybuchły, wyrzucała sobie, że nie została na Olimpie i nie wyperswadowała tym osobom półkrwi tego pomysłu z głowy. Kto jednak słuchałby kobiety, która twierdzi, że jest nieznaną grecką boginią?
Jednym krokiem przekroczyła granicę obozu. Czuła jak siły, które do niej powracały, znikły. Znów była śmiertelniczką, słabszą od herosów.
Czuła, że jej ojciec ją obserwuje. Zawsze potrafiła wyczuć spojrzenia innych.
– Wiem, że tu jesteś – mruknęła, wiedząc, że ojciec ją usłyszy.
I rzeczywiście. Obok niej zmaterializowała się postać Zeusa.
– Hej, tato – wybąkała dziewczyna, czując się jak małe dziecko, które postąpiło źle.
– Znowu się spotykamy, choć ostatnimi czasy unikałaś mnie jak ognia – warknął bóg.
– Może i jestem człowiekiem, ale wiem, kiedy nie wypada się pokazywać własnemu ojcu, który może cię zabić jednym ruchem ręki – powiedziała spokojnie.
– I jak ci się podoba życie śmiertelnika? – zapytał Zeus, lekceważąc jej tłumaczenie.
– Nie jest tak złe, jak wam się wydaje. Choć czasem brakuje mi tej mocy, którą mogłam się bawić, gdy tylko zechciałam.
– Dlatego przybyłaś do Obozu?
– Tak, ale ogólnie to chciałam cię wyprowadzić z równowagi – powiedziała Léa i wyszczerzyła zęby do swojego ojca.
– Nie pozwalasz sobie na zbyt wiele, moja droga? – spytał unosząc brwi.
– Zeusi, nie robiłam tego ponad dziewięćdziesiąt lat! Pod tym względem, z powrotem chciałabym być nieśmiertelna – westchnęła i odwróciła się od ojca by spojrzeć na niebo, które już się uspokoiło.
Poczuła dłoń ojca na swoim ramieniu, jednak się nie odwróciła. Nie miała po co.
– Léa, bo jeśli chodzi o twoje człowieczeństwo…
CDN
genialne:)
noooooooooooooooooo, genialne! ;P
Super xD
Hmm… ciekawe, co Zeus chciał Lei powiedzieć xD Może, że nie może już być znowu boginią?
Czekam niecierpliwie na następną część 😛
super 😉
Jeden z moich ulubionych fanficków
świetne 😀 Lea jest boginią natchnienia? czy czego?
Boskie! Coraz ciekawsze
TO
JEST
SUUPER
KIEDY NASRĘPNA CZĘŚĆ?
to jest boooskie !!!!!!!!!!!!
Ok widać że zmierzasz do naszego pomysłu Jestem z ciebie dumna 😀
Ja z siebie też 😀
To fajnie
I know
MI strasznie się podoba.
brawo! z niecierpliwieniem czekam na następną część.
Łe no superowo!!
A co powie dziadek Zeus???
masz świetne pomysły (: oby tak dalej ^.^
Świetne!Na prawdę!
Na Zeusa! Co On chciał powiedzieć?! SUPER!!!!! Trzyma w napięciu jak thrillery MacLeana! Oby tak dalej!!!
P.S. A wino może być pomarańczowe albo zielone? Prooooooooszęęęęę!!!!!!!!xD
Zasługujesz na THE BEST!
Zgadzam się z przed i przed przed piszącymi.
Ciekawe, czy będzie piąta część, bo minęły już prawie trzy miesiące i nic.
Oczywiście, że będzie 😉 Już mam nawet napisaną, ale przepiszę jak wrócę do domu za tydzień, bo przez 5 tygodni byłam u rodziny (i nadal jestem), więc poświęciłam się pisaniu 😉
PS: Zdradzę, że zaczęłam pisać nowe opowiadanie, resztę dowiecie się za tydzień 😉
Dziękuję za odpowiedź. 😉 Nie mogę się już doczekać twojego nowego opowiadania
Napiszesz coś więcej o swoim nowym opowiadaniu, Eveleine? 😀
Napiszę oczywiście, ale jak się pojawi ostatni post, który… dzisiaj wysłałam do adminki z prośbą o wstawienie. NIE BIJCIE! *krzyczy, chowając się pod łóżkiem. Po chwili ucieka z wrzaskiem, bo zobaczyła tam wielkiego pająka* Przepraszam za opóźnienia, jednakże miałam eee…. zanik weny *słyszy jak irytujący głosik w jej głowie ochrzania ją za kłamstwo* no dobra, dopadł mnie leń :D.
Co do nowego opowiadania to zdradzę tylko tyle, że będzie nosił tytuł „Powiew Szczęścia” i, że początek będzie z perspektywy Lei.
Tytuł opowiadania interesujący i fajnie, że z perspektywy Lei.
Super!!!