Rozdział 8
Od razu poszłam do mojego domku i zaczęłam pracę nad tym. Wtedy weszła Anna, trzymając jakieś strzępki materiału.
– Co robisz? – zapytała Anna.
– Projekt mojej nowej broni.
– Po co?
– Tak na wszelki wypadek.
– A kto ci to zrobi?
Podeszła do swojego łóżka i rzuciła te strzępki na łóżko. Usiadła do stołu i zaczęła coś rysować.
– A ty co robisz? – zapytałam.
– A wiesz, córka Ateny Aleksandra powiedziała, że jak jej zrobię szybko jakiś super projekt sukni na bal, to nauczy mnie jazdy na pegazie.
– Fajnie, ale zaraz, chwila jaki bal?
– Za tydzień będzie bal.
– A nas akurat nie będzie.
– Nie wiadomo, jak szybko się uwiniemy to zdążymy.
– Ta, marzenie ściętej głowy.
– Mów co chcesz. Właśnie, zrobić jakąś suknię też dla ciebie?
– Taaaa, nawet jak wrócimy to nie pójdę.
– Dobra, ale odpowiedz, kto zrobi ci tę broń?
– Pamiętasz Dannego z 3 klasy?
– Tak, ten brzydal. Był twoim chłopakiem.
– Dobra, nie jest brzydalem, tylko synem Hefajtosa.
– Już rozumiem, czemu bawił się ogniem. I on ci zrobi tą broń?
– Tak.
– Oj, Bree+Danny= się miłość.
– Cicho bądź!
– Dobra, powiedz szczerze: bardzo go lubisz?
– Może.
– Może? – zapytała i się zaśmiała.
– Cicho bądź, nikomu ani słowa.
– Jasne. Tajemnica sióstr.
– Dzięki, teraz się biorę do pracy.
Trochę wkurzyła mnie to, ale muszę robić ten projekt. To miała być broń w kształcie rękawicy z chowającą i wyciągającą się kuszą. Miałam kiedyś sen o tym. Myślę, że to będzie idealna broń dla mnie.
Już kończyłam. Strasznie mnie to zmęczyło. Poszłam szybko nad pomost, by dać mu projekt. Biegłam na pomost jak szalona. Był już na miejscu. Tak jak mówił, był na pomoście. Podeszłam do niego.
– Hej Danny!!
– Hej Bree!!
– Masz ten projekt. Da się to załatwić do jutra?
– Jasne. Sama robiłaś ten projekt?
– Kompletnie sama.
– Naprawdę dobry.
– Dzięki.
– To biorę się roboty. A ty idź odpocząć. Wyglądasz jak śmierć przed wakacjami.
– Dobra, na razie. Do jutra.
I sobie poszłam. Zaszłam na chwilę do wielkiego domu. Chodziłam tak po nim, aż przez przypadek weszłam do jakiegoś pokoju. Było tam mnóstwo jakiś albumów. Były ponumerowane rocznikowo. Wzięłam pierwszy lepszy. Wyszło, że wzięłam album Aresa z 1980. Było tam wiele zdjęć, było też tam zdjęcie grupowe i jedna osoba mi kogoś przypominała. Niestety nie mogłam się temu przypatrzeć długo, bo usłyszałam czyjeś kroki, więc wyjęłam to zdjęcie i szybko się schowałam za regałem z albumami. Wszedł jakiś satyr. Rozglądał się tak i wyszedł. Ja też musiałam szybko wychodzić. Wyszłam niezauważona, a zdjęcie schowałam do kieszeni i poszłam do domku. Chciałam jak najszybciej iść spać.
Kładłam się już spać, ale nie mogłam bo ciągle myślałam o tym zdjęciu. Anna dawno spała, ja też musiałam iść spać. Gdy zasnęłam miałam kolejną wizję.
Biegłam przez jakiś labirynt. Biegłam za czyimś krzykiem. Bardziej jakiegoś chłopaka. Dobiegłam na miejsce. Był to Danny. On stał w ogniu, ale się nie palił. Zobaczyłam kulę ognia, która goniła mnie, więc zaczęłam przed nią uciekać. Wybiegłam na ulice. Pusto było i strasznie słońce paliło. Potem zrobiło się ciemno i zobaczyłam jakąś kobietę ubraną jak na bal i podobną do mnie i Anny.
– Nie bój się – powiedziała kobieta.
– Czego mam się nie bać?
– Niczego.
– Kim jesteś?
– Persefoną.
Obudziłam się, dzięki Bogu nie budząc Anny. Nie mogłam zasnąć. Musiałam wyjść na świeże powietrze. Ubrałam się w dżinsy i moją ulubioną bluzę. Wyszłam nad jezioro nie budząc niczego. Za dużo spraw mam na głowie. To zdjęcie, moje wizje, Danny, Anna, misja. Nagle usłyszałam coś. W kuźni było zapalone światło. Pobiegłam tam, by sprawdzić, co tam się dzieje.
Rozdział 9
Otworzyłam drzwi i był tam Danny ‑ pracował nad czymś zawzięcie. Pewnie nad tą bronią. Biedak, powinien teraz spać, a nie zaharowywać się na śmierć. Zastukałam do drzwi i powiedziałam:
– Czy ktoś zamawiał pizzę?
– Hej. Czemu nie śpisz?
– Nie mogę zasnąć. A ty czemu?
– Pracuję nad twoją bronią.
– Mogę ci pomóc.
– Chcesz?
– Ta, i tak nie mam nic lepszego do roboty.
– Dobra.
I tak zaczęła się moja praca z Dannym. Naprawdę fajnie było. Pomagałam mu w kuciu, szyciu, i innym. Danny to prawdziwy dżentelmen. Nawet zastanawiałam się, czy go nie zaprosić na ten bal. Trochę się wstydziłam, ale wzięłam się w garść i go zapytałam:
– Słyszałeś o tym balu, co się szykuje?
– Tak.
– Idziesz na niego?
– To raczej nie jest miejsce dla nas.
– Dla nas?
– Dla synów Hefajstosa.
– A jak bym cię poprosiła?
– Ty mnie zapraszasz na bal? A nie Jacka?
– Co?!
– Myślałem, że go lubisz.
– Nawet gościa nie znam!!
– To wielkie sorry za mój błąd – zaśmiał się. Właśnie takiego go pamiętałam.
– To idziesz czy nie?
– Ale jutro idziesz na misje i chyba nie zdążysz…
– Postaram się, spokojnie.
– Mam to traktować jako randkę?
– Niee!!! Tylko spotkanie przyjaciół.
– Niech będzie.
– To super.
Gadaliśmy tak jeszcze przez godzinę. W końcu skończyliśmy o godzinie 6.45. Została nam jeszcze godzina do obudzenia Anny, więc zaczęłam przymierzać broń. Była idealna. Była to rękawiczka bez palców skórzana z czerwonym włącznikiem. Kliknęłam i w dłoni szybko wyskoczyła kusza.
– Jest idealna – powiedziałam.
– Dzięki. Wiem jaki jestem genialny.
– I jaki skromny.
– HAAAAA!!! – zaczęliśmy się śmiać.
– Nazwę cię Rock.
– Co to oznacza?
– Skała po hiszpańsku.
– Fajnie.
– Idę trochę poćwiczyć, idziesz ze mną?
– Nie, dzięki, ja idę już spać.
– Dobranoc.
– Nara.
Poszłam do tarcz, żeby postrzelać. Ani razu nie chybiłam. Była to najlepsza zabawa w moim życiu. Niestety musiałam wraca do domku, by Anna nie zauważyła, że mnie nie ma.
Rozdział 10
Tak jak już mówiłam, przyszłam do pokoju o 7.00, a Anna już wstała. Trochę mnie to zdziwiło bo zawsze śpi do 8.30.
– Gdzie byłaś? – zapytała Anna.
– Na dworze.
– Tak wcześnie?
– Nie mogłam zasnąć.
– Czemu?
– Miałam dziwny sen.
– Opowiedz mi o nim.
Opowiedziałam jej o tym śnie.
– To tak: albo Persefona chce z nami się z kontaktować, albo wciąż myślisz o Dannym.
– Zaraz, z nami?
– Nooo, ja też miałam dziwny sen.
– O czym?
– Jestem na polu, a tu nagle jakaś kobieta ubrana w piękną suknie. Długo się we mnie wpatrywała i w pewnej chwili w mojej ręce znalazł się list do mnie. Znowu spojrzałam na nią ale jej już nie było. W tym liście było: tajemnice kryje nawet rodzina. I się obudziłam. Było to dziwne, ale obudziłam z kwiatem w ręce. Po chwili zniknął. Ciekawe, co chce nam przekazać.
– Też mnie to zastanawia.
– Co masz na ręce?
– A to broń od Dannego.
– O właśnie, potem muszę udać się po jakąś broń, ale na początek spakujmy się. Zaraz wyruszamy.
– Dobra, spakujmy się.
Zaczęłyśmy się pakować. Wzięłam mój plecak podróżny. Spakowałam też telefon i założyłam moją broń. Potem poszłyśmy po Emily. W domku Aresa był straszny hałas jak na 8:00. Zastukałyśmy do drzwi. Otworzył nam jakiś chłopak. Łysy i bardzo umięśniony, co najmniej wyglądał na 15 lat.
– Czego tu? – zapytał chłopak.
– My po Emily – powiedziała Anna.
– Dzieciak, ktoś po ciebie.
– Zamknij się Lanny – powiedziała Emily przy drzwiach. – Dajcie mi chwilę.
– Spoko, poczekamy na ciebie przy wielkim domu.
– Nara.
Poszłyśmy sobie. Przypomniało mi się, że mam w kieszeni zdjęcie, które znalazłam w albumie.
– Zobacz na to zdjęcie. Na tego tu gościa.
– Trochę znajomo wygląda.
– Nooo, ale do kogo?
– Nie wiem.
– Potem to sprawdzimy. Chodź wybierzemy ci broń.
– Nareszcie.
– To co wolisz? Miecz, sztylet, strzałę?
– Chejron powiedział, że mogę wybrać tylko jedną broń.
Rozglądałam się tak po tej broni, aż natrafiłam na dużą staroświecką spinkę, nawet ładną, z kwiatem. Wzięłam ją i pokazałam Annie.
– A co ona potrafi? – zapytałam.
– Poczekaj – powiedziała, szukając, czy spinka ma gdzieś jakiś włącznik.
W końcu kliknęła pąk kwiatu i broszka przeobraziła się w miecz.
– Łał!
– To będzie moja broń. Nazwę ją Flora.
– Kwiat?
– Tak.
– Dobra, mamy wszystko, więc idziemy na spotkanie.
Poszłyśmy pod wielki dom.
Pod wielkim domem czekała Emily. Była spakowana, tak jak my. Chejron już też na nas czekał.
– Witam was. To zaczynamy waszą misje. Ruszajcie i nigdy się nie zatrzymujcie.
Powiedział te głębokie słowa i sobie poszedł.
– To chodźmy ku przygodzie – powiedziała Emily.
– No to chodźmy.
I tak przekroczyłyśmy próg obozu. Od razu poczułam się dziwnie, jakby ktoś się na mnie patrzył.
CDN
świetne.
Twoja opowieść , supcio ;*
Fajne
moja ulubiona 😉
Jak tak czytam, te ciekawe opowiadania, to sama wzięłam się za pisanie 😉
Ha, bardzo dobrze
fajowe!
super
świetne
super piszesz, tylko nie rozumiem trochę zachowania dzieciaków od Aresa. Każde rodzeństwo (na obozie Herosów) zawsze się lubi, nawet dziei Aresa, więc nie powinien sie tak odzywać do siostry, ale każdy robi błędy.
nie przyrywaj pisania!~!!