Tom IV
Długa przerwa spowodowana była tym, ze autor tego opowiadania jest zarazem „wielkim” artystą i wielkim leniem. Bardzo przepraszam! Dowiemy się jak Szymon przeżył wycieczkę w głąb żołądka Ladona i co robili, po co przyjechali nowi obozowicze. Szymon ponadto opowie co robił w czasie, gdy był w „żołądku” smoka i co zmusiło go do powrotu do obozu.
-Oj tam, oj tam przesadzasz troszeczkę cioteczko. Aż tak narcystyczny to ja nie jestem. Obudź ich- Zwrócił się do Szymona- Może pójdziemy się czegoś napić? Dionizosie nie masz przypadkiem jakiegoś winka? Szymek jak skończysz przyprowadź przywódców domków na zebranie. Weź ze sobą Jacka. Chodźmy, niech dzieci się tym zajmą.- I odszedł, trzymając za ramiona Artemidę i Dionizosa, którzy potulnie z nim szli. Chejron pogalopował za nimi. Szymek odczekał chwilkę i zaczął liczyć do dziesięciu. Ja w tym czasie próbowałam obudzić Percy’ego i Annabeth, ale mi nie wyszło. Już zamierzałam zacząć śpiewać, ale przed tym uchronił świat Szymon, który się do mnie odezwał.
-Powiesz mi kto jest teraz drużynowymi w danym domku? Trzeba ich najpierw obudzić, żeby się nie wystraszyli.- Logiki to mu nie brak. I zaczęłam wymieniać
-Percy, Annabeth, Nico, Sofii, Clariss, Bracia Hood- i tak dalej. W tym czasie on zaczął chodzić wśród śpiących i budził przeze mnie mówionych. Podszedł do tego czarnowłosego przystojniaka i jego też obudził. Clariss z Percym od razu rzucili się na Jacka z bronią, ale znów szybko zasnęli. Ja i Szymon zaczęliśmy tłumaczyć Annabeth i reszcie sytuację w atmosferze a) zdziwienia z martwychwstaniem Szymona jak to powiedzieli bracia Hood b) oburzeniem za „atak” na obóz, to głównie nowa przywódczyni domku Afrodyty, mało inteligenta osóbka, która nie zauważyła, że to my ich zaatakowaliśmy c) złości za przerwaną walkę, Clariis, d) radością z powrotu Szymona, Sofii i Annabeth i na końcu e) nieufnością ze strony Nica i Diomondy, córki Demeter, którzy dziwne rzeczy słyszeli o nowoprzybyłym. Sytuacja została jako tako wyjaśniona i Szymon zaczął budzić resztę. Oczywiście nie obyło się bez kłótni, ataków, urazów i tym podobnych rzeczy. W końcu po godzinie Łowczynie, Obozowicze i Nowoprzybyli zostali rozstawieni po kątach obozu i zapanował wreszcie kruchy spokój. I w końcu poszliśmy na zebranie rady, chodź nie zostałam zaproszona (wiem to przerażające, sama jestem tym oburzona), ale zabrała mnie Rachel ze sobą jako asystentkę Wyroczni (ale awansowałam =) ). W Sali był lekko pijany Asklepios, ale Pan D. szybko się nim zajął. Artemida i Chejron rozmawali przyciszonymi głosami.
-Witajcie wszyscy proszę siadajcie- powiedział uśmiechnięty Chejron. Z jednej strony usiedli Artemida i Pan D. Naprzeciw nich usiadł Asklepios, Szymon i Jack. Po prawej usiadł Chejron, a po lewej Percy z Annabeth, a reszta wokół tych „czterech” stronnictw. Zebranie zaczęła Artemida.
-Witajcie wszyscy.- Nikt jej nie odpowiedział oprócz Asklepiosa, który zawołał „Hello”- Chcemy omówić kilka spraw, na które wy musicie nam rozjaśnić- Zwróciła się do Nowoprzybyłych- Najpierw wyjaśnijcie po co przybyliście do obozu, dlaczego rozpoczęliście wojnę, skąd wzięło się tyle herosów w Europie i jak przeżyłeś atak Ladona, Szymonie oraz jak zostałeś opiekunem tych herosów Asklepiosie?- Żaden z tej trójki nie zamierzał zacząć odpowiadać na pytania bogini, mając nadzieję, że to nie on będzie musiał odpowiadać. W końcu Szymon się wyprostował i zaczął nam opowiadać.
-Rozpocznę od tego, że chciałbym was wszystkich bardzo serdecznie przywitać i przeprosić za długą nieobecność.- Uśmiechną się promiennie do nas, ale nikt mu nie odwzajemnił uśmiechu- Chyba zacznę od początku, aby wyjaśnić dziwne dla niektórych moje zmartwychwstanie. Jak większość z was wie, parę lat temu wybrałem się z grupką moich przyjaciół na ratunek Hypnosowi. Po tym jak uratowaliśmy tego niewdzięcznika, to znaczy, pana snów Atlas obudził Ladona, który zaczął nas atakować. Jedynym sposobem pokonania tej bestii, której nie dał rady pokonać sam Heraklea, było jej uśpienie. Postanowiłem się poświęcić i uśpić bestię i przy tym umrzeć. Na szczęście nie było mi to dane. Udało mi się w ostatniej chwili zniknąć w krainie snów. Moje wrodzone zdolności ujawniły się całkowicie i mogłem przebywać przez nieokreślony czas w krainie mojego ojca. A że znudził się mi się trochę obóz postanowiłem wykorzystać sytuację i się ulotnić. Korzystając z pomocy moich boskich braci, spakowałem się i opuściłem USA i wróciłem do Polski. Pytania później- wtrącił szybko Szymon do Annabeth- W rodzinnym kraju zacząłem nowe życie, całkiem przyjemne. Jednak moją sielankę przerwało pojawienie się Asklepiosa i Nyks- Popatrzył krzywo na boga lekarza.
-Nie przesadzaj tak- Powiedział syn Apolla- Chodzenie do szkoły, odrabianie zajęć, dodatkowe zajęcia, spotkania rodzinne, spokój to ma być sielanka? A gdzie dzikie imprezy, walki z potworami, kłótnie z bogami, walka z losem? To Ci daliśmy i dodatkowo możliwość odwiedzenia wspaniałych miejsc w całej Europie.
-Tak, tak. Tak jak mówiłem nim mi przerwano. Moją sielankę przerwało pojawienie się Asklepiosa i Nyks, któryż mieli dla mnie propozycję nie do od rzucenia, dosłownie. Zostałem zmuszony do opuszczenia Krakowa i zaczęcie podróży po Europie szukając dzieci pół-krwi. Udało mi się jakoś przekonać rodzinę i rozpocząłem wędrówkę- Dalej go nie słuchała bo zaczął opowiadać jak to znajdywał po kolei nowych herosów. Obserwowałem, a raczej się wpatrywałam w Jacka, który przybrał postawę podobną do mojego boskiego brata. Był przystojny i luzacki i obserwował wszystkich zebranych. Widać było, że zaczął się nudzić bo zaczął się huśtać na krześle. Asklepios w tym czasie zaczął przysypiać na stole. Znów zaczęłam słuchać Szymka.
-Po znalezieniu wszystkich, których miałem znaleźć zabrałem ich do dawnego obozu w Anglii, gdzie jeszcze działały zaklęcia ochronne. Czekaliśmy tam na dalsze rozkazy. W tym czasie zacząłem uczyć ich walki, historii itp. W końcu pojawili się Nyks i Asklepios i powiedzieli nam, że walka o Olimp się już zaczęła, a do Anglii przybył Japet z wojskiem. Kazali na go zatrzymać na wyspie Alisa Craig. Było tam cholernie zimno i połowa z nas się tam przeziębiła z powodu braku zaopatrzenia, którego ktoś nam zapomniał dostarczyć.- Znacząco spojrzał na śpiącego Asklepiosa- Japeta z wojskiem nie było aż tak wiele, ale i tak za dużo jak na naszą grupę, ale w decydującej walce nasz wspaniały przywódca Jack, obezwładnił Japeta, który został zesłany wprost w objęcia Tartara. Po wyleczeniu ran i odpoczynku zaczęliśmy ścigać po Anglii niedobitki armii Tytana. W końcu Nyks kazała nam jechać do obozu półkrwi.
-Co ty zrobiłeś z wielką chęcią i wcale nie zrobiłeś kłótni swojej babce, ależ skąd ty dobrowolnie przyjechałeś tutaj- dodał Asklepios życzliwie.
-Asklepios jako nasz opiekun wybrał według nie go najlepszy środek lokomocji, czyli statek. Nie chciał lub nie mógł poprosić Hermesa lub Irydę o stworzenie portalu z Anglii do USA, nie mogliśmy też lecieć samolotem, bo nasz biedny opiekun bał się czy Zeus nie strąciłby nas z nieba. Na statku dziwnym trafem trafiliśmy na piękną dziewczynę, którą syn słońca wypatrzył przed kilkoma dniami i z którą znikał na całe noce.- Uśmiechnął się do Asklepiosa.- Podróż się nam udała, wielu młodszych z nas była nią zachwycona i bezpiecznie dodarliśmy do Nowego Yorku. Za Nowym Yorkiem nasz wychowawca opuścił nas zbierać zioła, przy czym zabierając wszystkie pieniądze. W końcu stwierdziliśmy, że nie będziemy kraść.
-Ja tam nie miałem nic przeciwko temu- Wtrącił Jack, huśtając się na krześlę.
-Sam zadecydowałeś, że nie będziemy kraść i że idziemy prosto do obozu, a reszta Cię posłuchała.
-Zgodziłem się po tym jak zagroziłeś, że przez następny miesiąc będę miał koszmary.
-Nasz wspaniały przywódca to był tylko jeden z moich argumentów. Jak już mówiłem postanowiliśmy iść do obozu. Nasza kompania zatrzymała się przed magiczną obroną obozu, a mnie wybrano, żebym poinformował obóz, bo mnie znacie. Jednak zostałem zatrzymany na chwilkę przez mojego brata, Morfeusza, o czym dobrze wiedziałeś, bo wysłałem Ci wiadomość, że mnie coś zatrzymało. A ty zamiast zaczekać powiodłeś wszystkich do obozu i nie raczyłeś powiedzieć im o co chodzi. Po skończonej rozmowie pojawiłem się na środku obozu i zobaczyłem to co zobaczyłem. Oto koniec historii.
Koniec Tomu IV
Zaczepiste!!! Wielki powrót kłamczucha!!!
Cudowne!!!
Niesamowite!!! Kłamczuchu – cudowne!!! Czekam na Tom kolejny!! 😀
Chyba zacznę pisać krótsze opowiadania, bo nawet ja miałbym minimalne opory przed przeczytaniem
kłamczuch rządzi! I taka mała informacja, że już wysłałam w sobotę swoje pierwsze opowiadanie pt:”Dziedzic Asgardu”mam nadzieję, że wam się spodoba bo będzie tego ze 30 lub może 40 rozdziałów
Świetnie to wszystko wyjaśniłeś. Kim jest ten ciemnowłosy przystojniak?
cudowne