Tom IX
Dowiadujemy się wreszcie kto i dlaczego porwał Hypnosa, pana snu. W ogrodzie Hesperyd jest ktoś, kogo nie powinno już tam od dawna być, ciekawe kto? Dołączają do głównych bohaterów Święta czwórca i następuje piekło. Czy to koniec tej powieści i bohaterów?
.
-Słyszeliście to?- Spytała Sofii. Właśnie wchodziliśmy pod górę, do wejścia do Ogrodu Hesperyd. Po uśpieniu kotka za pomocą magii Tartar przesłał nas do Alcatraz, które było jego ulubionym miejscem w Ameryce. Stamtąd wydostaliśmy się z wycieczką koreańczyków (O pojawili się z tej celi Pstryk, O ładne kraty Pstryk. O Strażnik więzienia Pstryk.). Za pomocą magii Sofii dowiedzieliśmy się, w którą stronę mamy iść. Zostało nam już niewiele do dojścia. Mam nadzieje, że zdążymy na zachód słońca. Zachodzące słońce prawdę pokaże wam drogę. To przecież chodziło o Heliosa, prawda? Znów to usłyszałem. Cholera.
-Miau.
-Słyszeliście to?- Spytała Sofii?
-Nie nic nie słyszałem- Szybko odpowiedziałem, za szybko!
-Ja też to słyszałem, to było miauknięcie.- Powiedział Mike.
-Wydawało się wam.
-Miau.- Cholera!
-To twój plecak Szymek! Wziąłeś go! Miałeś zostawić go w recepcji Tartara!- Podeszła do mnie i zerwała mi plecak z pleców. Otworzyła go. Z plecaka wystawała teraz główka kotka.
-Co Ty sobie wyobrażałeś! Jak go mogłeś zabrać! Chyba, że na przynętę dla Ladona.- Powiedział Mike.
-Nie mów tak!- Krzyknąłem oburzony.- Uśpiłem go i miałem nadzieje, że będzie spał dłużej. Nie wiedziałem ile mogę użyć swojej mocy. Po misji mógłbym go spokojnie wziąć.
-A gdzie byś go trzymał? Regulamin obozu zakazuje posiadanie zwierząt.
-Zamkni…- Nie dokończyłem, ponieważ naszą kłótnie przerwał okrzyk Mike.
-Patrzcie jaka mgła. Nie tylko zwykła, ale też magiczna.- Dodał szybko.
-Dajcie mi chwilę- kucnąłem przy plecaku i zacząłem usypiać kotka, nie wymyśliłem mu jeszcze imienia.- Ok.- powiedziałem zamykając plecak.- Wchodzimy?- Zdjąłem medalik kija z szyi. Weszliśmy we trójkę w mgłę. Ogród byłbym najpiękniejszym miejsce gdyby nie ten cholerny smok. Raz go spotkałem, gdy chciał mnie zjeść pod jamą smoka wawelskiego. W oddali usłyszeliśmy dziwaczny śmiech.
-Kolejni, którzy chcą tędy przejść. Przepuścimy ich tym razem siostry?
-No nie wiem.- Odpowiedział głosowi, głos. Z mgły wyszyły przepiękne kobiety, Hesperydy, córy Atlasa.
-Przepuście nas piękne panie.- Powiedział Mike. To tak jakby je podrywał.- Nie chcemy ukraść waszych cennych jabłek. Szukamy pewnego boga. Nie widziałyście go może? Wygląda podobnie (chyba) jak mój kolega, średniego wzrostu, czarne włosy, powinien wyglądać jak przecudny młodzieniec. Nie widziały go panie?
-Widziałyśmy- Powiedziała przywódczyni, ale innym głosem. Brzmiała w nim radość, satysfakcja i złośliwość.- Jest tam- Wskazała nam ręką horyzont, na którym widniała postać jakiegoś mężczyzny, czwórki osób, dużego faceta, rzucającego kamieniami w tą czwórkę i w oddali klatkę z mężczyzną.
-Dziękujemy- Powiedział Mike i pobiegliśmy za nim. Widzieliśmy jak mężczyzna wiąże magicznym łańcuchem Luka i Percy’ego. Grover leżał nieprzytomny dwadzieścia metrów dalej. Tylko Annabeth walczyła jeszcze. Usłyszałem głos w mojej głowie. Przyjdź do mnie, ja Ci pomogę. Obróciłem się i ujrzałem mężczyznę, który podtrzymywał niebiosa. Był to Atlas. Nie ufać wrogom. To zapamiętałem z lekcji z Panem D. (udzielił nam kiedyś jednej, tylko jednej lekcji. KAŻDY ją zapamiętał). Pobiegłem za przyjaciółmi. Gigant, bo tak wyglądał ten facet, trzymał Annabeth w swojej pięści. Sofii krzyknęła jakieś zaklęcie i czarna kula ugodziłą w jego rękę. Puścił córkę Ateny, ale jego rana szybko się zagoiła. Mike zaczął podnosić Annabeth.
-Kim jesteś i dlaczego porwałeś Hypnosa?!- Krzyknąłem, a w mojej ręce pojawiła się włócznia.- Odpowiadaj, albo pożałujesz.-Zaśmiał się cierpko.
-Jestem Ateusz i wyzywam Cię na zapasy.
-Nie ma mowy Ateuszu, najpierw poproszę odpowiedź, a później skopie Ci tyłek. Dlaczego porwałeś Hypnosa?!
-Spokojne herosku, bo Ci żyłka pęknie. Odpowiem Ci na pytania, jak prawdziwy złoczyńca w filmach i książkach. W odróżnieniu od nich ja nie przegram w ostatecznym pojedynku.- Zaśmiał się głośno. Mike próbował uwolnić Pery’ego i Luka z wiązów, a Sofii leczyła Annabeth.- Porwałem Hypnosa, na polecenie mojego nowego pana. Pan mój ma zamiar zacząć władać nad snami wszystkich ludzi, bogów i całej reszty. To mu pomoże zawładnąć światem szybciej niż sobie wyobrażasz. Porwanie twojego ojca planował od dawna, ale był mały problem. On często przebywa w krainie snów.- Mówił spokojnie, ale cały czas patrząc za mnie.- Zaczaiłem się na jego wyspie i czekałem i w końcu się doczekałem.- Uśmiechnął się złośliwie.- Pojmałem go do tej klatki- Wskazał na klatkę za sobą- Zrobili ją Telchinowie w jednej z opuszczonych kuźni Hefajstosa. Klatka uniemożliwia znikanie, przechodzenie między kratami itp. Walczymy, mały herosku?- I zaczął na mnie biec. Ledwo odskoczyłem. Zaczął mnie atakować, tak szybko, że nie miałem okazji go zaatakować. Uskoczyłem przed jego pięścią i zaatakowałem go włócznią z boku. Trafiłem go czysto w bok. Powinien krwawić, ale mimo wyrazu bólu na twarzy, jego rana się zaczęła goić.
-AAAAAA!- Krzyknął nagle Ateusz. To Percy i Luke zaatakowali go z drugiej strony. Mike i Annabeth z mieczami w ręku już do nas szli. Sofii stworzyła z ziemi macki, które oplotły Ateusza.
-Poddaj się.- Powiedziałem do niego- Jest nas więcej i mamy przewagę. Kto jest twoim panem?! Odpowiadaj!- Ten się zaśmiał i zaczął rosnąć.
-To Ateusz.- Krzyknęła do Annabeth.- Syn Gai, póki stoi na ziemi jest nie pokonany. Trzeba go od niej oderwać i przytrzymać na jakiś czas. Wtedy straci siły i go dobijemy.
-Doskonały plan- powiedział Mike, odskakując przed zmiażdżeniem nogą Ateusza.- Jak tego dokonamy?- I wtedy do akcji wkroczyła Sofii. Wiele osób na obozie uważa ją za słabą heroikę, która umie tylko wyczarować kwiatki. Bardzo się mylili i to nawet bardzo, bardzo. Zaczęła mruczeć zaklęcia i wykreślać nogą pentagram na ziemi. Gigant zaczął się podnosić z ziemi. Percy przywołał wodę z pobliskiego strumyka i zaczął tworzyć jakby wodne filary, które podtrzymywały go w powietrzu. Niestety był za ciężki. Mocno poraniony zaklęciem Sofii upadł na ziemie. Odskoczyliśmy od niego szybko i zaczęliśmy stosować manewr odwrotu, czyli zaczęliśmy uciekać przed nim. Rzucił się za Percy’m i Annabeth. Już miał ich zgnieść, gdy usłyszałem głos w mojej głowie. Weź go do krainy snów, tam nie ma niczego oprócz snów. Znów był to głos Atlasa, ale tym razem go posłuchałem. Doskoczyłem szybko do Ateusza i znaleźliśmy się w krainie.
-Koniec z tobą Gigancie.- I zaatakowałem go. Miałem około 50 sekund na pokonanie go zanim wrócę do realnego świata. Pytanie czy jak go nie pokonam to on tam nadal będzie? Skoczyłem i pchnąłem go w ramię włócznią. Krzyknął z bólu i jego rana nie uleczyła się. Próbował mnie zmiażdżyć swymi potężnymi ramionami, ale szybko odskoczyli, tu ja mam przewagę. Prześlizgnąłem się między jego nogami. Obróciłem się szybko i ugodziłem go spiżowym grotem włóczni w sam środek głowy. Syn ziemi padł nieżywy. Wziąłem go za rękę i wróciliśmy do realnego świata. Na szczęście nie ożył, tylko zniknął w ziemi, pewnie wzięła go na swe łono jego matka, Gaja.
-Udało się- mówię sapiąc.-Teraz trzeba uwolnić Hypnosa- Ale z tym był większy problem. Nikt, nawet Annabeth, nie wiedział jak otworzyć tą klatkę. Ani spiżowe bronie nie mogły przebić zamka, ani próby złamania zamka przez Luka. Nic się nie udawało. Magia Sofii, ani moja kraina snów nie pomogło. Ja Ci pomogę- Usłyszałem głos Atlasa- Mam wystarczająco siły, żeby rozerwać kraty tej klatki. Zgadzasz się? Musisz tylko wziąć na swe ramiona niebiosa? Rozerwę kraty i wrócę do ciebie? Zgadzasz się?– Zastanawiałem się chwilę, ale nie widziałem innego wyjścia. Pobiegłem, śledzony wzrokiem przyjaciół, do tytana.
-Wezmę niebiosa na swe ramiona jeśli ty uwolnisz Hypnosa.
-Zgoda Herosie. Podejdź tu i chwyć niebiosa tak jak ja. Trzymasz? Dobrze teraz ja je puszczę. Uważaj ciężkie.- Powiedział i puścił mi je. Takiego ciężaru nigdy nie podnosiłem. Przerażające ciążenie znosił mój biedny kręgosłup. Tym czasem Atlas spokojnie się przeciągał przede mną.
-Pospiesz się!- Krzyknąłem do niego. Popatrzył na mnie jak na robaka, ale posłuchał mnie i pobiegł do klatki z uwięzionym Hypnosem. Herosi cofnęli się natychmiast i zaczęli patrzeć jak rozrywa kraty więzienia. Nieprzytomny Pan snów opadł na ziemie. Percy z Mike wzieli go pod ramiona. Atlas tym czasem zaczął iść w stronę ogrodu Hesperyd. Nie spojrzał nawet na mnie.
-Atlasie! Twoja obietnica!- Krzyknąłem. Zaśmiał się i szedł dalej.
-Będzie to teraz twoje brzmienie. Twój ojciec się przebudzi, a ja go przekonam, że to na polecenie Zeusa został pojmany. Tak spełnią się plany mojego pana.
-Kim on jest?- Spytałem ostatkiem sił. Ciężar był przerażający i nagle sobie przypomniałem.- To Kronos prawda? Tak to on.- Atlas się na chwilę zatrzymał, jakby się wahał, ale szedł dalej. Skupia w sobie całą moją moc.- Atlasie wróć tu i dopełnij swe przyrzeczenie.- Powiedziałem głosem snu-jawnych. Atlas zatrzymał się.- Wróć tu i dopełnij swego przyrzeczenia- Tytan zaczął wracać i podszedł do mnie.
-Ta sztuczka działa na mnie tylko raz, synu Hypnosa. Straciłeś swoją szansę, tak samo jak twój ojciec i bracia.- Podszedł i wziął z moich ramion sklepienie, klnąc tak na mnie, że Annabeth prawie zemdlała słysząc to. Już miałem upaść na ziemie, ale dobiegł do mnie szybko Luke i mnie wziął pod ramię. Atlas się nie odezwał do nas. Szliśmy w dziwny korowodzie. Na początku szła Sofii, tyłem na przód próbująca obudzić Heypnosa, za nią szli Mike, Percy i Hypnos. Za nimi szedłem ja z podtrzymującym mnie Lukiem, a za nami „tańcząca” Annabeth jako tylnia straż. Hesperydy patrzyły na nas śpiewając dziwną pieśń, ale nic nie robiły. Tytan wspomoże, doradzi i zdradzi. Pomyślałem o tym i usłyszeliśmy głos Atlasa.
-Ladonie zbudź się.
Koniec Tomu IX
łał coraz lepsze to sie robi
Jak powyżej. 😉
świetne ^^
fajne opowiadanie oby tak dalej
ekstra 😉
CCCCCCCCCCCCCCCUUUUUUUUUUUUUUUUUDDDDDDDDDDDDDDDDOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😉 😆
Ups…
Świetne 😀
ojjjjj