Tom VIII
Małe spotkanie rodzinne oraz Puszek chce się bawić!! Nie taki diabeł straszny jak go malują, tym razem sprawdzi się to przysłowie. Dowiemy się także gdzie jest porwany Hypnos. Pojawią się tymrazem postacie spod ciemnej gwiazdy Tytani, trójgłowy pies oraz przerażający, okrutny, despotyczny biały ******!
-Co z nim mamy robić?- Stoimy przed trójgłowym psem, Cerberem, albo jak go przezwała Sofii, Puszkiem.- Nie działa na niego twoja muzyka.- Powiedziałem z nie małym wyrzutem do Mika- On chyba jednak lubi naprawdę dobrą muzykę.
-Gram bardzo dobrą muzykę- Żachnął się Mike, który zmniejszał swoja gitarę.
-Co? Ty grasz dobrą muzykę?- Śmieje się.- Queen, Linkin Park, Kult, Metallica oni grają dobrą muzykę.
-Nie kłóćcie się- Krzyknęła Sofii, po raz dziesiąty rzucając Puszkowi piłkę- Wymyślcie coś.
-Sam bym przeszedł na drugą stronę, ale was tu nie zostawię.-Urwałem naglę. Mika olśniło.
-Najprostsze rozwiązania są najlepsze.-Powiedział, a mnie też olśniło.
-Sofii ty umiesz czarować!- Powiedzieliśmy obaj.
-No tak, brawo, że to zauważyliście po ponad roku znajomości.- Powiedziała z przekąsem.- Jestem córką Hekate, hello!
-Wiem, wiem. Możesz zaczarować piłkę tak aby uciekała cały czas Cerberowi, prawda?- Powiedział z nadzieją Mike.
-Dajcie mi chwilę- Powiedziała szybko i zaczęła intensywnie myśleć. Wyciągnęła z kieszeni flamaster i wzięła oślinioną piłkę. Wykreśliła na nie pentagram i inne okultystyczne znaki, mrucząc przy tym zaklęcia. W końcu rzuciła Puszkowi piłkę.
-Długo to trwało- Powiedział Mike.
-Musiało długo trwać- Powiedziała oburzona Sofii.- Twój ojciec nie był by zadowolony, gdyby Puszek gdzieś poszedł. Zaczarowała tą piłkę tak, żeby sama się rzucała gdy ją przyniesie pod bramę i żeby nie uciekała dalej niż 200m. Piłka też stanie się bardzo ciężka, gdy Puszuś będzie miał pracę- i pogłaskała go z matczyną miłością po nodze- Mike kupisz takiego pieska na urodziny?- Pytanie to nas przeraziło i wyobraziłem sobie takiego „pieska” biegającego po obozie. Pan D. był by wniebowzięty.
-Chodźmy, mamy pewne spotkanie.- Powiedziałem, wybawiając Mike od odpowiedzi.-Chodźmy tak żebyśmy nie zwracali uwagi, nie chcemy chyba mieć łaskawych na plecach, co nie?
-Biedny piesek.- Powiedziała Sofii- Przecież, Puszek chce się bawić!
-Cicho bądź- Syknął na nią Mike- To nie pora na zabawy z wielkim, przerażającym trójgłowym psem, prawda? Ojciec zawsze lubił dziwne stworzenia.
-Tamtędy do domu mojego ojca.- Powiedział Mike.
-Nie idziemy go odwiedzić- Powiedziałem spokojnie.- Jak chcesz to idź się z nim spotkać z Sofii. Ja pójdę tam, gdzie muszę i spotkamy się tu za trzy godziny. To miejsce nie dla herosów, ani bogów, ale tylko tam dowiem się gdzie jest Hypnos.
-Nie ma mowy.- Powiedziała Sofii.
-Idziemy z tobą.- Powiedział Mike.- Nie pójdę się z nim spotkać.- Dodał.
-Ok, ale ostrzegałem. Nie wiem jak mnie tam przyjmą, a tym bardziej was.- Przeszliśmy obok namiotu sędziów i ruszyliśmy poprzez łąki. Robiło się coraz ciemnej. Nasze ubrania straciły kolory. Tłum szepczących zmarłych rzedł. W oddali widzieliśmy pałac Hadesa. Poszliśmy jeszcze kawałek, a później skręciłem w prawo.
-Chyba nie idziemy tam gdzie myślę?- Powiedział przerażony Mike, gdy zaczęliśmy iść tunelem, który pogrążał się w ciemności.
-Tak idziemy tam gdzie myślisz i nie myśl, że nie pomyślałem o tych, którzy tam są. Nie do nich idziemy.
-W takim razie chyba nie idziemy do NICH?- Powiedział przerażony Mike.- To wariactwo!
-O czym wy mówicie? Gdzie my idziemy i do kogo?- Powiedziała lekko wystraszona Sofii.
-Idziemy odwiedzić tylko mojego dziadka.- Powiedziałem wymijająco.
-Mike, dokąd idziemy- Spytała Sofii, ale on nie odpowiedział. Zaczęliśmy słyszeć dziwny hałas. Były to słowa, stare, bardzo stare słowa, starsze od greki.
-To magia, to język magii- Powiedziała zdziwiona Sofii- Kto to mówi, no kto?
-Więźniowie, uwięzieni na wieki. Ci, których nie chciałabyś spotkać.- Powiedział Mike.
-Więźniowie? Jedyne więzienie w Hadesie to Tartar.
-Masz rację Sofii.- powiedziałem spokojnie.- Tam właśnie idziemy.
-Co?!- Krzyknęła przerażona Sofii, ale przerwałem jej cicho.
-Dajcie mi ręce i bądźmy chicho.- Powiew lodowatego wiatru pociągnął nas, jakby cała otchłań wzięła głęboki wdech. Straciliśmy grunt pod nogami, stopy ślizgały nam się po żwirze i wpadliśmy w ciemną, bezdenną otchłań.
-Kto tam?- Usłyszałem jakiś głos. Otworzyłem oczy, leżałem na samym dole. Na mnie leżeli Mike i Sofii. Zaczęli wstawać. Mike podał mi rękę i wstałem. Rozejrzałem się i ujrzałem ponury, szary hol. My staliśmy przed drzwiami, a z drugiej strony była chyba recepcja. Stał tam wysoki, czarnowłosy, starszy mężczyzna, około 45 lat.- Coście za jedni? To nie miejsce dla was chyba, że popełniliście jakąś zbrodnie. Dajcie mi list, a dowiem się wszystkiego. Może wreszcie będzie jakaś ciekawa kara. Od czasu Tantala nie miałem żadnej większej kary. No chodźcie tu. Nie wyśle was wśród Tytanów, chyba że chcecie.- Podeszliśmy do niego trochę wystraszeni. Był ubrany w strój strażnika więziennego, na piersi miał piękną złotą plakietkę.- No dajcie list.- Spojrzeliśmy po sobie.
-Nie mamy żadnego listu.
-Co? To spadać stąd, chyba, że chcecie spędzić tu wieczność, a mamy tu kilka ciekawych kar dla takich jak wy.
-My przyszliśmy w odwiedziny.- Powiedziałem szybko.
-Tu nie ma odwiedzin. Spadać stąd.
-My tu nie chcemy odwiedzać więźnia.- Powiedziałem szybko.- Jest tu mój dziadek, mieszka z panem, Panie Tartarze.
-Twój dzidek powiadasz, a kim ty jesteś?
-Jestem Szymon, syn Hypnosa, pana snu. Chce się spotkać z najciemniejszą ciemnością, bogiem Ciemnością, z samym Erebem.
-Z nim chcesz się spotkać? Nie mogłeś tak od razu? Chodźcie za mną. On was sprawdzi i upewni mnie czy nie kłamiesz, choć masz tak samo czarne włosy jak reszta waszej rodziny oprócz Morfeusza i Fantaosa.- Otworzył nam drzwi, prowadzące do recepcji, i kazał nam iść za sobą. Szliśmy ciemnymi korytarzami. Na początku nie było tak strasznie, dopóki nie zaczęliśmy iść wielkimi korytarzami. My szliśmy ścieżką, pośrodku wielkich sal. Za ścieżką były wielkie kraty, a z nich wydobywały się jęki w języku magii.- Nie bójcie się- Powiedział do nas- Przy mnie nic wam nie grozi, tam są cele tytanów, którzy stanęli naprzeciwko Zeusowi i jego bandzie. Już jesteśmy, oto mieszkanie twego dziadka. Oto pałac Erebu.- Pokazał się nam piękny pałac, wykonany z czarnego materiału, nie granitu, czegoś jeszcze ciemniejszego. Piękny pałac.- Erebie, ty stary draniu otwieraj.- Krzyknął Tartar.- Masz gościa.
-Kto to? Rodzina zawsze przybywa do samego pałacu? Znów Zeus skarżący się na Nyks?- Był to głos pełen majestatu i godności.
-Nie, tym razem członek twojej rodziny z przyjaciółmi. Mówi, że jesteś jego dziadkiem. Wpuść nas, albo sam to wyważę drzwi.
-Już, już stary złośniku.- Drzwi się otworzyły. Stał w nich facet po czterdziestce, ubrany w czarny garnitur, czarne buty, czarną koszulę oraz co dziwne krawat w złoto-czerwone paski. Miał czarne włosy i czarne oczy. Cerę za to w normalnym ludzkim odcieniu.- Kogo ty do mnie prowadzisz? Chyba nie Hermesa. Nadal nie mogę sobie poradzić z jego ostatnim prezentem. Wejdźcie do środka.- Był bardzo, ale to bardzo zdziwiony. Z opowiadań Chejrona, Morfeusza i nawet Nyks, obaj bracia mieli być przerażającymi bóstwami. W każdym kogo by spytać o nich, wzbudzali strach. Weszliśmy z Tartarem do domu mego dziadka. W środku był cały czarny, czarne ściany, czarne meble, czarne dywany i czarne obrazy, jednak było to wszystko odcieniami czerni. – Usiądziecie- wskazał na oczywiście czarną kanapę i usiadaliśmy na niej.- To kogo z was jestem niby dziadkiem?- Spojrzał na nas przenikliwie.
-Moim jesteś dziadkiem. Mam na imię Szymon i jestem synem twojego syna Hypnosa.
-A tak!- Przypomniał sobie Ereb.- Jesteś ty dzieciakiem, do którego chodziła Nyks w tamtym roku.- Ojej, chyba jest na mnie zły, że przeszkadzałem mu w spotkaniach z Nyks.- Wspominała o tobie.- Uśmiechnął się do mnie- Miło spotkać swojego nowego wnuka, po blisko 300-stu letniej przerwie. Co Cię sprowadza do mnie, ciebie i twych przyjaciół?- Spytał z zaciekawieniem- Mało, który heros w historii odważył się tu przyjść. Chcieli oni żebym uratował kogoś kogo nie chce im oddać Hades, jakiś artefaktów czy nieśmiertelności. Większość skończyła na końcu kolejki do namiotu sędziów- Zaśmiał się cierpko.- A czego ode mnie chce mój wnuk i jego przyjaciele. Spokojni- Powiedział widząc przerażenie w oczach Sofii- was nie zabiję, ani nie ukarzę, ani nie dam w ręce Tartara- Wskazał na siedzącego na fotelu Tartara.
-Nyks wysłała nas na misję uratowania Hypnosa. Przepowiednia powiedziała o dwóch grupach, jedna pójdzie tam gdzie nie wolno im iść, a drudzy pójdą tam gdzie są upadłe gwiazdy. Jednym ciemność prawdę powie. Stwierdziłem, że upadłe gwiazdy są w Hadesie, a tu przecież mieszka Ciemność czyli ty, prawda?- Spytałem go.
-Prawda.- Potwierdził- Mam Ci powiedzieć prawdę? Hmm- zamyślił się- Cztery.
-Co?- Spytaliśmy we trójkę.
-To jest prawda, prawda? Dwa dodać dwa to cztery. Czy chodzi wam o inną prawdę?
-Chcemy się dowiedzieć gdzie jest pojmany Hypnos. Wydaje się nam- pod spojrzeniami Mika i Sofii powiedziałem- to znaczy mi, że wiesz gdzie jest Hypnos, prawda? Musiałeś powiedzieć też komuś kłamstwo, że nie wiesz, by powiedzieć mi prawdę.
-Znakomicie- Powiedział uradowany Tartar- Mądrego masz wnuka.
-Wiem gdzie jest Hypnos, to prawda. Okłamałem Hermesa na prośbę Nyks, która była zdenerwowana, że nie wysłali Cię z oficjalną misją. Powiem Wam gdzie jest Hypnos, gdy mi pomożecie pozbyć się pewnego potwora. Chodźcie za mną.- Wstał i kazał nam ręką iść za sobą. Tartar siedząc nadal w fotelu śmiał się. Weszliśmy do pokoju obok salonu. Był urządzony tak samo jak reszta domu, ale na środku leżało coś co na pewno nie powinno tu być. To coś było białe.- To jest ostatni prezentem od Hermesa. Jeśli się go pozbędziecie stąd to wam powiem gdzie jest uwięziony Hypnos.- Na środku pokoju leżał mały, biały kociak.
-Ten mały, przerażający potwór niszczy moją idealną czerń- poskarżył się nam Ereb- Nie mogę go unicestwić bo jest za słodki. On jest okrutny, łasi się do mnie i niszczy czerń moich garniturów swymi włoskami na nich.– Skarżył się styranizowany pan Ciemności, bóg którego się bano od początku stworzenia świata.
-Ok.- Powiedziałem.- Weźmiemy go do recepcji Tartara. Ja go uśpię i wtedy go przeniesiemy.- Wyciągnąłem swój mak i podszedłem do kotka, dotykając go, uśpiłem to małe maleństwo. Uwielbiam koty.- Gotowe- powiedziałem biorąc kotka na ręce.- To gdzie jest Hypnos?- Uśmiechnięty Erbem odpowiada mi, a miejsce, które wymówił spowodowało moje wielkie zdziwienie.
-Hypnosa porwano i ukryto w Ogrodzie Hesperyd.
Koniec Tomu VIII
PS.
Autor przeprasza za duży błąd spowodowany źle zapamiętaną informacją. Ereb nie jest ojcem Hypnosa i Tanatosa, tylko Tartar. Za ten duży błąd przepraszam. Nie zmieniłem tego, ponieważ zauważyłem to w końcówce tego opowiadania i ponieważ pasuje mi do tej roli bardziej Ereb niż Tartar.
fajne.Czekam na dalsze części.
ekstra 😉
suuuuuuuuuuuuuuuuperowe
http://gexe.pl/konkursy/115,Wygraj-Bitwe-w-Labiryncie
jak już Perseusz przywołał temat konkursu to i ja przypomnę o „Tu Olimp TV” 😉 nagrody czekają 😉 i to jakie fajne 😉
super opowiadanko
extra, kolejne części są coraz lepsze ^^ świetnie przedstawiłeś Tartar.
Cudownie herosowem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 😉 😀
Po raz pierwszy czytam o innych częściach Tartaru niż więzienie tytanów. Boskie! Śmieszne!
Znalazłam kilka literówek, powinno być Tartaros a nie Tartar.
HA!!! Mówiłam że Ogród Hesperyd!!!! Opowiadanie doskonałe:-D