Dziś będzie o Clarisse. Ale wpierw muszę coś wyjaśnić: wiecie po czym poznaje się dzieci Aresa? Wyjaśnianie trzeba zacząć od szczególnej właściwości ich tatusia – każdy człowiek lub heros reaguje na pojawienie się Aresa gniewem, rozgoryczeniem, chęcią walki… Generalnie WŚCIEKŁOŚCIĄ. No właśnie.
Zauważyliście pewnie, że Ares wcale nie jest typem wiecznie wkurzonym. Wręcz przeciwnie – on się dobrze bawi. Ale jego dzieci wcale się dobrze nie bawią. Jak wszyscy herosi, synowie i córki Aresa są w połowie ludźmi a w połowie bogami. I niestety ta ludzka połowa reaguje na boską tak, jak każdy na obecność Aresa – wściekłością. W efekcie potomstwo boga wojny to banda wiecznie wściekłych, mściwych i rozgoryczonych wojowników, którzy kompletnie nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Po tym poznaje się dzieci Aresa 😉
Więc tym, co Clarisse czuje zazwyczaj, jest złość. Po prostu jest wściekła od chwili narodzin. Annabeth opowiadała mi kiedyś, jak wyglądało życie Clarisse, zanim dostała się do Obozu. W sumie nie zazdroszczę :/
Jej matka wyrzekła się jej, gdy Clarisse miała parę miesięcy. Kobieta nie była w stanie znieść wiecznie wrzeszczącego, przerośniętego niemowlaka, który nigdy nie spał za to ciągle kopał i tłukł rączkami na oślep. Lekarze określili stan matki Clarisse jako klasyczną depresję poporodową (widocznie rzadko spotykali się z ciężkimi przypadkami matek dzieci Aresa), a dziewczynkę umieścili w rodzinie zastępczej.
Tych rodzin zastępczych było kilkanaście, bo nikt nie był w stanie podołać opiece nad nieodrodną córką boga wojny. Mając dwa lata mała Clarisse pobiła syna swoich aktualnych opiekunów i ponownie została porzucona przez przybraną rodzinę. Lekarze badający dziewczynkę ocenili, że dziecko jest nadpobudliwe i agresywne z powodu traumy z dzieciństwa; po czym zalecili środki uspokajające i przeniesienie Clarisse do następnej rodziny zastępczej.
Środki uspokajające nie zadziałały (na potomków Aresa działa tylko proch strzelniczy), więc ten scenariusz powtarzał się jeszcze wielokrotnie, tylko Clarissse stawała się coraz starsza i silniejsza, a jej wściekłość siała coraz większe spustoszenie. Jako czterolatka plastikowym mieczem porąbała na kawałeczki ulubiony fotel swojej kolejnej przybranej mamusi. Mamusia chyba lubiła ten fotel, bo tego samego dnia odwiozła dziewczynkę do ośrodka adopcyjnego. I wtedy pojawił się ktoś, kto zrozumiał nieustający gniew Clarisse.
Nie, to nie był Ares. Ares nie przepada za „rozwrzeszczanymi bachorami”, jak określa swoje potomstwo. Istotą, która domyśliła się, co się dzieje z gigantyczną czterolatką, był pewien niesympatyczny potwór. Konkretnie olbrzymi rak, który wypełzł z jakiegoś bagna i podążył śladem Clarisse. Potworny rak jako pierwszy zrozumiał, że dziewczynka nie jest wcale biednym, niekochanym dzieckiem, tylko zwyczajną istotą półkrwi. Herosem. A ten rak okropnie nie lubił herosów, więc postanowił ją wyprawić w tempie ekspresowym do Hadesu. To nie był najlepszy z jego pomysłów.
Clarisse zaciukała raka, przy okazji rozwalając ośrodek adopcyjny. Sprawa stała się głośna, bo co prawda potwór zniknął, ale gruzy budynku pozostały. Na artykuł o ogromnej czterolatce, która zrujnowała dwupiętrowy budynek, natknął się przypadkowo Chejron (Chejron czyta ludzką prasę w ramach programu odszukiwania nowych herosów – większość niewyjaśnionych historii z gazet okazuje się działalnością przyszłych obozowiczów). Córkę Aresa ściągnięto natychmiast do Obozu i zaczęto intensywnie szkolić – w hamowaniu złości, żeby przy następnej okazji nie obróciła w proch całego Obozu.
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Faktycznie nie miała lekko ale life is brutal.
Nooo… nie fajnie. Albo jakby powiedziały dzieci z Księżniczki Andromedy: W życiu jest niefajowo
No cóz ja mogę powiedzieć…narwana dziewczyna…ale zycia to udanego nie miała…
ja tam Clarisse całkiem lubiłem. 😀 śmieszna była. 😀
Mi też się podobała 😀
To ona powiedziała do Percy’ego „Persiu”? Już ją lubię xD
no łatwego życia to ona nie miała
Rany ja próbowałam rozwalić mojego miśka za pomocą lalki barbie (a może na odwrót) i mi się nie udało a ona plastikowym mieczem rozwaliła fotel.
Respekt.
hm… w sumie jak by nie patrzyć, wszystkie dzieci (Areska) tak miały…
Clariss, moja faworytka z trochę zmienionym imieniem.
Clarisse jest nawet fajna, 😉
a ja uwielbiam Clarisse xD
„Środki uspokajające nie zadziałały (na potomków Aresa działa tylko proch strzelniczy)”
Niezłe xdd
Biedna Clarisse. Dobrze, że w BwL poznała miłość swojego (z reguły krótkiego) życia…
ja uwielbiam clarisse…….. jak mozna nie lubic kogos TAK UROCZEGO?!