ViLk dopisała II rozdział do opowiadania „Percy Jackson i Spiżowy Smok” R.Riordana. Akcja II rozdziału rozpoczyna się dokładnie w tym samym miejscu, w którym skończył się „Spiżowy Smok” (czyli rozdział I). Na razie ViLk napisała rozdział II, ale mam nadzieję, że będzie jeszcze III, IV, V, VI… etc.
Gratuluję świetnego pomysłu
Admin
***
ROZDZIAŁ I: „Spiżowy Smok” R. Riordana
***
ROZDZIAŁ II: „Mały odpoczynek”
Właściwie byłem pewny, że dziewczyny wygrają, ale im dłużej musieliśmy czekać, tym miałem większe wątpliwości. Wiecie, jak tak się siedzi i nie może się nic robić (co z moim ADHD jest bardzo trudne), to człowieka mimo woli bierze na przemyślenia. Od natłoku myśli aż zrobiło mi się niedobrze. No bo z jednej strony wiedziałem, że Annabeth jest córką Ateny, co daje jej wielkie szanse na wygraną, ale z drugiej, przecież to, że jesteśmy w więzieniu, nie oznacza, że nasza drużyna nie ma szans.
– Może po prostu nas olali i siedzimy tu jak ostatni idioci… – powiedział zrezygnowany Beckendorf.
W sumie: było to nawet możliwe. Więzienia nikt nie pilnował. Siedzieliśmy tu bo… bo tak mówił regulamin. Jednak nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek kiedyś zapomniał powiadomić więźniów o zakończeniu gry, a najbardziej nie mogłem sobie wyobrazić, że Annabeth mogłaby to zrobić.
– Myślisz, że ten Spiżowy Smok i Myrmeki… że to wszystko było ukartowane? – spytałem niepewnie.
– Nie, na pewno nie – Beckendorf zaśmiał się (mi wcale nie było do śmiechu). – Co jak co, ale przecież nie zmusisz mrówek, aby zrobiły sobie kopiec na naszej drodze i przyniosły głowę Smoka akurat wtedy, kiedy tamtędy szliśmy. Możesz zagrać wężom, ale nie Myrmekom. Poza tym, co do Smoka, jeżeli ktoś by go odnalazł, to bardzo wątpię, aby zostawił go specjalnie dla nas. To musiałby być totalny idiota.
– Może to podróba?
– Percy, sorry za to pytanie, ale… Czy ty na pewno dobrze się czujesz? – spojrzał na mnie jak na obłożnie chorego, oczywiście psychicznie.
– Nie… wiesz, ja tak tylko…
Dobra, może rzeczywiście to niemożliwe, ale jakoś za wszelką cenę chciałem sobie wmówić, że jednak to było wyreżyserowane. Jakoś mi to lżej przyjąć, niż myśl, że Annabeth zostawiła nas w takiej sytuacji i pobiegła po wygraną. Oczywiście chodziło tu o długą przyjaźń, jaka mnie z nią łączyła. Tak, powiedziałem „przyjaźń”.
– Słuchaj Percy. Annabeth jest córką Ateny – bogini strategii. Jak tylko zobaczyła szansę na wygraną, wykorzystała ją – powiedział jakby czytając mi w myślach.
Nie odpowiedziałem. Dobra, może i prawda, ale czy to oznacza, że jest zdolna poświęcić wszystko dla wygranej?
– To tylko gra – mruknąłem odwracając głowę.
– No właśnie, więc gdzie oni są do licha!
Beckendorf wstał i rozejrzał się dookoła.
– Nie wiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru spędzić tu ani chwili dłużej.
– Ja też – wstałem, z bólem stwierdzając, że moim stopom było lepiej kiedy siedziałem.
I ruszyliśmy w stronę obozu.
***
Kiedy doszliśmy, z trudem musiałem przyznać, że hipoteza Beckendorfa była słuszna. Olali nas. Totalnie nas olali. Wszyscy świętowali. Oczywiście nasza drużyna przegrała, ale nikt nie okazał ciekawości, gdzie jesteśmy.
Próbowałem wypatrzeć gdzieś Annabeth. Już obmyślałem plan zemsty, jednak jedyne co mogłem zobaczyć, to zdziwione spojrzenia pozostałych.
– Co wam… – Grover stanął przed nami z kubkiem koktajlu i chyba zobaczył moje stopy, bo kiedy pochylił głowę, zaczął się śmiać.
– Bardzo śmieszne – burknąłem piorunując go wzrokiem. Od razu się uciszył. – Widziałeś Annabeth?
– Albo Silenę? – dodał Beckendorf.
– Są obie u Chejrona, miały jakąś ważną sprawę…
Ruszyliśmy nim Grover skończył mówić, chociaż w sumie lepiej by pasowało stwierdzenie: nim zaczął, ponieważ przez większość drogi obsypywał nas pytaniami, które pozostawialiśmy bez odpowiedzi. Byłem zbyt wściekły, żeby cokolwiek z siebie wydusić. Mało brakowało, a wszedłbym do Wielkiego Domu otwierając drzwi kopniakiem, jednak moje opuchnięte stopy przed samym wejściem powiedziały stanowczo: „NIE!”. Beckendorf był tak samo wściekły jak ja, nawet Grover się uciszył i szedł kilka kroków za nami, w obawie, że zaraz mu coś zrobimy.
Weszliśmy do środka. Wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę. Posłałem wściekłe spojrzenie dziewczynom, ale chyba były już wyjątkowo zakłopotane, ponieważ stały skulone przed Chejronem i nawet nie drgnęły.
– Co tak długo? – powiedział z uśmieszkiem pan D.
– NIKT nie przyszedł powiadomić nas w więzieniu o zakończonej grze! – warknął Beckendorf.
Dionizos zaśmiał się poprawiając się w fotelu.
– Miałeś wysłać Grovera – Chejron spojrzał zdziwiony na pana D.
– Och, no tak… Wiesz, pomyślałem sobie, że naszemu drogiemu synkowi Posejdona i jemu szanownemu koledze przyda się trochę odpoczynku, więc stwierdziłem, że wyślę satyra troszeczkę później, a potem tak jakoś hm… zapomniałem?
Bardzo ciężko byłoby mi opisać uczucia, jakie wtedy mnie opanowały, ale na pewno wściekłość to mało powiedziane. Spojrzałem na Beckendorfa. Był czerwony jak burak, oczy mu się przekrwiły, a knykcie pobielały od zaciskania pięści. Wyglądał jak czajnik, który zaraz wybuchnie.
Chejron patrzył na nas ze współczuciem.
– Dziewczyny opowiedziały mi, co się stało. Musicie wiedzieć, że nie popieram ich zachowania, powinniście od razu przyjść do mnie, a nie powrócić do gry.
A więc jednak chęć wygranej, pomyślałem. Chejron odwrócił się do Annabeth i Sileny.
– W lesie trzeba zrobić porządek i wy się tym zajmiecie, driady pewnie wam pomogą. Nikt więcej nie może się dowiedzieć o tym, co zaszło. Smokiem zajmę się osobiście. Percy, Charlie, myślę, że przyda się wam pomoc medyczna.
Muszę przyznać, że jakbym był Chejronem, w obecnej sytuacji powiedziałbym kilka słów więcej. „Musicie posprzątać”- to ma być kara? Miałem wrażenie, że mówi o stłuczonym wazonie, a nie o Spiżowym Smoku.
Już mieliśmy wychodzić, kiedy Chejron odetchnął głęboko i powiedział:
– Percy, Annabeth, Grover – zostańcie.
Pan D. urwał kawałek rurki z koktajlu i zaczął czyścić sobie nią między zębami, udając, że nie obchodzi go nic, co się dzieje wokół niego. Usiedliśmy na ławce, którą wskazał nam Chejron. Czekaliśmy, aż wszyscy wyjdą i drzwi się za nimi zamkną. Dopiero teraz zauważyłem, że centaura dręczy coś więcej niż problem ze smokiem. Może dlatego nie był taki surowy dla dziewczyn.
– Spiżowy Smok nie jest jedynym starociem, jaki po wielu latach został odnaleziony… – powiedział, kiedy drzwi trzasnęły. Jego twarz jakby się postarzała. – I niestety muszę przyznać, że pokonanie smoka to nic w porównaniu do tego, co nas czeka – Chejron zamilkł wpatrując się w nas, jakby oczekiwał, że wyczytamy wszystko z jego spojrzenia. – Puszka Pandory się odnalazła.
CDN
fajne 😉
genialne czekam na następną ;))
uuu to mają prze****ne…. xD czekam na randkę P. i A. !!
Yeah!!!
Pandora jest super!!!!
Genialnie napisane, dalej poproszę ^^
porostu boooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooskie
łał czułam się prawie jakbym czytała tekst Riordana ;D ciekawy pomysł (;
No no… czekam na kolejną część 😉
Czułam się jakbym czytała książkę Ricka Riordana normalnie taki sam styl pisania!
fajne xD
Ciekawe, tak, jak pozostałe części. 😉
z puszką pandory było już w 5 części…
PRAWIE jak Riordan