Wrzucam kolejny rozdział, nawet nie wiem po co skoro prawie nikt tego nie czyta, a przynajmniej nie widać tego po komentarzach (czy raczej ich braku )
PLANY i NARADY
czyli jak nie skopać sprawy jeszcze bardziej
__PERCY__
Posiedziałem jeszcze przez chwilę na plaży wpatrując się w morze i przemyśliwając słowa Annabeth. Jak daję radę?, no właśnie… a może ja wcale nie daję rady? Potrząsnąłem głową i wstałem, otrzepując piasek. Nie ma na to czasu, trzeba obudzić przynajmniej starszych grupowych i omówić sprawę. Ruszyłem powolnym krokiem w stronę wydm, a za nimi domków.
* * *
-…. więc mówicie, że ktoś, bardzo potężny, bliżej nieokreślony ktoś, porwał Chrisa i Clarisse, tworząc coś, na kształt ich sobowtórów, używając do tego jakiegoś eliksiru, by zrobić z nimi bliżej nieokreślona rzecz? – mówi z powątpiewaniem Lou. Ona jak wszyscy zebrani, nie wygląda na szczęśliwą i w pełni świadomą, nic dziwnego, wczoraj bawiła się chyba najlepiej, i nie spała nawet pięciu godzin. Jest poczochrana, w pomiętej, różowej piżamce z króliczkiem i bez mocnego makijażu wygląda jak inna osoba.
– Coś dużo tych niewiadomych – zauważa podejrzliwie Ryana. Ona jako jedyna, nie wliczając mnie i Annabeth, wydaje się być zaspana. Trochę jej współczuję, przyjechała na weekend by odpocząć od obowiązków protetora i zagonić do pracy Franka, a tu BUM! Tajemnicza (nie) śmierć i (nie)śpiączka dwójki herosów,a na deser nowy gatunek potworów. MNIAM! „Przynajmniej się nie nudzi“. Myślę z ironią.
– Spokojnie, rozwiążemy to. Annabeth jak dokładnie został podpisany liściki. – pyta głos. Wszyscy odwracamy się w stronę drzwi, skąd usłyszeliśmy pytanie. Chejron w swojej końskiej postaci podchodzi do nas, minę ma poważną i zmartwioną. Córka Ateny bierze wdech.
– Twój Koszmar. – odpowiada. Centaur w zamyśleniu pociera brodę.
– Hmmm…. To nic nie znaczy… No cóż, Rachel, miałaś jakieś sny, wizje? – Wyrocznia, podnosi głowę znad stołu do ping- ponga i rozgląda się nieco nieprzytomnie.
– c-co? Wizje, sny? Nie… nic nie miałam, być może łatwo to rozwiązać… – nie dokańcza, gdy otacza ją zielonkawa mgła. Z jej ust wydobywa się ten upiorny głos Wyroczni, a temperatura spada o kilka stopni. Wszyscy zamierają. Czuję jak moje przedramiona pokrywają się gęsią skórką.
Dwóch Śmierci oszustów,
i jedna jej wyzwolenica
swego wroga odwiedzą,
w szczerych zamiarach po przyjaciół przybędą,
i by przysięgi dochować nie zmazą się Hekate domeną.
Wybrać będą musieli między istnieniami to co najcenniejsze,
i straciwszy to w honorze wyboru innym oddadzą,
lecz jeśli złamią swe męstwo zachowają skarb istnień,
i pogrążą w mroku wszystkich i wszystko.
Przepowiednia była upiorna, i co gorsza dotyczyła chyba również mnie i Annabeth, i kogoś jeszcze… Oszukaliśmy w pewnym sensie śmierć przeżywając Mgłę Śmierci, jakkolwiek to idiotycznie to brzmi. Kto jeszcze, oszukał Śmierć, w pewnym sensie każdy kto był blisko śmierci, a kto najbardziej? Leo? Nico? Thalia? Clarisse? Chris? Jeśli jeszcze żyją… Hazel. To imię pojawia się w mojej głowie zmrażając cały umysł.
– Pierwsza część jest w miarę jasna… Oszuści Śmierci… To już może być trochę trudniejsze. Druga połowa dotyczy już samej misji i jest dużo bardziej niepokojąca… – rozmyśla głośno Chejron. Wyrywam się z otępienia…
– Ryana, może to chodzi, o tą… Gwen od was? – wtrąca się Jacob od Aresa. Unoszę brew ze zdziwieniem, że w ogóle ktoś od Aresa przeszedł na naradę. Po śmierci, jeśli to była śmierć domek Aresa zaczął trochę odstawać, bili się ze wszystkimi, zwalniali z treningów innych niż walka wręcz i ogólnie stali się nieogarniętą grupą wandali niszczącą wszystko w trzy-, cztero- osobowych grupkach. Przyjrzałem się mu jeszcze raz, wpatrywał się w rzymiankę jak w obrazek. On się zabujał… Mignął mi obraz tego osiłka i protetorki jedzących frytki z jednego pojemniczka w Macku i ledwo powstrzymałem uśmiech, tym bardziej widząc zdziwienie na twarzy córki Bellony.
– Wątpię… W końcu ona już jest weteranką, i nie bierze udziału w misjach, no i jest to rzymianką a Duch Delf – tu skinęła głową zdezorientowanej Rachel – jest istotą… wyrocznią jak najbardziej grecką.
– Racja, Gwen nie miała nigdy bliższych kontaktów z grecką stroną? Do tego pozostaje sprawa drugiej osoby i wyzwolenicy…
– Wyzwolenicą może być Hazel… W końcu była na misji uratowania Tanatosa i… – mówi nagle Piper, wygląda jakby chciała powiedzieć ,, i wróciła z martwych” ale w porę ugryzła się w język. Chejron marszczy brwi.
– Nadal jest rzymianką… – stwierdza Ryana.
– Nigdzie nie jest powiedziana, że to grecy… – broni Piper. Wszyscy milczą. Dyskusja zdaje się toczyć tylko między tymi dwoma dziewczynami.
– … po zawarciu sojuszu trochę się zmieniło. Przepowiednie jakby dotyczą spraw strony greckiej, ale nie wykluczają rzymian, zresztą jeśli ta się nie powiedzie, to cały świat to odczuje. – wtrąca się Rachel. Nadal jest blada i wygląda jakby miała zaraz zasłabnąć, jednak wzrok ma już w zupełności przytomny. Wszyscy milkną.
– Nie podoba mi się to… jeśli dobrze rozumiem Hazel ma, prawdopodobnie, umrzeć i nie może używać czarów. – mówi ponuro rzymianka. Chejron ma zmartwioną twarz i wygląda jakby znowu przybyło mu lat.
– Nie musi umierać… tu może chodzić o pozostałą dwójkę, albo tylko o jedną osobę,- mówię. – albo w ogóle nie choidzi tyutaj o śmierć- dodaję ponuro. Wszyscy się wzdrygają.
– To o co, człowieczeństwo? – pyta Leo. Wszyscy przenoszą na niego spojrzemie, a on zjeżdża nieco na krześle. Nic dziwnego Leo, OSZUKAŁ ŚMIERĆ. Definitywnie.
– No ej! Ja tylko zażyłem lek, Pan Śmierć mógł mnie nie przepuścić, zresztą ja jestem tak wspaniały, że nie mam wrogów. W każdym razie tych… czynnych zawodowo – broni się nieco żartobliwie, jednak widzę jak z zaciśniętych pięści unoszą się smużki dymu.
– Myślę, że wiem o kogo chodzi… – mówi Annabeth.
– Dobrze, Annabeth, zostań z Percym, Ryaną i Hazel. Musimy porozmawiać. Reszta idźcie budzić obozowiczów, o dwunastej… będzie posiłek, dalej zajęcia… ogłoszę jak przyjdę, ale na pewno nie będzie żadnej walki.
***
Siedzimy w salonie Wielkiego Domu od przeszło godziny i próbujemy uporządkować informacje.
– Chejronie, uważasz, że powinniśmy na razie dać sobie spokój? – pyta z niedowierzaniem Hazel. Centaur gwałtownie kręci głową.
– Nie, nie Rzymianko, uważam, że powinniście najpierw zrobić rozeznanie. Zobacz, macie przepowiednię, ale nic więcej, nie ma, żadnego konkretnego miejsca. Nie wiemy nawet czy misja będzie w obrębie naszego kraju. Pozostaje czekać na więcej informacji…
Westchnąłem ciężko, to wszystko mnie wykańcza, mamy mało czasu, ale nic nie wiemy i nie możemy działać. Z frustracją zacisnąłem ręce na szklance z sokiem pomarańczowym, którą trzymałem w ręce.
– Czyli wracamy do codzienności, w oczekiwaniu na cud? – upewniam się zrezygnowany.
– Może odwiedzimy wszystkie bazy? Jak ta w Indianapolis? – proponuje blondynka, wygląda lepiej niż rano, ale nadal jest blada i ma wory pod oczami.
– Dobry plan, za dwa tygodnie wyruszycie, tym czasem wracajcie do domów i nie przestawajcie ćwiczyć, już nie będzie tak prosto jak kiedyś… – mówi ponuro Chejron, a teraz idźcie do jadalni, już jedzą, za dwadzieścia minut widzę was ubranych na arenie, czas pokazać inne sztuki walki… – mówi wychodząc. Wmurowało mnie, o jakie sztuki walki może mu chodzić?!
Rozdział krótki, wiem ale utknęłam w martwym punkcie, nie mam pojęcia jak napisać misję ;_;, za to epilog gotowy już od dawna
I’m so sorry! Pardon! Es tut uns leid! Gomen’asai!Lo siento! Przepraszam! Naprawdę przepraszam! Bardzo mnie boli, że zaniedbałam tę stronę! Tyle się działo… Ale to mnie nie usprawiedliwia! Zasługuję na karę… Chociaż karą jest już sama myśl, że tak przyjazne i fajne opowiadanie leżało nie przeczytane! No dobra, a teraz o Końcu, który jest początkiem. Bardzo fajnie wyszły Ci dialogi! Nie wiem, czy pisałam o tym wcześniej, ale dziś miałam wrażenie, że te postaci tak mogłyby powiedzieć, a do tego, że nie były one sztuczne i wymuszone! Poza tym naprawdę fajnie zbudowana przepowiednia! Chociaż osobiście nie chciałabym jej usłyszeć na miejscu Percy’ego… No cóż, ale stało się. Jeżeli chodzi o zacięcie, to nie martw się… Gorzej niż u mnie nie będzie :’) :'( Powiem Ci, że sama od wieków nic nie wstawiłam i nie czuję się z tym dobrze! Nie porzucaj tej serii, bo potem ciężko wrócić! (wiem z doświadczenia) Może powinnam dla Ciebie coś wstawić? Byś nie myślała, że wszyscy poumieraliśmy :’D Powiedz, czy chciałabyś kolejny rozdział Pamięci… Dobra, koniec jakiejś dziwacznej formy reklamy 😉
Pisz dalej, bo ja czekam na więcej! WEEEEEEENY!
Czyli jednak ten rozdział nie zaginą w odmętach Internetu. Wracaj, wracaj i pisz bo się odherosuje ;). Miałam ten rozdział wstawiać, poprawiony, jeszcze raz, ale okazuje się, że jednak istnieje. Z chęcią bym coś dodała, teraz kolejny rozdział, niestety jak jest wena to nie ma czasu :/
P.S. Wybaczam Ci nieobecność ponieważ sama w sierpniu się zaniedbałam, (brak Internetu jednak utrudnia kontakt ze światem;)
P.S. Kolejny rozdział ,,Pamięci”?! Jakbym mogła o niej zapomnieć. Co tam rozdział, cały tom ! 😉