To opowiadanie dedykuję carmel, Jane oraz gwiazda forever. (nie odmieniam nazw, nie chcę nikogo obrazić jeśli pomylę się w odmianie) Proszę o szczerą krytykę i mam nadzieję, że ta część spodoba się bardziej niż prolog.
Annabeth1009
Powoli okryłam kołdrę, owiało mnie lodowate powietrze. Usiadłam na łóżku i postawiłam stopy na drewnianej podłodze.Wstałam, a następnie podeszłam do okna. Krople deszczu wolno spływały po szybie jak łzy po policzkach. Na dworze ludzie zaczepiali o siebie parasolami. Pomimo wczesnej pory na ulicy było dużo osób.
***
Dwie godziny później jechałam samochodem przez las. Moja twarz odbijała się w szybie. Miałam długie, czarne włosy które swobodnie opadały na ramiona i szaro-brązowe oczy. Nagle coś szarpnęło pojazdem i uderzył on w drzewo. Ocknęłam się chwilę potem, byłam przerażona, kierowca miał czoło całe pokryte czerwoną cieczą. Nieoczekiwanie znów coś uderzyło w samochód i przeleciało one parę metrów w prawą stronę. Otworzyłam drzwi od samochodu które chyba cudem się nie zacięły, następnie szybko odpięłam pas bezpieczeństwa. Wyszłam z pojazdu, kolejną rzeczą która mnie zaskoczyła to to, że mogłam stanąć na własnych nogach. Myślałam, że ze strachu nie będę potrafiła na nich ustać. Zaczęłam biec sprintem przed siebie, gałęzie co chwila raniły mi twarz. Nie chciałam odwrócić twarzy zbyt przerażała mnie wizja kogo tam zobaczę. Po dziesięciu minutach szybkiego biegu moim oczom ukazał się duży, wielopiętrowy, pomalowany na niebiesko budynek, za nim rosły pola truskawek, sięgające aż do plaży. Po prawej stronie niebieskiej budowli. wybudowanych było kilkanaście mniejszych domków.
Zaczęłam krzyczeć:
– Pomocy! Niech ktoś mi pomoże! Ludzie zaczeli wychodzić z budynków i biec w moją stronę.
Zatrzymałam się parę kroków przed doliną. Nie miałam siły żeby przejść jeszcze parę kroków. Czułam się tak jakby płuca miały mi zaraz wybuchnąć.
Jasnowłosa dziewczyna o szarych oczach zatrzymała się parę metrów przedemną i krzyknęła:
– Biegnij, na co czekasz? Szybciej! Jeszcze parę kroków!
Chciała do mnie podbiec i złapać mnie za rękę, ale zatrzymał ją wysoki, ciemnowłosy chłopak. Niespodziewanie coś mnie uniosło i z wielką siłą uderzyłam w pień dzrewa, przy okazji tracąc przytomność.
***
– Czy ja umarłam?- To było pietwsze co przyszło mi na myśl.
Przedemną wolnym nurtem płyneła rzeka o czarnej jak smoła wodzie, a na niej dryfowała stara, drewniana łódź. W niej stał upiorny szkielet ubrany w czarne, zwiewne szaty na którego widok mimowolnie się cofnęłam. Koło niego, na łodzi siedziały ściśnięte duchy o różnym wieku. Szkielet odezwał się:
– Jestem Charon, wsiądź na łódź, nasza Pani na ciebie czeka.
Na chwilę odwróciłam głowę, choć przez chwilę nie chciałam patrzeć na tego upiora. Za mną była plaża na której leżały porozrzucane ludzkie kości. Stwierdziłam, że wolę być w towarzystwie upiornego faceta od łodzi niż błąkać się po tej plaży.
Z wielką niechęcią wsiadłam na łódź, duchy wyciągnęły do mnie ręce, próbując złapać moje dłonie. Było to okropne uczucie tak jakby nagle temperatura zmniejszyła się do -20 stopni. Straszna łódka ruszyła i zaczęła płynąć po rzece. Mineliśmy łąki jak się domyślałam Łąki Asfodelowe i teraz przepływaliśmy koło malowniczej wyspy która w tym miejscu jako jedyna zdawała się tętnić życiem. Dobiegały z niej głośne śpiewy i śmiechy, a w powietrzu pachniało pieczonymi kiełbaskami. Niespodziewanie łódka się zatrzymała, a Charon zaczął wyganiać duchy z łodzi. Gdy zostałam na niej tylko ja razem z nim odezwał się:
– Idź prosto do pałacu- wskazał na wzgórze- tam napewno ktoś będzie na ciebie czekał.
Po tych słowach łódka razem z upiornym facetem znikła w czarnej mgle. Zaczęłam iść w stronę wzniesienia na której stał pałac. Po 20 minutach marszu, znalazłam się przed przed potężnym budynkiem przypominającym grecką świątynię. Powoli weszłam po schodkach z jakiegoś ciemnego kamienia, nagle przedemną pojawiła się zjawa.
– Chodź za mną- rozkazała
Po czym zaczęła płynąć w powietrzu do wnętrza budynku. Po paru minutach znalazłyśmy się w ogromnej sali. Na jej środku stały dwa trony. Większy i mniejszy, pierwszy był ozdobiony czaszkami natomiast drugi ślicznymi, czarnymi kwiatami. Na drugim tronie siedziała piękna kobieta. Miała ona długie, lekko pofalowane, czarne włosy, a w nich wpięte kolorowe kwiaty, oczy w kolorze czekolady i bladą jak kartka cerę. Ubrana była w czarną suknię siegającą do posadzki w tym samym kolorze. Kobieta odezwała się pierwsza:
– Witaj córkeczko…
Spokojnie można odmieniać mój nick. Nawet jak będzie błąd to go nie zauwarze. No, no to nawet je widzę poprawe, ale: jak wyglądał kierowca, pałac i podziemie? I trochę przemyśleń i będzie super. (Gwieździe włancza się kompleks pisarski.) xD
No cóż, ta część jest całkiem dobra. Trochę krótkie i kilka rzeczy było nie tak:
1. Dlaczego bohaterka jechała tym samochodem przez las?
2. Najpierw piszesz o poranku, a potem nagle o wyprawie przez las. Trochę nie trzyma się to kupy.
3. Prawie Nic nie wiemy o tej dziewczynie. Napisz coś! Jak ma na imię, gdzie mieszka itp.
4. Czy gdybyś trafiła do obcej krainy, wszystko mroczne, to czy od razu zaufałabyś tym dziwnym zjawom?
Jest fajnie, pisz cd. Dziękuję za dedykację! <3
Więcej opisów będzie w kolejnej części, która pojawi się w tym tygodniu. W kolejnej części opiszę również dokładnie dziewczynę. Może macie jakieś propozycje na imię dla chłopaka?