Cześć! Wysyłam moje kolejne arcybadziewie. Tym razem jest to (chyba) jednoczęściówka powstała na postawie mojego idiotycznego snu który męczy mnie już tydzień i mam nadzieję że w końcu da mi spokój. Mam już dosyć oglądania jak zabijam mojego brata młotkiem… Dobra o czymś zapomniałam? A, no tak! Nie zabijajcie mnie za długość, błędy i jakość ale z grypą i gorączką skaczącą w okolicach 40 stopni nie jest łatwo pisać.
Biegnę. Nie wiem jak długo. Nie wiem jak daleko. Wiem tylko, że muszę. By być bezpieczna. By przeżyć. Uciekam. Jak tchórz.
Gonią nas. Mnie, Darka, Julię, Avalyssę i Dennissa. Biegniemy dostarczyć wiadomości. Do koszar. Kiedyś to był Obóz. Mój dom. Jedyne miejsce gdzie byłam bezpieczna. Jedyne miejsce gdzie podobni do mnie mogli uczyć się jak żyć na tamtym świecie. Teraz to tylko koszary. Baza, z której wychodzimy by ginąć. Jak mrówki pod stopami chuligana.
Dogania nas pierwszych pięciu żołnierzy. Większość jest ode mnie młodsza. Najstarszy ma może 13 lat, tyle co ja. Najmłodszy około 8. Dennis wyciąga miecz. Podobnie jak pozostali. Ja się cofam. Nienawidzę walki. Unikam jej jak ognia. Jeśli muszę, walczę na odległość. Strzelając z łuku. Naciągam strzałę. Od tyłu podchodzi jakiś dziesięciolatek. Gdyby nie jedna sucha gałązka na którą nadepnął byłabym już martwa. Odwracam się i już mam wypuścić zabójczy pocisk, gdy zauważyłam twarz tego dziecka. Oczy wypełniają mi łzy. Zdejmuję strzałę z cięciwy. Nie mogę jej puścić. To jest on. Ten, przez którego tyle przepłakałam, tyle straciłam. Nie jestem w stanie nic mu zrobić. William Diarenc. Dawniej mój przyrodni brat i jednocześnie najlepszy przyjaciel, obecnie tylko kolejny wróg. Jego oczy błyszczą żądzą mordu. Skąd u dziecka, u niego, tyle nienawiści? Unosi dziwacznie wygięty miecz, który podejrzanie przypomina sierp. Gdyby nie Darek pewnie byłabym już na tamtym świecie. Chłopak staje przede mną i atakuje. Niestety, dzieciak jest świetnie wyszkolony. Po dwóch minutach mój kumpel leży na ziemi z mieczem na gardle. Ogarnia mnie wściekłość. Chwytam leżący obok młotek który wypadł z czyjejś torby i uderzam brata w tył głowy. Pada bez ruchu na ziemię. Patrzę w jego ciemne, puste oczy, czując, jakbym to ja leżała tam bez życia. Nigdy… Nigdy nikogo nie zabiłam. Zawsze raniłam. Poważnie lub mniej ale tylko raniłam. Teraz leży przede mną mój pierwszy trup. Mój brat.
Z otępienia wyrywa mnie głos Avalyssy:
– Musimy biec. To tylko zwiadowcy. Pościg jest znacznie większy.
Po około godzinie biegu na horyzoncie pojawia się słaba poświata. Jeszcze piętnaście minut i 400 metrów przed nami pojawiają się rozmazane, ciemne plamy. Koszary. Rosnąca na wzgórzu sosna wygląda jak spalony kikut. Czemu? Cała Mgła, magiczna zasłona, która funkcjonowała na Ziemi zebrała się tutaj, żeby choś trochę udaremnić podsłuch. Nie jest już potrzebna na świecie. Nie ma już nawet ,,zwykłego” świata. Nie ma śmiertelników. Nie ma zwierząt. Nie ma cywilizacji. Jesteśmy tylko my i bogowie. Tylko tyle pozostało z Kultury Zachodu.
Jestem herosem. I walczę w wojnie, której nikt nie ma szans wygrać. W wojnie między kulturami.
Extra. Namawiam ciebie, aby była to kilku częściówka.
Wdarłąś mi się na kompa?? Błagam… chciałam napisać coś podobnego jedno częściowego… ALE TO JEST SUPER!!! Szczególnie końcówka… zazdroszcze snów…
Strasznie krótkie. Nawet nie jest to cała strona A4. Do tego tutaj przewinęło się już tyle opowiadań o takiej tematyce, że to po prostu jest już cholernie nudne.
Wrzucasz czytelnika od razu w akcję, nie ma ni słowa wyjaśnienia skąd wzięła się wojna. Nie opisałaś/ eś żadnego z bohaterów.
Do tego skoro uważasz to za arcybadziewie, to po co to wysłałaś/eś?
Buuu… Do czego to doszło? Musiała zabić swojego brata!
Niezłe, niezłe, ale tak jak Eirene powiedziała jest krótkie, mało opisów i nie znamy żadnej przyczyny powstania wojny. Mam nadzieję, że w następnej części (, która powinna pojawić się na blogu) wytłumaczysz sytuacje głównych bohaterów i dodasz parę opisów 😉
Bardzo fajne I ( mam nadzieje ), że pojawi się CD który wszystko wyjaśni. Długość boli, jak już napisano
Fajne 😀 ale rzeczywiście, mało wytłumaczyłaś 😛 ale sny
Za krótkie. Mało rozwinęłaś. Szkoda, bo bardzo fajnie piszesz- to widać i masz ciekawy pomysł. Napisz cd, namawiam cię
popieram Eirene, że nie ma opisów i tym podobne, ale mam nadzieję, że jeśli wyślesz cd to się poprawisz i będzie cacy 😀
Nie musiałaś pisać na wstępie o zabijaniu brata młotkiem, zepsuło efekt. Końcówka bardzo mi się podobała. Czekamy na ciąg dalszy.
Krótkie ale fajne. Zazdroszczę snów. Ja takich nie miałam od dawna.
Piszesz nieziemsko, a zakończenie, te ostatnie zdania po prostu wbiły mnie w krzesło. Więc czekam na cd. 😉
Niektórzy piszą, że nie ma opisów, że za krótkie. Zgadzam się z nimi. Ale przyznaję, że opko mnie zaintrygowało, biorąc pod uwagę, że to twój sen. I nie uważam, że przyczyny powstania wojny i pochodzenie bohaterki są takie ważne. Dla mnie może zostać tak, jak jest. Z tą niewiedzą. Dzięki temu opowiadanie ma swój niepowtarzalny urok.
Ale oczywiście z wielką chęcią przeczytam ewentualne dalsze części ( które, biorąc pod uwagę komentarze innych, pewnie powstaną)
Czytałam wcześniej, ale teraz komentuję. Fajne, ale zgadzam się z Eireną.