Był dość późny wieczór, a jednocześnie środek roku szkolnego.
Maia ze swoją najlepszą przyjaciółką Melissą urządziły imprezkę w domku, w środku lasu, aby rozerwać się i odpocząć od szarej rzeczywistości.
Stolik był pełen różnych, pysznych rzeczy.
Wtedy jedna z dziewczyn stwierdziła, że słyszała jakiś hałas i o dziwo nie bojąc się wyszła z domku, żeby to sprawdzić.
-Hahah, może ją jeszcze coś porwie ? – zaśmiała się Maia, a razem z nią reszta dziewczyn.
-Może, ale lepiej nie – odpowiedziała z uśmiechem Mel.
Wstała z krzesła. Stara, drewniana podłoga zaskrzypiała. Jest to jedna z wad domków na drzewie. Dziewczyna spojrzała za okno.
Znajomi ze szkoły najwyraźniej świetnie się bawili. Nikt nie podpierał ścian… W tym wypadku drzew, muzyka głośno grała, nie było żadnych bójek. Innymi słowy fantastyczny wieczór.
-Może by tak do nich dołączyć? – zaproponowała sięgając do miski z chipsami.
-Jaaasne – uśmiechnęła się dziewczyna i dla stworzenia pozorów, no a raczej potwierdzenia tego, że to one są najważniejsze na tej imprezie, założyła swoje czarne Ray Ban’y.
-Jak się bawić to bawić, w końcu trzeba trochę od tej szkoły odpocząć i walić to, jutro nie idę! Olej szkołę i imprezuj! – Dodała Maia. Zaśmiała się i obie zeszły z drzewa na dół. Zostały przywitane brawami, przez co poczuły się dużo lepiej.
Niestety również oburzyły się, gdyż na imprezę przyszło kilka niechcianych osób.
-Ależ oczywiście, na co komu szkoła? – jęknęła sarkastycznie Mel i zaczęła tańczyć.
Dołączyła do niej przyjaciółka. Obie dziewczyny bawiły się na całego. Nie można było zaprzeczyć, impreza była jedną z najbardziej udanych.
Po 15 minutach wywijania na parkiecie obie poszły się napić. Maia obowiązkowo chwyciła kolejną colę, a Mel wybrała wodę.
-Gdzie jest Annie, ta dziewczyna, co poszła sprawdzić ten dziwny hałas? – Zapytała Melissa mierząc wszystkie obecne osoby wzrokiem.
-Ajć, nie mam pojęcia, bo na dole raczej jej nie było, wypadałoby jej chyba poszukać czy coś bo jak jej się coś stanie to potem będzie na nas, zresztą moi rodzice są święcie przekonani, że to bardzo grzeczna imprezka – Maia wywróciła teatralnie oczami i poprawiając bluzkę spojrzała na Mel.
-Dooobra, chodźmy, reszta niech się bawi – dodała i uśmiechnęła się do kumpeli, zgarnęła butelkę ze stołu i z gracją zeszła na dół rozglądając się w poszukiwaniu zaginionej koleżanki. -Oby tylko nie była za daleko, moje buty nie są przystosowane do chodzenia po lesie.
-Oby – mruknęła Melissa i pognała przed siebie.
Dziewczyny przedarły się przez gęste krzewy i doszły do jednego z samotnie stojących drzew.
-Gdzie ona może być? – zmartwiła się Mel.
W tej chwili w koronie drzew nad nimi coś się poruszyło. Liście mocno szeleściły, a cichy śmiech stawał się coraz głośniejszy.
Obie spojrzały najpierw na siebie a potem niepewnie w górę. Jednak nie zauważyły nic oprócz zwykłych koron drzew i ogromnego księżyca.
Miały złe przeczucia, ale stwierdziły, że może ktoś po prostu sobie z nich żartuje. Kiedy jednak opuściły wzrok i spojrzały przed siebie stała tam Annie. Wyglądała tak jakoś inaczej.
-Ejjj czemu nie wróciłaś na imprezę? martwiłyśmy się – powiedziała Maia z udanym przejęciem, choć tak na prawdę było jej to obojętne, pomimo, że niepokoił ją wygląd dziewczyny.
Jej długa, do ziemi sukienka była urwana tak, że odkrywała dziewczynie prawie całe nogi. właściwie, to jedną z nich ciężko było nazwać nogą. Była owłosiona, a tam gdzie powinna być stopa, było kopyto. Kolejną nowością były długie, połyskujące bielą kły.
Widać było po niej, że cieknie jej na nie ślinka. Wyglądała, jakby chciała je zjeść.
-Ej, dobrze się czujesz ? – spytała niepewnie Maia, automatycznie robiąc krok do tyłu, kiedy dziewczyna zaczęła się niebezpiecznie szybko zbliżać w ich stronę. Melissa również wyglądała na dość zaniepokojoną.
Obie czekały aż Annie raczy coś powiedzieć, w każdym razie nie zapowiadało się nic ciekawego.
-Myślisz, że ktoś nam pomoże? – spytała patrząc na Mel.
-Myślę… – obejrzała się za siebie. Widziała niestety tylko krzaki, były troszkę za daleko od domku. – Że nie. – dokończyła.
-Mam dziwne wrażenie, że wypadałoby zacząć uciekać – wyszeptała do przyjaciółki.
Maia skinęła głową i obie odwróciły się na pięcie, żeby zacząć biec. Nie udało im się uciec, bo Annie znalazła się przed nimi w bardzo szybkim tempie. Była prawie jak wampir z oślą nogą.
-Dobra, zmiana planów, biegniemy przed siebie!
Dziewczyny zaczęły biec w przeciwną stronę od miejsca imprezy.
Biegło im się niesamowicie ciężko, ponieważ w imprezowych strojach i butach na wysokim obcasie nie można było rozwinąć szybkiego tempa, szczególnie w lesie.
Annie nie dawała za wygraną i wydawała się być niezniszczalna i mieć niesamowitą kondycję.
Teraz dziewczyny żałowały, że zawsze zwalniały się z biegów na w-f’ie.
-Ej, gdzie teraz ? – spytała Maia kiedy Annie prawie je wyprzedzała.
Liczyła, że może ta się wywali albo coś ale na to się nie zapowiadało.
-Prosto, biegnijmy, czuję, że nam się uda, zaufaj mi – Mel przebierała nogami najszybciej, jak mogła.
W końcu dziewczyny zwolniły, a wampirzyca z oślą nogą już prawie je dopadła.
Wtedy… Kilka kroków dalej stało się coś bardzo dziwnego. Annie odbiła się od powietrza. Dosłownie. Jeszcze kilka sekund temu biegła, a teraz stała osłupiała i wlepiała wzrok w swoje koleżanki, na których widok leciała jej ślinka.
Dziewczyny spostrzegły, że ona naprawdę nie udaje i ma zablokowaną drogę. W tym miejscu była jakaś dziwna, magiczna bariera.
-No i co? Chyba coś Ci się nie udało… – Melissa pokazała Annie język i niepewnym kroczkiem podeszła do tej jakby szyby.
-Wow, co to jest ? – spytała ze zdziwieniem Maia podchodząc bliżej do bariery. Chciała dotknąć tego jakby szkła dłonią, lecz jej ręka przeszła przez nią jak przez wodę, mniej więcej do łokcia.
To jednak nie był dobry pomysł i Annie korzystając z okazji próbowała złapać ją za rękę. Maia jednak była szybsza i szybko ją wciągnęła, ale niestety dziewczyna pazurami rozcięła jej rękę.
-Auuuu , to może lepiej zostańmy tutaj? – spojrzała na Melissę a potem na rękę, na której było pięć głębokich i czerwonych śladów.
-Pewnie, tylko teraz w którą stronę mamy iść? – Zapytała Melissa.
Rozejrzała się wokół siebie. W okolicy, oprócz śliniącej się Annie nie było żywej duszy. Żadnej ścieżki, nic. Nie wiadomo dokąd iść.
-Może tędy? – odpowiedziała sobie i zaczęła przedzierać się przez krzaki. Cały czas trzymała za ramię swoją przyjaciółkę.
Super. 😀 Niezły początek. Ciekawa jestem, czyimi są córkami, bo jakiegoś specjalnie charakterystycznego zachowania nie wykryłam. To teraz pisz szybko co dalej.
Bardzo mi się podaba, czekam na następną część
Super opowiadanko, jestem ciekawa, czyimi są córkami, w zasadzie mam pewne podejrzenie, co do Mai, ale to nie pewne. Bardzo podoba mi się twój styl pisania, no i nie udało mi się wykryć błędów, a to wielki plus. Pisz szybko! 😉
Cos mmi nie pasuje, bo skoro tam na dole grala muzyka a ona uslyszala halas? Troche to dziwene, ale ja najwyrazniej nie moge sobie tego wyobrazic. Wykrylam kilka literowek, ale byly drobne, ogolnie troche takich roznych blendow. Tak nawiasem mowiac super!!!
nie chcę być niemiła, szczególnie po tych dobrych komentarzach przede mną, ale mi aż tak bardzo nie przypadło to do gustu
to tylko moje zdanie, bo jak sama widzisz innym się podoba, ale wydaje mi się, że piszesz zbyt chaotycznie i trochę zabrakło mi emocji np. stoją w lesie, ich koleżanka chce je zabić, a one się zastanawiają, w którą stronę pobiec; ta dosłownie rozorała jej rękę, jej przyjaciółka praktycznie się tym nie przejęła, a ona krzyknęła tylko „auć” i znowu spytała o drogę
ale jak mówiłam to tylko moje zdanie…
Niektóre rzeczy mi nie pasują (interpunkcja, brak emocji i ogólny chaos), ale nie zniechęcajcie się. Następna część na pewno będzie lepsza! Powodzenia!
Sorry za ewentualne błędy w komencie, ale klawiatura mi fiksuje.
A mnie się podoba… Drobne błędziki mi nie przeszkadzają. Ogólnie to fajnie, tylko lekko nudne. Jak dodasz trochę akcji, to będzie zdecydowanie lepiej. Mam nadzieję, że kolejna część będzie lepsza.
@Delfia: Ona nie słyszała tego hałasu, udała tylko, że tak jest. To był podstęp. Tą dziewczyną była Annie, ta empuza… Powiedziała tak, żeby za nią poszły, ona wyczuwa, że one są heroskami i chciała je zabić. Dlatego je zwabiła na dół takim sposobem.
@Artemida: Dla nich to nie jest nic nowego… Całe życie uciekały przed potworami, więc się trochę do tego przyzwyczaiły i potrafią zachować spokój, mają po 17 lat, więc uwierz, że w tym wieku są okropnie wyczuwalne. Ona nie rozcięła jej ręki tak bardzo, a takie przypadki się zdarzają. Pytała o drogę, bo nie wiedziały gdzie są, nigdy nie oddalały się tak daleko od domku…
@Canny: Chcesz wielkiej akcji w 1 rozdziale?! bez przesady!
Hmm. Ogólnie takie średnie, ale moze tylko mam zly dzień. Pisz dalej
Pisz!! 😉
Nie złe… Ale powiem coś więcej po CD…
super znaleźli obóz