Tom II
Gdzieś w Ameryce, sala pełna wielkich tronów. Zmysły głównej bohaterki są świadkami narady, jaka nie odbyła się jeszcze. W kilku słowach: rodzina, kłótnia, stare urazy, kłótnia, przyszłość i jeszcze bym zapomniałem kłótnia. Całą naradę rozpocznie wiersz „utalentowanej” „poetki” Emily Poll.
Wielka ciemna sala,
za dach jej ciemność,
a za ściany noc bezgwiezdna,
obradującym nie straszna wielkość.
Na tronach ciemnych,
Obradują głośno i burzliwie,
Mówią o swych córkach i synach.
O Tytana klęsce i ostatniej bitwie.
Narzekają na Herosów i ostatnią wyroczni przepowiednie.
Cicho sza!
Koniec rozmów, idą oni.
Sala zastyga i zapada cisza,
Noc, Ciemność i Strażnik zapomniani oni.
Chaosu potomkowie dzieci,
Bezstronni i wiecznie trwający,
Nie wtrącają się w spory, ziemi dzieci.
Rada rozpoczyna mowa mówcy.
– Witajcie wszyscy, witajcie Tytani, witajcie moje dzieci, witajcie potomkowie Gai. Zebraliśmy się tu po to, aby omówić sytuacj świata po wystąpieniu Kronosa. – Rzekła kobieta w czarnej sukni wyszytej gwiazdami, na szyi piękny medalion pełni księżyca, a na głowie zawój.
– Siostro może byś przedstawiła wszystkich zebranych. Mam wrażenie, że nie wszyscy się znamy – Powiedział mężczyzna, który siedział na tronie. Widać było tylko jego twarz i dłonie. Garnitur jego był z ciemności. Wypowiadając ostatnie zdanie spojrzał na mnie, przynajmniej mi się tak zdawało.
– Siostro, ja Ci dam siostro. Jestem twoją żoną, Erebie! – Nyks, pani noc się zdenerwowała. – Przedstawię wszystkich zebranych. Oto Ereb, Tartar, Okeanos, Tetyda, Prometeusz, Helios, Selen, Eos, Hypnos, Tanatos, Morfeusz, Fobetora, Fantasosa, Temida, Hekate, Asklepiosa i oczywiście matkę bogów Ree. Miło was wszystkich widzieć tu w tej Sali, a nie u Tartara.
– Gdzie by nas wsadzili Zeus i cała reszta. – Dodał kwaśno Asklepios, którego już raz Zeus zabił.
– Spokojnie Asklepiosie, ty byś jak zawsze uciekł do swojego gwiazdozbioru – powiedział Helios, obrażony na boga lekarzy od 2000 lat, po tym jak skrytykował jego pomnik, Słynnego Kolosa z Rodos.
– Zamknijcie się obaj – warknęła Hekate – Mamy poważniejsze sprawy niż kłótnie czy posąg przedstawiał Heliosa czy Heraklesa i czy przesadzili z opalenizną. Mieliśmy się zająć naszą sytuacją po porażce Kronosa. Mieliśmy wiele łaski u Fortuny. Gdyby nie Percy Jackson dawno gnilibyśmy u Tartara.
– Albo tworzylibyście nowy świat – Dodał Tartar, który był jak zawsze obojętny na wszystko. Ereb kiwną głową na znak zgody.
– Mieliście dużo szczęścia – Wtrąciła Temida – Moim zdanie, czyli najbardziej sprawiedliwie, powinniście odbudować Nowy York i Olimp.
– A pomiatanie nami było sprawiedliwe? Ignorowali nasze dzieci, nami się wysługiwali! Chciałem troszkę szacunku! – Morfeusz się oburzył.
– Ty się lepiej nie odzywaj. – Pogroziła mu Nyks. – Miałeś ze mną rozmowę wychowawczą. Mówiłam Ci już wcześniej, że upadli Tytani tacy jak Kronos, nie są dla nas towarzystwem i powinieneś ich zostawić w spokoju i zająć się pomocą ojcu. Powtarzam Ci masz znaleźć sobie dobre towarzystwo. Ty mój wnuku postąpiłeś nie poważnie i naraziłeś nas na niebezpieczeństwo.
– Was na niebezpieczeństwo? Ha! Ha! Ha! – Zaśmiał się Prometeusz siedząc luzacko na tronie. – Kronos się was bał, na samą myśl o Tartarze i Erebie drżał. O tobie nie mówił, bo bał się wypowiadać twoje imię, tak samo jak Gai. Ty Nyks i twoje dzieci były bezpieczne, dzięki odwiecznej waszej zasadzie. Nie wtrącać się do spraw Gai. To nie nasz problem co robią jej dzieci, wnuki, prawnuki etc. Nie złożyła mi życzeń na 4200 urodziny i jestem obrażona. To tobą kieruję. Odtąd ani razu nie pozwoliłaś nikomu z twojej rodziny się przyłączyć do którejś strony ani podczas Tytaniomachii ani Gigantomachii.
– Zamknij się Prometeuszu. Dawno nie byłeś więziony? – Oburzyła się Nyks. – Może któryś z was by mnie poparł? – Na te słowa obudził się ze snu Hypnos. Jak na boga snu przystało, zawsze spał.
– Sęp, oglądałem ostatnio o nich program. – Na te słowa Hypnosa, Prometeusz się mimowolnie skrzywił. – Mam w planach sny o nich. Taki mały program edukacyjny jak na Animal Planet. Sępy uwielbiają rozszarpywać swoje ofiary ostrymi pazurami. Prawda Prometeuszu? Oj, przepraszam, zapomniałem. – Uśmiechną się złośliwie i nie bacząc na zabójcze spojrzenie Tytana, znów zasnął.
– Wybacz mojemu bratu, ale nie lubi, gdy się mu przerywa sen. – Tanatos pogłaskał brata po śpiącej głowie. – To taki leniwiec, przesypia 20 godzin dziennie. Głupią wybraliście stronę. Wiadomo, że wygrają Olimpijczycy.
– Nie gadaj głupot. Kronos miał o wiele większą przewagę. Mógł ją wykorzystać, gdyby zaczekał. – Oburzyła się Tetyda – Mam już dość siedzenia na krańcu świata i ukrywania się przed wszystkimi. Mój mąż od dawna milczy. Wielki tytan mórz Okeanos. Musieliśmy płacić temu samozwańcu, Posejdonowi, ogromne odszkodowanie za zniszczenia w jego pałacu.
– Siostro zamknij się wreszcie. Nie dziwie się Okeanosowi, że się nie odzywa. Sama bym zwariowała, mając za towarzystwo tylko ciebie.
– Spokojnie Reu. Spójrz na wspaniałą jutrzenkę, którą stworzyłam nad Hawajami – Eos wskazała na swoją suknię, która mieniła się kolorami wschodu Słońca. Selen spokojna i cicha jak noc, naprowadziła na główny temat narady.
– Herosi, a głównie Percy Jackson. Co o nich sądzicie? I o tej nowej przepowiedni? Prometeuszu? Nyks? Hypnosie?
– Tak, tak zgadzam się. Zniszczmy ten serowy zamek.
– Hypnosie!! Teraz jest ważna narada, przestań spać!
– Nyks uspokój się. To, że wy nie śpicie to nie znaczy, że ja też nie muszę. Moim zdanie są przydatni i musimy mieć kogoś wiernego na obozie.
– Brawo Hypnosie! – Zaklaskał Tanatos – Trzy zdania i to dwa rozbudowane za jednym razem to cud! – Zakpił z brata.
– Musimy w końcu zająć należyte nam miejsce. – Powiedział wojowniczo Fobetor.
-Tak, tak. Pokonamy dwunastu bogów, którzy pokonali Tyfona oraz ich ciągle rosnącą armię nieobliczalnych herosów. W dodatku mają Percy’ego Jacksona, który przyjął przekleństwo Achillesa i nową wyrocznię. Powodzenia. – Powiedział racjonalista Fantasos.
– Obaj nic nie mówcie. Zrobimy to co oni robią od wieków. Wykorzystamy herosów, aby zachować ten porządek świata jaki jest. W dodatku wyślemy do obozu naszego wychowawcę. – Powiedział spokojnie Ereb. – Ktoś na ochotnika?
– Ja nie mogę mam pracę – Powiedzieli wspólnie Tanatos, Hypnos i synowie.
– Ja lepiej bym się pokazywał publicznie przynajmniej przez pół wieku. – Oto zdanie Prometeusza. Tetyda i Okeanos kiwnęli zgodnie.
– Widać jak chętnie chcecie pomóc – Sarkazm Tartara był dobrze słyszalny. – Kto głosuje za Asklepiosem? – Wszyscy oprócz głównego zainteresowanego podnieśli ręce do góry. – Przegłosowane. Zostajesz nowym nauczycielem na obozie pół krwi. Przyprowadzisz ze sobą herosów z Anglii, którzy bronili ją przed wojskiem Japeta. Są nam wierni. Ładnie będę realizować nową politykę Olimpu i przypomną tamtym o przysiędze.
– Powinniśmy się częściej spotykać – Zawołała radośnie Eos. – Może raz do roku? I jak się nazwiemy?
– Może obojętni? – Zakpił Prometeusz.
– Wiem, Czarna loża! – Powiedziała Tetyda.
– Może Rada Pamięci? – Zaproponowała Mnemosyne.
Koniec Tomu II
.
PS.
Z mroku chciał się ulotnić jakiś cień. Ereb spokojnie pstryknął palcami i postać ta wylądowała na środku zgromadzenia. Był to wysoki mężczyzna, blondyn o skandynawskiej urodzie. Piękną twarz przez chwilę pokrywały ślady spalonej kwasem skóry. Ubrany był w garnitur. Na twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. Wszyscy zebrani greccy bogowie patrzyli z zaciekawieniem na tą postać. Nie był herosem, ponieważ był ich wzrostu. Zaciekawił ich, ale nie wystraszył. Nawet Kronos nie mógłby im zagrozić nawet w pełni mocy. Nie gdy po ich stronie byli Nyks, Ereb i Tartar.
– Kim jesteś? Nie jesteś bogiem greckim. – Stwierdził Prometeusz. Nawet Hypnos się obudził. Spojrzał na przybysza.
– Hej, nie jesteś chyba moim snem, co nie?
– Nie nie jestem. Jestem z innej bajki. Pomyliłem narady.
– Kim jesteś? – Spytała Nyks.
– Mam podobne doświadczenie jak wasz przyjaciel Prometeusz. Ja za to nie lubię węży. – Mówiąc to spojrzał na laskę Asklepiosa.
– Czego chcesz i kim jesteś? To ostatnie pytanie. – Powiedział Tartar.
– Jestem kłamcą i kowalem. – Mówiąc to zniknął. Prometeusz się zaśmiał.
– Kowal kłamstw. Do zobaczenia kłamczuchu.
.
Opowiadanie po PS. Nie związane z całym ciągiem.
super opowiadanie (pierwsza)
Fajne! Ten z PS to Loki, nie? Bo tak mi się coś kojarzy… Pisz dalej, polubiłam tą dziewczynę.
świetne cudnie super zajefajnie piszesz
super
Fajne.
Oryginalne. Jeszcze nie byo o buncie pomniejszych bogów.
super