Tom VII
Herosi idą do solarium, aby przygotować się na spotkanie z upadłymi gwiazdami. Odbędzie się także nietypowy wyścig pomiędzy dwoma odwiecznymi wrogami. W ciągu tej części pojawią się tytan, słońca, wujek, oraz ponowna rozmowa o podwyżce.
– Gdzie my idziemy? – Pytanie to ciągnie się od ucieczki z obozu. Nieustannie torturują mnie tym pytani, a ja odpowiadam ciągle tym samym.
– Do solarium.
– Co my tu robimy, powinniśmy iść rozwiązać tą durną zagadkę – Upiera się Mike.
– Spokojnie, nie kłóćcie się. Ludzie na nas patrzą – Powiedziała szybko Sofii, widzą że znów mam zamiar odgryźć się Mikowi.- On na pewno ma plan, uspokój się nadęty bufonie – To było do Mika, nie lubią się chyba, ale i tak będą razem.
– To już tu – Pokazuje na szyld .”NAJLEPSZE SOLARIUM NA ŚWIECIE”. Otwieram drzwi, słychać w oddali dzwonek. Ktoś krzyczy.
– Zamknięte! Otwieram o 9.
– Ja nie przyszedłem do solarium! – odkrzykuje głosowi.
– Jak to nie? – Mówią oboje.
– Myślałem, że po roku w obozie, naprawdę chcesz iść do solarium – Co za idiota! – Kto to jest?
– To po co przyszedłeś? Okraść mnie? – Śmiech – Nie dasz rady.
– Mam Ci przekazać wiadomość. Blada dama, pani srebrnego powozu, kazała Ci przekazać, że masz przestać się mazgaić i załamywać i ruszyć swój szacowny tyłek i pomóc, gdy będę takiej pomocy potrzebował. – Trochę Selen przesadziła jak dla mnie, ale to jej sprawa.
– Co? Ona tak powiedziała – Postać wyszła. Był to piękny mężczyzna, blond włosy, skóra pokryta piękną opalenizną i oczach koloru złota. – Śmiała tak powiedzieć o mnie? O Heliosie panu słońca? Ona nie miała prawie żadnego pomnika w starożytnej Grecji, a ja miałem Kolosa z Rodos, to byłem ja wiedzieliście? – Zwrócił na nas swoją uwagę. – Cała wyspa mnie czciła! Selen była tylko mniejszym bóstwem.
– Teraz to ona jeździ po niebiosach w nocy, dzięki układowi z Artemidą, a ty Heliosie przez swoją dumę, prowadzisz podrzędne solarium – Zezłościć boga to głupota, ale nim trzeba wstrząsnąć. – Selen mówiła mi, że możesz mi pomóc.
– Kim ty jesteś? Herosem jesteś to wiem. Za grosz kultury, brak poszanowania starszym. Przedstawicie się czy mam was spopielić? – Oczy zapłonęły mu ogniem.
– Szymon, syn Hypnosa.
– Sofii, córka Hekate.
– Mike, syn Hadesa.
– Syn Hypnosa? Słyszałem plotki, że twój ojciec zniknął. Przyjaźnie się z twoim ojcem od bardzo dawna, ale on mojej pomocy nie otrzyma. – Wskazał na Mika – Żadne dziecko z wielkiej dwunastki jej nie otrzyma. Nie wspomogę tej ofiary losu. – Pokazał ponownie na Mika.
– CO? Jak śmiesz tak mówić do mnie, syna Hadesa.
– Zamknij się – Mówi Sofii.- Przepraszam za niego. Proszę pomóż nam. Idziemy z misją uratowania i znalezienia Hypnosa.
– Musi dostać się w jedno miejsce bardzo szybko. – Dodałem.
– Wiesz, że nie mogę tego zrobić. Chodź za mną. – Wziął mnie za ramię i poszliśmy.
– Gdzie my w ogóle mamy iść? Zdradził Ci coś? – Spytał Mike. – On ma jakiś pomysł?
– Chodź podsłuchajmy ich. – Powiedziała po dziesięciu minutach.
– Ty wy podsłuchiwaniu jesteś dobra.
– Och, zamknij się.- Poszli w kierunku pokoju, w który zniknąłem z Heliosem.
– Apollo będzie nas ścigał, a nie wiadomo czy oni wam pomogą.
– O nich się nie martw to moja sprawa, a Apolla wyprzedzisz. Nie martw się, jesteś najlepszym.
– Musisz go znaleźć.
– Wiem Tytanie. Zachodzące słońce, tak Cię przezywa Selen, bo twoja potęga zaszła. To odpowiedź na twoje wcześniejsze pytanie. Stąd wiedziałem, że jesteś nam potrzebny.
– Na pewno to ja? Mam zachodzące słońce pokazać wam drogę, a wy wiecie gdzie iść.
– Nie przejmuj się. Zawieziesz nas?
– Tak zawiozę i wygram z tym młodzieniaszkiem.
– Jeśli mnie zdradzisz Tytanie to Nyks nie będzie miała dla ciebie litości. Dziękuje za radę i pomoc, którą nam udzielasz. Chodźmy lepiej, bo moja przyjaciółka lubi podsłuchiwać.
– Wiejemy – Szepcze Sofii Mikowi. Słychać otwierane drzwi.
– Przepraszam, że tak długo, ale musieliśmy ustalić kilka szczegółów.
– Chodźcie za mną.- Helios wyszedł.
– Co ustaliliście? – Spytała nie winie Sofii.
– Wiem, że końcówkę podsłuchiwaliście. Miałaś mnie nie podsłuchiwać. Obiecałaś.
– Przesadzasz Szymku. Przesadzasz.
– Ma rację, przesadzasz.
– Zamknijcie się oboje i to teraz. – Weszliśmy do garażu. Na samym środku stało piękne, złote audi.
– Proszę wsiadać i zapiąć pasy. Firma transportowa Helios, działamy od 6000 r. p.n.e., zaprasza na trasę do klubu REQUIEM.
– Co po co tam jedziemy? – Spytał Mike. – On nie będzie zadowolony, że go odwiedzamy.
– Wiem, że go wkurzyłeś ostatnio, Panie Zbuntowany Nastolatku, ale nawet go nie spotkasz.
– Gdzie my niby jedziemy?
– Nasz kolega wymyślił, że pojedziemy do Hadesu. Wspaniały pomysł – dodał zjadliwie, zapinając pasy na tylnim siedzeniu. Obok niego usadowiła się Sofii, ja siedzę z przodu.
– To dobry pomysł. Gdzie indziej znajdziemy upadłe gwiazdy?
– A co później? Masz jakiś pomysł?
– Mam kilka, jeśli musisz wiedzieć.
– Chłopaki my lecimy – Krzyknęła przerażona Sofii, przez kłótnie nie zauważyliśmy tego. Mike wyjrzał przez okno.
– Niedobrze mi. – Dodał i zamknął oczy.
– Niedobrze Ci? – spytała Sofii z uśmiechem – Daj rękę pomogę Ci – Zaczęła go uspokajać magią. Nagły skręt nas bardzo zdziwił .
– Co się dzieje Heliosie? – Spytałem.
– Apollo nas goni. – W oddali słyszymy krzyk.
– Na dół staruszku, teraz ja tu rządzę. Ja jestem bogiem słońca. – Kolejny ostry skręty i spadamy na dół. Obok nas śmignęło słońce Apolla.- HA!HA!HA! Teraz ja tu rządzę.
– Niedobrze mi! Na dół Panie Heliosie. – Szybki skręt i beczka. Jesteśmy za Apollem.
– Gazu Heliosie! Gazu! Wyprzedź go!
– Może wyścig Apollonie? – Krzyczy Helios i zmienia na siódmy bieg. Wciska nas w fotele.
– To oszustwo Heliosie! – Wyprzedzamy Apolla w jego słońcu i unikamy jego złotych strzał.
-JA rządze na niebie! Helios powrócił. – Z tą prędkością, którą włączył Helios w ciągu półtorej godziny dotarliśmy do Hollywoodu.- Tam jest klub REQUIEM.- Mówi i zwalnia.
Zniża lot i ląduje przed klubem.- Powodzenia herosi, znajdź śpiocha. Uważajcie na siebie, tam nie jest bezpiecznie – Odleciał na swym rydwanie, po chwili widzieliśmy powóz Apolla.
– Mike jak się czujesz? – Pytam go. Widzę go wymiotującego obok koszy na śmieci.
– Co to za dzisiejsza młodzież, pali, ćpa i pije. – Słyszę głos jakiejś babci – Jak oni się dzisiaj ubierają, jak ona mogła wyjść ubrana w piżamę na ulicę – Spojrzała na mnie i nie mogła się niczego doczepić. Ogień tak można by nazwać tą żywiołową babcię, odeszła gadając coś o rodzinie, ognisku domowym i o dzisiejszej młodzieży.
– Już lepiej mi, ostatni raz jadę słonecznym autem. – Dodał szybko – Sofii wyczyścisz mnie? – Powiedział błagalnie. Sofii wymruczała zaklęcie i był już czysty.
– Wchodzimy? – Spytała.
– Tak – powiedzieliśmy obaj. Weszliśmy przez drzwi (napis na drzwiach „AKWIZYTOROM, BEZDOMNYM I ŻYWYM WSTĘP ZBRONIONY”) do stalowoszarego holu.
Na samym końcu siedział ochroniarz. Idąc słyszeliśmy złote przeboje. Cały hol był zapełniony ludźmi. Nic nie mówili. Ochroniarz był wysokim, eleganckim mężczyzną, o czekoladowej skórze i bardzo jasnych włosach obciętych na rekruta. Ubrany był w piękny włoski garnitur, a na nosie miał okulary zrobione z szylkretu. Miał też plakietkę z napisanym imieniem. Pamiętając opowiadanie Percy’ego, nie przekręciłem jego imienia.
– Dzień dobry Charonie. – Powiedziałem spokojnie, udając, że czytam jego plakietkę.
– Panie Charonie. – Poprawił mnie – Chcecie się dostać do podziemi? Czemu nie krzyczycie „To jakaś pomyłka Panie Charonie!?” Jak umarliście? – Spytał podejrzliwie.
– Samolot się rozbił – powiedział szybko Mike, mając w pamięci lot z Heliosem.
– Naprawdę? Nie słyszałem o żadnej tragedii z samolotem?
– To była mała awionetka. – Dodała szybko Sofii.
– O! Rozumiem, a macie obola za przejazd? Z dorosłymi to nie ma problemu, karty, banki ,konta. Z dziećmi to większy problem. Będziecie musieli poczekać tylko kilka stuleci, jak tamci. – Wskazał na tłum za nami.
– Mamy monety. – Powiedziałem szybko i wyjąłem z kieszeni trzy złote drachmy. – Mogą być?
– Co ja widzę…- Charon oblizał wargi – Prawdziwe złote drachmy. Nie widziałem takich od..- Urwał nagle i popatrzył po nas. Jego wzrok spoczął na Miku.- Znam Cię skądś. Tak wiem. Jesteś synem Hadesa. I nie umarłeś. – Powiedział wkurzony Charon – Wy także nie. Czego chcecie Herosi? Znów się dostać do Hadesu? Nie tym razem. Po drugie twój ojciec mi za mało płaci.
– Jak mnie przepuścisz to pójdę do niego i go na mówię, żeby dał Ci podwyżkę. – Powiedział pełen nadziei Mike.
– Była tu kiedyś dwójka herosów, którzy też mi to obiecali i nic z tego nie wyszło.
– Jestem jego synem, mam większe szanse – Ta informacja była zbyt kusząca dla Charona.
– Ty możesz iść, ta dwójka nie. – Wskazał na mnie i Sofii – I żadnego ale – dodał widząc minę Mika.
– Nie przepuścisz mnie wujku? – Trzeba wyciągnąć asa z rękawa – Jestem twoim bratankiem, synem Hypnosa. Nie przepuścisz rodziny? Idę odwiedzić dziadka. Zapłaciłem – dodałem, gdy Charon się wahał, kurczę trzeba jednak użyć ostatecznego argumentu – Nyks będzie zła gdy się dowie, że nie pozwalasz mi się poznać z dziadkiem. – Podziałało.
– Dobra, możesz iść. Widzę u ciebie na szyi medalion Nyks, masz szczęście, bo jak byś kłamał to spotkałoby Cię coś złego. Ona nie idzie.
– Panie Charonie, to moja dziewczyna. – Dodał Mike – to stwierdzenie nas zamurowało, mnie chyba bardziej niż Sofii. – Ojciec mógłby źle przyjąć mój pomysł o podwyżce, gdyby się dowiedział, że nie przepuściłeś mojej dziewczyny.
– Dobra, idziecie, ale musicie zapłacić. -Dodał chytrze. Dałem mu trzy drachmy. Zaprowadził nas na prom.- Miłej podróży, pozdrów go i znajdź Hypnosa. Powodzenia bratanku i poszedł do sterowni.
Koniec Tomu VII
Świetnie
boskie
ok 😉
fajowe
super, świetnie piszesz
super
Cuuuuuuuuuuuuuuuudowneee!!!
Śmieszne! Świetne!
Trochę demoniczny ten Apollo: „HAHA! Teraz ja tu żądzę!”
Bardzo fajne
niezłe niezłe