Tom VI
Czytelnik jak i bohaterowie poznają przepowiednię Wyroczni oraz pojawia się dwójka nowych bohaterów – Gwiazdka rocka (nie z fabryki Disneya!) i Mądra wiedźma!
– Znajdę go babciu – Te słowa i ta obietnica złożona Nyks dręczyły mnie aż do rozpoczęcia rady obozowej. Po co jej to obiecałem. Stara manipulatorka. W sali siedzieli przedstawiciele czternastu domków, Chejron, Pan D. i Hermes. Radę zaczął Chejron.
– Dzisiaj w nocy.
– Nadal jest noc – Wtrącił zaspany Mike, od Hadesa.
– Dzisiaj w nocy – mówił jakby mu nie przerwano – pan Hermes odwiedził nas. Poinformował, że trzy dni wcześniej zaginął bóg snów, Hypnos. Bogowie i ich dwory nie mogą zasnąć. My mieliśmy i mamy możliwość spać tylko dzięki Szymonowi – mówiąc to wskazał na mnie -Jeśli nie znajdziemy Hypnosa za cztery dni, nikt na świecie nie będzie mógł zasnąć. Nie wiadomo kto go porwał i gdzie jest przetrzymywany Pan Snu. Musimy coś z tym zrobić.
– Co mówi wyrocznia? – Spytała Thalia.
– Oto co mówi wyrocznia – Chejron zaczął recytować przepowiednię:
Wyruszą w dwie strony wybrańcy bogów,
Jedni gwiazdy upadłe zobaczą,
Drudzy pójdą, tam gdzie nie wolno im iść.
Ciemność jednym prawdę powie.
Tytan wspomoże, doradzi i zdradzi.
Zachodzące słońce prawdę pokaże wam drogę.
Ziemia pomoże zdrajcy bez tchu,
A bezsenny wreszcie zaśnie.
– Bogowie czyli ja, w swojej skromnej osobie oraz wasz ukochany dyrektor Pan D. wybieramy – Powiedział uśmiechnięty Hermes – To ważna sprawa, dlatego my wybierzemy skład drużyny. Nie ma mowy o żadnym sprzeciwie! – Powiedział dziwnie jak na siebie ostro Hermes.- Pijaczku wybierasz kogoś? Czy sam mam wybrać?
-Wybierzmy ich jak najwięcej, będzie ich mniej na tym cholernym obozie.- Wtrącił znudzony Pan D.- Wybierz pierwszą grupę.
– Annabeth, Percy, Thalia oraz – chwila niepewności, jeśli mnie nie wybierze to się wkurzę – Luke. – Spokój, Szymonie, spokój. Gadam do siebie, ale tylko w myślach.
-Moja kolej- Mówi bóg wina- Emilly, Kondrad i Charsel. Zaraz pójdziesz ich obudzić – Wskazał na mnie. To była przesada!
– A ja to co? Mój ojciec bądź co bądź i mam prawo go ratować! Czemu mnie nie wybraliście! – Wstając strąciłem krzesło.
-Masz tu zostać. Jutro przybywają tu wszyscy bogowie. Chcą pospać. Jesteś nam tu potrzebny – Powiedział złodziejaszek – Zeus to ustalił to z Nyks.
-Nie kłam mi tu w żywe oczy! – Krzyknąłem na Hermesa, nadal stojąc – Pogawędziłem sobie przed radą z Nyks. Kazała mi iść po Hypnosa. Jestem wybrańcem bogów – Mówię zjadliwie do obu bogów. – Muszę iść.
-Siadaj i nie pyskuj, bo zamienię Cię w wiewiórkę. Zostajesz i pogódź się z tym. – Popatrzył na mnie tym swoim dziwnym spojrzeniem – Nie myśl o ucieczce. Clarisse i jej domek zajmą się pilnowaniem Ciebie. Nie myśl nawet o uśpieniu ich. Obejmiemy cały obóz magiczną ochroną. Złote runo też wykorzystamy. – Świnia, wielka straszna świnia. I tak ucieknę, uratuje ojca i wyjadę z tego pomylonego obozu. Oto mój Genialny Plan.
– Dobrze Panie D. Mam już budzić drugą grupę? – powiedziałem potulnym tonem. – Mogę iść spać? Jestem strasznie śpiący. Dobranoc i powodzenia – Spojrzałem na paczkę faworytów bogów.- Do zobaczenia.- Wyszedłem trzaskając drzwiami.- Po drodze do mojego domku obudziłem tamtych, Byli przejęci, ich pierwsza wspólna misja. Ja nie wyjechałem z obozu od Bożego narodzenia. Daleko od gór i Krakowa.
Muszę stad spadać. Idę do swojego pokoju, pakuje swoją torbę i walizkę, wszystkie moje rzeczy. Do plecaka lądują drachmy, dolary, dokumenty i cała reszta potrzebnych i niepotrzebnych rzeczy. Ściągam z ściany moją włócznię, zamieniam ją w mała ozdóbkę do łańcuszka. Dzwonię do Fantaosa, ustalam z nim kilka rzeczy i wychodzę po cichu z domku.
– Dokąd to idziesz o tak później porze? Miałeś iść spać. – Powiedział brat Percy’ego, James. Jak zwykle pewnie podsłuchiwał. – Masz zostać w domku. – Uśmiechnął się złośliwie, nie lubimy się, zawsze wolałem towarzystwo Percygo.- Mogę użyć nawet siły, gdybyś mnie nie posłuchał.
– Spadaj do morza – moja wspaniała riposta – Wiesz umiem nową sztuczkę. Umiem latać – James ma lęk wysokości, biedaczek, prawda? Łapię go za rękę. Tworzę iluzję przepaści. Obaj stoimy nad nią – Przepuść mnie, albo Cię puszczę.
– To tylko iluzja. Nie boję się Ciebie. – Puszczam go. Spadamy w głąb przepaścio – iluzji – Ratunku! – Jak zawsze naiwne dziecko. Łapię go za rękę.
– Przepuścisz mnie, a postawię nas obu na ziemi.- Zamieniamy się miejscami, naiwniak. Tworzę trawnik wokół swoich stóp. Puszczam go w iluzję. Biegnę szybko. On mi już nie zagraża. Jeszcze przez pół minuty będzie spadać, a później iluzja zniknie. Kraina snów i jestem blisko złotego runa, które przynieśli tu Annabeth i Percy, gdy ratowali Grovera z rąk Polifema. Oni myślą, że jestem naiwny? Wiem, że to jedyne przejście wokół polepszonej obrony obozu. Oho, odział Clarisse już na miejscu. Grupa czwórki wybrańców wychodzi z obozu żegnana przez Chejrona.
– Nyks, Pani Nocy osłoń mnie swą szatą.- Teraz poczekać z dziesięć minut i gotowe. Kogo ja widzę, córcia Hekate Sofii. Ojej, idzie w moją stronę. Zobaczy mnie? Nie, ale wyczuje moją aurę.
– Witaj Szymku, nie śpisz?
– Nie, wejdź w ciemność. Nie przekonasz mnie do pozostania w obozie. – Zaśmiała się.
– Sama mam ochotę iść na misję, mam dosyć tego chwalenia i wielbienia czwórcy świętej!
– Ciszej! Sam idę i nie kłóć się ze mną. Podsłuchiwałaś znów?
– Tak- Uśmiechnęła się – James po drugiej stronie strzygł uchem. Masz pomysł na tą przepowiednie?
– Tak, nawet kilka i przyda nam się kolejny heros, który wybrał się o piątej na spacer. Ciekawe czego szuka? – Zdejmuje z nas ciemność – Hej Mike! Kogo szukasz?
– Ja? Nikogo nie szukam, na spacerze jestem.- Kłamie w żywe oczy Hadesowy syn. Wygląd młodej gwiazdy rocka, ale nie w stylu Johans Brothers czy Dzastina Bimbera. Gwiazda prawdziwego rocka. Podobał się dziewczynom. Jeszcze zdanie o Sofii – młoda piękna dziewczyna, ubiera się trochę jak młoda wiedźma, kwiatki w włosach, na piersi wisiorek z pentagramem, czarno( i o dziwo) – pomarańczowy strój. Będzie z nich dobrana para, ale o tym cicho sza, to już załatwia syn Erosa.
– My też idziemy na spacer, pójdziesz z nami? Po drodze odwiedzimy Clarisse, idziesz z nami?
– No pewnie, a później gdzie? – Uśmiecham się lekko.
– Do solarium i idziemy zarywać upadłe gwiazdy.
– Co? – Powiedzieli oboje w tej samej chwili.- Nie usłyszeli co miałem na myśli, bo ja już szedłem do wojowniczych dzieci Aresa. Wyjąłem z kieszeni szybko rosnące nasiona od dzieci Demeter.
Witaj Clariss! Mogę przejść? Na spacer idę i przyjaciółmi.
– Nie przejdziesz tędy, nie pokonasz, ani nie uśpisz nas wszystkich.- Powiedziała Pani Kapitan oddziału.
– Jesteś tego pewna? – Nie dając jej czasu na odpowiedź, rzuciłem w nich nasiona. Większość z nich upadła na ziemię i wyrosły z nich? Wiecie co? Oczywiście maki.- Miłych snów, senny zapach.- I zapadli w sen. Maki wydzieliły specjalny zapach, który mogą przywołać tylko członkowie rodu Hypnosa.
– No to do Solarium – mówię do osłupiałych przyjaciół. Patrzę na obóz. Macham Chejronowi.- Nie wysyłaj drugiej grupy! – Krzyczę do niego przechodząc przez magiczną bramę i dodaję – Carpe Somnus!
Koniec Tomu VI
fajne
ok
Suupeerr!!!!! 😉
Wspaniałe!
Co to w ogóle znaczy „Carpe Somnus”?
A,już wiem. Dosłownie „Chwytaj sen!” por. „Carpe diem” – „Chwytaj dzień!”
Mam pewne przypuszczenia co do przepowiedni:
[…]
Zachodzące słońce prawdę pokarze wam drogę – Ogród Hesperyd.
[…]
A bezsenny w końcu zaśnie – Ladon.
Bardzo fajne 😀
cudowne