Tom III
Czytelnik czyta fragmenty pamiętnika Szymona syna *******. Zapoznaje się, co działo się z nim w czasie ostatnich pięciu miesięcy.
28 lipca
Wstałem tego dnia o 6 rano. O dziwo byłem wyspany. Bieg masakra. Nie zdążyłem na śniadanie, pokazanie mi broni, „walka” dla początkującego. Przegrana i ośmieszenie. MASAKRA, co ja tu robię? Nauka angielskiego i greki spoko. Obiad zjadłem, znowu treningi, bieganie i strzelanie z łuku. Znowu masakra. Spotkanie z dziwną „babcią” – tak kazała się nazywać. Nie jest ona Demeter. Mamy się spotykać w środy i soboty.
29 lipca
Gadałem z rodziną. Myślą, że jestem na obozie w Ameryce i że dostałem się na stypendium do jakiejś super szkoły. Są bardzo ze mnie dumni. Mam doła. Dziś walka o sztandar. Dali super zadanie. Spełniłem to zadanie w 100%. Miałem siedzieć w krzakach i się chować. Byłem w drużynie Ateny, Posejdona, Hery i Hermesa. Jest to jedna z trzech drużyn. Drugą jest drużyna Zeusa, Dionizosa, Demeter i Apolla. Trzecia to Hadesu, Aresa, Hefajstosa oraz Afrodyty. Hmm, gdzie jest domek dzieci Demeter? Muszę spytać.
31 lipca
Zdążyłem na ostatnią minutę śniadania, Luke i Lilli mi coś na szczęście wzięli. Reszta dnia tak jak zwykle: upokorzenie, pośmiewisko ze mnie itp. Domek Demeter jest na skraju pola truskawkowego. Znów spotkanie z damą w zawoju. Pocieszyła mnie. Ona przynajmniej się o mnie martwi. Nie jest Herą. Schudłem 2 kilo.
04 sierpnia
Moje urodziny. Telefony od rodziny. Dobrze, że umiem dobrze kłamać. Dostałem dwa prezenty: zgrzewkę pepsi (oczywiście się podzieliłem, niech będzie przeklęta polska gościnność) i t-shirt z logiem Hermesa. Super prawda? „Babcia” też złożyła mi życzenia. Mówiłem jej o moich urodzinach? Dostałem od niej medalik. Z jednej strony jest czarny jak noc, a z drugiej jest piękny mak narysowany. Podobno dzieło Apolla i Hefajstosa. Nie jest Reą.
01 września
Początek roku szkolnego. Jedyna pozytywna rzecz na tym obozie. Nie muszę iść do szkoły. Zaprzyjaźniłem się z kilkoma osobami. 1 od Demeter, 1 od Hefajstosa, córką Hekate, synem Nike i nawet tą wkurzającą dziewczyną od Ateny, Annabeth czy jakoś tam. Poznałem słynnego syna Posejdona Percy’ego Jacksona (jak Michel). Pan D. i Chejron dziwnie na mnie patrzyli, gdy piłem swoją pepsi. Mój ulubiony moher nie jest Hekate. Powiedziała, że tym razem byłem blisko.
18 września
Wreszcie zdrowy, po tych ziółkach na odchudzanie od Pana D. i Chejrona. Ważę teraz 64 kilo. Najlepsza kuracja odchudzająca to nektar, ambrozja i ziółka od centaurów. Nawet dobrze wyglądam. Znalazłem broń dla siebie – to włócznia. Super broń. Uczy mnie nią walczyć Clarisse, trochę się zdziwiłem, przecież, kto by się tego po niej spodziewał. Babunia nie jest Persefoną. Powiedziała, że ona tam nie mieszka. Mieszka tam jej brat.
30 października
Przygotowania do Halloween. Obóz super wygląda, podobno mają grać muzy i ma być impreza na wielkiej polanie. Dobrze, że jestem w domku Hermesa. Przygotowujemy psikusy wszystkim Domkom. Jest super. Chejron tłumaczył nam powstawanie świata, moje podejrzenia się potwierdziły. Teraz wiem kim ona jest na 100%. Gadałem znów z nią, nie powiedziałem jej, że wiem. Za dobrze mi się z nią gada. Apate nie jest. O tym już wiem.
20 listopada
Jest, udało się, pokonałem pierwszy raz Clarisse. Dobiegłem zaraz za dzieciakami Hermesa do mety (biegamy domkami, każdy domek biega kiedy indziej, najlepiej mają Ci od Posejdona, oni pływają, w zimie mają gorzej). Walka o sztandar, tym razem wygraliśmy. Było trochę zamieszania, bo ci od Hadesa ciskali w nas ogniem, ale udało nam się obronić sztandar. Pogadałem z babcią. Super dzień, od dawna nie byłem taki szczęśliwy. PS. Z Lukiem coś niedobrego się dzieje, źle śpi, ale też się zakochał, więc może to?
22 grudnia-przesilenie zimowe
Wycieczka na Olimp. Pan D. był wniebowzięty, że tak się wyrażę. Spotkał się z żoną. Szkoda, że zawsze taki nie jest. Olimp cudowny!!!! W nocy spotkanie w staruszką w zawoju na głowie.
– Witaj, wszystkiego najlepszego – powiedziałem jej. Podałem jej kwiatka. Był to mak.
– Dziękuję – uśmiechnęła się. – Odkąd wiesz? Wiesz oczywiście kto jest twoim ojcem?
– Od Halloween. Będziemy się jeszcze spotykać?
– Muszę zająć się swoim mężem, te dni były jego.
– Pozdrów dziadka i go przeproś. Mam nadzieje, że nie jest zły?
– Nie, nie jest. Cieszy się tobą nawet trochę. Mówi, że dobrze, że mam jakąś rozrywkę. Do zobaczenia wnuku, jeszcze się spotkamy – i zaczęła znikać w mroku.
– Do zobaczenia babciu. Do zobaczenia Nyks.
30 grudnia
Polska. Jutro wyjeżdżam. Znów podwozi mnie Selen. Musi mieć dobry kontakt z moim ojcem. Rodzina jest trochę smutna, że wyjeżdżam tak wcześnie. Noc.
Śnię o niczym. Nagle ktoś się pojawia w moim śnię.
– Nikogo nie zapraszałem, odejdź lub odejdźcie stąd.
– Tak nas wyganiasz – zaśmiał się ten pośrodku, ze skrzydłami koloru szarego. – Pozwól nam się przedstawić. Jesteśmy twoją rodziną.
– I tak nas nie wygonisz, jeszcze nie umiesz. My cię mamy tego i jeszcze owego nauczyć. Na prośbę Nyks – powiedział ten w lewej, miał czarne skrzydła. Ten najbardziej uśmiechnięty, z białymi skrzydłami dodał:
– Ja z własnej woli to robię. Pozwolisz, że się przedstawimy – dodał. – Bóg… – przerwałem mu.
– Tak, wiem kim jesteście. No to czego mnie nauczycie? Pewnie będziecie uczyć mnie w czasie snu, prawda?
– Tak, do zobaczenia jutro. Miłymi snami to ja się zajmę – dodał. I zobaczyłem trzy znikające, skrzydlate postacie.
– Do jutra – naprawdę miałem piękne sny. Ich głównym tematem była Sara od Afrodyty. Będę musiał coś powiedzieć mojemu bratu.
Koniec Tomu III
Całkiem niezłe.
Fajne ^^
Czekam na następne ;))))
Super 😉
Super Szczególnie dlatego że tez mam na imię Sara :p
świetne opowiadanie
super 😉
Ekstra!! Kiedy CD??
cudowne
świetne
ciekawie