Rozdział 1: Porwana przez bogów.
Był to naprawdę zwykły, ciepły dzień w Miami. Weekend, kiedy można poszaleć z przyjaciółkami na zakupach, plotkach czy podrywając przystojnych facetów. Ja i moje kumpele postanowiłyśmy pójść na plażę.
Jeśli mam być szczera, uwielbiam plaże w Miami. Piękny, złocisty piasek, grzejący twoje stopy, błękitne, orzeźwiające fale i wysokie budynki za plecami. Zawsze uważałam, że to niszczy trochę ten piękny widok, ale za to jest bardzo praktyczne. No bo co, opalisz się nierówno na słońcu i będziesz musiała jechać gdzieś daleko, by poprawić opaleniznę w solarium? Litości!
Jednak mniejsza o to.
Mam na imię Blair Crawford i w skrócie – jestem piękna.
Proszę śmiejcie się. Ja tylko stwierdzam fakt. Co poradzę, że mam prosty nos, pełne, różowe usta, długie, falujące włosy w kolorze słońca i wielkie oczy w kolorze orzechów?
Nic.
Będę miła i aby nie wprowadzić was, czytelniczki, w depresję, nie wspomnę o swojej zgrabnej i szczupłej figurze. Widzicie, jaka jestem miła?
Jednak nie uwierzycie, co mi się przydarzyło. A raczej, co mi się cały czas „przydarza”.
Jestem półboginią. I nie mówię teraz o swoim wyglądzie.
A wszystko zaczęło się właśnie w ten feralny, wolny dzień na plaży w Miami.
***
Gdy moje dwie najlepsze psiapsióły się opalały, ja postanowiłam, że pójdę popływać (przez tę modę na wampiry, musze dbać o swoją mleczną cerę!). Mówię wam, nawet nie wiecie jak to miło ponurkować w wodzie, gdy czujesz się lekko, przyjemnie i bezpiecznie. Może to zabrzmi głupio, ale zawsze czułam się w morzu najlepiej. Problemy codziennego życia od tak znikały, a ja pozostałam sama ze swoimi myślami.
Odkąd pamiętam, chciałam zostać tu na dnie morza i żyć jak syrena…
I wtedy zobaczyłam kobietę, a gdy jej się przyjrzałam, zamarłam z przerażenia.
Oczywiście nie chodzi mi o to, że miała niemodny już kolczyk w nosie i wielki tatuaż muszli na plecach (haaaloo, kto sobie robi tatuaż muszli na plecach?! Tylko jakieś dziwadło!).
Miała rybi ogon. PRAWDZIWY rybi ogon.
Poza tym była piękna. Miała turkusowe oczy, mieniące się we wszystkich kolorach morza, rude, przypominające w kolorze ogień, włosy i skrzela na szyi.
A gdy na mnie spojrzała, nagle jej oczy dziwnie zabłysły, a na twarzy pojawił się dziwny uśmieszek – jak u wiedźmy.
– Córeczka Afrodyty… – mruknęła.
Co?!
Rysy jej twarzy wyostrzyły się. Oczy zaczęły świecić na czerwono, zęby zamieniły się w ostre jak brzytwa kły. Wypielęgnowane paznokcie zrobiły się czarne i ziemiste, wydłużyły się przypominając pazury. Ryknęła.
Chciałam krzyknąć, lecz nie jest to zbyt mądre w wodzie.
Zaczęłam płynąć, nie patrząc na styl. Rybka, kraul, motylek – jakkolwiek, byleby szybciej!
Jednak rybia panna doganiała mnie, choć starałam się uciekać jak najszybciej mogłam.
W tej chwili znienawidziłam wodę. Serio.
Złapała mnie, bez problemu. Odwróciła gwałtownie i uderzyła o dno. Piach podniósł się, tworząc przy nas mgłę i szczypiąc mnie w oczy. Wypuściłam z bólu powietrze, które uniosło się ku górze i wypłynęło na powierzchnię…
Zaczęłam się dusić. Próbowałam się jakoś uwolnić, ale rybka trzymała mnie mocno.
– Jak to możliwe, że syreny istnieją?! – powiedziałam.
A raczej spróbowałam powiedzieć. Wyglądało to raczej tak: otwieram jak głupia usta, a bąbelki wypływają mi z ust.
Jednak rybia panna zrozumiała, o co mi chodzi.
– Dlaczego wy ludzie, mylicie nas, morskie nimfy z tymi głupimi pół ptakami?! – krzyknęła rybka.
Słyszałam jej głos wyraźnie, co było dziwne w wodzie.
Po jej słowach przypomniało mi się coś, co mówił Pan Boobsley, mój nauczyciel historii. To było chyba wtedy, gdy malowałam paznokcie na czerwony kolor…
A! Przypomniałam sobie. „Syrena” w mitologii greckiej był to pół-ptak, pół-człowiek, a w rzymskiej pół-ryba, pół-człowiek. Strasznie porąbane. Rozumiem, że rzymianie byli ksero, ale nie mogli już wszystkiego skopiować!? Żal.
Jednak nie to było najważniejsze.
Pomału traciła przytomność. Dusiłam się.
Rybka uśmiechnęła się i przecięła paznokciem moją skórę. Szkarłatna krew zaczęła mieszać się z błękitną wodą…
Wtedy zobaczyłam światło.
Nie, nie ten tunel. Inne światło.
To przypominało kształtem kolumnę i uderzyło prosto w plecy rybki, która krzyknęła. Nagle obok niej zobaczyłam blade nogi i ręce, które wyciągnęły mnie na powierzchnię.
Wzięłam głęboki haust powietrza i spojrzałam się na swojego wybawcę.
Mógł mieć najwyżej osiemnaście lat, lecz nie jestem dobra w ocenie wieku. Za to jestem specjalistą od oceniania wyglądu. A ten facet to na pewno jedno wielkie CIACHO.
Wiem, co mówię.
Miał niesamowicie delikatne, długie do ramion włosy w kolorze promieni słońca. Jego jasnoniebieskie oczy biły szczerością i tym czymś, co posiadają tylko prawdziwi artyści – ten błysk w oku. W dodatku te równe, błyszczące zęby… Ach, jak z reklamy pasty do zębów!
– To ciebie tak poszukuje Afrodyta… – mruknął chłopak.
Afrodyta, Afrodyta! Czy ktoś mi powie o co chodzi?!
– Kim… Jesteś? – wydukałam.
Chłopak chrząknął i zaczął mówić przesadnym tonem:
– Piękna dziewczyna wyciągnięta z wody.
Prośba Afrodyty zostanie wypełniona.
Ależ jestem seksi.
Nie skomentowałam tego bezsensownego, okropnego niby-haiku. Facet może fajny, ale miał nierówno pod sufitem.
– To Apollo. A ja jestem Artemida.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam dwunastoletnią dziewczynkę o rudych włosach, związanych w kucyk. Jej mina była obojętna, lecz czułam od niej wyniosłość godną królowej. Spojrzenie miała dojrzałe, dodawało jej z dwadzieścia lat.
Małolata myśląca, że jest dojrzała i porąbany facet. Suuper.
– Hej sis, umiem się przedstawiać – odparł „Apollo”.
Jego siostra przewróciła oczami.
Za to ja zaczęłam ryczeć ze śmiechu.
Spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
– Co ci? – spytał chłopak.
– „Apollo”? „Artemida”?! Kto wam nadał takie imiona, świry?! – krzyknęłam, dusząc się ze śmiechu.
Artemida znowu przewróciła oczami.
– Mogę ją zamienić w osła? – spytała.
– A chcesz się kłócić z Afrodytą? Pamiętaj, że ona jest niebezpieczna – odparł jej brat.
Dziewczynka prychnęła w odpowiedzi.
– Następna dojrzewająca dziewuszyna, która myśli tylko o mężczyznach. Głupotą cuchnie na kilometr – mruknęła Artemida.
– Ej! – krzyknęłam. – Odczep się ode mnie ty… Ty… Szczylu ty!
Dobra, nie jestem zbyt genialna w obrażaniu innych.
Jednak jej oczy zabłysły gniewem. Przez chwilę poczułam strach.
– Jestem starsza niż ci się wydaje – wycedziła.
– Ej spoko, siostruń. Mamy ją dowieźć w jednym kawałku – uspokoił ją brat.
– Dowieźć?! Gdzie niby?! Ja z wami nigdzie nie jadę! – wrzasnęłam.
Nawet nie zauważyłam, jak stanęliśmy na ziemi. Obok nas stał niesamowity samochód, jakiś mercedes, błyszczący światłem słonecznym.
– Do twojej mamy – odparł chłopak.
– Moja mama jest teraz w NY na pokazie mody! – krzyknęłam.
Chłopaka zatkało. Ha!
– Pewnie zostało zaadaptowana – odparła jego siostra.
Miałam ochotę jej coś odwarknąć, ale się powstrzymałam. Ja adoptowana?! Taa… A syreny istnieją…
Dobra, to nie było najlepsze porównanie.
Chłopak wzruszył ramionami i wpakował mnie do wozu z tyłu. On i jego siostra usiedli z przodu.
Próbowałam odpiąć pas, którym mnie zapieli. W końcu zaczęłam krzyczeć.
– A krzycz sobie. I tak nikt cię nie usłyszy – mruknęła Artemida.
– Jesteś tego taka pewna?! – wrzasnęłam.
– Tak. Dzięki Mgle – wyjaśnił jej brat.
Po chwili odpalił samochód.
– Jakiej, do cholery, mgle?!
Nie odpowiedzieli. Wyjrzałam przez okno.
Właśnie znajdowaliśmy się nad Miami…
CDN
Byłem ciekaw, kto pierwszy zacznie wykorzystywać seriale w opowiadaniach 😉 Dobre to jest!
Eh, Apollo zawsze mi się podobał, a szczególnie to jego „niby-haiku”. 😀
super jest to opowiadanie
Nie ma co dziewczyna ma charakterek
Apollo wymiata ;D
Jak na jedna część to dłuuugie opowiadanie, ale baaardzo fajne!!! Czekam na kolejne!!!
super 😉
świetne xD
Extra, a Apollo wymiata!
świetne !!!!!!!!!!!!!!!!! 😉
YEAH!!!!
Genialne!!!!!!!
Tatulek ratuje kobiety w opałach!!!!
Super!
Extra! Te opowiadanie jest Genialne, chociaż troszkę długie! <3*
To, że długie to nic ale jest SUPER
Świetne. Ale dziewczyna pusta ! ;D
Extra, ale się uśmiałam xD niby-haiku rządzi!
Apollo rządzi! ;D (te haiku, ahh)
Apollo rządzi, Aretmida rządzi a ta cała Blair (kopia Waldorf’ówny) Crawford (kopia Chase’a) to szkoda gadać… Ludzie zamieniają Percyego Jacksona w Plotkarę…. W ogóle pisanie ff polega na trzymaniu się klimatu książki….
Ale laska płytka!!!!! Ale opowiadanko SUUPER!!! xD