Rozdział 6
Jak wstałyśmy, wciąż myślałam o tym śnie. Czy to był wizja, czy tylko sen?
Od razu ubrałyśmy się i poszłyśmy na śniadanie. W drodze na śniadanie wiele osób na nas patrzyło, jakbym miała na plecach napis „Kopnij mnie!”. Potem jakaś dziewczyna do nas podeszła. Wyglądała na 12 lat. Miała krótkie blond włosy i wyglądała na umięśnioną. Podeszła do nas z uśmiechem na twarzy i zapytała:
– Hej! Ty jesteś Bree a ty Anna prawda?
– Jak szybko wieści się rozchodzą – powiedziała Anna.
– Jestem Emily, córka Aresa. A wy czyimi córkami jesteście?
– Persefony.
– A to prawda, że umiecie czytać w myślach i macie wizje?
– Ja mam wizje a Anna umie czytać w myślach.
– A ty skąd to wiesz? – zapytała Anna.
– Po obozie chodzą przeróżne plotki… Podobno synowie Jack i inni chcą na zbić interes.
– Raczej nie skorzystamy – powiedziała Anna.
– Życzę powodzenia na dzisiejszym treningu.
– Czemu?
– Podobno mają dla was jakiś specjalny program zajęć przydzielić. Z prośby jakiegoś boga.
– Jakiego?
– Tego chłopcy nie ustalili.
– Dzięki za informacje, Emily – powiedziałam.
– Spoko, do zobaczenia na śniadaniu.
– Nara.
I sobie poszła. My też musiałyśmy iść. Szybko poszłyśmy na śniadanie. Podali nam płatki, chleb, mleko i kakao. Po śniadaniu Chejron zabrał nas na przymierzanie zbroi i mieczy i innych. Po tym poszliśmy na arenę na trening. Gdy przybyliśmy była prawie połowa obozu. Wszyscy stali w swoich domkach Hermesa, Aresa, Ateny i Posejdona. Dziwne, bo u Posejdona była tylko jedna osoba. To chyba ten Percy, o którym mówiła Annabeth. Gdy tylko dotarłyśmy na miejsce, rozgłosił to wszystkim:
– Dzisiaj przetestujemy nasze żółtodzioby. Bree, Anna, podejdźcie do mnie.
Zrobiłyśmy jak kazał. Wyjął jakąś miskę z karteczkami.
– Proszę teraz, abyście wylosowały każda po jednej karteczce.
Ja pierwsza losowałam, potem Anna.
– Teraz proszę, żebyście wyczytały, co macie na karteczkach.
– Jack Stone – przeczytała Anna.
– Percy Jackson – teraz ja to przeczytałam.
Cały tłum zaczął robić „Uuuuuu”. Wiem, co to znaczy ‑ że Percy jest całkiem dobry w walce.
– Widać, że żółtodziób będzie walczył z specjalistą.
– Ale ja mam szczęście – powiedziałam.
– Dobrze, ale na początek wystąp, Jack.
Z grona Ateny wystąpił chłopak w zbroi, szatyn.
– Anna to jest Jack. Jack to jest Anna.
Nie podali sobie ręki. Anna się tylko przyglądała jemu. Chyba bardzo staranie przeszukiwała jego myśli.
– Czas walkę zacząć. Macie do wyboru dwie bronie. Walczycie bez tarcz.
– Ja wybieram miecz i pazury tygrysa.
Jack wyjął swój miecz średniego wzrostu. Wyjął też jakąś rękawicę z wielkimi pazurami. To chyba były te pazury tygrysa.
– Anna co ty wybierasz? – zapytał Chejron.
– Zestaw dla początkującego?
Oczywiście wszyscy w śmiech.
– Dla początkującego? To niech będzie miecz i włócznia. Ok?
– Dobra.
Chejron podał jej miecz. Musiała wpiąć go w swój pas. A włócznię w rękę.
– Gotowi?
– Jak najbardziej tak – powiedział Jack.
– Jak najbardziej nie – powiedziała Anna ze strachu.
– To dobrze – powiedział Chejron. – No to walkę czas zacząć. Start!!!
I zaczęło się. Na początku krążyli w kółko. W końcu Jack zaatakował pazurami. Annie udało się niezdarnie odeprzeć ten atak. Potem zaczął serią ciosów na nią. Mojej siostrze zdarzało się pary razy otrzeć się o jego broń. Już myślałam, że zaraz się podda. Popatrzałam na Chejrona. Coś mruczał pod nosem w rodzaju „niech się uda, niech się uda”. Ciekawe, o co mu chodziło. Znowu zaczęłam patrzeć na walkę. Annie nie szło za dobrze. Nie mogłam na to patrzeć. Ocierała się o śmierć, a ja nie mogłam nic zrobić. Właśnie opadła ze zmęczenia na ziemie. Miał zadać jej ostateczny cios, gdy coś się stało z Anną. Gdy miał zadać jej ten cios, ona wyślizgnęła mu się, ale jak jakaś gimnastyczka. Zrobiła obrót w tył kilka razy. Naprawdę wyglądała, jakby miała miękki kręgosłup, jak jakaś roślinka. Kilka razy mu uciekła. A to pod nim uciekła, a to wywracała go. W końcu udało jej się zdjąć mu tę rękawicę z pazurami i odrzuciła ją w bok. Nie miał wyboru i wziął miecz. Anna też musiała wziąć miecz, bo włócznia jej się złamała. Zaczęli nacierać na siebie z wielką siłą. Chłopak nie miała szans. W pewnej chwili Anna zaczęła mu uciekać do ściany. Tam nie miała drogi ucieczki, aż w końcu podbiegła do tej ściany i odbiła się od niej, aż wylądowała za nim i przystawiła mu miecz do szyi. Chłopak nie miał wyboru, musiał się poddać. Wszyscy od razu bili jej brawa. Podbiegłam do niej pierwsza, by zapytać:
– Co to miało być?
– Nie wiem, nagle coś we mnie wstąpiło.
– Ja chyba wiem, co to znaczy – odezwał się Chejron. – Zdarzają się takie sytuacje, że obozowicze mają przywiązanie do swoich żywiołów. Na ten przykład ty Anno masz kręgosłup giętki jak liana albo…
– Albo to, że Percy jest bystry jak woda w klozecie! – ktoś z domku Aresa się wtrącił.
– Dobra koniec, a właśnie, Percy, poprosiłbym, żeby to nie była walka na miecze, tylko na moce. Kamień i woda. Tylko te moce.
– Ale ja jeszcze nie umiem panować nad swoją mocą – wtrąciłam się.
– Chcę zrobić mały test, spokojnie, Percy będzie się starał nie zrobić ci krzywdy.
– Spróbuję – powiedział Percy.
– Dobrze. Znamy zasady: próbujemy nie zrobić dużej krzywdy drugiej osobie.
– Niech będzie.
– Dobrze, ustawcie się do walki naprzeciwko siebie. Chodźmy nad jezioro.
Wszyscy poszli nad jezioro.
– Dobrze. Percy ustaw się blisko jeziora, a ty Bree naprzeciwko Percy’ego.
Ustawiłam się, jak kazał. Strasznie się bałam.
– Dobrze… To zaczynamy!!!!!!!!!!!
I się zaczęło. Na początku Percy zaatakował mnie silnym strumieniem wody. Uniknęłam tego jakoś. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Zaczął mnie atakować dużymi strumieniami wody. Najgorsze było, jak utworzył trójząb z wody, który był naprawdę ostry. I rzucił nim we mnie. Nie miałam jak uciec. Wiedziałam, że to koniec. Zamknęłam oczy. Ale coś długo nic się nie działo. Otworzyłam je i zobaczyłam, że przede mną pojawiła się wielka ściana z kamienia. Obroniła mnie przed atakiem Percy’ego. Poczułam w powietrzu zapach ziemi. Poczułam w sobie jakąś siłę. Zobaczyłam, że u moich nóg leżą trochę większe kamienie. Więc skupiłam się i uniosłam je, żeby zaatakowały Percy’ego. Ledwo udało mu się je odepchnąć. Znowu zaczął mnie atakować trójzębami z wody. Jak zwykle uchroniłam się przed nimi moją ścianą z kamienia. Potem, gdy zrobiłam kolejną ścianę, wślizgnął wodę, bym się potknęła. I tak się stało. Wszyscy zaczęli się śmiać. Strasznie się wkurzyłam. Odruchowo z ziemi wyrosła kamienna włócznia. Tak byłam na niego zła, że rzuciłam w Percy’ego tą włócznią. Ale zobaczyłam, że był odwrócony. Krzyknęłam do niego, ale chyba nie usłyszał mnie. Więc jak najszybciej musiałam złapać to. Udało się, złapałam ją tuż przed nosem Percy’ego. Zniszczyłam włócznię. Załatwię go czymś innym. Podbiegłam do niego i zrobiłam tak, że odcięłam go od dopływu wody, więc nie miał mnie jak zaatakować. Jak tylko stanął naprzeciwko mnie, od razu obok niego wyrosły długie kamienne ostre pale, które były przy jego szyi.
– I co teraz? – krzyknęłam do niego.
– Obróć się – powiedział z uśmiechem na twarzy.
Obróciłam się i zobaczyłam ostro uformowany strumień wody wymierzony prosto w moją głowę.
– Dobrze mamy remis. Od razu wiedziałem, że tak będzie – powiedział Chejron. – Bree już może skończyć, Percy ty też. Świetna walka. Myślę, że jesteście gotowe.
– Na co? – zapytałyśmy go razem Anną.
– Na waszą pierwszą misję.
Rozdział 7
Poszłyśmy z Chejronem do Wielkiego Domu. Opowiedział o naszej pierwszej misji.
– Wasza misja będzie polegać na odnalezieniu Selene. Jak pewnie zauważyłyście parę dni nie mamy nocy z księżycem, ale oczywiście musicie na początku udać się do…
– Zaraz, jeszcze nie umiemy nic – odezwała się Anna.
– Po tym, co widziałem myślę, że jesteście gotowe. Więc musicie udać się do wyroczni. Ona wam powie, co macie robić.
– Mamy szukać Selene? – odezwałam się ja.
– Tak, macie jakiś problem z tym?
– Tak jakby, bo miałam jakby wizje o Selene.
– Opowiedz nam o niej.
Opowiedziałam im wszystko, omijając scenę z tym jak Anna wpada do dziury.
– Bardzo ciekawe. Po tym, co nam powiedziałaś, musimy znaleźć na początku Heliosa.
– Po co? – zapytała Anna.
– W twojej wizji rzucił ci jakąś kartkę z kierunkowskazem.
– Tak.
– To Helios pokaże wam drogę.
– Aha.
– Jutro wyruszacie, ale na początku dodamy wam do grupy jedną osobę.
Chejron zwołał wszystkich obozowiczów na placu. Wszyscy stanęli w grupach. U Aresa Emily posłała nam wspaniały uśmiech i nam pomachała.
– Szukamy ochotników do misji Anny i Bree. Kto jest chętny?
Długo była cisza, aż ktoś z grupy Aresa podniósł rękę.
– Wystąp – powiedział Chejron.
Wystąpiła z tłumu Emily.
– Brawo Emily. Jutro wyruszacie na misję. A teraz chodź ze mną. Opowiem ci szczegóły wyprawy. Wszyscy mogą się rozejść.
– Co teraz będziemy robić? – zapytała Anna.
– Nie wiem jak ty, ale ja idę sobie pobiegać.
Poszłam do naszego domku i ubrałam się w dres i wzięłam MP3.
Biegłam sobie tak wzdłuż jeziora, aż usłyszałam dźwięk uderzanego metalu. Akurat domek Hefajtosa robił coś w kuźni. Chciałam zobaczyć, jak to wygląda, więc weszłam tam. Strasznie dużo osób było tam, głównie chłopców. Szłam tak przed siebie patrząc na każdą twarz. Wiele było zniekształconych, ale to mi nie przeszkadzało. Jedna twarz wydała mi się bardzo znajoma. Jednego chłopaka. Przypominał Dannego Roj. Był moim pierwszym chłopakiem w 3 klasie. Oczywiście bardzo się lubiliśmy. Wiele osób się z niego naśmiewało, że jest brzydki. Mi to oczywiście nie przeszkadzało, ale w 4 klasie nagle zniknął. Strasznie mi go brakowało. Ten chłopak też ma takiego pieprzyka u dołu szczęki. Zaraz, to przecież Danny! Podeszłam do niego i powiedziałam:
– Danny Roj?
– Tak, a kto pyta? – zapytał.
– To ja, Bree More, 3 klasa.
– Bree?
– Tak!!
– Bree!!
Uściskał mnie mocno i zrobił kółko ściskając mnie.
– Co tu robisz? – zapytał.
– Wiesz, potwory i jestem córką Persefony…
– Zawsze wiedziałem, że jesteś wyjątkowa.
– A ty co tutaj robisz?
– Jestem jak widać synem Hefajstosa.
– Nie rozumiem?
– Nie widzisz mojej twarzy?
– Mi nigdy nie przeszkadzała.
– Miło z twojej strony.
Wszyscy w kuźni zaczęli robić „Uuuuuu”, gdy ze sobą rozmawialiśmy.
– Mam pytanie: mógłbyś dla mnie coś zrobić do jutra?
– Potrzebowałbym planu.
– Przyniosę ci dzisiaj.
– Jakbyś mnie szukała, to jestem na pomoście.
– Dobra.
I poszłam i pomachałam mu na pożegnanie. Może go lubiłam tylko jak przyjaciela? Ale nie czas na to. Czas zrobić plan mojej osobistej broni.
CDN
Ta Lili to mój błąd i to jest Emily
Superowe!!!
Super.
Fajne dialogi 😉
____________________
SPAM!
Taki mały bonus, mam nadzieję, że się wam spodoba
blog.percyjackson.pl/pomyslowo
Fajne
Fajne, naprawde fajne…
podoba mi się… strasznie ciekawe.
UUUUUUUUUUUUUU!!!!!!!!! Zakochana para, zakochana para!!! HAHAHA!!!! SUPER! 😉
Och, Afrodyto! Tobie tylko miłość 😛
niezłe
Gratuluje twórcy
supper
No w tym opowiadanku są warzniejsze rzeczy!