Rozdział I – Ciemny Teatr
Ja już nie wiem co czynić… Wszystko to, jest takie trudne. Uważaj, przyjacielu! Nigdy nie staraj się szukać przeszłości, możesz być taki jak ja. Wtedy stracisz to, co w życiu jest najważniejsze.
Nazywam się Jonathan Creew, mam 14 lat i jestem zwykłym dzieciakiem. Mam 172 cm, niebieskie oczy, jestem szatynem, często noszę jeansy i czarną, pasiastą bluzę z kapturem. Chodzę do Kevritch School, publicznej szkoły gimnazjalnej. Nie wybijam się ponadto w jakiejkolwiek dziedzinie sportu i nauki. Moja mama, Grace Creew, jest zupełnie inna niż ja. Ma czarne włosy. Jest mojego wzrostu i jest bardzo spokojna oraz rozważna. Nigdy nie podnosi na mnie głosu, ponieważ ją szanuję. Mój tato… nie znam swojego ojca. Musiał wyjechać tydzień przed moim porodem. Nigdy nie wiedziałem dlaczego nas opuścił. Od jakiegoś miesiąca zacząłem pytać ludzi o niego. Niestety, nikt go nie widział, nikt o nim nie słyszał. Wróćmy do mnie. Opowiem Wam moją historię, która zmieniła moje życie.
***
– Johny, spóźnimy się do teatru – usłyszałem głos mojej mamy.
Niechętnie wygramoliłem się z łóżka i poszedłem się umyć. Wyszorowałem zęby, umyłem buzię i ubrałem się. Dziś jest 1 lipca. Od jakiegoś tygodnia mamy wakacje, a ja czuję się, jakbym cały czas musiał chodzić do szkoły. Chciałem sprawić mamię przyjemność i zaprosiłem ją do Teatru Narodowego w Londynie na sztukę pt. „Sen Nocy Letniej” Williama Sheakspeara. Byłem już gotowy do wyjścia z mamą, więc otworzyłem drzwi. Na schodach zobaczyłem jakby czarny cień, stojący za nami.
– Mamo, czy ty też widziałaś to co ja?
– Ale co, kochanie?
Może kolejny raz umysł płata mi figla?
– Nie nic, chodź prędzej.
Wyszliśmy z bloku i poczułem przechodzące przez moje ciało dreszcze. Nie wiedziałem, co się dzisiaj ze mną działo. Możliwe, że byłem trochę spięty. Szliśmy szybkim krokiem, ubrani na biało. Nic się nie wydarzyło w drodze. Zakupiliśmy bilety i za minutę miał się rozpocząć spektakl.
Po chwili zgasły światła. Ludzie zaczęli panikować i krzyczeć. Nie wiedziałem co się dzieje. Ktoś rąbnął mnie w głowę czymś drewnianym i opadłem na ziemię.
Rozdział II – Rozmowa z cyklopem
Ciemność i pustka zawitała mi w głowie. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Obudziłem się w jakiejś ciemnej komnacie z zawiązanymi rękami. Mój wzrok przykuł obraz jakiegoś faceta z wielką brodą na złotym tronie. Umysł nie potrafił funkcjonować, a ból mojej głowy był prawie nie do zniesienia. Mężczyzna w szarej szacie z białą laską siedział na ciemnym, drewnianym krześle z opuszczoną głową w dół.
– Eee, co ja tu robię? – tylko tyle zdołałem wydusić z moich płuc, które oddychały bardzo ciężko. On zaś spojrzał na mnie. To był prawdziwy szok! Miał jedno oko na samym środku głowy! Co się ze mną dzieje!? To na pewno nie był sen. Nie teraz. Gdzie jest moja mama? Tysiąc pytań nasuwało mi się na myśl.
– Nie zdajesz sobie sprawy kim jesteś, dzieciaku… – burknął ostrym głosem.
– Jestem zwykłym dzieckiem… – odpowiedziałem z wielkim żalem.
– Ha! Każdy tak mówi, a potem niszczycie nas, bo jesteśmy szkaradni – powiedział z irytacją.
Szczury prześlizgiwały się od kąta do kąta. Chciałem się rzucić na mężczyznę, ale z dwóch powodów nie mogłem się tego zrobić. Pierwszy – nie miałem sił, aby się uwolnić. A drugi – jednooki jest z 3 razy silniejszy niż ja. Miałem pewien pomysł, ale…
W tym momencie przez drzwi wbiegł muskularny mężczyzna. Był wysoki, miał prawie 2 metry wysokości. Oczy miał zielone, jakby były wykonane ze szkła i, mimo muskułów, z tą twarzą wyglądał łagodnie. Sypnął na mężczyznę z jednym okiem białym proszkiem i po chwili jednooki zasnął. Wysoki mężczyzna rozwiązał mnie i postawił na ziemię.
– Chwila, kim jesteś? Znasz mojego ojca?
Uśmiechnął się serdecznie i podał mi swoją wielką dłoń do uścisku.
– Jestem Hypnos, pan Snu.
– Znasz mojego ojca!? – nalegałem by odpowiedział.
– Oczywiście, Jonathanie Creew, synie Hermesa.
Zamurowało mnie…
Rozdział III – Akademia Hypnosa
Przecież to tylko i wyłącznie mity… To nie może być prawdą! – pomyślałem. Jestem synem Hermesa? I czy Hypnos naprawdę istnieje? Nie wiedziałem już, co mam myśleć… Siedziałem w czarnym samochodzie i ten mężczyzna wiózł mnie gdzieś na południe. Chciałem mu zadać miliony pytań, ale byłem w szoku…
Jednooki, który mnie przetrzymywał musiał być cyklopem.
– Gdzie jedziemy? – zapytałem grzecznie Hypnosa, który prowadził jednocześnie samochód i nucił sobie jakąś melodię pod nosem.
– Do miejsca dla takich dzieci jak ty. Nie obawiaj się, niebawem będziemy na miejscu – odpowiedział mi głosem spokojnym.
Gdzie my jedziemy? Co miał na myśli mówiąc „dla takich dzieci jak ty”?
Po 5 minutach pojazd zatrzymał się w jakimś obozie, a Hypnos kazał mi wysiąść. Zauważyłem, że litery zmieniają się na napis: „Witaj, Herosie w Akademii Hypnosa”.
A więc to prawda. Jestem herosem. Mity grecki są prawdą. Zostałem zaprowadzony do bardzo dużego pomieszczenia w wielkim drewnianym domu. Stała tam średniego wzrostu kobieta, miała piękne, błękitne oczy, była wysportowana i miała kręcone złote włosy. Popatrzyła na mnie z uśmiechem, po czym zwróciła się do Hypnosa:
– Czy to on?
– Mam nadzieję, że tak – uśmiechnął się Hypnos.
Kim jestem, o co chodziło tej kobiecie? Jednak szybko podeszła do mnie i się przedstawiła.
– Witaj, Jonathanie. Jestem Nike.
Znowu bogini. Jestem w 100% przekonany, że mity greckie są prawdziwe.
– Bogini zwycięstwa? – zapytałem, a po chwili uświadomiłem sobie, że palnąłem wielką głupotę. Oczywiście, że Nike była boginią zwycięstwa.
– Tak. Jesteś w obozie dla herosów, dzieci półkrwi. Zapewne Hypnos Ci powiedział, jesteś synem Hermesa, boga podróżników, kupców i złodziei. Mamy Cię przygotować do walki z różnymi potworami oraz wyszkolić na jak najlepszego wojownika. Zajęcia z walki wręcz prowadzę ja, Hypnos uczy rzucania oszczepem, biegów oraz pływania.
– Przepraszam, a gdzie będę mieszkał? – wyprowadziła mnie z domu i przed sobą ujrzałem piękną akademię. Była wielka bieżnia, ogromny basen, arena do walk i rzutów. Ale największą uwagę przyciągnął dom herosów, który był przeogromny! Był wykonany z cegły i miał jakieś 30m wysokości.
– Rozgość się w domku i poszukaj pokoju „E” dla dzieci Hermesa. Tylko uważaj na smoka! – powiedziała i szybko ruszyła w kierunku Wielkiego Domu.
Ale jakiego smoka!?
CDN
No właśnie jakiego?
;D
super
Fajnee
ciekawe. podoba mi się. czekam na cd
fajna alternatywa dla Obozu Herosów – tego jeszcze nie było next please!
genialne…fajowo wymyślony OH…superowo!!!!!!
fajne opowiadanko
NO żeczywiśće fajnie, fajniej by byyło gdybyś to rozwinoł. Mógłbyś cos o nim więcej opowiedzieć w 1 rożdziale, i ten cyklop go trochę więzil i zadawał pytania, potem dopiero w akademi by się dowiedział kim jest. A po za tym bardzo orginalne i ciekawe.
Fajne
Super. 😉
Fajne ale dlaczego pytał o swojego ojca? W takiej sytułacj sie pyta kim jests? A nie czy wiesz kim jest mój ojciec? No bo tak każdego nowego znajomego sie pyta? A poza tym fajne