Annabeth Chace jako córka Ateny, nie mogła wierzyć plotkom rozsiewanym w obozie. Ponoć przybyła stara miłość Dionizosa (Ino, to dla ciebie ). Dziewczyna wiedziała, że to nie mogła być prawda, jednak na własne oczy widziała ciemnowłosą postać, która zmierzała do domku Hery.
Tylko, że to niemożliwe. Hera to przecież patronka małżeństw, nie mogła mieć dziecka ze śmiertelnikiem, domek numer dwa nigdy nie był zamieszkały przez żadnego herosa.
Jedyny taki domek. W końcu w tym Artemidy nocowały łowczynie, a reszta była kiedyś zamieszkała.
Annabeth pozostawiła pustą kartkę, na której planowała coś zaprojektować. Nie miała żadnego pomysłu, potrzebne jej było natchnienie, postanowiła więc porozmawiać z Percy’m. Zawsze jej to pomagało.
Dziewczyna wybiegła z domku omiatając wzrokiem cały obóz. Nie widziała nigdzie ani Percy’ego ani Grovera, zapewne heros ćwiczył walkę, a satyr go dopingował jak zwykle.
Blondynka założyła swoja bejsbolówkę i ruszyła w stronę areny.
Kochała wygrywać, a była pewna, że i tym razem jej się to uda. W końcu była niewidzialna.
***
Léa siedziała przed zdobionym lustrem i rozmyślała nad swoim wyglądem. W końcu jako bogini potrafiła go zmieniać, gdy tylko zechciała, na dodatek jej dar pozwalał jej na o wiele większe zmiany niż innym Olimpijczykom.
Postanowiła przedłużyć sobie trochę włosy, w końcu już nie musiała chować się po lasach i przemierzać całą kulę ziemską by znaleźć przeklęty Obóz Herosów. Dlaczego dawnymi czasy nie słuchała matki, gdy ta narzekała na to, że jej domek nie będzie zamieszkały?
Uśmiechnęła się ironicznie. „A jednak ktoś w nim mieszka, mamusiu” pomyślała i spojrzała w jakiś niewiadomy punkt. Pozwoliła swoim pomysłom błądzić bez celu.
Dziewczynie brakowało Olimpu. W końcu tam był jej dom, tam się wychowała… Czasem miała sobie za złe to życzenie urodzinowe, jednak w głębi duszy wiedziała, iż podjęła słuszną decyzję. Nie mogła przecież przez cały czas być ograniczana przez resztę Olimpijczyków, musiała się przekonać jak to jest być śmiertelnikiem.
Na szczęście w tym obozie powróciły jej moce, za którymi tak tęskniła. Czuła, że im bliżej do jej powrotu na Olimp, tym bardziej się cieszy. Léa tak bardzo chciała znowu pokłócić się z Ateną, stworzyć jakiś dramat z Apollem czy porozmawiać z Posejdonem i Ateną. Ta ostatnia
dwójka choć niby się nienawidziła, to i tak potrafiła sobie znaleźć temat do rozmowy, gdy Léa była w pobliżu. Pomysły to specjalność dziewczyny.
Ciemnowłosa do dziś pamiętała jak kiedyś z nudów pokłóciła się z Ateną, która pobiegła do ich wspólnego rodzica. Nie ma to jak rodzeństwo, nieprawdaż moi drodzy? Po tym wydarzeniu jej moce znacznie ucierpiały. Do tej pory nie wybaczyła tego bogini mądrości.
Zbliżała się pora kolacji, Léa słyszała już rozmowy obozowiczów, którzy wychodzili ze swoich domków.
Spojrzała jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze i wybiegła z domku. Idąc czuła na sobie spojrzenia wszystkich obozowiczów, co nie dodawało jej spokoju.
Podeszła do stołu, który zajmował Dionizos oraz Chejron. Uśmiechnęła się do tego pierwszego i pokazała palcem na niebo. Przekaz był jasny.
Chejron zerknął na nią jakby nie rozpoznając bogini. No tak, rzadko go widywała, nie miał nic wspólnego ze sztuką, więc nie miała z nim wspólnych tematów.
– Dawno się nie widzieliśmy, Chejronie – rzekła cicho i uśmiechnęła się do centaura, który nadal jej nie rozpoznawał. – Poczekaj chwilę, będzie całkiem zabawnie.
Léa przeniosła wzrok na Percy’ego, który przeszedł bramę obozu by jej pomóc. Nie było o czym mówić, chłopak jej zaimponował. Będzie musiała wspomnieć Posejdonowi o tym, iż jego synek jest prawdziwym herosem.
Uśmiechnęła się szczerze do Dionizosa, który odwzajemnił uśmiech. Eh, można było już stwierdzić, że ich spotkanie zakończy się nowym gatunkiem wina…
– Dobra, żeby nie przeciągać już wasze cudownej kolacji, chciałbym wam przedstawić Léę, która przez jakiś czas zamieszka w obozie. Jest ona boginią, córką Zeusa i Hery, o czymś zapomniałem? – Dioni spojrzał na nią wyczekująco.
– Jakby co, to bardzo nie lubię, jak ktoś się na mnie tak gapi z otwartą buzią – mruknęła dziewczyna i wdała się w rozmowę z Chejronem i Panem D.
Cały obóz miał teraz tylko jeden temat do rozmów. Była nim tajemnicza bogini, która okazała się być córką pana niebios.
Naraz niedaleko od obozu rozległ się grzmot, a niebo przecięła błyskawica. Léa poderwała się gwałtownie.
– Kłopoty – mruknęła do siebie, tak cicho, że nikt jej nie usłyszał.
CDN
Ciekawa ta Léa…
Bardzo fajne, kolejne świetne opowiadanie!
Adminie, ty też coś pisz
Fajowe!
Adimnie a gdzie Zła córka Afrodyty co???
No właśnie, też mnie to ciekawi, gdzie jest to opowiadanie!
no właśnie!!!! Strasznie to było ciekawe…
_________________________________________
co to może być za boginii? Zwatpiłam żeby była jedną z tych w króre wierzyli grecy, więc na pewno jest wymyślona . Autor ma naprawdę wielka wyobraźnię. Musze wiedzieć o niej więcej!!!
No dobra 😉 napiszę coś i dodam wieczorem. Jakieś ploteczki też się Wam należą – teraz ma być Ares i Hades, z tego, co pamiętam
No ta ja już nie mogę się doczekać tych plotek, bo pewnie będą podobne do tych o Apollu i Artemidzie?
____________________________________
Taa… Lea jest wymysłem mojej chorej wyobraźni, ale jak się jedzie w nocy samochodem przez ponad godzinę, po przeczytaniu Percy’ego pierwszy raz, to naprawdę ma się dosyć nietypowe pomysły :). A o jej mocach itp. dowiedzie się niedługo, muszę poczekać aż moja koleżanka będzie miała internet, bo podsuwa mi czasem interesujące pomysły :D.
Ha, Eveleine, dzięki za dopisek 😉 Widać, że herosi w Obozie też myślą tak jak ja 😛
Opowiadanie jest ŚWIETNE, ale jak długo zamierzasz trzymać wszystkich w niepewności, Eveleine, co do tożsamości Lei? xD Ja wygooglowałam dzieci Zeusa i Hery i mam podejrzenia co do jej prawdziwego imienia 😛 Jestem ciekawa czy mam rację xD Mam nadzieję, że dowiem się jak najszybciej ;P
Wiesz raczej nie masz racji, bo… eee… jakby to powiedzieć… nie znajdziesz Lei w google 😀 Z chęcią jednak przeczytam propozycję ;).
PS: Jaki kolor wina chcielibyście zobaczyć w swoim życia (oprócz białego, różowego i czerwonego). Przyda się, więc czekam na waszą pomysłowość 😛
błękitne 😉 takie, jak w witrażach
błękitne, ale takie jak od mamy Percy’ego 😀
A ode mnie to, mmm ja wiem, czarne!
Wyobrażasz sobie, CO będzie jak się takie wino wyleje na biały obrus? 😛
będzie plama?
świetne
Adminie, spróbuj taką plamę zmyć! Wtedy to się przekonasz jaka to „plama”. Eh, wino by splajtowało
No kochana super. A jak nie napiszesz tego co ci kazałam to uduszę 😀 Czekam na następną część.
A i dziękuję że poczekałaś mam internet i ci pomogę 😀
Super 😀
Genialne!!!!!!!!!!!!
Superaśne