– Nie, bo Afrodyta – stwierdziła dziewczyna ironicznym tonem. – Oczywiście, że to ja, idioto!
Nie zdążyła już nic powiedzieć, bo Dionizos przytulił ją. Ciemnowłosa nic nie zrobiła, jakby jej w ogóle nie obchodził fakt, iż bóg wina pragnie ją udusić.
– Dioni, chyba wystarczy tego pięknego powitania, bo pozostałym zaraz oczy wyjdą z orbit – zaśmiała się Léa, spoglądając na Grovera i Percy’ego, którzy patrzyli na boga wina z niedowierzaniem.
– Wiesz, nie widziałem cię od…
– Od dobrych kilku lat. Nie wiesz, ile zajęło mi znalezienie obozu bez tej nawigacji, którą mi ukradł Hermes. Ale oto jestem!
Ostatnie zdanie dziewczyna krzyknęła i spojrzała wyzywająco w stronę nieba.
W oddali rozległ się grzmot. Nastolatka jednak nic sobie z tego nie robiła, ba, nawet parsknęła śmiechem, co na pewno obraziło Zeusa.
„Nie znam nikogo, kto chciałby obrazić Zeusa z własnej woli i się nawet tym nie przejmować” przeleciało przez myśl Percy’emu, który nie darzył boga niebios szczególnymi względami.
– Dasz mi się napić, Dioni? – spytała robiąc słodkie oczka. Dionizos westchnął tylko i machnął ręką. Na stole pojawił się kieliszek wypełniony po brzegi białym winem.
Błyskawica przecięło niebo, chociaż nie zapowiadało się na burzę. Léa pochwyciła kieliszek i jednym łykiem wypiła zawartość. Oblizała usta, smakując smak wina. Jej wina. Popatrzyła ze współczuciem na dyrektora obozu, który upił kolejny łyk dietetycznej Coca-Coli. Naprawdę mu współczuła, ale po części rozumiała Zeusa, bóg niebios potrafił być gwałtowny, przekonała się o tym na własnej skórze.
– Jeszcze nie ustąpił? – mruknęła raczej do siebie niż do swojego rozmówcy. – Coś się wydarzyło na Olimpie?
– Nie, nic ciekawego. Hefajstos i Afrodyta nadal są ze sobą, Ares się wścieka, Atena wymądrza, Artemida gania niedaleko księżyca, Hera gada z pawiami a Apollo nadal tworzy to haiku. O Hadesie na razie nie ma żadnych nowinek, więc pewnie siedzi w swoim pałacu i rozpacza, że Persefona wróci do niego dopiero na zimę. Posejdon siedzi pod wodą, a Zeus… – grzmot przerwał wypowiedź Dionizosa, lecz on sam się tym nie przejął. – Zeus siedzi na tronie i bawi się w wyładowania atmosferyczne. A ty co porabiasz ciekawego?
– Nie czytałeś ostatnio gazet? Wszędzie nadają o nowych powieściach nieznanych dotąd autorów, jakiś słynny malarz namalował kolejne dzieło, wynaleziono jakąś dziwną część od komputera… Nie mów, że nie masz kontaktu ze śmiertelnikami?
– Raczej nie opuszczam bram obozu.
– Przecież jest coś takiego jak INTERNET, kojarzysz może? Hermes wymyślił takie coś kilkanaście lat temu.
– Nigdy nie byłem dobry w tych wszystkich nowinkach technicznych naszego brata – mruknął pod nosem, lecz dziewczyna to dosłyszała, jednak nie skomentowała.
Wpatrywała się przez chwilę w niebo, które jakby uspokoiło się. Pstryknęła palcami, wiedząc, iż właśnie ktoś potrzebował jej pomocy. A ona lubiła pomagać.
Podeszła do Percy’ego, który nadal wpatrywał się w nią z otwartą buzią, wymawiając bezgłośnie przez cały czas słowa „naszego brata”.
– Nie do twarzy ci z taką miną, Percy – Wyszczerzyła zęby Léa. – Dioni, zawiadom Chejrona, że będę w domku numer dwa… albo numer jeden, zależy jaki będę miała nastrój.
Ciemnowłosa dziewczyna pomachała wszystkim na pożegnanie i zaczęła iść wolnym krokiem do domku numer dwa. Czuła na sobie spojrzenia pozostałych obozowiczów, słyszała jak wszyscy powtarzają sobie plotki na jej temat. Córki Afrodyty czesały swoje włosy, wpatrując się w nią z zazdrością. Dzieci Hermesa roznosiły już niesamowite plotki, choć potomkowie Ateny nie wydawali się im dowierzać.
„I trudno się im dziwić’ pomyślała. Znała boga kupców i wiedziała do czego był zdolny.
Léa jednak nie przejmowała się tymi wszystkimi spojrzeniami, była do nich przyzwyczajona, chociaż zawsze wolała spędzać czas w samotności.
Postanowiła zabawić się w Szekspira, któremu kiedyś pomagała i oficjalnie przedstawić się, dopiero, gdy nadejdzie kolacja.
Léa nie rozumiała jednego. Jakim prawem zaatakował ją ten skorpion?
Hades chyba wiedział, że nie wolno atakować innego olimpijczyka. Nawet jeśli to był Kronos, to i tak skorpion powinien wyczuć, iż ona nie jest półkrwi.
Bo dziewczyna była kimś więcej, niż marnym herosem. Była…
CDN
No kim była????
Luuudzie jak na nie lubie być trzymana w niepewności!!!!!
Ale czekam!
kim była??????????????????????
Podawajcie odpowiedzi, ciekawe czy ktoś z was zgadnie :). Koleżanka na mnie wymusiła pewną akcję w opowiadaniu, ale to dopiero za kilka części.
Obiecuję, że wyjaśnię dokładnie kim jest w następnej części, teraz dałam duuużo poszlak 😀
Hmmm jeśli była by półkrwi to na pewno córka Zeusa. Ale jeśli nie to…
jest napisane „Hades chyba wiedział, że nie wolno atakować innego olimpijczyka” więc raczej jest bogiem
Kasprian: może tak, może nie ;), jednak jeszcze obchodzą mnie jej rodzice.
PS: Przeczytajcie uważnie 10 końcowych akapitów
Już wiem, już wiem! A przynajmniej się domyślam…
Wow! Superowe 😉
Ja też już chyba wiem! 😉
Takie trzymanie w niepewności jest nie fair xD
Opowiadanie jest super 😉
ja sądze ze to hestia. a wy??
totalnie się zgadzam. Innych Olimpijczyków mi brakło
przecież to jest księżniczka której Dionizos dał nieśmiertelność, tak było w książce
Trzecia część już przesłana do Admina, należy tylko trochę poczekać na publikację 😀
jeszcze jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:)
sorry, kuzyn mi sie dopadl do kompa.
Jest odlotowe!!
łał!!!!!!!!!!!!!!