Tak właściwie, to Aresa nikt nie lubi. No może poza Afrodytą… I Erydą, boginią niezgody – okrutną i paskudną. I jeszcze wspominaną z rzadka boginią wojenną Enyo – też niefajną. A tak, to więcej nikt…
No bo właściwie za co go tu lubić? (Nie, żebym robił wycieczki osobiste, no ale przyznacie, że jest irytujący). Ares jest bogiem wojny i tylko wojaczka mu w głowie. Plus bałamucenie Afrodyty jako bonus, chociaż można się zastanawiać, kto kogo zbałamucił. Wracając jednak do Aresa: bóg pojawia się wszędzie, gdzie akurat walczą, i włazi sobie na pole bitwy. Ale nie włazi sam, co to, to nie! Towarzyszy mu bogini niezgody, Eryda (inaczej Eris), która albo lezie obok niego wśród walczących, albo leci sobie nad nim (bo ma dziewczyna skrzydła). Do tego Aresowa świta składa się jeszcze z dwóch jego synalków – Lęku i Postrachu. Obaj brzydcy koszmarnie, tak koszmarnie, że aż budzą przerażenie i chęć ucieczki wśród przeciwników (to się nazywa zwycięstwo brzydoty). Plotka głosi, że Lęk i Postrach urodziła Aresowi Afrodyta. Ale cicho-sza! Hefajstos wynalazł podsłuchy… Tak przy okazji – nie uważacie, że jestem mistrzem dygresji? 😛 Dobra, wracam do tematu.
Ares na polu bitwy. No właśnie. W takiej statystycznej wojence towarzyszy mu jeszcze wymieniona wcześniej Enyo. Określana w Iliadzie jako „władcza”, wspominana jest rzadko i raczej ciekawych plotek o niej nie znajdziemy. W każdym razie jest to bogini wojenna – czyli bitna, waleczna i jakaś taka niesympatyczna. Chyba. Uważano ją za córkę, siostrę lub matkę (!!!) Aresa. Plotki bywają dziwne, więc miejmy nadzieję, że to jednak córka. Plotka głosi też, że z kolei Eryda (Eris) jest na 100% bliźniaczą siostrą Aresa – niestety po szybkiej weryfikacji pojawia się problem. Bezlitosna Eryda okazuje się być bardziej córką Nocy niż Hery i Zeusa. Ponieważ, jak to z plotkami bywa, obie wersje są na dłuższą metę niesprawdzalne, więc przyjmijmy, że Eryda-Eris po prostu sobie jest i z Aresem się kumpluje. Z Enyo możemy sobie przyjmowanie czegokolwiek darować, bo i tak mało kto o niej słyszał.
Oficjalnie (czyli prawie na pewno) Aresik jest potwierdzonym synem Zeusa i Hery (to by sugerowało, że odbił kobitę bratu, nieprawdaż?). Jakoś średnio się rodzicom udał.
Zazwyczaj przedstawiany jest w pancerzu i hełmie, z tarczą, włócznią i mieczem (sporo tego). To tego podobno bóg wojny strasznie wrzeszczy podczas bitwy, co ma poprawiać nastrój jego przyjaciołom i zastraszać wrogów. Problem pojawia się w momencie, gdy ktoś próbuje ustalić, którzy są którzy, bo Ares zmiennym jest i potrafi bez żalu przejść na stronę wroga. Plotka głosi, że im jakiś lud bardziej wojowniczy, tym większe są szanse, że Ares nie zapomni, że to akurat tę ekipę wspiera. I tylko Amazonki mają niejaką pewność, że ich Ares nie opuści, bo podobno jest ich drogim tatusiem. Reszta wojowników może mieć nadzieję…
Zresztą plotka głosi, że bóg wojny po prostu lubi sobie ostro popić i funkcjonuje w stanie wiecznego delirium. I pewnie dlatego nigdy nie pamięta, po czyjej stronie opowiada się w bitwie. Na wszelki wypadek wersja oficjalna brzmi, że Ares jest kapryśny i lubi się zabawić, a jego ulubioną zabawą jest masakrowanie ludzi i plądrowanie miast. Oczywiście cudzymi rękami, bo jak sam wpadnie w kłopoty, to ucieka do Tracji (właśnie tam się zwinął, gdy wyniknął skandal z Afrodytą i siecią Hefajstosa – szczegóły znajdziecie TUTAJ).
Tak, bezlitosny bóg nie jest jakoś wyjątkowo dzielny. Dość wspomnieć, że taka Atena pokonała go dwukrotnie w bitwie i pewnie pokonałaby go jeszcze kilka razy, tylko jakoś nie dał jej więcej okazji. Dziwne… Jak (dzięki wsparciu Ateny) udało się niejakiemu Diomedesowi zranić wojowniczego boga, to ten ostatni uciekł na Olimp wrzeszcząc tak okropnie, że aż się obie walczące armie zdziwiły (zainteresowanych odsyłam do Iliady, tam jest więcej pikantnych szczegółów). Innym razem dobrali mu się do skóry olbrzymi synowie Aloeusa – plotka głosi, że to byli tak naprawdę synowie Posejdona, który przyprawił Aloeusowi rogi ‑ zamknęli boga wojny w beczce z brązu i dopiero niezastąpiony Hermes uwolnił przyrodniego brata. Brata na wpół żywego, bo w tej beczce siedział jakoś 13 miesięcy. 13 miesięcy bez Aresa! Bezcenne. Mogliby go znowu zamknąć w jakiejś beczce. Wybór beczki pozostawiam ekspertom.
***
A TUTAJ znajduje się piękne zdjęcie jeszcze piękniejszej rzeźby: Ares Ludovisi – link prowadzi do wpisu na blogu Agnieszki Fulińskiej – tłumaczki naszej ulubionej serii o Percym Polecam i zdjęcie i bloga!
ekstra:)
ciekawe….
mama, nieźle mu tyłek skopała…
Super!
Naprawdę bossssskie!!!
Niech to będzie beczka, z którą będzie wojował prez następny wiek! Kiedyś i tak wyjdzie… 😉
nieciekawy facet 😛 a może kiedyś napiszesz coś o Hekate? to moja ulubiona bogini 😀
Hekate? Jasne Teraz następny jest Hades, potem Pan, więc już mamy trzecie zamówienie
Hiehie…no cóz co ja moge powiedzieć?? Ares to specyficzny przypadek niekochanego dziecka ^^
A to z beczka to genialny pomysł!!!
No tak, chyba Roxy masz rację xD Albo może Ares miał traumatyczne dzieciństwo, to się teraz na słabszych wyżywa ;P
A beczkę trzeba by było załatwić jakąś dużą i solidną, żeby się z niej szybko nie wydostał xD
dobre
hahaha dobre 😀 może nastepnym razem coś więcej np o Posejdonie?
Posejdon już był http://blog.percyjackson.pl/boskie-ploteczki/
Chociaż faktycznie, kiedyś będę musiał dodać jeszcze kilka fajnych ploteczek na temat tatusia 😉
dziękuję 😀 a tymczasem jestem ciekawa Pana… ;>
xD
Fajnie napisane.
Hey, droga Adminko, od dawna nie widziałam nowych „Boskich Ploteczek”, czy mogłabyś kontynuować ten dział?
pewnie nie zauwarzyliście że pod nogami Aresa jest Amor
chodżi mi o Ares Ludovisi
Napisz coś o Atenie, pliss, to moja ulubiona bogini
albo o Nemezis, to maj ulubiona…
kontynujcie to ^^
Czy można by to kontynuować? Bo jest świetne. Ja odgrzebałam np. pikantne rzeczy o Selene i byłoby fajnie, gdyby dało się to napisać.