– Spora ta wasza rodzinka – zauważył Grover.
– No całkiem, całkiem – zaśmiała się Vanessa.
– Ness! Dawaj szybko!! – wołały jakieś dziewczyny z piętra.
– Idę! – odkrzyknęła. – Wybaczcie, muszę lecieć. Bawcie się dobrze – pomachała na dowidzenia i zniknęła w tłumie.
– No i co teraz? – zapytała Annabeth.
– No jak to co, bawimy się – odpowiedział Percy.
– Ej, mieliśmy tu wejść tylko na chwilkę – zauważyła.
– Żartujesz chyba! Taka impreza! – zacieszył Grover.
Annabeth ścignęła go wzrokiem.
– Znaczy, musimy przecież tu zostać i jej pilnować prawda? – szybko wyjaśnił satyr.
– Oczywiście – zgodził się z nim Percy.
Ann westchnęła ciężko.
– Ja wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam! – ochrzaniła sama siebie.
– To jakby co my będziemy przy basenie – powiedział szybko Percy i zwinął Grovera.
Tyle ich było widać. Annabeth rozejrzała się po domu. Jego budowa naprawdę robiła wrażenie na wielbicielach architektury. Po chwili namysłu postanowiła zwiedzić willę i przyjrzeć się jej dokładniej. Wzięła czysty kubeczek i nalała sobie zwykłego soku, bo w razie czego ktoś musi być w stanie trzeźwości. Powolnym krokiem z głową zadartą do góry ruszyła w stronę schodów przyglądając się wysokiemu, pięknie rzeźbionemu sufitowi. Na końcu korytarza na piętrze było wyjście na taras. Poszła więc w tamtym kierunku. Po drodze kusiło ją aby zajrzeć do któregoś z pokoi, które mijała lecz wolała nie ryzykować. Bo każdy głupi wie, co można zastać na imprezie w wielkim domu w pokoju na piętrze. Szła więc twardo do drzwi tarasu. Gdy dotarła na miejsce otworzyła je delikatnie i stanęła u progu największego i najpiękniejszego tarasu jaki w życiu widziała. Był przeogromny! Było na nim jacuzzi, z dziesięć leżaków i ogromne parasole. Były też dwa stoły do masażu. Ogólny wystrój był raczej w stylu japońskim. Leżaki posypane były różowiutkimi płatkami kwitnącej wiśni, a na całym tarasie było sporo typowo japońskiej roślinności. Na tych ogromnych parasolach były wizerunki gejszy. Nie zabrakło również wachlarzy z charakterystycznymi grafikami. Miejsce było idealne, istny raj na ziemi. Jednak coś było nie tak. Taras był kompletnie pusty. Może właściciel domu zabronił gościom wchodzenia na ten taras z obawy, że ci pod wpływem pewnych trunków coś zniszczą. Annabeth poczuła się głupio, że stoi sama na tarasie, więc szybko się zwinęła zapamiętując wszystkie szczegóły tego miejsca. Impreza dawała się jej mocno we znaki. Od głośnej muzyki bolała ją już głowa, wszędzie było pełno pijanych nastolatków, jakby tego było mało jakiś koleś o mało co na nią nie zwymiotował. Tego było już za wiele. Postanowiła odnaleźć Percy’ego i Grovera i wywlec ich stąd choćby siłą. Skierowała się nad basen. Jej kompani bawili się w najlepsze w towarzystwie kilku niezłych ekheem… dziewcząt.
– Idziemy stąd! – powiedziała stanowczo podchodząc do nich.
– Ej ej… a co z tą no… jak jej tam… – zaplątał się Grover.
– Właśnie, musimy jej pilnować! – dorzucił się Percy.
– Tak jej pilnujecie?! To gdzie ona jest hmm?!! – uniosła się Ann.
Kumple spojrzeli po sobie.
– No więc… – zaczął Grover.
Głośniki zabrzęczały i muzyka ucichła. Wszyscy zaczęli brzęczeć pod nosami, aby ktoś włączył muzykę. Nadal była cisza.
– Co jest? To był fajny kawałek! – wydarł się Percy.
Nagle zgasło światło i wszystkie urządzenia elektryczne w domu przestały działać.
Po tłumie przebiegło charakterystyczne ,,Uuuuuuuu”.
– Coś się chyba stanie – zauważył Percy.
– Schrzaniliście! Jak mi zaraz nie znajdziecie tej całej Vanessy czy jak jej tam, pourywam wam łby i zrobię z nich piłki treningowe!!! – wkurzyła się Annabeth.
Percy i Grover chyba się wystraszyli bo w mgnieniu oka zniknęli w tłumie szukając zguby.
CDN
wow
Heh, czytając o architekturze, myślałem nad pewną rzeczą. Dzisiaj zrobiłem z rodzinką demolkę u wujka
bardzo mi się podoba – czekam na następne cześci
Super 😉
Ciekawe czemu Annabeth się aż tak na nich wydarła? xD
Czyżby była zazdrosna? ;P
No raczej! Ale chyba o Percy;ego, bo Grover to satyr.
No pewnie że zazdrosna o Percy’ego xD No bo jak on tak może nawet rozmawiać, a co dopiero się bawić z innymi dziewczynami niż Annabeth 😛
A propos, to niezły podrywacz z tego Grovera – znajdzie sobie dziewczynę (albo dziewczyny xD) w kasynie, na imprezie, a nawet w Podziemiu ;P
Grover jest po prostu wszechstronny ;D
Niestety czasem mu to nie pomaga 😉
Ekhem Roxy, wiesz ja czekam na romantyczną nutkę w tym boskim opowiadanku. I nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi ;P
Opowiadanie ekstra! Kurde kim jest ta Vanessa, w sensie czyje to dziecko!?
Cos się wymyśli…obiecuje ^^
Leje z ostatnich linijek, hahahahahh