– Faktycznie dziewczyna – ocknął się z zamyślenia Grover.
– Ale ty jesteś spostrzegawczy – Ann przewróciła oczami.
– No ale co teraz? Zmiana planu? – dopytywał satyr.
– A to my mieliśmy jakiś plan – wtrącił Percy.
– Czy ty się musisz stary czepiać szczegółów? – zbeształ przyjaciela Grover.
– Hej spokój! – wprowadziła porządek Annabeth. – Lepiej wymyślcie, jak ją do Obozu Herosów sprowadzić, a nie kłócicie się o głupoty.
Kumple przytaknęli. Annabeth miała swój świat i swoje kredki, ale łeb nie od parady. Cóż, geny robią swoje.
– To co robimy? – zapytał Percy. Oboje spojrzeli na Grovera.
– Usyfiłem się gdzieś, że się tak na mnie gapicie? – zapytał satyr.
– Bo wiesz, ty jako jedyny miałeś jakiś plan prawda?- Annabeth uśmiechnęła się porozumiewawczo.
Grover zamyślił się na chwilkę.
– Ekhem… owszem, ale on nie wypali – powiedział po chwili.
– Dlaczego? – zapytali jednogłośnie jego towarzysze.
– Ponieważ ona wychodzi – wskazał grupkę dziewczyn szykujących się do wyjścia.
– Płać za te koktajle i do samochodu. Pojedziemy za nimi – zaproponowała Annie.
Percy wyjął z kieszeni kilka pogiętych banknotów i zapłacił kasjerce. Neutralnym krokiem wyszli za grupką dziewczyn. Na parkingu skręcili w dwie całkiem różne strony, ale Grover bacznie obserwował samochód, do którego wsiadają dziewczyny.
– Tamta czarna terenówka – powiedział wsiadając do kochanego Forda.
– Niezłe auto – skomentował Percy zapalając silnik.
– No całkiem, całkiem, ja to bym większe felgi zamontował – dodał Grover.
– O tak… wtedy to byłoby cacuszko – uśmiechnął się pod nosem Percy.
– Ej! Możecie skończyć tą megainteligentną dyskusję o felgach? – wtrąciła Annabeth.
– Dobra dobra. Już – uspokoił Ann Percy i powoli ruszył za czarną terenówką, ze zdecydowanie za małymi felgami. Utrzymywał odpowiednią odległość aby się nie zdemaskować.
Po dłuższej chwili jazdy samochód dziewczyn zatrzymał się na podjeździe do garażu niezłej chaty. Wszędzie pełno było nastolatków z kolorowymi kubkami w rękach.
Głośna muzyka sprawiała, że wszystko wewnątrz dudniło.
– No nieźle. Gdyby nimfy taką imprę zorganizowały! To by było coś! – zaśmiał się Grover.
– Nie mówcie mi, że mamy tam iść – odezwała się Annabeth.
Grover i Percy uśmiechnęli się do siebie i w odpowiedzi na pytanie Ann wysiedli z samochodu.
– Dawaj Annie, to zajmie tylko chwilę – zachęcał satyr.
– To samo mówiłeś w kasynie, pamiętasz? Po chwili miałeś z dziesięć narzeczonych – wspomniała Ann.
Percy zaśmiał się.
– Jesteście okrutni normalnie! Cały czas mi to wypominacie – żalił się Grover.
– Dobra, chodźcie – wtrącił się Percy. – Tylko pamiętaj Grover, żadnych panienek – pokiwał mu przed nosem palcem.
– Obiecuję, że będę grzeczny – zadeklarowął satyr i cała trójka ruszyła w stronę domu.
CDN
Hej, jestem nowa na blogu
bardzo fajne, czekam na kolejne
Fajne zdrobnienia Annabeth 😀 😀 😀
Cześć Donia! Miło poznać My też czekamy na kolejne…
chce więcej !
jedwabiście piszecie dziewczyny !
Świetne xD
Biedny Grover… No nie, wszyscy się na niego uwzięli 😛
„Żadnych panienek” xD Superowee ^^
Biedaczek.. 😉
Zajeherosowe!
Nie dość, że heroska, to jeszcze bogata
Idę czytać dalej