W ogóle boskie rodzeństwo to ciekawy przypadek dla psychoanalityka. Z jednej strony oboje mają moc zsyłania chorób i nagłej śmierci na śmiertelników – z drugiej oboje posiadają dar leczenia. Nie dojdziesz z bogami ładu :/
Taki Apollo według mistrza Homera jest „ze wszystkich bogów najgorszy”, ponieważ swoimi strzałami zsyła ludziom i zwierzętom śmierć od zarazy. I w ogóle symbolem okrutnego Apollina jest właśnie łuk. A Apollina łagodnego lira (wycyganił ją od Hermesa – oczywiście bóg handlu na tym nie stracił). Apollin jako czysty (Phoibos) uśmierza cierpienie, leczy rany i napełnia duszę męstwem. Tak, to ten sam Apollo, który obdarł ze skóry konkurenta.
Z kolei Artemida jako bóstwo lecznicze oraz opiekunka dzieci i zwierząt jest „Najpiękniejsza”. Jest to także bogini Niosąca Światło, Zbawicielka; pomaga w porodach, rozpędza troski. Kocha zwierzęta i jest prawdziwą panią dzikiej zwierzyny. W ogóle Artemida jest opiekunką wszelkich zwierząt w okresie ssania, nie tylko ludzkich niemowlaków.
Ale już jako bogini łowów z łukiem i strzałami jest bezlitosną morderczynią. I to nie tylko zabójczynią jeleni i innej rogacizny, Artemida to także zabójczyni dzieciaków Niobe. (Niobe chwaliła się swoimi licznymi dziećmi, sugerując, że jest lepsza od Leto – za karę Artemida wraz z bratem wystrzelali dzieci Niobe jak kaczki). Według jakiegoś Pauzaniasza (nie wiem, kto zacz), Artemidzie jako „Nieubłaganej” składano co roku w ofierze dziewicę i chłopca. Nie brzmi najlepiej, ale zakładam, że to był skutek uboczny nadgorliwości śmiertelników. Przynajmniej próbuję, bo ja naprawdę lubię Artemidę.
Ponadto Artemida jest boginią księżyca, jej ulubione zwierzę to rogata łania a jej bronią jest łuk i strzały (srebrny łuk to właśnie symbol księżyca w nowiu). Poza tym popytałem Annabeth o Artemidę i nawet ona, ta atenia mądrala, nie była w stanie nic sensownego powiedzieć – podobno o Artemidzie nikt nie plotkuje. Czyli bogini łowów jest najwyraźniej bardzo dyskretna… Rzadka cecha na Olimpie.
Na szczęście plotkują o innych i przy okazji wspominają Artemidę. Więc było raz tak, że Zeus będąc w dobrym humorze zaproponował trzyletniej Artemidzie prezent – jakikolwiek sobie wybierze. Jeśli myślał, że córunia zażąda lalki, to się pomylił. Bogini chciała: wieczne dziewictwo; tyle imion, co braciszek Apollo; łuk i strzały jak te brata; urząd przenoszenia światła; sześćdziesiąt młodych nimf morskich, jako dwórki (wszystkie miały być w jednym wieku) i dwadzieścia nimf rzecznych, żeby dbały o jej psy myśliwskie; wszystkie góry na świecie i jedno miasto (Zeus dał jej z rozpędu trzydzieści miast – czyli skromność popłaca). Na koniec boska trzylatka zapowiedziała, że przebywać będzie głównie w górach.
Oczywiście tatuś Zeus na wszystko się zgodził, jeszcze po główce córkę pogłaskał i pochwalił (w ogóle pękał z dumy, że ma taka zadziorną córeczkę – zasugerował nawet, że mając takie potomstwo nie musi się martwić fochami Hery).
Artemida zaczęła więc życie na własny rachunek: wybrała sobie same dziewięcioletnie nimfy; potem odwiedziła cyklopów Hefajstosa na wyspie Lipara – zrobili jej tam srebrny łuk i strzały. W Arkadii otrzymała od boga Pana trzy psy myśliwskie (które potrafiły żywego lwa zawlec do psiarni) i jeszcze siedem piesków dostała ze Sparty (co i gdzie one potrafiły zawlec – nie wiadomo). Na koniec Artemida schwytała żywcem dwie pary rogatych łani i zaprzęgła je do rydwanu. Tak przygotowana udała się na pierwsze łowy – pierwszą strzałą poczęstowała drzewo (drugą też), trzecią dzikie zwierzę, a czwartą miasto ludzi niesprawiedliwych (czyli prawdopodobnie zesłała gdzieś zarazę). I od tego czasu minęły wieki, a ona dalej ugania się z łukiem po lasach.
Jedno jest pewne – Artemida jest boginią z zasadami. Od swoich towarzyszek wymaga zachowania czystości, więc gdy Zeus, jak to ma w zwyczaju, uwiódł niejaką Kallisto, Artemida zamieniła nimfę w niedźwiedzicę i poszczuła psami. Na szczęście wtrącił się Zeus i porwał Kallisto do nieba, gdzie umieścił jej wizerunek pomiędzy gwiazdami. Lepsze to niż bycie rozszarpanym przez psy. Żeby nie było: bogini pilnuje swoich towarzyszek, ale do siebie stosuje taką samą miarę. Tyle, że gdy problem ma jej przyboczna, to Artemida karze przyboczną, a gdy problem ma bogini – karze sprawcę problemu. Na przykład…
W Artemidzie zakochał się kiedyś bóg rzeczny Alfejos. Tak okropnie się zakochał, że ścigał boginię przez całą Grecję aż do Letrinoj w Elidzie. Znudzona Artemida zatrzymała się w tymże Letrinoj i wysmarowała sobie i wszystkim nimfom twarze białą gliną, dzięki czemu nie można było odgadnąć, która z nich to siostra Apollina. Alfejos się spłoszył, zdekoncentrował i w końcu uciekł, żegnany drwinami i śmiechem. Miał w sumie szczęście, bo gdy z kolei pewien śmiertelnik, Akteon, przez przypadek zobaczył Artemidę w kąpieli… Za karę, że zobaczył boską nagość, Artemida zemściła się okrutnie: zamieniła Akteona w jelenia i poszczuła jego własnymi psami, które oczywiście rozszarpały biedaka.
Ciekawie zapowiadała się znajomość Artemidy z Orionem – niestety wtrącił się braciszek. A było tak: Artemida i Orion spotkali się na Krecie, polubili i poszli razem na polowanie, bo dla obojga była to najlepsza rozrywka. Nie spodobało się to Apollinowi, który wspomniał o szaleńczo zakochanej w Orionie Eos, różanopalcej bogini jutrzenki. Bojąc się, że siostra też nie będzie odporna na wdzięk przystojniaka, uknuł misterna intrygę: udał się do Matki Ziemi i opowiedział jej, jak się Orion przechwalał, że własnoręcznie oczyści ziemię z dzikich zwierząt i potworów. Matka Ziemia zirytowała się pychą herosa i wysłała za myśliwym ogromnego skorpiona. Orion nie radził sobie z paskudą, więc wskoczył do morza i popłynął na Delos, licząc na pomoc wspomnianej już Eos. Wtedy w sprawę wdał się jeszcze raz Apollo i podpuścił siostrę, żeby sprawdziła swoją łuczniczą celność na głowie zbrodniarza Kandaona, który rzekomo uwiódł kapłankę Artemidy i właśnie uciekał drogą morską. Bogini nie trzeba było powtarzać dwa razy – wycelowała w ciemny przedmiot unoszący się na falach i strzeliła. Kandaon zginął na miejscu, a Apollo nie raczył wspomnieć siostrze, że przydomek Kandaon posiadał w Beocji jej ulubiony Orion. Drobiazg.
O dziwo boskie rodzeństwo drze koty, ale się nadal lubi – solidarność genetyczna, ani chybi…
Komentarze
Zostaw komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Nooo i to jest super.
Dużo ciekawych rzeczy o Artemidzie!
Bomba ;DD
Fajne, po prostu fajne
Super mi się bardzo podobało!!!;)
najgorsze, że złożyła te śluby dziewictwa. 😀
myslicie, ze dalaby sie jednak przekonac? 😛 (bo ciekawa bylaby corka Artemidy XD)
Heh… jest szansa, corvusie, jest szansa niektóre z powiązanych z Artemidą symboli sugerują, że czczono ją także we wcieleniu nimfy. Oraz staruchy (taka trójca: dziewica-nimfa-starucha)… ale to nie jest oficjalna wersja 😉
Zainteresowanym polecam „Mitologię grecką” R. Gravesa – ciężkie i kontrowersyjne, za to barwne
z checia przeczytam, o ile jest tlumaczenie na polski 😀 poszukam sobie zaraz xD
(nawiasem mowiac, bardzo dobrze znasz mitologie, prawda? )
Annabeth mnie uczy 😉
tłumaczenie polskie jest, ale ostrzegam – czyta się ciężko i dzieło jest krytykowane. Ale ja Gravesa lubię – mimo tego, że widzi potrójną boginię w każdym słupie; a może właśnie dlatego? kto wie… Zresztą w każdym słupie, to on widzi coś zupełnie innego 😉
Haha!!
To z Orioem było dobvre nie powiem…
Artemida to super bogini!!!
Ogólnie lubię o rodzeństwo ^^
“Mitologię grecką” R. Gravesa mam w domu i polcam, bo to supr książka ^^
boskie!
tak jak sama nazwa wskazuje boskiee
Dyskrecja na Olimpie ;D
Książkę muszę przeczytać 😉
Jak ja nie cierpię Artemidy, wolę Hadesa
super 😀
e tam ja tej całej artemidy z jej wiecznym dziewictwem nie moge, mała była pstro w głowie miała to i głupie pomysły XDXDXDXD a na serio apollo spoko ale artemida dziwna takaś i już nie i nie brr straszna nie lepiej było o lalke prosić ? XDXDXD ^^
A co do tej książki to okazało się że miałam ją wypożyczoną z biblioteki xd
Hmm… wiesz annabeth musi być jakiś Olimpijczyk który nie ma dzieci xd
Fajnie i śmiesznie napisane, czytając spadłam z krzesła ze śmiechu. Hahahahaha……
A jakich rzeczy my się tu dowiadujemy…
świetne te ploteczki xD
Dałaby sobie spokój i wzięła tą lalkę XD.
Dziewictwo sobie wymarzyła i nimfę psami poszczuje,
ale jak przyjdzie co do czego, to sobie
z Orionem „poluje” .
Dziewictwo sobie wymarzyła i nimfę psami poszczuje,
ale jak przyjdzie co do czego, to sobie
z Orionem „poluje” .
O, zrymowało się! 😀
Ploteczki – super
Kubulus – pięknie rymujesz 😀
A ploteczki – fajne… Ale i tak lubię Artemidę mimo wszystkiego co tu o niej napisano… xd
Jeśli myślał, że córunia zażąda lalki, to się pomylił. Bogini chciała: wieczne dziewictwo; tyle imion, co braciszek Apollo; łuk i strzały jak te brata; urząd przenoszenia światła; sześćdziesiąt młodych nimf morskich, jako dwórki (wszystkie miały być w jednym wieku) i dwadzieścia nimf rzecznych, żeby dbały o jej psy myśliwskie; wszystkie góry na świecie i jedno miasto (Zeus dał jej z rozpędu trzydzieści miast – czyli skromność popłaca). Na koniec boska trzylatka zapowiedziała, że przebywać będzie głównie w górach.
Oczywiście tatuś Zeus na wszystko się zgodził, jeszcze po główce córkę pogłaskał i pochwalił (w ogóle pękał z dumy, że ma taka zadziorną córeczkę – zasugerował nawet, że mając takie potomstwo nie musi się martwić fochami Hery). no to jest po prostu BOSKIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Opowiadanie jest spoko ale weź skończy z Artemidą i Apollem ale pozastm spoko człowieku 😀