I tak się to zaczęło. Ale o tym możecie sobie poczytać w książkach z cyklu „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”. A tutaj będzie o czym innym.
Nazywam się Perseusz i jestem synem Posejdona. Uwierzylibyście, gdyby pewnego dnia przyznał się do was boski rodzic?
Ja uwierzyłem. Po jakimś czasie. Zwłaszcza po tym, jak spotkałem Erynie. Harpie. Minotaura. I czarodziejkę Kirke (brr… wiecie w co ona mnie zmieniła?). I odwiedziłem mego wuja w Hadesie. A potem pływałem po Morzu Potworów i…
Ale o tym też już było w książkach, więc mogę sobie darować wspominanie. W każdym bądź razie ponownie zapewniam, że nie jest fajnie być współczesnym herosem. Powiedzmy uczciwie… jest to potwornie denerwujące. A ja już znam każde możliwe znaczenia słowa „potwornie”. Od urodzenia dzieją się wokół mnie dziwne rzeczy a od paru lat to już mi chyba żaden mitologiczny potwór nie jest obcy. No dobra, jeszcze zbyt wielu nie spotkałem – na pewno prędzej czy później naprawią to niedopatrzenie.
Tylko nie myślcie sobie, że jestem jakoś bardzo wyjątkowy – dzieci półkrwi jest całkiem sporo. Tyle, że ja jestem synem jednego z Wielkiej Trójki. I jest jakaś przepowiednia, która mówi, że COŚ się wydarzy, jak skończę 16 lat i wiele istot się z tego powodu martwi. Oczywiście ta przepowiednia może dotyczyć kogoś innego. Na przykład Thalii, tej od sosny.
Ale jeśli jednak chodzi o mnie… Szesnaście lat? No to mam jeszcze trochę czasu.
Oczywiście bycie istotą półkrwi potrafi być fantastyczne – my, półboskie dzieci spędzamy wspólnie czas na Obozie Herosów, gdzie uczymy się walczyć z potworami i ogólnie radzić sobie z własną półboskością. Jeżeli wydaje wam się, że nauka walki z mitologicznymi monstrami niekoniecznie jest super, to hm… nie wiecie, co to adrenalina.
Poza tym Obóz Herosów to jedyne miejsce, w którym jesteśmy bezpieczni (no nie zawsze, przyznaję – historia ostatnich lat uczy wręcz, że nie jesteśmy bezpieczni nigdzie). W każdym razie w trakcie szkolenia uczymy się wykorzystywać nasze wrodzone atuty, bo będąc śmiertelnym herosem trzeba potrafić patrzeć „inaczej”: zobaczyć, że ta miła pani to Meduza prosto z mitologii greckiej a kilku osiłków, których widok przyprawia o mdłości, to nie zabijaki z osiedla tylko banda Lajstrygonów. My, dzieci olimpijskich bogów, mamy bardzo przydatne do takiego widzenia zdolności: dysleksję i ADHD. Jeżeli ktoś wam wmawia, że to nie są zdolności… no cóż, ja się nie będę kłócił. Ale zwłaszcza ADHD jest bardzo przydatne w życiu. Półboskim życiu, zaznaczam, bo w zwykłej szkole to raczej niczego nie ułatwia. Gdy jednak nadchodzi dzień, w którym spotykacie Polifema, to przydaje się mieć oczy dookoła głowy i nadpobudliwość ruchową.
Annabeth uważa, że… Ale o Annabeth będzie jutro, bo teraz idę poczytać. Po grecku, rzecz jasna. Dobranoc.
żyć nie umierać Przynajmniej się starać nie dać zabić ^^
Czy ja wiem czy dysleksja to jakiś dar??
No dobra, może, ale ADHA na pewno…sama je mam XD i wiem co mówię ^^
Roxy, może jesteś herosem? Zastanawiałaś się nad tym?
Powiem ci szczerze drogi adminie, ze odkąd o mało co nie zabiłam się na obozie to tak XD
Nie joke taki, ale dysleksje tez mam XD
Nie no… ostrzegają (bla,bla,bla) że nie fajnie być herosem itd. Ale ja chce i koniec kropka!
Ej, a ja nie mam ani dysleksji ani ADHD, czuję się niedowartościowany XD
E tam corvus94 nie musisz się czuć niedowartościowany ^^
Powiem ci, że w moim przypadku ADHD przeszkadza…czasami XD
fajnie musi byc herosem. pewnie fajnie miec ADHD. nie wiem… ale mam 12 lat wiec moze jeszcze przyjdzie po mnie satyr xD jeszcze mam szanse
A ja tam wolę być śmiertelniczką. Przynajmniej coś ciągle nie próbuje cię zjeść. A zresztą nie mam szans mam same 5 i jestem, miarę spokojna,a moje hobby to wylegiwanie się;-)