Invenit. Odnaleziona. Dziewczyna nie wiedziała, kim jest, nie wiedziała jak się nazywa, ani jak się znalazła pod pamiętnym drzewem.
Imię nadane jej przez syna Tanatosa przylgnęło do niej.
Równie dobre, co każde inne.
A jednak inne.
Wyjątkowe.
Oryginalne.
Nikt nie widział, kim jest jej boski rodzic. Nie określał jej.
Albo określił, ale ona tego nie pamiętała.
Była kimś niezwykłym.
A jednocześnie kimś przeciętnym.
Zamieszkała w domku Hermesa, ale nie na długo.
Czemu?
To przeżycie…
Jeden z synów Hermesa, Aion, nie krył zainteresowania jej osobą.
Ale ona go nie chciała.
Był dla niej kimś strsznym.
Okropnym.
Pełnym zła.
W zasadie niewiele mijała się z prawdą.
Nie miał zasad.
Nie krył nienawiści do ojca i innych bogów.
I herosów.
Zwłaszcza herosów.
Pewnego dnia została w domku sama.
Nie wiem czemu. Bolała ją głowa?
A może po prostu chciała pomysleć.
On to wykorzystał.
Osaczył ją.
Zasypywał pytaniami.
A ona broniła się coraz słabiej cofając się do ściany.
Podchodził coraz bliżej.
Jej plecy dotknęły ściany.
Jego dłoń unieruchomiła jej nadgarstki, druga dotknęła jej pośladków.
Wyrywała się.
Płakała.
Błagała o pomoc.
Ale nikogo tam nie było.
A on był silniejszy od Niej.
Bez problemu ją uniósł i rzucił na łóżko.
Z jej gardła dobiegł zwierzęcy skowyt.
Wkręcił jej rękę, żeby się zamknęła.
Bała się.
Paniczny strach obezwąłdnił ją.
Ale nie umilkła.
Przeciwnie, wrzeszczała coraz bardziej.
Wtedy się do niej przyssał.
Jej twarz była mokra od łez.
Ubranie w strzępach.
Ale coś powstrzymało Aiona od zrealizowania swoich pragnień.
A raczej ktoś.
Na progu stał Merses Cray, syn Tanatosa.
W jego dłoni błyszczał złowrogo czarny miecz.
Syn Hermesa nie przejął się nim, tylko próbował dostać się do Dziewczyny.
Nie zdążył.
Czarny miecz przeszył jego plecy i wyszedł z przodu.
Gwałciciel upadł obok swej ofiary. Jeszcze żywy.
A syn Tanatosa tulił do siebie drżącą dziewczynę.
Dla Eirene. Za to, że jeszcze mnie znosi.
Znasz mą opinię. 😀 Oczywiście zawsze mogłabym od razu napisać komentarz, ale NIE, ja wprost MUSIAŁAM przeczytać to cudo jeszcze raz! <3
Teraz widzę ile literówek! Przepraszam
Świetne, jak to już Ci mówiłam. Ciekawa tematyka. Widzę, że zaczynasz rozwijać wątek z dzieckiem Tanatosa. 😉
Nawet jeżeli jakieś tam są to nie zauważyłam żadnej z literówek. Urzekło mnie to w jaki sposób to napisałaś.
Poruszające. I jednocześnie wciągające. Kiedy cd? 😉
Poważne, w miarę smutne… w twoim genialnym stylu. Czekam na cd z takim podekscytowaniem jak mój pies na orzechy włoskie. 😀
Ehh… Jak można tak pisać? Ja się pytam: JAK?! Błagam cię podziel się talentem. Daj chociaż troszkę! ;<
Opowiadanie jest cudowne. Widzę, że rozwinęłaś w tym opowiadaniu nowy styl pisania, przez co całość jest KRÓTKA!
Dlatego dawaj kolejną część, bo jak nie… To znajdę cię! ;p
obiecuję, że jak będzie 10 komentarzy (moich nie licząc), to wyślę 😀
Świetne, cudne itd.
Jeszcze dwa jeśli umiem liczyć
Łoooooooooooooooooł Czytałam dzisiaj na infie, ale dlaczego ja tego wcześniej nie skomentowałam?! Normalnie grzech ciężki -.-
ale do rzeczy bo ja sie tak lubie rozpisywac nie na temat…
Cud miód i kreff 😀 Czyli Genialny rozdział genialnej autorki.
Chcę więcej!!!!!!!!!!!!!!