Dedykuje to Pallas Atenie, Chione i Reynie
Czemu wciąż ich słyszę? Ciągle tu są. Nie odeszły, jak obiecały. Miały mnie zostawić w spokoju. Nie dręczyć. Jednak ja wiem, że one będą to już robić zawsze. Aż do mojej śmierci. Może nawet dłużej.
-Dlaczego? -Pytam. Jednak zgodnie z moimi oczekiwaniami nie otrzymuję odpowiedzi. Cieszę się, bo wcale nie chcę jej otrzymać.
Im dłużej z nimi przebywam, tym częściej mówią mi, że mam nierówno pod sufitem.
Nie mogę z tym wytrzymać.
Idę do Chejrona. On daje mi trochę ambrozji, jednak ja już wiem, że to nic nie pomoże.
Obóz herosów nie jest dla takich jak ja, dlatego postanawiam go opuścić. Bo ja nie chcę nikogo zranić.
Szaleję, bo wciąż je słyszę. To one zniszczyły mi życie.
To było dwa lata temu. Zaczynałam sobie układać wszystkie sprawy po śmierci matki. Nie było to łatwe, bo tylko ją miałam na świecie. Zabiło ją w katastrofie lotniczej.
Miałyśmy lecieć do San Francisco. Szeroki uśmiech malował się na twarzy mojej rodzicielki. Wiedziałam, że chce stąd uciec. Uciec od rzeczywistości, która tak ją przytłaczała. Której tak nienawidziła.
Wsiadła do samolotu z szerokim uśmiechem patrząc na mnie, Celine. Odwzajemniłam uśmiech. Nagle przeczucie kazało mi się odsunąć od wsiadających do samolotu pasażerów. Czułam, że zaraz stanie się coś strasznego, więc pobiegłam w stronę lotniska, zostawiając matkę w samolocie. Później wiele razy zastanawiałam się czemu to zrobiłam.
Minutę po tym jak zaczęłam się oddalać od samolotu, zaczął on startować. Dziesięć sekund po oderwaniu się latającej maszyny śmierci rozległ się huk.
Samolot eksplodował. Krzyknęłam i zwinęłam się w kłębek na podłodze. Ogarnęła mnie tak wielka rozpacz, że nie mogłam nad nią zapanować. Jedyna osoba, którą kiedykolwiek kochałam zginęła. Zerwałam się z ziemi i pobiegłam na pas startowy. Chciałam, aby jakiś samolot na mnie wylądował. Nie chciałam już żyć. Nie było po co.
Tydzień po wypadku dowiedziałam się, że ktoś podłożył bombę w kabinie pilotów. Zginęło wielu ludzi. Katastrofy nie przeżył nikt.
Miesiąc minął, a ja trafiłam do obozu. To właśnie tutaj zaczął się mój koszmar.
Pierwszego dnia po uznaniu mnie przez króla bogów, Zeusa, przyśnił mi się sen.
Byłam w Hadesie. Stałam pod ścianą Erebu. Zimna ściana boleśnie wbijała mi się w plecy.
– No, no, brawa dla Zeusa- powiedział złośliwie głos pana podziemi. Jego właściciela jednak nigdzie nie widziałam.- Kolejna córeczka. Jednak już ostatnia- powiedział złowroga, a wtedy ja zrozumiałam co to oznacza. Byłam trupem.
Obudziłam się zlana potem. Nie byłam ranna, chociaż w śnie, Hades przeszył sztyletem moją nogę.
Dwa dni potem zaczęłam słyszeć głosy:
– To twoja wina…
– Przecież to wiesz….
– Przez ciebie twoja matka gnije w Podziemiu….
Z dnia na dzień coraz więcej osób mówiło mi, że jestem szalona.
Było coraz gorzej.
Dzisiaj opuściłam obóz.
Wiedziałam, że poza jego granicami nie mam szans.
I tak uciekłam.
Podniosłam sztylet.
– Czy ja naprawdę tego chce?- zastanawiam się.
Wbijam sobie sztylet w gardło.
KONIEC
Pozdrawiam, Annabeth1999.
Wow. 😀
To było iście genialne. Wspaniałe wręcz. Uwielbiam Twój styl. Co tu więcej mówić?
I dziękuję bardzo za dedykację. <3
Dzięki, Pallas.
Wow, końcówka mnie zaszokowała… O_O
Jedno z wielu opek, w których historia półboga nie ma happyendu. Ale to jest jedyne i niepowtarzalne.
Dziękuję 😀
Boooziu to jest Genialne, bardziej lubię opowiadani z happyendem no ale zawsze jakoś przezywam jak go nie ma 😀
Cuudny styl i wszytsko genialnie opisane, po prostu cuudo 😀
Thanx 😀
[szczena na parterze]
WOW O.O
To jest HEROSOWE!
I dzięki za dedyczkę 😉
Dzięx
Twoje opowiadania są wspaniałe. Piszesz je tak… Jak ty to robisz? Ja kiedy chcę napisać coś długiego to skutki są katastroficzne.
Ono nie ma nawet 600 słów! Po prostu używam dialogu i akapitów. Ale dzięki 😀
OMG super!!! I jeszcze ten sztylet… 😀
Dziękuje, Thalio
„Zabiło ją w katastrofie lotniczej.”- chyba „Zginęła w […]”. Ogólnie jest sporo takich minibłędów, a mimo tego opowiadanie nie jest złe… Wręcz przeciwnie- jest bardzo dobre!
Wow Arachne, słysząc taką pochwałę od cb, to aż sie chce pisać.
Samobójczyni słysząca głosy, chyba odtrącona od społeczeństwa. Aż człowiek jej współczuje.
Taki był cel
SUPER! Smutne, ale naprawdę piękne :*
Dziękuje za pochwałę
Dobre! Myksa lubieć smutne rzeczy. Biedna dziewczyna… Popracuj jeszcze odrobinę nad opisami i uczuciami a będzie super ;3 Najlepsze to ten fragment o samolocie. Świetnie ;3
Postaram się, Mykso.
Nie no… Jestem pod wrażeniem. Zwłaszcza patrząc na Twoje pierwsze prace… Tylko tak dalej 😀
Dziękuje bardzo xD