Krótka jednoczęściówka dla wszystkich fanów Zoey Nightshade i dla Nozownika7.
Siedziałam na wzgórzu i myślałam. Byłam zła, ale nie na niego. Na siebie. Zdradziłam siostry, zostałam wydziedziczona. Dla chłopaka. Był moim całym światem. Zawiodłam siebie.
-Jestem córka tytana. Musze być dzielna.-myślałam.
Nagle przede mną pojawiła się rudowłosa trzynastolatka. Jej rysy wyglądały szlachetnie i dumnie.
-Nienawidzisz mężczyzn. Porozmawiajmy.-miała piękny i potężny głos. Ruszyłam za nią. Opowiedziała mi, że jest Artemidą, chce założyć grupę jej łowczyń. Dziewczyn takich jak ja zdradzonych i cierpiących. Miałam być nieśmiertelna, a zginąć dopiero w walce. Zostać poruczniczką, jako pierwsza. Najbardziej jednak pociągało mnie bycie bez mężczyzn. Nie musiałam się zastanawiać.
-Zgoda.- odpowiedziałam bez dłuższego namysłu. Poczułam się mocniejsza. Na włosach pojawiła się srebrna przepaska. Od tamtej pory zbierałyśmy dziewczyny. Były wśród nich i śmiertelniczki. Towarzyszyłyśmy pani Artemidzie w polowaniach. Ja uczestniczyłam w każdym z jednym wyjątkiem.
Bogini wyczuła potężnego potwora. Podążyłyśmy jego śladem Napotkałyśmy jednak przeszkodę. Obozowiczów. Jedna dziewczyna… Annabeth została porwana. Moja pani przyjęła Biancę di Angelo. Była to potężna dziewczyna. Artemida była zmartwiona. Złapała trop starożytnego potwora. Wysłała nas do obozy, a sama ruszyła za nim. Byłam zła. Jak miałam wytrzymać z tymi herosami? Na dodatek ta głupia Thalia omal nas nie zabiła prowadząc. Kiedy na szczęście całe i zdrowe dotarłyśmy do obozu. Traktowałam łowczynie jakbym była ich matką. Tego samego dnia miałam sen. Artemida była w niebezpieczeństwie. Chejron nie pozwolił wyruszyć mi na jej poszukiwania, ale kiedy to pokryło się ze zniknięciem córki Ateny dostałam pozwolenie. Usłyszałyśmy przepowiednie. Na nieszczęście musiałam wyruszyć z obozowiczami. Był też tam wers ,, Jednemu zaś śmierć ręką rodzica zadana’’ Wiedziałam, że to o mnie chodzi. Polegnę z ręki Atlasa. Artemida jest jednak tego warta. Wybrałam Biancę, Pheoebe, Talię i tego satyra Grovera. Percy Jackson się wyrywał, ale to chłopak no i miał TEN miecz. Rano okazało się, że Pheoebe nie może ruszyć. Nie miałam czasu nikogo wybrać musiałyśmy ruszać. W jednej walce Percy przybiegł i dołączył się do wyprawy. No trudno. Musiałam to wytrzymać. Na pustyni Bianca z nieznanego mi powodu, posłuchała Jacksona i szlachetnie rzuciła się wyłączyć potwora. Skończyło się to ze złym skutkiem. Zmarła. Płakałam pół dnia. To była moja wina. Zabrałam nowicjuszkę na misję. Trzeba było jednak iść dalej. Grover musiał się odłączyć. We troje dotarłyśmy na górę Tam. W czasie wędrówki Percy pokazał, że mimo, że ma TEN miecz. Nie jest taki jak ON. Na górze spotkałam siostry były złe. Gdy próbowałam uspokoić smoka, aby przyjaciele mogli przejść. Zranił mnie jadem, ale nic sobie z tego nie zrobiłam. Szłam dalej. Artemida podtrzymywała nieboskłon. Percy pobiegł ją zastąpić. Thalia walczyła z jakimś blondynem, a ja z ojcem. Wiedziałam, że idę na śmierć. Walki nie pamiętam, tylko ból kiedy leżałam na ziemi. Nie wiedziałam co się dzieje zniknęły mi gwiazdy sprzed oczu. Po pewnym momencie dotyk Artemidy przywrócił mi zmysły. Chciała pomóc, ale dla mnie śmierć była odpoczynkiem. Nagle ból minął, a zastąpiła go ciemność. Oto koniec Zoey Nightshade – przemknęło mi przez myśl, przed początkiem wiecznego odpoczynku.
Zoey… To moja ulubiona postać, zaraz po Rachel. 😀 Fajne wyszło ci to opowiadanie. Taka notka biograficzna oczami osoby, o której opowiada.
Dzięki. Też ją lubię. Jest inna tak jak ja. Więc uznajmy, że jeśli zaraz po Rachel to opowiadanie jest też dla Ciebie. 😀
Świerne! Tylko, Annie to co zwykle czyli za krótkie! Tak fajne opko i takie krótkie! Ughhh…. Zauważyłam kilka wpadek interpunkcyjnych. Poza tym czyściutko 😀 . I ‚m proud of you! Bo to było suuuuuuuper.
Łał, genialne. 😀 Świetne przedstawienie Klątwy Tytana oczami Zoey. Szkoda, że takie krótkie, chętnie poczytałabym tego więcej. <3
Dziękuję za miłe komentarze.
Ann, takie błędy są u mnie normalne. Staram się ale nie wychodzi.
Oj tam. 😀
Praktyka czyni miszcza 😀 No więc myślę że tak będziesz włąśnie pisała za kilka tygodni: po mistrzowsku.
Mi się też strasznie podobało, napisz jeszcze coś podobnego! ^w^
Temat- super! Wykonanie… mniej super. Zdania są za krótkie, występuje jakiś zmutowany paralelizm składniowy (wiele wypowiedzeń ma bardzo podobną budowę, co nie jest, niestety, atutem- w połączeniu z licznymi powtórzeniami powoduje, że człowiek dochodzi do wniosku, iż Twojego zasobu słów nie można nazwać imponującym)- za dużo „być” i „mieć”, niektóre zdania złożone są dziwnie podzielone…
Popracuj nad formą- treść już jest super!
Opowiadanie interesuję, a nawet bardzo… Fantastyczny pomysł Ale czegoś mu brakuję, chyba bardziej barwnego języka. Ale mną się nie przejmuj, ja (z moimi 4 opowiadaniami na krzyż) nie powinnam mieć nic do powiedzenia 😉
Postaram się poprawić błędy.