Dydakacja dla Nozownik7, Luny Tenebris za „Rzymsko-greckie rodzeństwo”, Chione za wiele prac, TheEnd, za dedykację i „Ostatniego pólboga”, Admince, Mila za dedykacje i sama nie wiem komu
To nie była moja najlepsza noc. Długo nie mogłam zasnąć a jak już zasnęłam,to śniły mi się koszmary. w końcu ktoś wszedł do pokoju. Nie raczyłam nawet otworzyć oczu.
-Pobudka!!!-wrzasnął na cały pokój. Ktoś oblał mnie wiadrem zimnej wody. Z dźwięku na łóżku obok dowiedziałam się, że Annabeth spotkał podobny los. Zerwałam się z łóżka, rozbudzona. Nade mną stali dwaj chłopcy. Byli identyczni- dwóch identycznych Willi .
-Will?- szepnęłam.
-Tak?- odpowiedzieli jednocześnie szczerząc zęby w uśmiechu.
-Który z Was to Will?
-Ja!- wykrzyknęli radośnie.
-Tak na serio to ja…-przyznał się jeden. Byli ubrani w jeansy, T-shirty z napisem „Plan na dziś: wstać, przeżyć, iść spać”.
-Ja to Harry-przedstawił się drugi. Mrugnął do mnie. Wtedy zauważyłam róznicę. Harry miał niebieskie oczy.
– Jesteśmy bliźniakami, nie do odróżnienia.-dodał.
-Pobudka!!!-wrzasnął na cały pokój. Ktoś oblał mnie wiadrem zimnej wody. Z dźwięku na łóżku obok dowiedziałam się, że Annabeth spotkał podobny los. Zerwałam się z łóżka, rozbudzona. Nade mną stali dwaj chłopcy. Byli identyczni- dwóch identycznych Willi .
-Will?- szepnęłam.
-Tak?- odpowiedzieli jednocześnie szczerząc zęby w uśmiechu.
-Który z Was to Will?
-Ja!- wykrzyknęli radośnie.
-Tak na serio to ja…-przyznał się jeden. Byli ubrani w jeansy, T-shirty z napisem „Plan na dziś: wstać, przeżyć, iść spać”.
-Ja to Harry-przedstawił się drugi. Mrugnął do mnie. Wtedy zauważyłam róznicę. Harry miał niebieskie oczy.
– Jesteśmy bliźniakami, nie do odróżnienia.-dodał.
-Zakład?- spytałam zadziornie.
-OK, spróbuj nas odróżnić.- zgodził sie Harry.
Odwróciłam się i zamknęłam oczy. Po chwili znowu stali tak jak wtedy tylko zamknęli oczy.
-Ty po prawej -klepnęłam go w ramie- ty to Harry.
Otworzyli oczy. Pomyliłam się.
– Wiesz co, ona się chyba nie obudziła- wyszczerzył zęby.
– Taaaak- przytaknął Will.
Złapali mnie za ręce i nogi i pociągnęli w stronę jeziora. Wyrywałam się i kopałam, ale nie zrobiło to na nich wrażenia. W końcu wrzucili mnie do wody. Zobaczyłam kątem oka jak Annabeth zbliża się po cichu do Harrego. Zanim wrzuciła go do wody wsadziła Leosia Willowi do kaptura. Zaczął się szamotać i wpadł bez popychania. Wyszczerzyłam się. Wtedy zobaczyłam coś co stało za Annabeth. Szczerze? Wyglądało jak obóz koncentracyjny! Po ustawiane różne paliki, rydwany, pokrzywy, jajka i tak dalej i tak dalej… Chyba zauważyła na co się gapię bo powiedziała:
-No moja droga, czas na chrzest!
Jęknęłam bo nie brzmiało zachęcająco. Cała trójka chwyciła mnie i poprowadziła do jednego palika. Przywiązali mi do niego nogi, ręce, ramiona i przewiązali pasie. I tak mnie zostawiając znikli w domku Aresa. Zobaczyłam dwie postacie rechoczące (szczególnie ta JEDNA) w kącie. Rozpoznałam ich. Chejron i Dionizos śmiali się tak że nie wytrzymałam i burknęłam:
-Taaa, bardzo śmieszne!!!
W tej chwili wkroczyli Annabeth i bliźniacy z trzema obozowiczami (poznałam ich jeden był od Apollina a tamci od Aresa). Przywiązali ich do trzech podobnych palików i przeprowadzili rewizję osobistą. Mi zabrali mój sztyleto-miecz, podwinęli spodnie do kolan, zabrali glany i skarpetki a, z koszulki Sabatonu Annabeth zrobiła coś w rodzaju opalacza. Pozostałych ubrali podobnie (tylko chłopakom zabrali koszulki a nie podwinęli) i odebrali: czerwoną bandamkę, scyzoryk, zapalniczkę i skórzaną kurtkę. Teraz chłopcy przechodzali się bezczelnie w swoich łupach: Will w (moich) glanach i w bandamce na głowie, pobrzękując (moją) bronią. A Harry w skórzanej kurtce i wojskowych butach któregoś syna Aresa, bawiąc się chamsko zapalniczką.
-No to jak wyścig rydwanów?- zaśmiała się Annabeth.
-Dobra- odparli zgodnie.
Odwiązali Córkę Apolla i „zaprzęgli” ją do rydwanu. Później odwiązali mnie i zaprzęgli do drugiego. Doprzęgli nam jeszcze po synu Aresa i Will i Harry wskoczyli na rydwany. Udali że smagają nas batami, ściągnęli wodze i kazali nam jechać. Jak wyglądała uprząż? Miałam związane z tyłu ręce i przywiązane do wodzy a w talii szeroki skórzany pas, do dyszla. Oczywiście z przodu była belka do której prowadziły grube rzemienie od pasa (które oczywiście Will chamsko ciągnął). Tak pojechaliśmy do toru dla rydwanów. Na widowni niestety siedział cały obóz. Will wyciągnął z rydwanu niebieską flagę i pomachał oraz smagnął nas batem (tym razem niestety naprawdę). Dojechalismy do linii startu razem z drużyną „białych”. Sędzia (Annabeth) wrzasnął „start” i znowu oberwaliśmy. Posłusznie pobiegliśmy do przodu ciągnąc Willa machającego flagą i zachęcającego nas do galopu. Widownia wrzeszczała kibicując rydwanom. Domek Ateny ubrany na niebiesko wrzeszczał „niebiescy niezwyciężeni!!!”. Cała widownia wrzeszczała i kibicowała ile sił w płucach. Po jednym okrążeniu nie byliśmy zmęczeni, po drugim już tak, po trzecim dyszeliśmy, po czwartym byliśmy zmordowani, a po piątym ledwo idąc ucieszyliśmy się z mety i „wygranej niebieskich!”. Will poprowadził mój rydwan do palików. Odwiązał „niebieskich” i przywiązał ich ręce na linki. Cały obóz wiwatował i krzyczał. Woźnica kazał nam przejść i przeturlać po pokrzywach. Przy tym wywrzaskując obelgi, a obserwujący rzucali w nas jajkami i truskawkami, oblewali sokami itp. W końcu z powrotem przywiązali do palików. Grupa „białych” poprowadzona przez Harry’ego w końcu nas dogoniła. Teraz przywiązani, czekaliśmy aż, Will ogłosi co dalej. Nareszcie przyszedł i wyczytał:
– Teraz będziecie musieli przysiąc parę ważnych rzeczy:
Nr1: Nie będziemy śmiecić!
-Przysiegamy!-odpowiedzieliśmy chórem
-Nr2: Będziemy codziennie przynosić Willowi, Harremu i Annabeth prezenty!
-Przysięgamy!
-Nr3: Będziemy posłuszni naszym chrzczącym!
-Przysięgamy!
-Nr4: będziemy co dzień czyścić Chejronowi, satyrom i pegazom kopyta!
-Przysięgamy!
-Teraz proszę o namaszczenie!
Wystąpili grupowi domków, każdy z miseczką błota. Annabeth narysowała mi na brzuchu sowę i kadeceusza mówiąc:
-Chrzczę cię na… krewną Ateny i krewną Hermesa!
Innym narysowano: wlócznię lub łuk i strzałę. Po każdym „chrzczeniu” odwiązywano więźniów. Oddano nam rzeczy wpuszczono pod prysznice. Dostałam tez parę jeansów, dwie obozowe koszulki i ręcznik oraz obozową piżamę. Powlokłam się wykąpana, ubrana w czyste ciuchy, z włosami świeżo rozczesanymi i zaplecionymi w cienki warkoczyk razem z Leosiem „podziękować” Harremu i Willowi za „cudny” chrzest. Zamysliłam się i wpadłam (znowu) na jakąś postać. Zielonoki chłopak przyglądał mi się ciekawie.
-Cześć! Jak się podobał chrzest?- uśmiechnął się słabo.
-B-a-r-d-z-o!- trzasnęłam Willa w policzek.
Zamiast się zezłościć, lekko się usmiechnął i zamyślił znowu. Potrząsnęłam nim troszkę.
-Synu Hermesa skąd taka zaduma?
-No właśnie… Nie Hermesa…
Spojrzałam pytająco.
-Apollina…
-Jak?
– Znaleźliśmy się w Obozie, bo nasza matka przyniosła nas tutaj dla ochrony. Już pierwszego dnia życia zaatakował nas potwór. No wiesz… bracia półbogowie? Ściągaliśmy potwory z daleka. Hermes zakochał się w naszej matce, ale uwagę zwrócił na nią też Apollo. Hermes był wściekły, ale przyjął mnie „pod swoje skrzydła”. Żeby nie ukazać mi kim jestem zmusił Apolla aby nie uznawał mnie a on Harrego żebym nie nabrał podejżeń. Ale jakoś przyszedł dziś do mnie Apollo i powiedział mi czyim dzieckiem jestem.
-Och…
Zapadła cisza. Wpatrywałam się w jego zielone, piękne oczy. Nie chciałam przerywać tego spokoju. Po prostu stałam patrząc na niego. Wtedy zaczęłam sobie coś uświadamiać. Jakie ma ładne włosy, oczy… że podoba mi się. Wtedy dopadło mnie wspomnienie rozmowy z Chejronem.
-Will… Chciałabym spytać czy nie poszedłbyś ze mną na misję może?- spytałam i wyjaśniłam o co chodzi.
-Pójdę.
-To wyruszamy jutro, bo dziś jest za późno. Zbiórka o siódmej!!!
-Dobra.- odpowiedział.
-Pójdę zapytać Harrego czy się zgodzi być trzeci, a później do Rachel.-oznajmiłam i odbiegłam do domku Hermesa.
Chwilę później sprawa była załatwiona bo Harry zgodził bardzo szybko. Poszłam do jaskini wyroczni.
Rachel była w swoim nowczesnym mieszkaniu. Z wieszchu była jaskinia, kotara, pochodnie… a w środku? Pełna nowoczesność! Oświetlenie, internet , telewizor, sztalugi, mnóstwo kolorowych plam i tubek z farbami. Wyrocznia siedziała na kanapie i przerzucała kanały na swojej plazmie.
-O cześć. Znowu potrzebujecie przepowiedni?
-Aha… tak jakby- wyjąkałam oślepiona.
-Trzeba poczekać aż duch Delf przemówi, obejrzysz coś?- spytała.
-Chętnie -usiadłam obok.
Chwilę później oglądałyśmy jakąś komedię śmiejąc się ile wlezie i napychałyśmy się popkornem. Kiedy w końcu pojawił się wesoły „The End”, zaczęłlyśmy malować. Maluję całkiem ładnie ale i tak nie mogłam się równać z Rachel. Malowała pięknie. Nagle cała zesztywniała. Z jej ust unosił się zielony dym.Zaczęła mówić:
Podejmijcie Herosi wyzwanie,
szybko znajdziecie rozwiązanie,
lecz Cerber nie jedynym będzie na świecie.
Do jednego z takich się przywiążecie
Miłości zazna dwóch na trzech,
Doprowadzicie sześć z głów trzrzech,
Dwóch jednak nie odratujecie,
Jeden drugiego w proch zmiecie,
Człowiek jednego,
zabije psa trzygłowego…
Wow!! Jak ty to robisz?! Kocham to opko!!! Jedteś prześwietna…
Świetne 😛 Bardzo mi się podoba ^_^
I dziękuję za dedykacje :>
Kocham to opko! Jejku jak ty świetnie piszesz…
Ja cos robię ??no dzięki wielkie za komentarze które podniosly na duchu moją nikłą twórczości.
Ciekawa przepowiednia
Chrzest the best 😀 Przypomina mi chrzest morski ze zdjęć taty 😀 I bliźniacy… ^.^
Łał.. świetny tekst