Hej! To znowu ja, ciekawe czy macie mnie już dość 😛
Przedstawiam wam moje najnowsze opowiadanie, mam nadzieję, że przyjmiecie je tak samo jak Córkę Erosa i Noc latających lampionów.
Wasza Kira
Noc czternastego czerwca. Księżyc w pełni oświetlał mi drogę. Czy dobrze robię? Może jednak zawrócę? Nie. Przystaję na chwilę zaciskając pięści. Wiem co mnie tu trzyma. Ona. I tylko ona. Wiem, że zawsze będę pamiętał jej krótkie kasztanowe włosy i orzechowe oczy. Wiem, że będę pamiętał jej śmiech. O ile przeżyję. Długo nad tym myślałem i czuję, że to nie miejsce dla mnie. Zamykam oczy i ruszam dalej. Noc dodaje mi sił. Nie wiem dlaczego, po prostu tak jest. Idę, nasłuchuję i rozglądam się dookoła. Nikt nie może mnie zobaczyć. Gdy jutro dostrzegą mą nieobecność pomyślą, że zabił mnie jakiś potwor albo coś w tym stylu. Nie chcę tu zostać. Nie potrafię. Nie pasuję tutaj. Ona ma tu przyjaciół, nową rodzinę, a ja? Nic. Miałem tylko ją i Oskara. Ale syn Apolla odszedł. Ile to już czasu, półtora miesiąca? Dwa? Już tego nie liczę. Moje myśli znów skierowały się ku niej. Dlaczego ze mną nie poszła? Bała się? Nie, dobrze wiem, że nie. Kiedy ją pytałem czy ze mną idzie miała łzy w oczach. Nazwała mnie tchórzem, głupkiem, debilem, palantem i zdrajcą. To bolało najbardziej, ale taka jest prawda. Zdradziłem ją i Obóz. Zdrajca. Wzdrygnąłem się na całym ciele. Okropne słowo, które okropnie brzmi. Poczułem chłodny powiew wiatru. Moje czarne, włosy opadły mi na twarz. Odgarnąłem je ręką i odetchnąłem z ulgą, ujrzawszy jezioro. Na brzegu czekała pusta łódka. Domyśliłem się, że jest przeznaczona dla mnie. Stanąłem przy brzegu i obejrzałem się za siebie ostatni raz. Obóz Herosów. Od tej nocy już nie jest moim domem. Wsiadłem do łodzi i zacząłem wiosłować. Szczęście, że mieliśmy zajęcia z kajakarstwa – pomyślałem. Dość! Przestań o tym myśleć, bo doprowadzi cię to do obłędu! Płynąłem przecinając granatowe fale. Księżyc i gwiazdy były dziś wyjątkowo jasne, chyba tylko po to żeby jeszcze bardziej mi utrudnić odejście z tego miejsca. Gwiazdy przypominały mi o Oskarze, ponieważ na łopatce miał małe znamię w tym kształcie. On nigdy nie pozwoliłby mi na to posunięcie. Starałby się mnie zatrzymać, przekonać, z pewnością bym mu uległ. Brak jego obecności był jednym z powodów mojej ucieczki. Innym była nienawiść do bogów. Spędziłem w Obozie dwa lata i cztery miesiące. Cały ten czas byłem nieokreślony. Moja boska matka o mnie zapomniała. Nie odezwała się nawet kiedy tata umarł na raka. Nie wsparła mnie, gdy musiałem zamieszkać u ciotki Charlott. Nikt nie rozumie nieokreślonych. Nie wiedzą jaki to ból. Czujesz się nikim. Nie jesteś wystarczająco ważny. Zapomniany i niechciany. Kiedy ON skontaktował się ze mną we śnie, nie sprzeciwiłem się. Zdecydowałem, że dołączę do jego armii, by powalić bogów. Jeśli będę musiał przy tym zabić herosów, zrobię to. Chyba… Mam taką nadzieję. W końcu dostrzegłem przez mgłę wielki statek, kotwiczący jakieś dwieście metrów ode mnie. Odetchnąłem głęboko i dopłynąłem do Księżniczki Andromedy. Był taki jak sobie wyobrażałem, wielki i potężny. A galion przedstawiający Andromedę był równie przerażający jak i piękny. Siedziałem w tej łódce i patrzyłem na łódź szeroko otwartymi oczyma. Nagle ktoś zrzucił drabinkę linową, która uderzyła mnie w głowę. – Auć! – szepnąłem, masując sobie głowę. Nieźle tu witacie nowych członków. I zacząłem się wspinać. Z góry dało się słyszeć urywki rozmowy:
– Kolejny herossssik do naszej armii – zaskrzeczała drakaina.
– Owszem, pamiętaj, że to dzięki nim nasz pan powrócił do życia.
Przełknąłem ślinę, nasz pan? Muszą mówić o Nim. Do tej pory nie czułem strachu, ale teraz oplótł mnie swoimi ciemnymi mackami. Gdy wdrapałem się na pokład, zobaczyłem nisk drakainę i stojącego obok niej herosa. Oboje zwrócili ku mnie głowy, półbóg wyszczerzył się okrutnie.
– Jak ci na imię?
– Louis. Louis Relua.
😀 😀 😀
Już się w tym zakochałam. 😀 Jak mi nie napiszesz szybko CD to dosłownie ukatrupię!
Zapowiada się fajnie 😀
Ty nam się nigdy nie znudzisz ^^ Zbyt kochamy Twe opka. I ten temat… Mało osób go porusza, a przecież daje takie same możliwości jak inne. Jeśli nawet nie większe.