~Troll~
Dzień zaczynał się jak co dzień. Agata żartowała z
dzieci Aresa a potem uciekała jak poparzona,
Monika jadła ser, Patryk czytał, Ketee
marudził bo Wertez gadał głupoty a
Sami ćwiczyła rozszarpywanie gardeł. Jacek
wskazywał swojej suce kukły
na które ma się rzucić.
Spokój został przerwany przez Jun.
Przybiegła strasznie szybko z lasu.
Zadyszana dziewczyna ciągle się uśmiechała, jak
zawsze z resztą…
-Gdzie… jest… Ketee?-Spytała.
Większość patrzyła na nią ze zdziwieniem.
Wtedy dziewczynie opadł uśmiech od ucha do ucha.
-Co się tak gapicie? Odcięli wam języki czy co? Gdzie on jest?
Uśmiech znów zawitał na jej promieniejącej twarzy.
Jacek wskazał palcem Ketee.
Oczywiście, Sami dalej wykonywała polecenia swojego
pana. Więc uznając jego gest ręką za rzecz świętą,
rzuciła się na niego. Rozpoznając że to jednak nie był cel,
Sami usiadła na klatce piersiowej Ketee i
śliniła się mu na twarz. Lepka ślina ciekła z pyska suki,
i powoli opadała, przyciągana grawitacją i genialnym celem.
-Zabierzcie tą obślinioną bestię ze mnie.-Powiedział Ketee,
zaciskając swą dłoń w pięść. Po chwili jednak
odpuścił. Nie chciał zwady z dziećmi Aresa.
Wszyscy w okół się śmiali bez wytchnienia.
-Zabawne, zabawnym, ale już nie mogę oddychać!-Powiedział
pośpiesznie.
Wtedy Jacek „zlitował” się i wskazał kolejną kukłę.
Sami odeszła i rozszarpywała swój cel.
Ketee złapał głęboki oddech i westchnął z ulgą.
Jun podała mu rękę i pomogła wstać. Monika
najedzona serem rzuciła mu ręcznik, którym wytarł
twarz całą lepką od śliny twarz.
-Co chciałaś?
-Spytać się, czy dałbyś sobie radę z Bykołakiem.
-Czy to wszystko było warte tego całego zamętu?-Powiedział
zirytowany.
-To nie, ale jest jeszcze druga sprawa
o której wszyscy musicie wiedzieć.-Przerwała na chwilę.
patrząc się na Patryka który nie zwracał uwagi
na nic, co się działo. Jun oparła dłonie na
swoich biodrach, po czym westchnęła.-Dlaczego
zawsze mi się trafiają tacy Herosi…-Spytała
sama siebie.
Rozejrzała się dookoła, szukając rozwiązania.
Wtedy, coś ją olśniło. Lekko drgnęła,
otworzyła szerzej oczy i uśmiechnęła się.
Błyskawicznie Jun podeszła w stronę szklanki,
dla niej do połowy pełnej, wody. Słońce wyszło zza chmur.
Tęczowe kolory pobłyskiwały
na drewnianym stoliku, a na nim całe szczęście
córki Artemidy w danej chwili.
Jej iście szatańsko zły plan bardzo szybko trafił do głów
wszystkich, poza jego ofiarą.
Wyciągnęła szczupłą, lekko opaloną rękę w stronę
szklanki. Podeszła od tyłu do Patryka.
Zanim jednak wylała wodę, napiła się jej, ale nie przełknęła.
Trzymała swoje zwycięstwo wysoko nad głową czytającego.
Duma napełniała umysł młodej panny.
Błysk szkła poświecił na stronę czytaną.
Syn Zeusa błyskawicznie wstał z krzesła, unikając
zimnej wody.
-Jestem dla ciebie za sprytny.-Powiedział.
Wtedy Jun splunęła w niego wodą, dotychczas trzymaną w polikach.
-A to za co?!-Powiedział oburzony-Przecierz już słucham.
-Upomnienie. O czym to ja… A tak! Będziemy płynąć
statkiem, aby dostać się do podwodnej jaskini.
-Mam rozumieć, że WY płyniecie. Prawda?-Powiedział Ketee.
-Nie. Dlatego pytałam: „Czy dałbyś sobie radę
z Bykołakiem”. A ja wiem że tak. Prawda? No chyba że się boisz…
-Wcale nie!
-To płyń.
Mag zamilkł. Nie sądził że ktoś właśnie
taki jak Jun, potrafi go przekonać. Zwłaszcza w ten sposób.
Dobre gadanie to zawsze była jej mocna strona.
Dla córki Artemidy była to najskuteczniejsza broń,
nie mogąca równać się z żadnym orężem.
która prawie zawsze działała
w każdej sytuacji.
-Ale go zgasiła…-Zaszeptał Patryk do Jacka.
-Zbyt głośno szepczesz.-Powiedział Ketee.
-Spotkamy się na Plaży Ogni sztucznych,na
na wschód od Strumienia Zefira o 12.15. Ok? Mam
nadzieję, że się nie spóźnicie.-Powiedziała Jun
Tak jak ustalono, wszyscy spotkali się
w wyznaczonym miejscu. Poza córką Artemidy, czuli niepewność.
„Gdzie jest statek?”-Pytali się sami siebie.
Podczas głębszych rozmyśleń swoich przyjaciół Wertez myślami
znajdował się zupełnie indziej. Złocisty piasek po prostu
musiał wpakować się do wszystkich możliwych butów.
Jednak to mu nie przeszkadzało. Jego uwagę przyciągnęły
chmury. Jedna z nich przypominała królika.
Podejrzane było to, że słońce trafiło dokładnie tam, gdzie
było oko. Ciarki go przeszły po plecach.
Od razu przypomniała się mu prawdo podobnie zmyślona
legenda opowiadana przez dziadka chłopakowi w czasach dzieciństwa:
„Kształty Chmór”
„Żyła sobie pewna rodzina. Kobieta imieniem Alles,
jej mąż Izmyd, i dwie córki. Anette i Ettena.
Pierwsza z nich miała długie, blond włosy. Jej pogodna,
lekko opalona, drobniutka twarzyczka zawsze była pogodna
i pełna współczucia.
Druga zaś, była zupełnie inna niż jej siostra.
Krótkie, kruczo czarne włosy odsłaniały bladą
cerę. Ta córka była zimna jak lód,nie zadowolona
i wiecznie zazdrosna o miłość swoich rodziców.
Gdy tylko nadała się okazja, Ettena próbowała
robić różne rzeczy aby tylko przez minutę być lepsza i doceniana.
Pewnego dnia Anette chciała pomóc klaczy
Sky Blue, centaura. Rozsiewanie chmór, było
zbyt ciężkie dla długowłosej. Tylko silny centaur
potrafił dźwigać takie nasiona.
Jednak dziewczyna i tak chciała zrobić coś dobrego.
Patrząc na chmóry Anette zaczęła je modelować
i tworzyć z nich kształty. Pomagała jej przy tym
wielka wyobraźnia.
Ettena patrząc na pracę jej siostry powiedziała:
-Jeśli ona potrafi, to ja też! W końcu
pokażę rodzicom, że to ja jestem lepsza, a ona
schowa się w moim cieniu, tak jak ja żyłam
przez całe 12 lat!
Więc i ona spróbowała. Jej chmury były
zupełnie inne. Nie miały kształtu, mimo wszystko
Anette chwaliła jej „arcydzieła”. Wyobraźnia
„dobrej” siostry widziała coś zabawnego i miłego.
Niestety, nikt nie ma jej aż tyle żeby widzieć
coś we wszystkich chmurach. Właśnie dlatego
i my wyobrażamy sobie różne rzeczy na niebie.”
Jeszcze chodziła mu jedna, dobrze znana przez
wszystkich historia:
„Kiedy byłem w twoim wieku…”
Dalej nie pamiętał.
Głębokie myśli i przemyślenia przerwał mu Jacek.
Pomachał mu ręką przed twarzą i powiedział:
-Halo! Ziemia do Werteza!-
-C-co? A, za dużo myślałem.
-To ty myślisz?-Spytał żartobliwie Ketee.
-Mogę w końcu zacząć?-Spytała Jun. Zawsze czuła potrzebę
być zauważaną. Wysławiać się swoimi talentami. Dla
tego zależało jej na uwadze wszystkich.
-Tak.-Potwierdziła Monika.
Córka Artemidy wyciągnęła z kieszeni od długiego, bordowego
płaszczu mały statek w butelce. Odkorkowała ją, po czym
wlała do niego wody morskiej. Potem znów zakorkowała.
Mini stateczek rozsypał się jak piasek i
zaczął rozpuszczać. Płyn w środku przypominał
czerwoną buzującą orężadę.
Zawartość znów odkorkowanej butli została wylana do można przez
Jun. Woda pnąca się w górę formowała statek, dokładnie
taki sam jaki był wyjęty z kieszeni.
Po ukształtowaniu wodnego okrętu, od środka
zaczął się materjalizować. Maszt był czerwonego koloru
a pokład zbudowano z jasnego, zdrowego drewna.
-Gotowe.-Powiedziała.
Cała grupa znalazła się na statku.
Ketee oparł się rękoma o barierkę. Miał
złe, ale to bardzo złe przeczucia. Co jakiś
czas coś zmuszało go do zmiany miejsca
pobytu. Zaczęło mu czegoś brakować. Wody.
Jednak nie. Ale ciągle! Tysiące myśli latało
mu w głowie. „Ból. Może to? Nie! Nie to!
Inne!” Zacisnął zęby. Odpuścił. Gwałtownie
obrócił się i poszedł w drugą stronę.
Złapał się za głowę.” Od kiedy myślenie…
AŁA! Nie myśl, nie… AŁA! Zbyt dręczy!”
A wtedy ulga. Dlaczego po prostu odpuściło?
Ketee usiadł.” Mieszanka uczuć, to znaczy tylko jedno.”
Pomyślał gapiąc się w podłogę. Po jego obu stronach,
pojawił się… on!? ” Tylko nie wy.” Pomyślał.
-Tęskniłeś?-Powiedział złośliwie jeden z nich. Wyglądał
zupełnie jak mag, ale tam gdzie Ketee miał niebieski kolor,
na przykład oczy lub szata, ten drugi był czerwony (Zły).
Tak samo z trzecim, tylko jego barwą było złoto (Dobry).
Mag spojrzał karcącym spojrzeniem na pytającego
-Chyba mu przeszkadzamy…-Powiedział Dobry.
-Stul pysk ptasi móżdżku-Powiedział Zły, po czym puknął drugiego w nos.
-Słuchaj, nie możemy dojść do porozumienia?-Uśmiechnął się zachęcająco.
-Czy 200 lat nie daje ci do zrozumienia że nie?
-Pustak!
-Świętoszek!
-Ludojad!(Prawda)
-Nie zaczynaj…-Uniósł głos, i zacisnął dłoń w pięść.
-TY ZACZĄŁEŚ TYSIĄC LAT TEMU!!!(Znów prawda. Mimo że odrobinę więcej niż tysiąc)
Zły wstał. Przybrał groźną posturę i był gotów do walki.
-Pokarz, na co cie stać!-Warknął.
-ZAMKNĄĆ SIĘ!!!-Wykrzyczał Ketee.
Posłusznie przestali wymieniać się zdaniami.
-To pierwsze od miesiąca spotkanie a wy już
robicie zamieszanie.-Powiedział spokojniej.
-Wiedziałem że tęskniłeś-Powiedział zły.
Herosi, słysząc rozmowę zamienili się w słupy soli.
Przez chwilę stali otępieni, ale potem posypały się pytania:
-Kim oni są?!
-Co się dzieje?!
-Co to za wrzaski?!
-Tysiąc lat!?
-Jakie dwieście lat temu?!
-Ludojad?!
-Hau! Hau. Hau?
(Mniejsza, kto zadawał jakie pytania.)
-CISZA!-Wykrzyczał aksamitnym głosem dobry. Zrobił minę zbitego psa.-Wybaczcie
przyjaciele, że się uniosłem-I potem uśmiechnął się krzywo.
Zły przewrócił oczami-Frajer…-Wymruczał- Odpowiem na
Wszystkie pytania-Wziął głęboki wdech i powiedział- My, to
dwie osobowości Ketee. Kłóciłem się z tym oto tłumokiem.-Wskazał drugiego- Zawsze
gdy są kłótnie, ktoś musi wrzeszczeć. Tak, około tysiąc lat temu
poznaliśmy się, i wtedy nastąpiła pierwsza kłótnia. Dwieście
lat temu próbowałem mu dać „stanowczą” odpowiedź.”Ludojad” to
długa historia, chociarz ja preferuje skrzaty.-Ostatnie swoje zdanie
wyszczekał jak pies, patrząc na Sami, która uważnie nasłuchiwała.-To wszystko.
Zamurowało ich. On ma doskonałą pamięć. I do tego, gada do zwierząt! To
najbardziej zainspirowało Jun. Patryk chciał wrócić do książki, lecz gdy się obrócił
zobaczył tylko mokrą, granatową, żabią skórę. instynktownie odskoczył w tył.
To był troll. Bardzo wysoki, a przy tym ciężki. Szerokie „usta”
przecinały dolną połowę okrągłej twarzy. Kolczyk zwisał na nadgryzionym uchu.
okrąglutkie oczy były nieco wyżej nad dziurkami w nosie, którego nie miał.
-Dzień dobry- Powiedział przymulony, ciężkim i ospałym głosem.-Głodny.- Dodał.
-Jun…?-Zawołał Patryk.
Gały trolla były wlepione niebezpiecznie w chłopaka.
-Spokojnie, to tylko jest głodne…-Odeszła w inną stronę, po czym
przyniosła wielki gar starych resztek. Podała go głodomorowi i odeszła powoli.
Ociężale usiadł tyłkiem na drewnianej podłodze. Aż cały statek się zatrząsł.
Sięgnął łapą z tyłu brudnych spodni, i wyciągnął chochlę, którą zaczął jeść.
Nie zajęło mu to długo, gdyż po chwili powiedział:
-Dzienguje za poczenzdunek, moge lidżyć na druneg?-Spytał, oczekując pomyjów po myciu garów.
(Dziękuje za poczęstunek, mogę liczyć na trunek?)
-Tak, owszem.-Powiedziała Jun uśmiechajac się. Pszyniosła dokładnie to, czego oczekiwał
troll.
-Jezdem Drul.(Jestem Drul)-Powiedział łykając brudną wodę z
odrobiną tłuszczu i płynu do mycia naczyń o zapachu mięty.-Mienda, lubie.
Agata, gdy zobaczyła co on je i pije, zzieleniała.
-To chodzący śmietnik-Szeptał Patryk.
-Z trollami trzeba, jak z dziećmi,-Pouczyła Jun Patryka-tylko z taką
różnicą, że normalne dzieci cię nie zmiażdżą jednym ruchem maczugi.
-Słuchaj, słodziaku- Powiedziała córka Artemidy- Jak się tu znalazłeś?
-Ja? Nid ni wim. Ni wim jag, ni wim z gond, ni wim gdże jeztem, i gdże
brzeziadywałem. Było dżemno. A bodem buf, i jezdem du.
(Ja? Nic nie wiem. Nie wiem jak, nie wiem zkąd, nie wiem gdzie jestem, i
gdzie przesiadywałem. Było ciemno. A potem puf, i jestem tu.)
Z niewiadomych przyczyn, Dlur był słodki, na swój sposób.
-Co on, tu robi? Przecierz trolle ś m i e r d z ą!-Dorzucił
zły, mając nadzieję, że zatopi statek.
-Źmierdze jag lubi.(Śmierdzę jak lubie.)-Dy bedźeż bachniał drupem. Dy
lubiż druby. Dy zły. Ja ni libi dźebie.(Ty będziesz pachniał trupem. Ty
lubisz trupy. Ty zły. Ja nie lubię ciebie.)-Powiedział spokojnie,
opanowany Drul.
-TROLL PANUJĄCY NAD SOBĄ! APOKALIPSA!
-Dy dziwny.(Ty dziwny)
-Bez komentarza.
-A cie zgasił!-Powiedziała rozbawiona Jun.
Koniec bo 22.24
Proszę o wyrażenie opinii o tym opku. Bardzo ważne, a ja dalej się uczę.
Narysuje wam Drula.(Taki bonusik.)
Czesia.
Lumimo
ŁIIIII!!!!!! Po tym opku zawsze mam głupawkę! Super!
PS Wiesz, że samice trolli wyglądają jak kobiety, tylko mają ogon? A jak wyjdą za człowieka w kościele, to on im odpada 😀
Wow, to jest ym… interesujące? Ok bdw u mnie, ten trol jest podobny do żaby :P. Owy trol jest bardzo spokrewniony z żaboludami. Wieeelkie chodzące żaby z Niemiec( Miejsce pochodzenia Drula) Jest trolo/żabą 😛
Jedno z twoich najlepszych opek! Zabawne, bo jest Drul. XD Ciekawa akcja, fajne postacie. No i dostaję głupawki BO MOGĘ! Hue hue hue. 😀 No i jest o wiele więcej postaci niż w poprzednich opkach. 😛 Świetne.
*opisów jest więcej, a nie postaci. xD Jakie błędy. I jeszcze raz: Opko jest naprawdę ekstra