Reyna (Percy, Rachel, Thalia):
Tak wiem, mój styl pisania wszystkimi osobami jest podobny. Cóż ja na to poradzę? Ćwiczę. Witam wszystkich po wakacjach :).
Dedykacja dla Io, której nie dorastam do pięt i dla TheEnd.
Chione (Annabeth, Clarisse i Nico):
Witajcie, moi drodzy. Będziemy pisać to razem – ja i Reyna. Wybaczcie jak coś schrzanię,
bo piszemy to przez neta, no i skoro nie znamy się w realu, to nie możemy tego szczegółowo
omówić na pewno, zresztą JA NA PEWNO coś schrzanię. Wybaczcie mi błędy, ale piszę na obcej klawiaturze i źle naciskam
litery. Moje fragmenty dedykuję Maximatip. Mojej koleżance z klasy, która ma od niedawna konto na blogu.
Percy ( autorstwa Reyny)
Historia zaczęła się dość przyjemnie. Staliśmy z Annabeth pod „Statuą Wolności” i oglądaliśmy pokaz
fajerwerków. Był sylwester, a tak dokładnie właśnie zaczął się nowy rok. Trzymałem córkę Ateny za
rękę, tymczasem ona patrzyła za fascynowana w górę. W jej szarych oczach odbijały się kolorowe
wybuchy, a blond loki związane w koński ogon podskakiwały wesoło. Pocałowałem ją delikatnie i
szepnąłem do ucha: „Szczęśliwego Nowego Roku!”. Zaraz potem oblał mnie szkarłatny rumieniec.
Byliśmy ze sobą już od kilku miesięcy, a ja nadal po każdym pocałunku wyglądałem niczym dojrzały
pomidor. Annabeth uśmiechnęła się łobuzersko, złapała mnie mocno za ręce i pociągnęła w tłum
rozbawionych ludzi. Skakaliśmy w rytm piosenki i darliśmy się dziko (nasze możliwości wokalne są
raczej marne) kiedy usłyszałem w głowie głos Grovera:
– Bee… Stary, przepraszam, że przeszkadzam, ale macie w obozie gościa.
-Co? Jakiego gościa? Teraz, dzisiaj?- jakbym mógł, to chętnie bym się na niego wydarł, ale krzyczenie
przez łącze telepatyczne niestety jest niemożliwe.
– No… Ten, tego… Panią Herę. – odpowiedział zmieszany, a ja wydałem przeciągły jęk. – W każdym razie macie w tej chwili przyjechać.
Rachel (autorstwa Reyny)
-3
-2
-1
– SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! – pisnęła grupka przygłupawych blondyneczek w sukienkach
przypominających klosze (ja niestety również miałam takową na sobie), szpilkach na których ciągle
się przewracały (No co wy? Ja oczywiście miałam trampki, tak nisko jeszcze nie upadłam…), misternie
ułożonych fryzurach i tonie, dosłownie tonie make-up’u.
Chociaż chciało mi się rzygać to stuknęłam się kieliszkami z moimi super inteligentnymi koleżankami z Akademii Młodych Dam i uśmiechnęłam się słodko do stojącej nieopodal nauczycielki. Podeszłam do
stołu wprost uginającego się od wszelkiego rodzaju przekąsek. Było tam wszystko rozpoczynając od
krewetek w sosie pomidorowym, a kończąc na ogórkach kiszonych maczanych w miodzie akacjowym,
które garściami pożerała moja wychowawczyni. Kolejny raz zebrało mi się na wymioty. Podeszłam do
stolika z deserami, pochwyciłam miseczkę w lodami waniliowymi i wybiegłam na taras. Nawet tam
nie było spokoju… Jakaś nieszczęsna dziewczyna zalewała się gorzkimi łzami wpatrując się w ekran
telefonu. Rzuciłam jej szybkie:
– Nie martw się. Za chwilę odpisze. Jesteście przecież taką piękną parą…
Biedaczka pokiwała energicznie głową i powiedziała pocieszona:
– Przecież, nie zostawi mnie – takiej ładnej.
Nie skomentowałam. Przysiadłam na ławce i wpatrywałam się w rozpadające się na milion igiełek,
kolorowe fajerwerki, jedyną miłą rzecz w ciągu całego dnia. Nagle poczułam wibracje mojego
telefonu. Wyjęłam go z małej kieszonki ukrytej w wielo warstwowej sukience.
– Halo? Witaj Chejronie. Miło Cię słyszeć. Tak… Tobie też życzę szczęśliwego Nowego Roku!
Naprawdę? Tak? Hera w obozie? Niesamowite. Chętnie się stąd wyrwę. Nie, to nie będzie problem,
wręcz przeciwnie. Mroczny ma przylecieć? To naprawdę super! Do zobaczenia!
Thalia (autorstwa Reyny)
Siedziałyśmy przy ognisku i piłyśmy szampana (to, że wyglądamy jak małolaty, to nie znaczy, że nimi
jesteśmy). Artemida stuknęła się z nami kieliszkami i wykrzyknęła:
-Szczęśliwego kolejnego Nowego Roku kochane towarzyszki!
Zajadałyśmy się pizzą i obgadywałyśmy wszystkich bogów. Tego wieczoru najbiedniejszy był Zeus
(wcale go nie broniłam, wcale, a wcale!). W pewnym momencie usłyszałyśmy szelest w pobliskich
krzakach. Nie zerwałyśmy się może tak szybko jak zwykle, ale i tak już po sekundzie 20 strzał na
napiętej cięciwie było wycelowanych w intruza. Z gęstwiny wynurzyła się czarna czupryna i błyszczące
oczy.
-Ej… Dziewczyny, to ja…- powiedział nowo przybyły drżącym z przerażenia głosem.- Tttooo ja Nininick. -Ryknęłyśmy śmiechem i wydałyśmy z siebie przeciągłe: „Buuuuu…”
-Mogę trochę szampana?- syn pana podziemi silił się na luz.
– Jasne! – powiedziała Meggie i uśmiechnęła się czarująco. Nick’owi zaświeciły się oczy, a na twarz wstąpił rumieniec.
– Chyba śnisz, łobuzie!- powiedziała dziewczyna ze śmiechem i wręczyła mu kieliszek z szampanem.
Przeszła na bardziej stanowczy ton.- Po co tu przyszedłeś?
– Zabrać Thalię do obozu, nagła wizyta Hery.
Spojrzałam na moje towarzyszki i wywróciłam oczami:
– Ale ta Hera mnie irytuje! Niedługo wracam, obiecuję.
Spojrzałam na moje towarzyszki i wywróciłam oczami: – Ale ta Hera mnie irytuje! Niedługo wracam, obiecuję. Zamachałam im ręką na pożegnanie i skoczyłam w czerń zaraz za Nickiem.
Annabeth (autorstwa Chione)
Ten wieczór, był fantastyczny. Byłam z Percy’m pod Statuą Wolności. Sztuczne ognie zdobiły niebo,
girlandami pióropuszy o różnorakich barwach. Cieszyłam się tym dniem. A prawie zapomniałabym wspomnieć,
że była to noworoczna noc. Percy trzymał mnie za rękę, a ja patrzyłam na Statuę, bojąc się, że jeśli podniosę
wzrok, zobaczy jak się zaczerwieniłam.
Percy objął mnie i pocałował. Wymamrotał coś w rodzaju: „Szczęśliwego Nowego Roku”, ale było tak głośno,
że prawie go nie słyszałam.
Syn Posejdona wyglądał jak wiśnia. I na dodatek, był chyba przekonany, iż tego nie widzę! Zaśmiałam się w duchu,
po czym szarpnęłam go za rękę w stronę tłumu. Teraz wyglądał jak dojrzała, bardzo, ale to bardzo dojrzała czerwona papryka.
Postanowiłam raz w życiu zachować się jak kretynka na dyskotece (co tak na mnie patrzycie?) i zaczęłam się drzeć i skakać
i zachowywać jak osoba niegodna nazywaniem się mianem córka Ateny. On uczynił tak samo.
Nagle chłopak zatrzymał się i przestał krzyczeć. Wzrok miał nieobecny. Spojrzałam n niego pytająco, ale nie podziałało.
Stał jak posąg. Po dłuższej chwili wydał przeciągły jęk. Przeraziłam się nie na żarty. Percy jest odrobinę porąbany, ale jak zdarza
mu się coś takiego, to jest źle. Jednak odtajał po kilku sekundach. Nie umiałam powstrzymać westchnienia ulgi.
Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
– Annabeth. Musimy wracać do Obozu. Mają tam mały problem. Hera czegoś chce, ale Grover nie chciał mi powiedzieć czego.
Tak, rozmawiałem z nim przez łącze. – Dodał, odpowiadając na me nieme pytanie.
Nico (autorstwa Chione)
– Ej, dziewczyny… To ja… Tttttoooo jjjaaa, Niiicccooo – wyjąkałem.
Bogowie, jak one na mnie działały. Powinny, być oznaczone tabliczkami „NIE PODCHODŹ. ZBYT WREDNE DLA CIEBIE”.
Ja, oczywiście podchodzić musiałem… Mniejsza o to. Miałem zabrać Thalię do Obozu, bo przyszła Hera i bardzo
prosiła o jej obecność. Stałem właśnie w lesie, gdzie stacjonowały Łowczynie Artemidy.
Zaśmiały się i wywrzeszczały „buuu”.
Cofnąłem się o krok. Mimo tego ich uroku, bałem się ich. Potrafiły robić straszne kawały. Tak straszne jak kawały braci Hood.
Ale przede wszystkim potrafiły zabijać. To była ich najgorsza cecha.
– Mogę trochę szampana? – Starałem się, być na luzie, ale nie wychodziło.
Oj, ale ja byłem zestresowany…
– Jasne! – Maggie (ona zawsze mi się podobała!) uśmiechnęła się ślicznie. Poczułem jak twarz oblewa mi rumieniec. Czułem, że oczy
świecą mi się jak gwiazdy (oj!).
Zawstydzony odwróciłem wzrok.
– Chyba śnisz, łobuzie – Powiedziała Meggie ze śmiechem, bez trudu odgadując moje spojrzenie. – Po co tu przyszedłeś?
– Spytała już nieco poważniej.
– Zabrać Thalię do obozu. Nagła wizyta Hery. – Odparłem, starając się opanować nerwy swojej twarzy, na tyle, by w kółko nie
uśmiechać się do Łowczyń, a w szczególności do tej jednej.
Thalia wywróciła oczami i potoczyła wokół swoim dzikim wzrokiem. Po kryjomu wylałem szampana w krzaki. Nie miałem zamiaru pić tego świństwa.
Przez chwilę myślałem, że córka Zeusa to dostrzegła, ale ona tylko przebiegła po mnie spojrzeniem.
Postawiłem szklane naczynie na kamieniu.
– Ale ta Hera mnie irytuje! Niedługo wracam, obiecuję! – Krzyknęła do dziewczyn.
Pomachała im ręką i poszła za mną w mrok.
Clarisse (autorstwa Chione)
Ten dzień zapamiętam na długo. Rano wstałam w miarę dobrym humorze, przed śniadaniem sprałam Will’a Solace’a na arenie, bo śmiał wyzwać mnie
na pojedynek i poszłam do Pawilonu z szerokim uśmiechem na twarzy.
Tam powitał mnie pocałunkiem Chris. Zjadłam całą, pyszną pizzę (no co?!) i wyszliśmy na poranne ćwiczenia. Oznajmiłam mojemu chłopakowi,
że muszę iść na chwilę do toalety i pobiegłam tam. Jednak zrobiłam to nie po to, by się załatwić, tylko, żeby się umalować. Silena przed śmiercią
nauczyła mnie jak nakłada na twarz make-up. Robiłam to tu – w boskich toaletach, gdyż nie śmiałam nakładać sobie podkładu i malować rzęs w
łazience domku Aresa. Wyśmialiby mnie, a ja chciałam się bardziej podobać Chrisowi.
Gdy znalazłam się w środku, odetchnęłam z ulgą. W spokoju uczyniłam wszystkie nużące czynności, po czym zadowolona z efektu, chowając kosmetyki
do kieszeni wyszłam z budynku.
Na podwórku natknęłam się na kobietę z dzieckiem.
– Córunia Aresa? – Spytała, mrużąc oczy.
– Tak… – Odparłam.
– Aha. Zaopiekuj się tym maleństwem, dobrze? Za chwilę wrócę.
Nie pytając się o zgodę przeszła koło mnie, po drodze wciskając dziecko, po czym wbiegła do Wielkiego Domu. I tyle ją widziałam.
Świetnie. Czyli zostałam sama z bachorem.
Usiadłam zrezygnowana na trawie z małą istotką. Była to chyba dziewczynka. Nie umiałam dostrzec za dobrze płci, bo jej skóra była pomarszczona i różowa.
– Brzydkie jesteś. – Mruknęłam.
Bachor w odpowiedzi złapał mnie za kosmyk włosów.
– Puść. – Warknęłam.
Nie chciał puścić. Przytulił się za to do mnie.
Okej. Zrobiłam wyjątek. Przycisnęłam dziecko do siebie.
I nagle zobaczyłam kobietę. Szła w moją stronę, a za nią pół obozu.
Co do…?
Podobało się wam?
Pozdrawiamy
Reyna i Chione
Może być 😀 nawet mi się podoba…
Dziękujemy bardzo :P.
Do Reyny – TY PISZESZ GENIALNIE. Masz śliczny, potoczysty styl i unikasz powtórzeń, przez co czyta się jeszcze bardziej przyjemnie. Z interpunkcją też za bardzo nie masz kłopotów. 😀 Ogółem Twoje narracje cholernie mi się podobały, i chcę więcej Twej twórczości! <3
Do Chione – Że co?! Jakie chrzanienie?! Ty NIGDY niczego nie chrzanisz! Piszesz zadżemiście! Podobnie jak Reyna również uważam, że masz świetny, płynny styl pisania, a podczas czytania Twoich tekstów dosłownie nie można oderwać wzroku od monitora. 😀 Obyś kiedyś wydała jakąś książkę!
Ogółem opowiadanie jest naprawdę niesamowite. Moim zdaniem Wasze style pisania bardzo do siebie pasują i wspaniale łączą się w całość w tym przeboskim opku. No i co z tą Herą?! I maluchem?!
JA
CHCĘ
CD
!
Ej, Pallas. Ja wcale nie piszę dobrze. Reyna pisze o wiele, wiele lepiej ;).
Jedyne, co mi się nie podoba, to to, że części są bardzo krótkie, przez co wydaje się, że akcja pędzi. I z radą na przyszłość: jak piszecie, że jakieś dwie osoby poszły gdzieś tam i piszecie z perspektywy obojga, to przeciągnijcie jedną część trochę bardziej, a wyjdzie ciekawiej 😉 Pomysł… Intrygujący. Czekam na CD.
Dzięx 😉
Super Obie piszecie świetnie, bardzo mi się podoba i czekam na CD
Reyna pisze świetnie. Ja nie XD. 😛
Ty też ;P I nie kłóć się ze mną bo cię Cerberkiem poszczuję ^^
-.- Reyna lepiej ;).
Super. Uwielbiam wasze opka. Fabuła jest genialna. Czekam z niecierpliwością na cd.
XD
Szkoda, że takie krótkie. ;c Chce, żeby wasze genialne opowiadania były strasznie długie, zrozumiano? :p
Obie macie niesamowity styl pisania, który bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Przy niektórych momentach świetnie się ubawiłam (sylwester oczami Rachel :D, zachowanie Annabeth i cześć o Clarisse <3)
PISZCIE SZYBKO!
O ile damy radę, to może kolejna część wyjdzie za jakiś miesiąc? 😀
Rozchrzaniony format i szajbnięta interpunkcja- wytrzymam. Ale te krótkie części mnie wkur***ją! PROSZĘ, piszcie dłuższe! Wtedy wreszcie będę mogła bez przeszkód delektować się treścią. Bo jest ZADŻEMISTA!
Dziękujemy, siostryczko ;).
*siostrzyczko
Dobra, pora wrócić na bloga, wakacje się skończyły już parę tygodni temu, a ja cały czas nie mogę powrócić do rzeczywistości. Czuje się jak bym żyła w innym świecie 😉 Dziękuję wszystkim za tak miłe komentarze, dawno tu niczego nie wstawiałam, mało powiedziane dawno niczego nie pisałam. Muszę do tego wrócić.
PS. Chione, błąd… To Ty piszesz świetnie, nie ja! 😛
PSS. Następne części będą dłuższe.
XD
Ty piszesz bosko, Reyno. Nie kłóć się! 😛
I że ty mi niby nie dorównujesz?! Bzdura! Wspaniałe
PS. Dzięki za dedykację 😀
Nie będę się kłócić, bo takie kłótnie nigdy się nie kończą, ale owszem nie dorównuje (nawet w połowie) ! 😛
Io ma rację, Reyno. Piszesz cudnie :D.
Co ta Hera knuje! Ja chcę wiedzieć. Baaardzo wciągające.
Heh :).
SUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUPER Nr 1 na blogu!!!!!!!!!!!
😀 Dziękujemy z całego serca, LEOszczuro :P.
Może to nowość ale… JA TEŻ CHCĘ CD!!!!!!!!!!!!!!!
😛
Najlepszy kawałek z Clarisse. Please, piszcie szybko cd! 😀
Eee… Nie wiem, czy uda się szybko…