Dla wszystkich, którym podoba się to opowiadanie
Wszyscy przyznaliśmy rację Annabeth, nawet niepocieszona Thalia. Kiedy doszliśmy do pegazów były już wypoczęte i gotowe do drogi.
–Przyniosłaś mi kostkę cukru? –zapytał mój koń
– A jak myślisz? – odpowiedziałam i dałam mu dwie kostki – Teraz jesteś gotowy do drogi – zapytałam z uśmiechem
– Oczywiście. Wszystko, czego panienka sobie życzy.
Za niecałe dwie minuty byliśmy znów w powietrzu. Została zaledwie godzina drogi do góry Tam. Z każdym przelecianym kilometrem coraz bardziej czuliśmy ciążącą na nas presję. To było okropne. Nie chciałam nawet co czuł mój brat, kiedy parę lat temu walczył z Kronosem i jego armią.
Po kilkudziesięciu minutach lotu wreszcie zobaczyliśmy zarys góry Tam. Na szczęście dopiero zaczynało się ściemniać, więc idealnie trafiliśmy.
Kiedy wreszcie wylądowaliśmy i weszliśmy do ogrodu Hesperyd ujrzeliśmy piękną, rozłożystą, złotą jabłoń i równie pięknego, co niebezpiecznego Ladona. Nagle jak gdyby z podziemi wyrosły przed nami opiekunki ogrodu.
– Perseuszu Jacksonie, Thalio Grace znów się spotykamy – powiedziała najstarsza z nich – Ale nie myślcie, że oszczędzimy was ze względu na śmierć Zoe, albo cokolwiek innego. Zaraz obudzimy strażnika, a z nim nie pójdzie wam tak łatwo.
W momencie, kiedy to powiedziała w głowie zaświeciła mi się przysłowiowa żarówka. Z plecaka wyciągnęłam złota rybkę.
– Co to jest? – zapytała Annabeth
– Prezent od mojego ojca. Poradzi sobie z tym smokiem.
,,Chcę, żeby Ladon przepuścił nas do Atlasa bez najmniejszego problemu”
Oczy smoka zamgliły się. Wstał i przesunął się odsłaniając wąską ścieżkę prowadzącą na szczyt.
– To co idziemy ?- zapytałam resztę, która nadal stała z otwartymi buziami.
– Ale…ale ..jak ty .. ten smok – Percy zaczął dukać
-Zamiast się pytać to się pospiesz. Nie wiem ile to potrwa. A wolę nie ryzykować.
– Ona ma rację – powiedziała Thalia.
W tym momencie zobaczyłam, ze smok zaczyna opierać się czarowi.
– Biegiem! – krzyknęłam
Ruszyliśmy biegiem dróżką, zanim potwór do końca oprzytomniał my staliśmy już naprzeciw Atlasa.
– O jak miło was widzieć – zaczął- Można wiedzieć co was sprowadza?
,,Nie ufajcie Atlasowi. On jest mistrzem manipulacji” Przypomniałam sobie słowa mojego ojca.
– Mamy do ciebie interes – zaczęłam
– O robi się coraz ciekawiej, ale nie jestem w stanie dobijać interesów, kiedy ten ciężki głaz ciąży mi na plecach…
– Nie zaczynaj z nami tych swoich gierek – zaczęła Ann – jakbyś nie zauważył, to i ja i Percy już kiedyś dźwigaliśmy ten przeklęty głaz.
– Nawet mamy fajne pamiątki z tej okazji – dodał Percy ironicznie.
– Przejdźmy do sedna – przerwałam tę bezsensowną dyskusję i podeszłam do kamienia.
Na pierwszy rzut oka, była to zwyczajna chropowata, stara skała, ale kiedy podeszło się do niej bliżej dało się wyczuć moc bijącą od tego pozornie bezużytecznego kawałka skały. Na jej powierzchni szukałam szczeliny, której ubytkiem mógłby być kawałek wiszący na mojej szyi. Po chwili dostrzegłam to miejsce. Było dokładnie nad głową tytana. Jedynym sposobem, by się tam dostać było zamienienie się rolami ze skazanym. Było to bardzo ryzykowne, bo jednocześnie musiałabym podtrzymywać głaz i dopasować odłamek.
– Avalon nie musisz tego robić. Możesz zostawić to późniejszym pokoleniom. To bardzo ryzykowne. Do tej pory tylko kilku osobom udało się utrzymać ten głaz, a co dopiero jeszcze uzupełnić lukę – usłyszałam w głowie senny głos Gai.
– Odczep się ode mnie. I wynocha z mojej głowy!- krzyknęłam w stronę ziemi
– Siostra, ty się dobrze czujesz? Wiesz kłócenie się z glebą raczej nie wróży niczego dobrego .
– Bardzo śmieszne. Ale ja w cale nie kłóciłam się sama ze sobą. Wracając do ciebie- zwróciłam się do tytana – Uwolnię cie spod tego kamienia, jeżeli przez chwilę pomożesz mi pod trzymać i nie uciekniesz od razu.
– Ok. Ale ty tez musisz obiecać, że nie każesz swoim przyjaciołom mnie złapać
– Ale niby czym mieli by cię złapać?
-Musisz obiecać.
– Obiecuję – powiedziałam, ale ten spryciarz nie zauważył, że za plecami krzyżuję palce.
,,Chciałabym, żeby w momencie, kiedy tytan uwolni się spod głazu oplotła go złota sieć taka, jak ta, która oplotła Zeusa i od razu przeniosła go do Tartaru na wieki’’
Podeszłam do głazu i zerwałam wisior. Powoli zaczęłam zamieniać się miejscami z tytanem. Z każdym krokiem na barkach coraz większy ciężar. Kiedy w końcu cała masa skały spoczęła na moich barkach, przed oczami latały mi mroczki, na wpół świadoma usłyszałam krzyki szamotającego się wroga. Ostatkiem sił wyciągnęłam rękę ku szczelinie. Kilka razy obracałam pamiątkę w dłoniach, żeby ją dopasować. Dopiero, gdy już z bólu nic nie widziałam skały połączyły się.
Błysnęło oślepiające światło, które odrzuciło mnie na bok z taką siłą, że wyryłam w ziemi koryto . Na górze zrobiło się tak jasno, że nie dało się w pełni otworzyć oczu. Nagle huknęło i całe światło zniknęło, ziemia się uspokoiła. W miejscu ciężkiej skały pojawił się leciutki obłoczek wiszący nad glebą.
super opko mam nadzieję ,że szybko napiszesz kolejne!!!
PIERWSZA
Dziękuję za dedykację. ;D
Mogę jedynie przyczepić się do jednej rzeczy – uczuć. Jest ich odrobinkę, ciupeczkę za mało. Nie twierdzę tym, że W OGÓLE ich nie ma, bo czasami opisy się pojawiają, ale… ale po prostu przydałoby się tego więcej. Na przykład kiedy dotarły do ogrodu Hesperyd – mogłabyś nieco bardziej go opisać, np. jakie rośliny się w nim znajdowały oprócz złotej jabłoni, jak Avalon czuła się, przebywajac w tym miejscu, czy czuła strach, niepewność, a może ekscytację? Jak wyglądały Hesperydy? Ile ich było? Czy Avalon trochę się ich przestraszyła? Chodzi mi o coś takiego. 😉
Jednak i tak to nie zmienia faktu, iż opowiadanie bardzo, bardzo, baaaaardzo mi się podoba, świetny pomysł z odłamkiem, no i ogólnie zajebiaszcza końcówka. 😀 Czekam na CD!
Bardzo fajnie napisane, jednak zgadzam się z Pallas Ateną ;).
[w tle gra „marsz imperatora”]
Czy byłabyś w stanie wykopać powtórzenia? PROOOOOSZĘ! [oczy kota ze Shreka, które totalnie nie pasują do odtwarzanego utworu]
Głodzą Cię w domu? Bo czasem spożywasz wyrazy/litery/znaki interpunkcyjne, jak np. w zdaniu „Nie chciałam nawet co czuł mój brat”- między „nawet” a „co” powinno się znajdować jakieś „myśleć”, „wyobrażać sobie” lub coś podobnego.
[zrezygnowana wyłącza muzykę]
Historia intryguje i mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec. Bo to NIE JEST koniec, prawda?!