Dobra, kogo tutaj podręczymy… A tak! Jacek ^^( To ten co zaatakował w cz.2)
~Im więcej pijesz, tym większy kac~
Jak zwykle, wstał o 4 rano (Żart roku :D). Założył zbroję i uzbroił się w łuk razem z kołczanem.
Wyszedł z obozu. Miał nadzieję że znajdzie coś do ubicia. (Nie mogłam nic wymyślić ;D)
Szedł po lesie. Krok za krokiem wydawał się bardziej zdecydowany. Był coraz bardziej pewny, że
coś znajdzie. Po drodze oglądał napisy na kamieniach. (Wiemy, o co chodzi^^)
Coś zaszeleściło w koronach drzew. Myślał że to Królik Jumper* ;_; (*czytaj Dżamper. Po polsku skoczek.)
To była tylko wiewiórka. Szedł kawałek dalej i odwrócił się. „Dlaczego nie?” Pomyślał, i strzelił.
Wiewiórka spadła w krzaki. (Wiewiórkowy deszcz, ojej co ja pisze? Wiewiórki pracują dla królików jako szpiedzy T_T)
-AŁA!!!
Jacek od razu pobiegł w stronę krzyku. Sięgnął ręką do zielonych listków i szczęśliwym trafem
złapał kogoś za kołnierz. Wyciągnął syna Hermesa.
-Nie bij, nie zabij!-Powiedział żałośnie.
-Masz 10 sekund aby wytłumaczyć mi, czemu mnie szpiegujesz.
-N nn n j j ja,
-7…
-No, no bbo ja mmyślałem,
-3…
Syn Hermesa wyrwał się i uciekł. „Nie warto go gonić”-Pomyślał. Miał przeczucie że o czymś zapomniał.
Sięgnął do kieszeni. Wyciągnął notatkę. Pisało na niej: „Jacku z przyszłości, nie wstawaj
o 4 rano bo zapomnisz o imprezie. Ps. Na pewno już jesteś na polowaniu. Ale i tak masz czas.
Impreza jest wieczorem.” Złapał parę wiewiórek i wrócił do obozu.
Przyszedł do domu dzieci Aresa(Dzieci Neo:3). Usiadł na krześle i czekał.(Tak w bezruchu? Ma laga życiowego?
On tak czekał z rana do wieczoru? Na krześle? 0.o What the…)
Nastał wieczór. Jacek ledwo wstał. Prawie przykleił się do krzesła. Jego nieużywane przez 9 godzin
stawy skrzypiały jak nie naoliwione drzwi od szafy.(Do Narni ^^) A plecy? Szkoda gadać.
Po prostu stary dziadek ^^. Impreza nastała i potem…
Chłopak obudził się w lesie. Kark miał zgrzany od słońca. Jego wzrok nie mógł prowadzić nóg prosto.
-Co się?-Powiedział przymulony(Zadżumiony >.<)- Ukradli Obóz czy jak?
Rozejrzał się dookoła. Jedyne czego się dowiedział to to, że ma silnego kaca.
Odmulił się i przeszedł, sprawdzając czy jest w stanie chodzić. Nadepnął na coś włochatego.
„Włochatki?”-Pomyślał.(Takie stworzonka) Podniósł yyy… brodę? szedł śladem kilometrowych, białych
włosów. Dotarł na początek. Zobaczył staruszka.
-Kim jesteś?-Zawołał Jacek.
-Jestem Stary Dziad. Mam 200 lat.
-Nie wiesz, gdzie znajdę Obóz Herosów.
-Gdzie przejedziesz oposa herolda? Nie ma tu takiego!-Prychnął- Ta dzisiejsza młodzież.Normalnie
zero szacunku dla starszych. Kiedy ja byłem w twoim wieku…
„No to będzie zabawa”-Pomyślał Skacowany.
-Obóz Herosów! Gdzie jest!-Powiedział głośniej i bardziej zdecydowanie.
-Nie krzycz, nie jestem głuchy!
-Obóz synów Bogów!!!
-Obraz Synagogi? Jaki?
-Słuchaj, jestem synem Aresa, boga wojny i…
Wtedy staruszek przerwał mu
-Przecierz wiem.
-W końcu.-Odetchnął z ulgą.
-Szukasz psa Reksia, który ma kombajny.
(Tą część wypowiedzi chłopaka należy ocenzurować ;_;(Mydełko się należy ^^)
-Co za język! Chłopcze! Czekaj, zaprowadzę cię do Obozu Herosów, tam się spytasz o oposa herolda i o Reksia. Dobrze?
Jacek wręcz wyrywał sobie włosy z głowy.
-JASNA(Cenzurka :3)!!! O TYM CIĄGLE MÓWIĘ!!!
-Na przyszłość mów jaśniej.
-Chodźmy już ok?
-Tak, to tędy.
Szli dobre dwie godziny.(Na kacu to wyczyn 0.0)
-Na pewno idziemy w dobrą stronę? Mijamy tą jaskinię już 9 raz!-Powiedział oburzony.
-Nie, chociaż… Nie, jednak tędy.
-Zeusie, widzisz a nie grzmisz- Mruczał pod nosem.
Zmieniali kierunki i strony cały czas.(W 80 dni dookoła świata^^!!!!!)
-A wiesz co młodzieńcze?
-Co?
-My chyba krążymy wokół Obozu.
Jacek wybuchał ze złości.(Al kaida^^!!!)
-AAA!!!-Wrzasnęła Agata i rzuciła się do ucieczki Żeby ostrzec Monikę.
-Mówiłam że chodzenie za tą brodą to zły pomysł!-Mówiła Monika-Ale ty oczywiście masz zawsze rację.(-.-‚)
-To twoje koleżanki?-Spytał staruszek.
-Tak-Mówił zgrzytając zębami.
Jacek powrócił w końcu do obozu. Przy okazji obijając się o drzewa. Zasypany pytaniami wędrował do łóżka żeby przespać kaca.
Następnego dnia rankiem Sami(Ten pies Jacka) lizała go po twarzy.
Jacek wstał niechętnie z łóżka.
-No i?-Spytał wycierając twarz ręcznikiem.
Sami usiadła przed stolikiem na którym leżał jeszcze wczorajszy naleśnik.
Ciągle pokazywała stół nosem (Zawsze tak robi, jak o coś prosi)
-Nie dam ci, psy nie mogą jeść czekolady.
-ZAMKNIJ SIĘ!!!-Słyszał Jacek z domku Hekate
Sami położyła się przed stopami pana.
-Dobra, ale tylko jednego.
Nagle pies zerwał się jakby dostał pożądnego kopa w tyłek.
Chłopak rzucił naleśnikiem przez okno.
Sami od razu wyskoczyła za posiłkiem. Jacek wyglądał rozbawiony sytuacją.
Nagle pies usiadł, przekręcił łeb i patrzał w jedną stronę.
Podeszła 15, wysoka dziewczyna.
-Byle nie ona-Mruczał pod nosem Jacek
Była to Jun. (Czytaj Dżun) Córka Artemidy i miłośniczka wszelkich żyjących stworzeń. jej celem życiowym
było przytulenie Hydry.
Dziewczyna drapała Sami po brzuchu.
Jacek wyszedł na zewnątrz.
-Co ty tu robisz?!-Spytał.-Mówiłem, nie zbliżaj się do mojego psa!
-Szczegół.-Powiedziała swoim wesolutkim, wysokim głosikiem.-Kto jest śliczną sunią? No kto?
To ty jesteś.-Sami skomlała, ale ze szczęścia.
-Przy tobie zawsze zachowuje się jak szczeniak.
-Jacek, kiedy zrozumiesz? Ona nie jest psem bojowym. Ona jest przytulanką.
Przyszła Monika.
-Jacek? Kto to jest?
-To jest nikt. Nikt ważny.
Jun oburzyła się.
-Czyli nie obchodzi was misja, od samej Artemidy?Trudno.
-Jaka misja-Spytał Jacek.
-Nieważne- Powiedziała i odchodziła. O tak, dokładnie oto jej chodziło.
-Mów!-Powiedział zdenerwowany.
-Może spokojniej?-Powiedziała Monika.
Jun bez słowa dała Monice do ręki zwój.
-Zbierz przyjaciół i ruszajcie.
CDN(Też nie lubię tego napisu ;_;)
Koniec. Jest godzina 01:17 w nad ranem a ja oficjalnie kończę. LUDZIE CO Z WAMI!!! SPAĆ TEŻ TRZEBA!!!
Na prawdę koniec bo moje oczy niedługo się zbuntują u uciekną do Meksyku. Pa pa
Lumimo
Hahahahhahahahhahahahhahahhahahahahahhahhaha! Uśmiałem się przy tym boskim opowiadaniu.
Super opko
Po prostu miód, cud i orzeszki. I ja także się przy tym uśmiałam. Do teraz się szczerzę! 😉
Najlepsza komedia na blogu! ! ! ! ! !
„Mówiłam że chodzenie za tą brodą to zły pomysł!” To nawet uda nawet sprzedałam siostrze 😀
To opko pisałam z bratem 😀
Tytułowy bohater z kacem kłócący się ze starymi dziadami. XD
Wiesz przed chwilą stwierdziła, że twoje opowiadania są świetne z opowiadaniami Io. Po jej opowiadaniach ryczę, po twoich dostaję głupawki. A tak to jakoś się dopełniają i mogę zachować spokój. 😀
Świetne 😉 😀 :P.