Dzień drugi
Agata obudziła się o 3.32.Nie mogła spać. Ciągle myślała o napastniku.
Kim był? Czemu ich zaatakował? (I znowu nie myśli -.-‚, Ketee pierwszy zaatakował, więc
ten się bronił oczywiście.) Agata przebrała się.(Przecierz nie poszła w piżamie)
Zanim wyszła z domku wzięła bicz ale mimo wszystko
czuła się niepewnie. Chciała wyjść na spacer. Wiedziała o zagrożeniu ze strony
potworów, co ją zniechęcało do wędrówki po lesie. Czasem spoglądała w tył.
„Może jednak zawrócić?” myślała. Miała wrażenie, że coś ją obserwuje.
Było za wcześnie żeby stwory wychodziły powygrzewać się na słoneczku.
Ale jeszcze zostawały te, które dnia unikają. Chłodne powiewy wiatru
przyprawiały Agatę o dreszcze.
Nagle coś poruszyło się w krzakach. Agata sięgała po bicz. Z krzaków wybiegł
brązowy królik. ( >.> czy to ten, co hasał po łące w poprzedniej części? Możliwe.)
-Taka… zmęczona…-Mruczała pod nosem-a ja wyszłam na spacer. Głupia ja…
W oddali zobaczyła znajomą twarz. „przyjaciel” jej nie zauważył, więc podeszła.
-Co robisz tu tak wcześnie?-Spytała.
Ketee lekko drgnął. Nie spodziewał się jej tutaj.
Agata od razu dostała napadu głupkowatego śmiechu.
-Przestraszyłam cię? Proszę, powiedz że tak!
-A jeśli powiem, to odczepisz się?
-Nie.-Powiedziała zdecydowana.
-Nieważne.
Agata zauważyła jak zbierał rośliny.
-Na co ci to?-Spytała.
Ketee odwrócił głowę w jej stronę. Zorientowała się, że nic jej nie powie.
Miała rację. On po prostu szedł dalej, mając nadzieję że Agata nie pójdzie za nim.
Na marne. Ciągle za nim chodziła.
-Atrament tu był.
-Skąd o tym wiesz?
-Przeczytaj Szekspira na kamieniu.
Było tam napisane „Ktoś nie śpi, aby spać mógł ktoś.”
-Jest wcześnie. Nie spałaś?
-Nie. Ciągle myślałam o tym człowieku, co nas wczoraj zaatakował.
Ketee westchnął.
-I miałaś jakąś teorię? Na przykład kim on był?
-Nie zupełnie.
-Cokolwiek?
-Że nas zaatakował, bo ty go chciałeś go uderzyć…
Ketee zaczął wywracać oczami i zaklaskał trzy razy w odstępie sekundy.
(Sami tak zaklaszczcie :D)
Zaraz potem powiedział:
-Sam bym się nie domyślił wiesz?
Szli w ciszy.
-Wracaj do Obozu.
-Co?! Czemu?!
-Słuchaj, czy naprawdę sądzisz że twoje gadanie pomoże mi znaleść Atrament?
-Nie.
-Więc idź.
Naburmuszona Agata zawróciła. Czasem oglądała się do tyłu.
Wróciła do domku Hekate i położyła się ponownie.
Miała dziwny sen. O Szekspirze w sukni balowej tańczącym walca z bykiem w stroju matadora.
(Zapisałam to bo mi się nudzi.)
Monika wstała usiadła na łóżku i znowu padła robiąc sobie pięcio minutową drzemkę.
Agata wstała i wyszła na zewnątrz. Większość Herosów-porannych ptaszków wędrowało
po obozie.
Zauwarzyła tego chłopaka. Ze zdziwienia otworzyła lekko usta.
Miał czarne, średniej długości włosy. Był o 2 lata starszy od Agaty i ok. 13 cm od
Niej wyższy. Nosił na placach kołczan pełny solidnych stalowych strzał. Jego łuk
miał zaostrzone wykonane ze srebra końcówki, na wypadek gdyby łuk nie zdążył zmienic się w miecz
podczas walki.
Rozmawiał z innymi synami i córkami Aresa.
On (Nie dobrze dla Agaty) zauważył ją. Przez chwilę obserwowały ją brązowe oczy.
Nagle zaczął niebezpiecznie szybko zbliżać się do Agaty.
-Stój heh… m-możemy porozmawiać.
Monika skończyła spać. Wstała, uczesała się i zaczęła czytać.
Przerwały jej odgłosy walki. Podniosła się z krzesła i zaczęła spoglądać przez okno.
Natychmiast odsunęła się. Agata z dźwiękiem tłukącego się szkła wpadła przez okno do domku.
Została na podłodze i nie wstawała.
-Dzisiaj stąd nie wychodzę.
-Co się stało?!
-Pamiętasz wczoraj? Jak nas ktoś zaatakował? On tu jest.
Monika wychodziła z domku.
-I nie chce rozmawiać.-Dodała Agata.
-Ja spróbuję. Z moją magią nie ma szans.
Otwierała drzwi płonącymi się rękoma i wyszła.
-Mam w rodzinie samobójcę…-Mruknęła Agata
Walka trwała. Popażony syn Aresa i wykończona córka Hekate nieustannie walczyli.
Mieli równe szanse.
-Przestańcie!-Powiedział syn Zeusa i rozdzielił dwoję walczących.
-Chodź Jacek,-Powiedział inny syn Aresa- nie marnuj czasu i sił na tą dziewuchę i jej
głupią przyjaciółkę, która nie umie walczyć.
-ONA JEST MOJĄ SIOSTRĄ!!!-Wrzasnęła Monika. W sile gniewu podpaliła mu ciuchy i odeszła.
(Ładnie się palił. Ja bym zaczęła pianki piec :D)
Oczywiście był czas na zajęcia obozowe, takie jak wspinaczka po ściance plującej lawą,
szermierka i wyścigi rydwanów.
Popołudniu wyszły zobaczyć jaskinię, do której prawdo podobnie nikt nigdy nie wszedł.
-O! Cześć.-Przywitał się Wertez.
Wisiał głową w dół. Nogi miał związane sznurem, który był przywiązany do nieskomplikowanego
mechanizmu.
-Wertez? Co robisz do góry nogami?-Spytała Monika.
-A tak sobie wiszę. Tak czy inaczej nie nawiedzę Libisów. Wredne podstępne stworzenia.
-Może pomóc?-Spytała Agata
-Tak. Byłbym wdzięczny.
Monika podeszła do drzewa z przywiązanym sznurem który podpaliła.
-NIE! ZACZEKAJ!-Krzyczał Wertez
Było już za późno. Młodzieniec wylądował boleśnie na ziemię.
-Dzięki, chyba…
Nie zwracając na niego uwagi poszły dalej.
Po drodze spotykały więcej cytatów lub fragmentów książek różnych pisarzy.
Dotarły na miejsce. Ku ich zdziwieniu, przed wrotami stał syn Apolla.
-Czekajcie podróżnicy,-powiedział-zanim was wpuszczę musi się wysłuchać mojego haiku.
-NIE!!!-Wrzasnęła Monika i uciekła(Nie lubi haiku)
Już miał otworzyć usta i nagle dostał patelnią w głowę.
-Już skończył!-Krzyknęła żartobliwie Agata
Monika wróciła.
-Skąd masz tą patelnie?-Spytała.
-Leżała na skale, na której było napisane „Jeśli nie chce ci się czekać”
Weszły do środka.
Z sufitu skapywały słone krople wody.
Było całkiem pusto. Nic tam nie było tylko mała notatka.
Monika podniosła ją i czytała na głos.
-„Hahaha. Myślałeś że zostawiłem tam tą patelnię żeby ktoś zabrał mój
skarb? Dobre żarty.”
-Zrobił nas w konia. A my, ZAMKNIJ SIĘ!!!-Powiedziała Agata
-No cóż, szkoda. Nic tu po nas.
Wróciły do Obozu, zjadły kolację i poszły spać.
Pozdrowienia! Tutaj jeśli są zagubione przecinki: ,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,(Chyba starczy)
Wojna z ortografią dalej się ciągnie.
Pozdrawiam! Lumimo
Genialne opko.
Super opko
Cześć Monia! Czy to ty?
Przepraszam za zanieczyszczanie pola na komentarze. Opko bardzo fajne, śmieszne.
fajne
Czy twoim natchnieniem nie jest przypadkiem Lewis Carroll? Bo chaotyczność i nie konsekwentność wydarzeń w twoim opowiadaniu przypomina mi jego książki. Co nie znaczy, że „Przygody Alicji w krainie czarów” czy to opowiadanie mi się nie podoba. Jest bardzo fajne. Takie nietypowe.
Nie. Po prostu to jest mój styl pisania i nie ważne jakbym się starała chaos zawsze jast w moim opku. 😀