Z dedykacją dla Świerszcza, który powiedział mi, że świetnie opisuje gorące sceny J Oraz z dedykacją dla Selene (wiem ,że inna nazwa na czacie) ,mojej siostrzyczki. Mam nadzieję, że wam się spodoba
Bogini przechodziła pomiędzy boksami pegazów, które rżały cicho na jej widok. Prychnęła pogardliwie w stronę jednego z pysków stworzenia, a ten odskoczył gwałtownie do tyłu. Nienawidziła tych głupich zwierząt, wolała zwykłe konie. Bez udziwnień ,bez żadnych głupot. Uwielbiała czuć ich ruch mięśni na swoich łydkach, kiedy galopowały, wiatr we włosach , prace jaką wykonuje razem z koniem. Jedność, która stała się z niej samej i zwierzęciem. Spojrzała z zawiedzeniem na podłogę. Nie ma tutaj jej ukochanych stworzeń. Już miła ruszyć i gdzieś pójść, kiedy usłyszała czyjś głos zza jej pleców.
-Hej! Tutaj nie można wchodzić przed śniadaniem –męski głos był lekko zdenerwowany i widać było, że Hybris w czymś przeszkodziła. Odwróciła się i spojrzała na chłopaka o ciemnych włosach i iskierkach podniecenia, zmieszanych ze strachem w oczach.
-Więc co tutaj robisz, dziecię Hermesa? –powiedziała Hybris władczym głosem i uniosła lekko głowę. Chłopakowi zrzedła mina i przełknął głośno ślinę. Przyjrzał się jej dokładnie, mierząc spojrzeniem każdy kawałek jej ciała, od stóp do czubka głowy. Podniósł jedną brew i nabrał trochę pewności, lecz głos lekko mu się zachwiał.
-Skąd wiesz, że jestem akurat od Hermesa?
Kącik jej ust podniósł się do góry, wykrzywiając jej wargi w władczy uśmiech. Nie zamierzała mu mówić kim jest, o nie… tak ważną informację postanowiła zachować na koniec dnia. Chciała zrobić wielkie show…
-No wiesz –powiedziała z udawanym przekąsem i przechyliła głowę w bok tak, że odwróciła wzrok od chłopaka i przeniosła go na pysk jednego z pegazów. –Mam taki… Kobiecy, heh… szósty zmysł.
Młodzieniec cały czas wyglądał na zdziwionego i lekko przerażonego. Najwidoczniej nie dał się nabrać na tą łatwą gadkę. Otworzył lekko usta, jakby miał zadać kolejne pytanie, ale w tym samym momencie, z jednego boksu wyleciał drugi chłopak. Hybris cofnęła się trochę do tyłu i z małym szokiem zauważyła, że młodzi herosi są identyczni.
,,Ah tak… bliźniacy”- pomyślała, patrząc na nich dość łagodnie.
-TRAVIS! MIAŁEŚ MI POMAGAĆ! –krzyknął na brata ten drugi. Bogini zakryła usta ręką, aby znowu się nie uśmiechnął bo chłopak, który wybiegł z boksu był cały czerwony na twarzy i dyszał ciężko jakby przebiegł maraton.
-Nie mogłem Ci pomóc, bo jakbyś miał oczy matołku, to byś zobaczył, że nie jesteśmy tu sami! –powiedział rzekomy Travis i wskazał ręka na Hybris. Ta przybrała surową minę i popatrzyła na braci chłodnym spojrzeniem. Pierwszy chłopak (Travis) był trochę wyższy od drugiego i chyba ten jeden szczegół różnił ich obydwóch.
-To co Connor? –powiedział z łobuzerskim uśmiechem wyższy brat. –Mamy tutaj młodą, ładną heroskę, która patrzy na nas władczo .
Hybris nie za bardzo się tym przejęła.. Jakaś niższa forma życia mówiła do niej, jakby się znali od dawna. Popatrzyła na swoje paznokcie i podniosła teatralnie jedną brew.
-Chyba rozumiecie to, że możecie wpaść w niezłe tarapaty? –powiedziała oschle i przeniosła leniwie wzrok wprost na oczy Travisa ,a po jednym mrugnięciu spojrzała na Connora. Uśmiechnęła się brutalnie i podniosła podbródek. –To co? Idziecie na to śniadanie czy dalej będziecie mi przeszkadzać?
Bracia popatrzyli po sobie i już miała coś powiedzieć kiedy zagrzmiał odgłos gongu. Zapewne oznaczał on, że jest już czas na pierwszy posiłek ,bo chłopcy mieli zdziwione miny i spojrzeli na boginie podejrzliwie.
-A ty ską…
-Już mówiłam –przerwała mu chłodno, przewracając oczami i podpierając się na boki. –Kobiecy zmysł, a teraz wybaczcie, jeśli wy nie idziecie czegoś zjeść, ja to zrobię.
Hybris odwróciła się z gracją i kołysząc lekko biodrami (jak na boginie przystało), wyszła ze stajni, a jej długie, srebrne włosy, oplotły czule jej talię. Chłopcy nie gonili ją, ani za nią nie wykrzykiwali co bardzo ją zadowoliło. Rozglądnęła się po okolicy. Między drzewami chodzili młodzi i trochę starsi herosi, którzy zapewne byli niewyspani, bo praktycznie wszyscy mieli potargane włosy od szybkiego zrywu z łóżek, a także byle jak założone ubrania. Tylko niektóre dziewczyny i chłopcy wyglądali na wypoczętych i świeżych, jakby dopiero co wyszli spod prysznica.
-Córeczki i synowie wrednej lafiryndy, Afrodyty i wiecznie zadufanego w sobie Apolla –mruknęła pod nosem i znikła za jakimś drzewem. Kucnęła na ziemi i zaczęła przeczesywać palcami swoje włosy. Troskliwie na nie patrząc rozpoczęła mówić słowa po starogrecku, które same nasuwały się na jej język ,tworząc pieśń:
-A ja wezmę twoją duszę, a ja wezmę twoje ciało, a ja wezmę twoje życie i twą śmierć. Za niedługo znikniesz mój kochany, zaśniesz w beznamiętnym śnie. Już nie otworzysz oczu swych, bo będą one moje, nie poruszysz ręką swą bo ja będę robić to. Już na zawsze będę w tobie i nie poz-bę-dziesz się mnie.
Bogini zamknęła oczy i pomrukiwała leniwie, rytm piosenki. Do jej uszu dobiegały odgłosy chichotów i głośnych rozmów herosów. Chciała je wyciszyć w swojej głowie, aby chociaż przez chwilę mieć spokój ,lecz niestety te rozwydrzone bachory nie mogły ani na sekundę zamknąć swoich ust. Prychnęła, gwałtownie otworzyła oczy i wstała, otrzepując swoją suknie opuszkami palców. Zgarnęła włosy z pleców i przeniosła na bark, ponownie, czule je gładząc. Widziała, że bliźniacy, Connor i Travis mieli obrzydliwe, pomarańczowe koszulki, które bardzo różniły się od jej sukni.
-Wygląda na to, że moje wielkie show odbędzie się trochę wcześniej, niż zamierzałam –szepnęła cichutko i ruszyła w stronę rozwrzeszczanych herosów. Hybris próbowała chodzić między drzewami tak, aby jej nie zobaczyli. Kryła się doskonale dopóki nie zobaczyła jednego z bogów, siedzącego przy ogromnym, drewnianym stole. Zagapiła się i czuła jak wściekłość wypisuje się na jej twarzy. Grymas złości wykrzywił piękne usta, w lwią paszczę, która aż prosiła się o to aby komuś rozerwać gardło.
,,Spokojnie Hybris” –odezwał się jej spokojny głos w głowie -,,Wyrównaj oddech i uspokój się”
Bogini zamknęła usta, które przed chwilą były gotowe do wykrzyknięcia najokropniejszych słów i wyzwisk. Zamknęła również oczy i zaczęła głęboko oddychać, licząc do dziesięciu. Nigdy nie chciała skończyć jak jej siostra, Lyssa, która wpadała w szał o byle co. Jedynie jej wściekły wyraz twarzy uspokajał Hybris, aby ta nie wybuchła. Po kilku sekundach podniosła powieki do góry i uśmiechnęła się triumfalnie. Wyszła spokojnym krokiem, spomiędzy drzew. Czuła jak oczy herosów są wlepione w jej osobę. Nie śpieszyła się do celu, wręcz przeciwnie, napawała się chwilą bycia w centrum uwagi. Uwielbiała to. Z władczym uśmiechem patrzyła to na młodych półbogów, to na Dionizosa. Długa suknia ciągnęła się po trawie, a srebrne włosy falowały jak fale morza, w rytm jej kroków. Usłyszała szelest i już wiedziała, że bóg wina podniósł się ze swojego miejsca. Spojrzała na niego, delikatnie mrużąc oczy, a uśmiech nie schodził jej z ust.
-Czyżbyś się mnie nie spodziewał? –powiedziała, a jej głos potoczył się echem po całej polanie. Widziała, że Dionizos nie wie co zrobić, czy wybuchnąć gniewem lub opanowaniem. Hybris podeszła kilka kroków w przód i znalazła się zaledwie parę centymetrów od boga. Zniżyła swój głos do szeptu, tak aby słyszał ją tylko On. –Historia lubi się powtarzać, nieprawdaż?
-Co… ty tu robisz –wycedził przez zaciśnięte zęby. Unikał jej spojrzenia, oczy miał wlepione w drewnianą ławę.
-Oh, przecież byłeś jednym z tych, którzy mnie tutaj wysłali –żachnęła się Hybris. Dotknęła jego podbródka i podniosła tak, aby na nią spojrzał. Prosto w oczy, nigdzie indziej. –A może to była twoja intencja, aby umieścić mnie akurat tutaj? –jej ton przemienił się w wark i wbiła trochę mocniej paznokcie w skórę Dionizosa. –Może chciałeś, abym została wyrzucona z domu ,co?
Bóg nie odpowiadał tylko wpatrywał się w nią z chłodem. Mierzyła go spojrzeniem, najokropniejszym na jaki można było ją stać. Poczuła przez sekundę, że Dionizosem przeszedł mały wstrząs. Westchnęła głęboko i puściła jego podbródek.
-Kiedyś umiałeś się zabawić.
-To było KIEDYŚ, jak sama powiedziałaś –powiedział trochę pewniejszym głosem nie spuszczając jej z oczu, jakby się bał, że gdzieś ucieknie. –A teraz proszę udać się ze mną do wielkiego domu.
Bogini parsknęła śmiechem, zmieszanym z oburzeniem. Usłyszała jak niektórzy cofnęli się do tyłu, ale nie za bardzo się tym przejmowała.
-Nie jestem jednym z herosów, Dionizosie –powiedziała chłodno i odwróciła się plecami. –Nie możesz mi rozkazywać.
-Ale mogę coś sugerować, licząc ,że się zgodzisz.
Uniosła jedną brew i spojrzała na niego. Uśmiechnęła się drwiąco i przemówiła najłagodniejszym tonem na jaki było ją stać.
-No to prowadź.
~*~
Kiedy tylko Hybris, przekroczyła progi wielkiego domu, poczuła mieszankę uczuć. Rzuciła beznamiętne spojrzenie na ściany po czym zwróciła się do Dionizosa.
-Więc co było tak ważne, że, aż chciałeś porozmawiać na osobności? –zapytała z przekąsem i przechyliła głowę w bok.
-Daj spokój Hybris –rzucił szybko bóg. –Dobrze wiesz, że wszyscy bogowie wybrali właśnie to więzienie zarówno dla mnie i dla ciebie. Nie uciekniesz stąd tak samo jak ja i tak będziesz musiała odpokutować winy przez kilkaset lat.
-Ale za co? –warknęła i szybko odwróciła się w stronę rozmówcy. –Zostałam oskarżona o to, że powiedziałam prawdę tak czystą jak łza. Wiesz, że nigdy tak nie robię, wiesz, że zawsze mówię wszystko, aby jak najlepiej dla mnie wyszło –westchnęła głęboko. –Tym razem też tak zrobiłam, tyle, że nie skłamałam. Powiedziałam wszystko zgodnie z prawdą, ale Ci idio….
-Uważaj na słowa –przerwał jej ostro Dionizos, piorunując ją wzrokiem. –Może i jesteś boginią bezczelności, ale musisz się trochę powstrzymać.
-Nie mów mi co mam robić –warknęła w odpowiedzi i ujrzała uśmiech, rozciągający się na ustach boga wina. –No co? CO CIĘ TAK BAWI?
-Nic się nie zmieniłaś –powiedział i machnął ręką. –Niestety będę, Ci musiał mówić, co masz robić, bo kara sama się nie odpokutuje.
-Jeśli będzie to taka kara jaką przeżywasz ty, nic nie robiąc, to dziękuję bardzo –prychnęła i podparła się na boki. W sumie… to mogła coś zrobić z tymi bachorami, mogła pokazać im prawdziwą walkę i życie.
-No to gadaj –powiedziała. –Co mam takiego robić?
Bóg uśmiechnął się jeszcze szerzej w odpowiedzi i skinął na nią podbródkiem.
-Lepiej trzymaj myśli na wodzy –parsknął. –Wiesz, że latają jak na wietrze.
-Do rzeczy –przerwała mu ostro Hybris.
-Twój pomysł jest lepszy od mojego –rzekł, usiadł na kanapie, a w jego ręce pojawił się kieliszek wina tak samo jak w jej. –Za nową nauczycielkę walki.
Podniósł kieliszek do góry, wznosząc toast i wypił jego zawartość jednym łykiem. Hybris popatrzyła na niego z podniesionymi brwiami, ale po chwili złagodniała i upiła łyk wspaniałego Chardonnay*
-Za mnie –szepnęła cicho i podniosła wysoko ,kącik ust.
No i jak wam się podoba mój pomysł z nauczycielką Hybris? J Mam nadzieje ,że tak i chciałam wam przekazać, iż wkrótce (chyba) pojawią się moje obrazki <trochę w innym stylu niż zawsze> i na jednym z nich będzie przedstawiona Hybris, więc MOŻĘ trochę ułatwi wam to wyobrażenie sobie jej postaci.
*Biała odmiana winorośli wykorzystywana do produkcji białego wina oraz win musujących
Ciekawe, ciekawe (lol)
PIERWSZA!
Fajne, fajne, ciekawa jestem co bdzie dalej? ^^
Ty wiedźmo! Jak mogłaś już po pierwszym zdaniu wprowadzić mnie w zachwyt?! To niedopuszcalne! XD Wspaniałe opowiadanie, aż brak mi słów. Idealnie wręcz oddajesz atmosferę, klimat, świetnie budujesz zdania. Kocham. Chcę CD.
Dzięki za dedyk, taaa gorące sceny, no fakt twoja specjalność w końcu Jestem ciekawy reakcji Chejrona na nową Boginie w obozie, szkoda że nie lubi pegazów xD Noto czekam na ciąg dalszy, bo nie mogę się doczekać! 😀
( Dziewczyna siedząca nad laptopem mruży oczy i zaczyna szybko, wręcz gniewnie, stukać palcami w klawiaturę) Skąd, do jasnej ciasnej, bierzesz tak dobrej jakości wenę! Ja też muszę trochę zdobyć 😀 Aż oczka same rwą się do czytania. 😀
Dziekuje wszystkim za miłe komentarze ^^ Mam nadzieje, że następna część pojawi się szybko, bo ją pisze i wena mnie nie opuszcza..
Magiap: WIESZ ILE JA MUSIAŁAM NA NIĄ CZEKAĆ?!!??! OD MAJA 😉 Więc szybko nie uleci.
czy sie podoba?? Hybris jest w pierwszej piątce moich ulubionych opowiadań na tej stronie. Ale (tak oczywiście, musi być jakieś ale) dlaczego ty to tak wolno piszesz!!!??? Ja zdąże już umrzeć 3 razy z niecierpliwości zanim napiszesz następną część. Szybciej, szybciej.
o bogowie, 2:06, chyba mój najpuźniej napisany koment 😀
Naprawdę jestes 5 twoich ulubionych? WOW!! Dziękuje !!!! Spokojnie.. Jak powiedziałam wcześniej, wena mnie nie opuszcza więc opowiadanie bedzie na stronie jakoś w tygodniu 😉
superowe tak jak TheEnd to opowiadanie jest w 5 moich ulubionych
czekam na CD
EXTRA. Powaliło mnie z krzesła *.*.