Rozdział 2- Uczucia i problemy z nimi
Avalon:
-Spokój!-uciszył wszystkich Chejron,który pojawił się obok mnie.-Drużyna niebieskich zwyciężyła,a teraz idźcie świętować.-powiedział patrząc na mnie wzrokiem mówiącym „ty poczekaj”. Takim samym wzrokiem obdarzył Percy’ego,Annabeth,Victorię,Chrisa i Thalię. Gdy wszyscy już się oddalili,centaur spojrzał na syna Pana Mórz i spytał:
-Czemu nie powiedziałeś mi całej prawdy,Percy?
-Sądziłem,że nie jest Ci ona potrzebna.-mruknął chłopak.
-Informacje o tym,że ona potrafi walczyć są kluczowe,by dowiedzieć się czyją jest córką!
-Hej,chwileczkę,rozmawiacie o mnie?-spytałam niepewnie. Byłam zdezorientowana całym tym dniem,więc nie kontaktowałam zbyt dobrze.
-Tak,o tobie.Avalon,na prawdę nic nie pamiętasz?-spytała Thalia. Pokręciłam przecząco głową zasmucona.
-Mam taki pomysł…-dziewczyna zdjęła kołczan strzał z pleców i podała mi swój łuk.-Spróbuj strzelać do każdego drzewa stojącego za mną. Coraz dalej,tak długo póki będziesz miała pewność,że już do danego drzewa nie uda Ci się wcelować. Ale,proszę abyś strzelała w najwyższy punkt drzewa,gdzie nie ma jeszcze gałęzi,ale gdzie kończy się pień.-wzięłam od niej strzałę,a gdy się odsunęła niepewnie wystrzeliłam pierwszą strzałę. Trafiła. Gdzieś tak po 10 drzewie doszłam do wniosku,że to już po 5 było jak dla mnie zadanie nie do wykonania.
-Więcej nie potrafię.-zawyrokowałam.
-A spróbuj.-poprosił Chejron jakby rozumiał o co chodzi Thalii. Spojrzałam na następne w kolejności drzewo,było daleko,za daleko. Wypuściłam strzałę i o dziwo trafiłam celnie. Patrzyłam zdziwiona na strzałę wbitą w szczyt pnia. Przeniosłam wzrok na Thalię i oddałam jej łuk. Szczerzyła się jak wariatka,jak wszyscy zebrani tutaj.
-Przerażacie mnie troszkę.-szepnęłam.
-Czy ty wiesz co oznacza to,co właśnie zrobiłaś?-spytała Victoria.
-Że jako nowicjusz mam wielkie szczęście?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-To się nie trzyma kupy,ale ty musisz być córką Apolla. Tylko on i Artemida są tak dobrymi łucznikami.Chociaż,twoim boskim rodzicem,jest matka…A może jesteś adoptowana?
-Nie wiem…Ale wiem,że prócz śpiewu i tańca,to sztuka jest moją piętą Achillesową.
-Nawet dziecko Apolla nie musi potrafić wszystkiego.-zaczęli rozmawiać o za i przeciw mojego bycia dzieckiem Apolla. Usiadłam przy strumyku i spojrzałam w swoje odbcie. Ciągle myślałam o głosie,który kazał mi walczyć. A co jeśli ten głos,to głos mojej rodzicielki? Ciekawe czy jestem podobna do mojego boskiego rodzica?
* * *
Chris:
Chris spoglądał na nią ukradkiem,rozmawiając z grupą. Wyglądała na zagubioną,najwyraźniej to wszystko ją przytłaczało. Nie przejmując się wymianą zdań reszty,podszedł do dziewczyny i usiadł obok. Chciał ją pocieszyć,ale gdy na niego spojrzała słowa uwięzły mu w gardle. Poczuł się jak mięczak,nie mógł wydobyć z siebie chociażby jednego marnego zdania. Więc po prostu na nią patrzył. Była niezwykle piękna,piękniejsza niż jakakolwiek dziewczyna,którą kiedykolwiek widział. Córki Afrodyty mogły się przy niej schować,była w swej naturalności jak anioł i diabeł w jednym. Niezwykle kusząca,ale i niebezpieczna. Długie do ramion,proste,grube,gęste,rude włosy. Intensywnie zielone oczy,jak trawa,która dopiero co urosła. Pełne,czerwone jak wino usta. Mały nosek.Idealny owalny kształt twarzy,piękne rysy. Nie była niska,mogła być z 10cm niższa od niego,czyli miała z 175cm wzrostu. Długie,zgrabne nogi i figura klepsydry,której pozazdrościć mogłaby jej każda dziewczyna. Miała ciemniejszą karnację,tak jakby była opalona,ale poza obozem trwała zima,więc opalić się nie mogła. Nie wiedział jak określić kolor jej skóry nie była biała,nie była mulatką,ani nie była czarna…Miała po prostu karnację ciemniejszą. Była niezwyke piękna. Uśmiechnął się do niej a ona odwzajemniła uśmiech ukazując rządek białych i równych zębów,a także dołeczki na policzkach. Wyglądała tak niewinnie,ale z drugiej strony,była silna,to o niej mówiła przepowiednia.
-To wszystko wydaje Ci się niemożliwe,prawda?-spytał,gdy wreszcie udało mu się odezwać.Zaśmiała się dźwięcznie i odpowiedziała ciepłym,delikatnym,miękkim głosem:
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
* * *
Avalon:
-Nie przejmuj się tym. To wszystko niedługo samo ci się poukłada.-pocieszył mnie nadal się uśmiechając. Skinęłam głową i znowu spojrzałam na wodę.
-Nie sądzę bym była córką Apolla.-wyznałam cicho.
-Czemu tak uważasz?
-Bo…wiem to i tyle.Nie potrafię tego wyjaśnić.-wstałam i otrzepałam się z niewidzialnego brudu. Ruszyłam do domku z zamiarem położenia się spać. Niestety nie było mi to dane. Gdy tylko weszłam dopadli do mnie wszyscy mieszkańcy domku Hermesa i zalali mnie falą pytać.Tsunami,nawet bym powiedziała… Gdy już zaspokoiłam ciekawość wszystkich rzuciłam się na łóżko. Usnęłam sama nie wiem kiedy,musiałam być bardzo zmęczona.
Jeżeli zrobisz z niej córkę Artemidy, to zaszlachtuję. Ty nie byłabyś w tym momencie pierwszą osobą z zapędami do łamania praw natury. Nie wiem jak wy możecie. Przecież złamanie dziewictwa przez Artemidę to jak… jak… Równie dobrze Atena mogłaby nie zdać do drugiej klasy szkoły podstawowej, a Zeus tańczyć kankana w różowych slipach na oczach całej ludzkości, po czym oddać nam pokłon. Więc błagam cię, nie rób z niej córki Artemidy!
Poza tymi moimi strasznymi przeczuciami, opowiadanie jest świetne. Czekam na cd. 😀
PS Nie rób z niej córki Artemidy!
Ja uwielbiam Artemidę i sądze ,że było by wspaniale gdyby ona była jej córka.
PS: Artemida jest the Best
Artemida the best jest, a ja osobiście zastrzeżeń nie mam, skoro umiesz to tak pięknie przedstawić, czekam, co jeszcze wymyślisz 😀
Niestety ten brak spacji między przecinkiem, a następnym słowem bardzo przeszkadza. Co do treści, to nie mam zastrzeżeń, jest raczej pozytywnie, chociaż mogłabyś dopracować wiele rzeczy.
MI SIĘ BARDZO PODOBAŁO :D.
Po prostu geniusz, choć też uważam, że robienie córek Artemidy to trochę wynaturzenie, i ja żałuję, że stworzyłam właśnie córkę Artemidy choćby i moja jest niezwykła, bo ma nietypowe moce. Mimo tego świetnie piszesz. 😀