Nie mogłam w to uwierzyć, kobieta która stała przede mną była moją matką. Bogini miała czarną suknię i takie same falujące włosy. Oczy były zaznaczone czarną konturówką i pomalowane na fioletowo. W tym byłyśmy podobne. Czasami lubiłam ciemny makijaż. Nawet nie zauważyłam, jak kobieta wzięła Nomeo na ręce i zaczęła go głaskać mówiąc do mnie mrocznym głosem:
-Jestem Hekate, twoja matka. Nie wiesz nawet ile mocy w Tobie drzemie.
-Mocy? Jak to?
-Ludzie boją się Ciebie, wydzielasz straszną aurę. W Twoich rękach drzemie moc taka jak w moich… zobaczysz, niedługo to odkryjesz. Właśnie, jak ty wyrosłaś. Oczywiście pilnowałam Cię przez to 12 lat. Dzisiaj jest…
-13 lipca… mamo. – powiedziałam. Moja mama jest boginią magii i nie zna daty?
-Dziękuję i… znam datę. To było takie małe pytanie. Za 10 dni masz misję. Trzeba zabrać Nomeo na Olimp, ten w Grecji.
Okej, misja. Ale skąd do licha moja mama wiedziała co pomyślałam.
-Co? No dobrze.
Podając mi wielką książkę dodała:
–To wielka księga magii, wiele się z niej nauczysz. Ach, zapomniałam dodać, że nie wolno Ci podróżować niczym nowoczesnym np. Samolotem, samochodem, ani nowoczesnym statkiem. Tylko grecką łodzią i na piechotę. Nomeo… on nie lubi nowoczesnych transportów. Zrozumiano?
-Tak mamo.-powiedziałam z oddaniem.
-Źle Ci wytłumaczyłam. Misja ma rozpocząć się dzisiaj i musi zostać ukończona za 10 dni.
-Mamo, mam za dziesięć dni 13 urodziny…
-I co w związku z tym?- zapytała lekceważąco.
– No nic… nic. Kogo mam ze sobą zabrać? – zapytałam z ukrytą ciekawością i smutkiem.
-Córkę Afrodyty i Aresa. Śpieszę się, proszę to Twój kot. Pa.- Zniknęła tak niespodziewanie jak się pojawiła. A szkoda miałam jej tyle do nawrzucania. Dlaczego nigdy się nie odezwała? Dlaczego nie czułam obecności kogoś kto by się o mnie troszczył? Od śmierci ojca tylko Ayla była dla mnie miła, zamknęłam się w sobie. Nie odzywałam się do nikogo na obozie. Dosłownie. Prawie nikt mnie nie lubił. Wszyscy się mnie bali. Ale zamiast jej powiedzieć o kłopotach powiedziałam tylko
-Żegnaj.
Wertowałam kartki księgi, były pełne niezrozumiałych słów. Jak ja miałam się tego nauczyć? Ciszę przerwał głos kota.
-Miaał, nie chce Ci przerywać, ale Chiron już galopuje.
-Holy, wiem już wszystko. Wyruszasz zaraz. Kogo bierzesz?- powiedział nasz koniowaty opiekun.
-Mmm… Na pewno Alylę i…- zastanawiałam się na głos.
-Proszę pospiesz się.- popędzał mnie Chiron.
-Dobrze biorę… Sharon.
-Nie pójdę z wariatką.- zaczęła kłótnię córka Aresa
-A co boisz się?- odwarknęłam.
-Ciebie? Oczywiście, że nie.
-Więc idziesz. Chironie, pożyczysz łódź?- zakończyłam głupią rozmowę.
-Tak, ale idźcie już. Reszta do łóżek.- tak brzmiało jego pożegnanie. No trudno. Nie zależało mi na nim, łudziłam się.
Płynęłyśmy łodzią. Sharon polerowała miecz. Była zła, że zabrałam ją ze sobą. Nie dziwiłam jej się. Sama nie chciałabym przebywać ze mną. Ayla jak zwykle malowała się i gapiła w lusterko. Nie je wina – takie geny. Nomeo niby nigdy nic spał. Ciekawe dlaczego ten kot jest taki ważny? Ja znowu wertowałam kartki książki „Magia dla dzieci Hekate”, ta „powieść” miała 1120 stron. Jak ja mam to przeczytać? Nagle zerwał się wiatr. To było dziwne. Nic na misji herosów nie jest normalne. Kot chyba jednak nie zdawał sobie z tego sprawy, nadal spał w najlepsze. Sharon miała oczywiście swoje zdanie.
-Holy, przestań bawić się magią.-powiedziała córka Aresa.
-Sharon, to nie ja.- tłumaczyłam się.
-Oczywiście.-próbowała (z sarkazmem) przekrzyczeć wicher.
-To nie ona.- rzekła córka Afrodyty.
-Dziękuję.
-Bo to…to…to on- dodała wskazując palcem na jakiegoś chłopaka. Był to jedyny chłopak, który przykuł moją uwagę. Jego włosy miały blond kolor, a oczy były tak błękitne, że już bardziej być nie mogły.
-Jestem synem Eola. Przepraszam Was, za to co teraz zrobię. Ojciec chce dostać tego kota.- Powiedział spokojnym głosem, patrząc się na mnie.
-Co dokładnie chcesz zrobić?- zapytałam
-Holy nie rozmawiaj z nim-rozkazała córka Aresa- A ty Ayla weź kota i idź pod pokład.
-Tak jest.- córka Afrodyty z niezwykłą szybkością razem z kotem zniknęła pod pokładem.
-Można chociaż wiedzieć jak masz na imię?- zapytałam.
-Jestem Marco. Wracając do tematu. Mój ojciec chce dostać kota. Inaczej was zniszczę.
-Będziemy walczyć.-krzyknęła córka Aresa.
-A więc dobrze.- powiedział syn Eola i podniósł ręce.
Zwolnij! Nikt Cię nie goni, chyba, że opisy, które nie mogą nadążyć za tempem akcji… Ale świetne poza tym, czekam na CD 😉
Popieram cię w 100% Boginko, fajne opko, ale brak opisów i troszeczkę za szybka akcja odrobinkę przytłaczają. Poza tym nie mogę się doczekać cd.
Pozdrawiam,
Ann. 😀
Wszyscy chcą kota. Nie dziwię się. To bardzo ładny, gadający kot. Napisz szybko cd. 😀
Ciekawa, wartka akcja, nie drewniani bohaterowie i intrygujący pomysł! Miau… <3
Cudo *.*
Chciałabym zabrać Noemo do domu 😀
(Ciekawe tylko czy moja koszatniczka podzielała by ten entuzjazm :O!)
I dziękuję za dedykację ^^
opko jest super. tylko mam ochotę cię udusić
JAK MOGŁAŚ PRZERWAĆ W TAKIM MOMENCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!