Dziewczyna siedziała naprzeciw i bacznie oglądała każdy mój ruch. Ja robiłam dokładnie to samo. Żadna się nie ruszała. Któraś musiała wykonać pierwszy ruch, bo inaczej siedziałybyśmy tam do końca życia. Postanowiłam sobie, że to nie będę ja.
Dziewczyna była taka sama i nagle coś mi się. Przesunęłam się bliżej tak abym mogła podać rękę nieznajomej. A raczej takiej dziewczynie, którą udało mi się poznać wcześniej.
-Hej. – zbliżałam się ostrożnie, jednak ona jak na złość zaczęła się cofać. – Nic ci nie zrobię. – mówiłam do niej jak do zwierzęcia, które chciałabym uspokoić, najłagodniejszym głosem na jaki stać morderczynie. – Jestem Natalie. Pamiętasz mnie? Poznałyśmy się rano. Ty jesteś Aqua, ta którą przyprowadził tu Simon dziś rano, tak? – pokiwała głową. Już się nie oddalała. Może dlatego, że zauważyła iż siedzę już tak daleko, że i tak nie zrobię następnego ruchu. – Co tu robisz? – zapytałam. – Pewnie tez nie możesz zejść. – spojrzała na mnie jak na idiotkę.
-No co ty. Po co bym tu wchodziła gdybym nie wiedziała jak zejść? – dobra, poczułam się głupio. – Ćwiczyłam gimnastykę artystyczną, chodzenie po drzewach to łatwizna. – to mówiąc wygięła się i prawie zleciała z drzewa, lecz w ostatniej chwili złapała się gałęzi. – Ja tu się ukrywam przed jakimiś idiotami, którzy każą mi na jakąś misję jechać. Już mnie nawet spakowali! – to mówiąc przeskoczyła na gałąź, na której siedziałam prawie powodując moją śmierć. – Dobre wieści! Jedziesz ze mną!
-Że co? Ja nigdzie nie jadę! – wkurzyli mnie. Nie pytali nawet o moją zgodę. Nie postarali się nawet powiedzieć mi tego osobiście!
-Mi powiedział Simon. I też nie dali mi wyboru. Kazali przekazać tobie. O 19.00 mamy jakieś spotkanie, na którym powiedzą o co chodzi. – to mówiąc zeskoczyła z drzewa (nawiasem mówiąc z sześciu metrów), podniosła się i poszła prosto do domku numer 11.
-Mogłabyś mi pomóc?! – odwróciła się i podeszła do drzewa.
-Jasne. – pobiegła w moim kierunku. Zamiast jednak wejść na drzewo ona po prostu machnęła ręką. Nie wiem jakim cudem znalazłam się na dole.
-Jak ty to…? – nie skończyłam pytania. Nie zdążyłam. Ona po prostu zniknęła. Jeden błysk i jej nie ma.
No i kolejny powód do załamania. Czemu ona potrafi znikać, a ja nie. Jedni się klonują, jedni znikają, a ja co? Ja potrafię zamordować z zimną krwią człowieka. No dobra ja przez takich ludzi kiedyś popadnę w depresję.
***
Nigdy nie przepadałam za towarzystwem ludzi, którzy gapią się na wszystko co robię i zastanawiają się nad tym jaki będzie mój ruch. Ta rada była właśnie taka. Ponad dwudziestka ludzi (w tym ten bez nogi, jak mu tam? Connor? Chyba jakoś tak) gapiła się na mnie jak na kogoś wszechmogącego, wszechwiedzącego i inne takie bzdury, a ja myślałam, że padnę. Przynajmniej byli ludzie, których znałam. Max i Dori siedzieli obok mnie. Dzięki nim jakoś jeszcze sobie radziłam (choć ta wredna Dorothea zostawiła mnie wcześniej na drzewie, zdaną na siebie!). Aqua okazała się najbardziej rozmowną osobą ze wszystkich.
-Dobra. – po jakiejś godzinie gadania o niczym (czyli o nieszczęśliwej nodze jednego z braci Stoll i rozbitej głowie drugiego), w końcu do sali przyszedł ten gości z kopytami zamiast nóg, chyba nazywał się Chejron? Chiron? Charon? Nie wiem. – Przejdźmy do rzeczy. – rąbnął ręką w stół do ping ponga, aby uciszyć wszystkich. – Te dwie dziewczyny – wskazał na mnie i Aqanette – wybierają się na misję!
-Co nas to?! – wydarł się Connor. – Co mnie ona? Przez nią moja noga jest przyszyta! Ale tym to nikt się nie przejmie! Ważne są tylko te dwie dziewczynki! – to mówiąc rąbnął w stół, co naturalnie skończyło się bólem ręki u niego.
-Dobrze ci tak! – krzyknęła córka Demeter. – W końcu i ty oberwałeś! Mówiłam ci, że karma prędzej czy później cię zaatakuje! – dziewczyna zaczęła śmiać się na cały regulator. – W końcu ktoś inny, a nie ja!
-Przymknij się Gardner! – tym razem głos zabrał Travis.
-Sam się przymknij idioto! – dziewczyna od Afrodyty starała się wyglądać groźnie. Pewnie wiecie jak jej to wyszło.
-Uważaj bo sobie paznokietki połamiesz. – Will Solace zaczął drażnić córkę Afrodyty sprawdzając ile wytrzyma jej fryzura. Jak się okazało nawet włosy Drew mogą być roztrzepane.
-Zostaw ją w spokoju cieniasie. Chyba, że chcesz oberwać ode mnie? -no to teraz współczuję Willowi. Zmierzyć się z Taline i przeżyć to chyba trzeba być Aresem.
-Spokój! – ten głos należał do Aqanette. – Możemy pogadać o tym po co tu jesteśmy.
-Ale przez nią nie mam nogi! – wrzasnął syn Hermesa.
-Connor obiecuję, że po naradzie wysłucham twojej historii o tym jak straciłeś stopę.
-Czyli posłuchasz jego historyjki, a oni niech mnie potem męczą! – powiedziała oburzona córka Demeter.
-Katie obiecuję, że przekonam braci Stoll, aby przestali cię nękać. – oznajmiła Aqua. Ten drugi bliźniak chciał rzucić ołówkiem w Gardner, jednak Aquanette zatrzymała go chyba siłą woli. – Travis dopilnuję abyś zostawił córkę Demeter w spokoju. – dziewczyna chyba zauważyła miny innych, bo od razu zaczęła negocjować z resztą. – Drew tobie mogę zaoferować tygodniowy pobyt w SPA. Will zaś otrzymasz moje ultimatum, wtedy Taline nic ci nie zrobi.
-Ta ona mi nic nie zrobi? Nie znasz jej! Ona mnie zabije gdy tylko stąd wyjdę! – dało radę zauważyć panikę w jego oczach.
-Mam na nią haka. – spojrzała się na córkę Aresa i uśmiechnęła się do niej promiennie. Taline krzyknęła. – Tak więc o co chodzi w naszej misji?
-Odnajdziecie Annabeth. Może po drodze spotkacie ekipę ratunkową, a może… – powiedział centaur.
– Zginiemy. – dopowiedziałam.
-Takie połączenie jak wy nie podda się bez walki. – stwierdził ten… jak on tam. Chyba Chejron (jeśli się mylę to nie czepiajcie się. Jestem tu jeden dzień i tak wiem dużo).
-Jakie połączenie? Córka Hekate, która nic nie potrafi i córka jakiegoś heroski, która do tego boi się wszystkiego? – krzyknęłam. – O nie ja się na to nie piszę.
-Masz wielki potencjał Natalie. Zaś twoja koleżanka potrafi bardzo dużo.- centaur rozejrzał się po sali. – Może czas już ujawnić prawdę. – odrzekł. – Jej matka nie była heroską, jednak poza tą salę ma to nie wyjść. Jej matka była córką Hekate i Fobosa. Takiego groźnego połączenia nie było od wieków. Ta dziewczyna jest więc w 1/4 ciemnością i w 1/4 strachem. Lepiej żeby była po naszej stronie.
[ERROR: opowiadanie zbyt za[CENZURA], by je oceniać]
jedno z tych opowiadań, które czyta się z przyjemnością 😀
Bradzo zaskakująca końcówka, wreszcie misja! Świetny rozdzial. Biedna Aqua! Ma takie beznadziejne pochodzenie…
Kobieto, dobijasz mnie! Czy Ty naprawdę nie masz nic lepszego do roboty? -,- Musisz mi życie niszczyć? Toż to cudo jest zbyt idealne, abym mogła pisać cokolwiek!
Świetne
I have no words to describe how amazing is this story. Brawo!