Chlup. Chlup. Chlup.
Rytmiczne spadanie kropel z stalaktytów obudziło Hazel. W jaskini było zimno i wilgotno, jedynie słaby blask latarki oświetlał nagie ściany groty. Było tak cicho, że bicie serca dziewczyny powodowało echo. Bum, bum. Bum, bum.
Odwróciła ona głowę w nadziei, że ktoś może tu być. Może Frank albo Percy. Nawet obecność Oktawiana czy tej małpy Ursuli by ją uspokoiło. Ale jak na złość nie było nikogo.
Zdezorientowana, zauważyła na swoim oliwkowym podkoszulku ślady zeschniętej krwi i mleka, które Frank wylał na nią niechcąco dzisiaj rano przy śniadaniu. Zaraz, czy dzisiaj jest dzisiaj? Hazel nie miała przy sobie żadnego zegarka czy jakiegokolwiek urządzenia typu telefon komórkowy, na którym można sprawdzić datę.
Powoli podniosła się z lodowatego dna jaskini i spróbowała wyczuć gdzie jest. Wytężyła swoje wszystkie zmysły i jedyne do czego doszła to to, że znajduje się głęboko pod ziemią i aby wyjść z jaskini należy wybrać jeden z dziesiątek tuneli, które łączyły się właśnie tutaj, w miejscu jej przebywania.
-Dobra Hazel, nie panikuj- powiedziała sama do siebie, próbując wziąć się w garść. -Najpierw zobacz w jakim jesteś stanie, co masz pod ręką i sprawdź, gdzie jesteś.
Z tym pierwszym nie było problemów. Ot, jedno czy dwa zadrapania na ramionach i rozczochrane włosy. Jej całym dobytkiem okazała się dziwna pałka z korkiem na jednym końcu, mała latarka oraz torebka śniadaniowa z ciepłymi jeszcze goframi.
Nie wiedząc co zrobić, Hazel zaczęła przyglądać się swojemu ekwipunkowi. Dziwna tubka idealnie pasowała do dłoni, ale dziewczyna nieskutecznie próbowała odkryć jej zastosowanie. Oglądając to cudo, przeszedł ją dreszcz. Pałeczka przypomniała jej drewienko Franka, od którego zależało jego życie. Na szczęście żaden z końców walcokształtnego dziwa się nie tlił. Lekko uspokojona dziewczyna zamknęła oczy i policzyła w duchu do dziesięciu. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem… nagle martwą ciszę przerwał ciężki tupot. Przerażona trzynastolatka schowała się szybko za wielkim, czarnym głazem i z niepokojem nasłuchiwała kroków. Po kilku chwilach do jaskini napłynęła cała zgraja dziwnych ludzi w czarnych szatach i srebrnych maskach. Na czele stał blady mężczyzna z wężową twarzą, który jako jedyny nie miał zakrytego oblicza. Czerwone oczy zdawały się panować nad każdym żywym stworzeniem w promieniu stu kilometrów.
Czarna masa peleryn łopotała w nerwowej atmosferze. Ci dziwni ludzie kręcili się niespokojnie, spoglądając niepewnie i ze strachem na Wężowatego, który ze złością chodził w tę i we w tę.
-Snow!- wysyczała ludzka żmija. Jeden z czarnych peleryn wyszedł ledwo z tłumu i powoli ściągnął drżącą ręką maskę. Był to mężczyzna po sześćdziesiątce, ale dziwnie wydęte usta całkiem nie pasowały do jego starczych zmarszczek i białych jak śnieg włosów. Bladobłękitne oczy Śmierciożercy spojrzały z przerażeniem na twarz Wężowatego.
Nagle całą jaskinię rozjaśnił zielony błysk i Hazel bała się, że któryś z tych dziwnych ludzi ją zauważy. Kiedy światło przygasło, dziewczyna zobaczyła jak Snow padł martwy u stóp Żmijowego, który z pogardą zerknął na resztę tłumu. Po chwili wysyczał coś do kobiety, która stała najbliżej niego, a ta padła na kolana z uwielbieniem. Ta scena wydawała się Hazel tak dziwna i niepokojąca, że wychyliła się mocniej zza głazu, aby lepiej przyjrzeć się temu widowisku. To był pierwszy błąd jaki popełniła. Widząc wszystko wyraźniej, dziewczyna
ucięlo
zaczęła baczniej przyglądać się przywódcy i jego kobiecie.
-On znowu uciekł!-Jad, z którym wypowiedział to zdanie Wężowaty, był tak trujący i przenikliwy, że Hazel czuła jego moc, mimo że dzieliło ich ponad dziesięć metrów.
-Panie, nie denerwuj się tak. Pozwól mi go odnaleźć i przywlec do Ciebie, o Najmroczniejszy. On sam będzie chciał mnie znaleźć od ostatniej misji, kiedy wyeliminowałam tego wypłosza, tę zakałę naszej rodziny- wymruczała z przymileniem Bellatriks.
-Nie!- wysyczał Czarny Pan.- Pozwoliłaś mu uciec z Kapitolu. Moja sponsorka jest bardzo niezadowolona.
-O kim Panie mówisz? Kim jest ta sponsorka?- zapytała z lekkim zdziwieniem i nutą zazdrości kobieta, ale Wężowaty nie zwracał już na nią uwagi. Pogrążony w rozmyślaniach krążył dookoła, a Śmiercożercy odsuwali się za każdym razem, gdy ich pan zbliżał się do nich. Trup Snowa leżał dalej na tym samym miejscu; nikt nie pofatygował się, aby go pochować.
Hazel zaczęła się zastanawiać nad rozmową tych dziwnych ludzi. Może Żmija była na usługach Gai?Ale kim była ta osoba, która im uciekła z tego całego Kapitolu i dlaczego Snow poniósł śmierć? Nagle do nozdrzy dziewczyny dotarł duszący zapach krwi. To Bellatriks wyjęła z kieszonki peleryny Snowa białą różę. Obracała kwiat w dłoni, wdychając woń śmierci. Zerkała to raz na nią, to raz na krążocego mężczyznę. Nagle ściągnęła maskę, ukazując swą twarz. Była to kobieta po 30-stce. Miała bladą cerę i ciemne cienie pod oczami. Czarne włosy opadały kaskadami na ramiona, a jej oczy były koloru ciemnego drzewa dębowego. Przez grymas złości i szaleństwa wyglądała na obłąkaną przed podaniem leku uspakającego.
Bellatriks odrzuciła ze złością srebrną maskę i kopnęła trupa w twarz. Hazel zauważyła, że trzyma ona w dłoni, jak większość obecnych, smukły kawałek drewna, wyglądający na różdżkę, ale świecił on na czerwono, podczas gdy u innych jaśniał na niebiesko.
Wężowaty stanął na chwilę i przyjrzał się zwłokom.
-Nagini- powiedział chłodnym i oślizgłym jak wąż głosem. Nagle Hazel usłyszała jak wielka anakonda wypełza z jednego z tuneli. Przyczołgała się do Żmiji i czekała na rozkazy. Czarny Pan wysyczał coś po wężowemu i po chwili Nagini zaczęła pożerać ciało Snowa. Dziewczyna z trudem powstrzymała odruch wymiotny.
-Moi drodzy. Mamy gościa- wysyczał Voldemort i odwrócił głowę w kierunku głazu, za którym ukrywała się dzieczyna. Dziesiatki czarnych peleryn odwróciło głowę ku zaskoczonej trzynastolatce.
-No to czas uciekać- szepnęła cicho Hazel i uciekła z tunelu, ścigana przez hordę Śmierciożerców.
świetne to jest ;***
a kiedy bedzie cd ?!
Świetne tylko jak ktoś nie czytał Harry’ego to może mieć problem. Poza tym genio.
JESTEŚ GENIUSZKĄ! I TO SIĘ DZIEJE W KTÓREJ CZĘŚCI POTTER ‚A I W KTÓREJ CZĘŚCI IGRZYSK? BO SIĘ NIE MOGĘ POŁAPAĆ ;). Ale pomysł na opo miałaś boski :D. Nie mogę się doczekać CD! Weny życzę Eireno!
interesująca mieszanka 😀
Podoba mi się zmieszanie Percy’ego, Harry’ego, Igrzysk i Tuneli (tak btw to jedne z moich ulubionych serii), nie znalazłam żadnych błędów, jak na razie jest bardzo ciekawie, czekam na CD.
Świetny pomysł połączenia i genialne wykonanie! Mam tylko prośbę, abyś przy wspominaniu „Tuneli” wyjaśniała, bo ja np nie czytałam 😀
Igrzyska, Syn Neptuna i Potter w jednym?! Wow!
Wow! niesamowite, podoba mi się, pisz szybko cd
Eeeeee….. (osoba pisząca komentarz zawiesiła się) To jest mieszanka moich ulubionych książek! 😀