Krótkie, jak to prolog.
Dziwne, jak to moje opowiadanie.
Mam tylko nadzieję, że będzie się podobało. Życzę miłego czytania.
lonely.smile
PROLOG
~LENA~
– Hej, uśmiechnij się.
Leo spojrzał na nią i posłał jej krzywy uśmiech. Odwzajemniła go, choć wiedziała, że był nieszczery.
Siedzieli nad rzeką, patrząc na odbijające się w gładkiej tafli ciepłe promienie słońca. Chłopak siedział nieco bliżej wody, tak, że mogła obserwować jego plecy. Był zgarbiony, przelewał chłodną wodę przez palce lewej ręki.
Wiedziała co go trapi, dlatego tak bolało ją, że nie może mu pomóc. Sama wybrała taki los. Zapytała i otrzymała odpowiedź.
Przyglądała się, jak wiatr mierzwi mu włosy. Miała wrażenie, że są jeszcze bardziej skręcone niż zwykle, że któryś z anemoi bawi się w cichego fryzjera, układając chłopakowi coraz bardziej zwariowane fryzury. Zaczęła kreślić znaki na jego plecach.
Drgnął i przestał bawić się wodą. Odwrócił głowę i przyjrzał się jej uważnie.
– Nie dasz za wygraną?
Pokręciła głową i poczochrała go po czarnych włosach, w których teraz igrały delikatne brązowe błyski.
– Dobrze wiesz, że nie. Będziesz się przejmować jakąś głupią przepowiednią?
Leo spojrzał na nią z przekąsem.
– Mniej coli, Lena. Nawijasz w przyspieszonym tempie.
Wzruszyła ramionami.
– To przepowiednia – ciągnął ze wzrokiem utkwionym w zachodzącym słońcu. – One zwykle się sprawdzają.
– Zwykle – zaznaczyła. – Parę słów ma zaważyć na całym twoim życiu?
Pokiwał głową. Zauważyła, że kiedy się martwi jego oczy stają się ciemniejsze. A może to tylko gra światła?
– Powinniśmy wracać.
Spojrzała na herosów podążających do swoich namiotów.
– Masz rację. Ty musisz odpocząć, a ja muszę sprawdzić co u moich biedaków.
Leo uśmiechnął się delikatnie, podniósł się i sam pomógł jej wstać. Wziął ją za rękę i poprowadził w górę wzgórza.
Zdziwiła się, jak ten radosny, wesoły chłopak zmieniał się, kiedy byli sami. Fakt, żarty trzymały się go zawsze, ale w tych rzadkich chwilach był taki… odpowiedzialny. Cóż, może to zbyt mocne słowo, ale można było z nim porozmawiać poważnie o sprawach poważnych.
Leo zawahał się, otwierając drzwi szpitala.
– Chcę to oglądać?
Dziewczyna zastanowiła się.
– Dwie załamane nogi, trzy rany kłute, dwie cięte, krew centaura i jeden facet podduszany poduszką.
– Co?!
– Poduszką. Podduszany. – Spojrzała na niego z politowaniem. – Nie ogarniasz, człowieku. No, rusz się.
Weszli do jasno oświetlonego pomieszczenia. Podłużny, wysoki barak pełen był szpitalnych łóżek, na których leżeli ranni. Na drugim końcu sali znajdowały się drzwi do jej pokoju, izolatki, magazynu z lekami. A także wejście do Kwatery Siódemki, jedynego tak dużego mieszkania w całym obozie Jupiter, które stało puste pamiętnego czerwca.
Lena usłyszała jęk dobiegający z pierwszego łóżka. Westchnęła cicho i pocałowała Leona w policzek.
– Idź już. Jesteś zmęczony. Ja muszę tu jeszcze coś zrobić.
Leo zawahał się i podrapał w tył głowy. Spojrzał na nią niepewnie, jakby nagle zaczął się jej bać.
– Wiesz… Pomogę ci. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Nie spędzę całego życia z maszynami.
Dziewczyna uśmiechnęła się.
– Chodź, pokażę ci dla odmiany, jak naprawia się ludzi.
Chłopak ruszył w kierunku szafy z opatrunkami, a Lena zamyśliła się, wgapiając się w jego plecy.
Wspomniała dzień, w którym go poznała…
Lał naprawdę świetne, czekam na więcej.
Pierwsza!!!!!!
świetne mało jest takich miłych i melancholijnych opowiadań, które nie nudzą 😀
lonely.smile powraca!!! Łiiiiiiiiii!!!!!!!! Radujmy się, radyjmy! 😀 Opowiadanie, takie jak przewidziałam – WSPANIAŁE. Czekam na 1 część z OGROMNIASTĄ niecierpliwością. xD
*radujmy
pisz pisz !!!! bo fajne !
Bardzo fajne opko Super 😉 Rozumiem, że tytuł to od utworu Green Day’a ^^
WEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!! Wielki powrót lonely.smile!
Może i było jakieś powtórzenie, ale… chrzanić to! Niech wena nigdy Cię nie opuści, a jednorożce Cię strzegą! No i niech cola nigdy Ci się nie kończy!
Raduje się dusza ma, wielbi pisarza tego… 😀 Za dużo katolickich piosenek wyśpiewuje młodsza siostra… W każdym razie: CUD. MIÓD. CZEKOLADA!!! 😀 😀 😀 Wielki powrót! Akurat ostatnio myślałam, co się stało z Tobą czytając Twe cudniaste opka. Na szczęście jesteś! I to z nowym dziełem, które od pierwszego zdania zachęca, by czytać dalej! I NIE, wcale NIE JEST za krótkie! Jest idealne! 😀
ŚWIETNE!!! Lonely.smile powróciła! Opko wymiata!!! JEEEEE!!!!!!!!!
Jesteś geniuszką – gdzie można kupić twoją książkę [oczywiście z autografem 😀 ].
bardzo fajne opowiadanie
Jeszcze takiego opka nie było! Świetne!