Moi drodzy. To opowiadanie pragnę zadedykować Stacy, której nick wykorzystałam jako imię jednej z osób, występujących w tej części. Mam nadzieję, że opko wszystkim się spodoba.
Chione
Mija północ, za oknami.
Karuzela gwiazd.
Na zakręcie jestem życia,
Taki przyszedł czas.
Jutro też jest dzień.
Tak pociesz każdy mnie,
Mówią,
Nie daj się! Trzeba dzielnie trzymać się!
Trzeba zacząć od początku,
trzeba zamknąć drzwi!
Ewa Farna – Bez łez.
Rano zerwałam się z podłogi jak oparzona. Gdzie ja właściwie byłam? Chyba w jakimś opuszczonym magazynie, jakich wiele w NY. Nie bolało mnie zupełnie nic. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ściany były szare i zimne. Zapewne szorstkie w dotyku. Stał tu tylko jeden mebel. Mianowicie kanarkowo-żółta kanapa, odwrócona do mnie tyłem. Siedziały na niej dwie osoby. Eris i Christian. Syn Hekate chrapał w najlepsze, a bogini niezgody miała otwarte oczy, jednak nic nie wskazywało na to, że jest obecna w tym pomieszczeniu. Zupełnie jakby się przeniosła gdzie indziej.
Chłopaka obudziłam dość szybko. Wystarczyło zwalić go z kanapy, na podłogę. Podniósł się i rzucił mi mordercze spojrzenie.
– Wielkie dzięki. Wydam cię Suzannie przy najbliższej okazji.
Oboje wybuchliśmy śmiechem. Eris skrzywiła się i wstała z miękkiej sofy.
– Idziecie razem dziś na to przyjęcie, prawda? Nie mogę być tam z wami, rzecz jasna. – Gdy to powiedziała w mojej ręce zmaterializowała się maleńka słuchawka. – Ale mogę was słyszeć. – Dokończyła ze słodkim uśmiechem.
Przewróciłam oczami. Głupia bogini. Nie mam zamiaru być tych parę godzin na podsłuchu. Wiedzieć, że ona słyszy KAŻDE wypowiedziane przez mnie słowo.
– Włóż to do ucha. – Rozkazała mi. – Ty też, Chris.
Niechętnie zrobiłam co kazała. Nie mogłam jej nie posłuchać. Była panią niezgody. Wolałam nie wiedzieć, co mogłaby mi zrobić, w razie nieposłuszeństwa.
– A teraz już sobie pójdźcie.
– Co? Przecież ten bal zaczyna się dopiero za dwie godziny. Po co mamy być cały ten czas na dworze? Poza tym muszę się przebrać w sukienkę. – Dodałam ze wstydem. Słowo sukienka ledwo przeszło mi przez gardło. Ostatnio użyłam go 6 lat temu.
– To się przebierzesz, a później już was tu nie ma. Muszę polecieć na Olimp. Już jestem spóźniona. Co myślicie, że będę czekała?
Poszłam do łazienki, którą wskazała mi Eris i szybko przebrałam się długą, powłóczystą suknię. Jak nic, będę zwracała na siebie uwagę, na ulicy. Dziwna dziewczyna, o stalowoszarych oczach i niemal białych włosach, w czerwonym cudzie. Na dodatek to wstrętne, coś, co kobiety nosiły w średniowieczu, tylko trochę bardziej wyszukane, sprawiło, że wywróciłam się na prostej drodze, z łazienki, do magazynu z sofą.
Powiem jedno: czułam się w tym stroju UPOKORZONA. Mimo to, wyglądałam fantastycznie, jak mój wygląd określiła bogini niezgody. Chciała jeszcze, żebym pomalowała paznokcie na morski błękit, ale się nie dałam. Pomalowanie paznokci jest dla mnie równe z pójściem na szubienicę.
Christian nie powiedział nic. I dobrze. Bo kochana Eris, pragnęła mi jeszcze nałożyć na twarz tonę makijażu, a na usta kilogram czerwonej szminki. W końcu dała mi spokój. Jednak dopiero po tym, jak zgodziłam się na szminkę. Grrr. Zmyję to paskudztwo przy najbliższej okazji.
Wściekłam się jeszcze przed wyjściem. Ja musiałam ubrać się w tę przeklętą szmatę, a Chris nie zrobił absolutnie NIC, by wyglądać inaczej niż normalnie. Zatłukę go.
******
Szliśmy ulicą Manhattanu. Rose nie chciała za żadne skarby zostać pod opieką Eris, zresztą rozumiałam ją. W końcu Christian, powiedział, że nie będzie problemu z wpuszczeniem psa, na imprezę, i tak oto wyruszyliśmy. Mieliśmy jeszcze pół godziny do przyjęcia. Od półtorej godziny chodziliśmy po mieście. W ciągu tej półtorej godziny zdążyłam wywalić się już 26 razy. Wspominałam już, że nienawidzę sukienek?
– Ewa, mam pytanie. Pamiętasz moją propozycję? – Zagaił.
O nie! Jeszcze nie teraz. Po zakończeniu misji. Wtedy się zastanowię. Wzruszyłam ramionami.
– Przed zakończeniem misji, nie mam nawet zamiaru o tym myśleć. Chcę najpierw wykończyć Suzannę.
– Aha. – Krótka i treściwa odpowiedź.
Trampki zaplątały mi się w powłóczysty materiał halki. Straciłam równowagę i upadłam na ziemię. Bosko. 27 raz, w ciągu niecałych dwóch godzin. Po prostu lepiej być już nie mogło.
Starając się nie wywrócić ponownie, wstałam. – Wszystkie halki świata, strzeżcie się. Ewa was dopadnie. – Mruknęłam pod nosem.
W końcu to pół godziny minęło. Wreszcie. Staliśmy w drzwiach, gigantycznego domu. Kolego Chrisa, ten śmiertelnik wydawał się całkiem miły. Miał na imię Linde. Przywitał się z nami ciepło, nie zapominając zauważyć jak pięknie wyglądam w tej szkarłatnej sukni. Kolejna osoba próbująca mi się przypodobać. Była to wyraźnie impreza zamknięta. W środku było tylko 25 osób.
Nie wyglądało to jak obskurny klub, jakich pełno w Nowym Jorku. Tutaj wszyscy wyglądali dostojnie i dom także. Dziewczyny zamiast w obcisłych, krótkich, pozbawionych rękawów mini, były ubrane w to co ja. Podobało mi się tu. Zamiast rockowej muzyki, walącej z wielu głośników, była cicha, spokojna i popowa. Idealna do tańca.
Trochę potańczyłam (co tak na mnie patrzycie?). Moja jamniorkowata przyjaciółka siedziała na krześle przy stole, i jadła z talerza potrawkę jagnięcą. Muszę przyznać: tata dał mi świetnie wychowanego psa. Rose nie sprawiała żadnych problemów.
Tańczyłam oczywiście tylko z dziewczynami i synem Hekate. Najadłam się do syta, różnych ciast, ciasteczek i słodyczy. Przyznaję, niezbyt dbam o linię. Gdyby na moim miejscu umieścić moją siostrę, zjadłaby jeden, góra dwa kawałki ciasta.
Nagle zobaczyłam, że jakaś brunetka podeszła do mojego jamnika. Położyła jej rękę na mordce i zaczęła głaskać. Rose miała przy tym wyjątkowo rozmarzony wyraz pyska.
Nie wiem dlaczego, ale rozzłościło mnie to. Nie chciałam, żeby ktoś poza mną, tak pieścił mojego jamnika. Podeszłam do dziewczyny, zamierzając jej powiedzieć, że nie rusza się nie swoich zwierząt, ale ona odwróciła się do mnie i zamarła. Co ją tak zdziwiło?
– Zostaw ją. – Odsunęłam rękę brunetki, od suczki.
– Spokojnie. Nie denerwuj się. Powiedziała mi, iż nie byłabyś zadowolona, gdybym zbyt długo ją głaskała. Mówiła, że bardzo ją kochasz. To prawda herosko. Wszyscy zarzucają mi, że kłamię. Nie mają do tego podstaw. Ja naprawdę SŁYSZĘ głosy zwierząt. Też jestem półkrwi.
Super. Kolejna wariatka-półbogini się trafiła. Jeszcze tego brakowało.
– Aha. Naprawdę świetnie. A teraz dobrze, by było gdybyś sobie poszła.
– Jestem Stacy Venia, córka Aresa.
Była trochę zbyt śliczna na córunię boga wojny, ale co mam się kłócić. Christian rozmawiał z Lindem i już miałam do nich dołączyć, kiedy Stacy złapała mnie za ramię. Ciągnęła za sobą chłopaka, który za wszelką cenę, usiłował ukryć przed mną swą twarz. Skąd ja znałam tę sylwetkę?
– To jest mój… Co robisz..? – To pytanie zwróciła do niego. – Przestań! – Zerwała mu z twarzy swoją chustę, w której usilnie próbował schować twarz.
Zatkało mnie. Dosłownie. Patrzyłam w szare oczy swojego brata, bliźniaka.
CARTER!!!! Jak mogłam o nim zapomnieć?! Mój ukochany brat, który zaginął niemal dwa lata temu. Jak mogłam, nie zapytać o niego w obozie?! Nienawidzę siebie! Bez namysłu rzuciłam się mu na szyję.
– Co ty tu robisz? Gdzie byłeś przez ostatnie dwa lata? – Spytałam, cały czas na nim uwieszona.
– Ewa… Ja uciekłem z domu. Nie pojechałem do obozu herosów, bo wolałem żyć na własną rękę… Nie gniewaj się. – Delikatnie mnie odsunął. Albo przynajmniej próbował mnie odsunąć, bo ramionami cały czas oplatałam jego kark.
– Przez lata wyrzucałem sobie, iż Ciebie wtedy ze sobą nie zabrałem. Żałuję, że opuściłem cię na dwa lata.
– Carter… – Wyjąkałam cały czas, nie mogąc sklecić porządnego zdania.
Podbiegł do nas syn Hekate. Spojrzał na mnie z niesmakiem. Szybko odczepiłam się od mojego brata.
– To jest mój brat – wymamrotałam w przestrzeń. – To jest mój brat – powtórzyłam. – To jest mój brat. – Sama nie wierzyłam w to co mówiłam. Musiałam w pełni poczuć rozkosz wypowiedzenia tego zdania. – To jest mój brat. – Czwarty raz. – TO JEST MÓJ BRAT!!! – Wrzasnęłam.
Powtarzałam to zdanie jak w transie. Cały czas. Zamknęłam się dopiero wtedy, gdy Christian pstryknął mi palcami, przed nosem.
– Ewa? Potrzeba ci lekarza? – Spytał.
– TO JEST MÓJ BRAT. – Powiedziałam dobitnie. Po czym zemdlałam.
„…chemii też się nauczyć da, gdy się wierzy w cud!!!…”
„…Tu pomniki wielkich scen i draństw…”
„…po to są marzenia!…”
„…będzie Elizjum, więc śmierci nie ma!…”
Wycinki zdań z piosenek Ewy Farnej: „Śmiej się”, „Dokąd nas niesie”, „EWA(kuacja)” i „Uwierzyć”. Jak zapewne zauważyliście w ostatnim wersie nieco nagięłam tekst: zamiast Elizjum, powinno być Raj. Miało brzmieć bardziej mitologicznie.
Mam nadzieję, że opko się wam podobało.
Pozdrawiam
Chione
Czy nam się podoba!? To jest nieziemskie! Jak napiszesz książkę to powiedz gdzie mogę ją kupić 😉 KOCHAM TWOJE OPOWIADANIA!!!
No mam zamiar ją nawet napisać (za jakieś 2 lata). Mam już nawet na nią pomysł ;).
Pierwsza. :]
Kocham, kocham, kocham! To opko. Super perypetie Ewy w spódnicy!
Mam coś wspólnego z Ewą: NIENAWIDZĘ WSZELAKICH SUKIENEK I SPÓDNICZEK!!!!! 😉
Ostatni raz założyłam spódnicę na rozpoczęcie roku szkolnego ;).
O.O
Chione, to jest cudowne!!! Te opisy… styl… Bardzo dobrze poprowadziłaś akcję. No i ta nutka humoru! Wspaniała praca! Oby CD szybko się pojawiło!!!
Właśnie je piszę ;).
Cóż mogę powiedzieć o tym opowiadaniu… że jest dobre?… a może, że jest fajne? Nie, nie mogę tak powiedzieć, bo to było po prostu genialne, nawet lepsze niż genialne! Czekam na CD, masz wielki talent do pisania opek!
Dzięki, Apollino99 :D.
Hmmm… z wrzuceniem tego brata trochę mnie zdziwiło. Wcześniej nie było o nim ŻADNEJ wzmianki, a teraz nagle BAM! Może mam sklerozę, ale ja W OGÓLE nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ona ma brata!
Ok, a teraz koniec moich bezpodstawnych zarzutów.
Opowiadanie (jak zwykle) ZAISTE!
Wzmianka była. W pierwszej części.
„Miałam brata bliźniaka Cartera, ale zaginął w dziwnych okolicznościach rok temu. Rodziców wcale to nie zmartwiło, więc myślę, że nic wielkiego mu się nie stało.”
Jeśli nie wierzysz daję ci tu link, do tamtego opka:
http://www.rickriordan.pl/2011/12/corka-ateny-1/
Ten fragment znajduje się w pierwszym dłuższym akapicie.
A poza tym dzięki, Arachne :D.
Skleroza nie boli 😛
Ale sorry za to oskarżenie.
Nic się nie stało ;). Po prostu ci wyleciało z głowy. Każdemu się zdarza. Nawet ja muszę jeszcze raz przeczytać, jakąś część Córki Ateny, po zapominam czegoś istotnego, przy pisaniu CD :D.
Zatkalo… Wpatrujue sie glupio w monitor i nie wiem co zrobic. Chyba juz znasz moja opinie 😀
Owszem, znam ;).
A ja Ci na złość powiem, że kocham sukienki 😀 Ale biedna Ewa! Ile ona musiała się w niej namęczyć!!! 😀 Kocham ^^ Tylko Chris taki jakiś drewniany. Nic prawie nie robi
No trochę w tej części był drewniany. Przyzanję. Ale obiecuje: w następnej części będzie bardzo wartka akcja. O wiele bardziej wartka, niż w tych ostatnich nudnych dość częściach:D. Musisz przyznać Boginko: ostatnio wychodziły mi BARDZO nudne opka :(.
Nie, nie wychodziły nudne 😀 Fajne były! I czekam na CD 😀
Naprawdę tak myślisz? Jeśli tak, to dzięki ;).
Muszę, muszę przeczytac CD teraz inaczej się rozchoruję, ja nie chce końca nie chcę go chcę początek nowego. A tak na marginesie skomcisz moje dzisiejsze opo i wierszyk, pliss?
Jasne, że skomencę ;).
Dzięki.
Nie ma za co :). Opko było świetne :D. Wiersz także.
Pisz książkę i gdzie ją zdobyć