Odkąd mój ojciec zniknął, nie ruszyłem się z miejsca. Była taka możliwość, że zrobię coś bardzo głupiego. Musiałem najpierw nieco ochłonąć. Jak on mógł! Nie wierzę, że tak mnie potraktował. Zawsze wydawało mi się, że jest dla mnie pobłażliwy. Widocznie się myliłem. Minęło sporo czasu, zanim się podniosłem. Wsadziłem ręce do kieszeni, rozglądając się wokoło. Próbowałem zebrać myśli. Wiedziałem co muszę zrobić. Odnalezienie Nico, to po pierwsze, ale jeszcze muszę poradzić sobie z Posejdonem. To… będzie nieco trudniejsze. Zaczęło się ściemniać. Poszedłem na plażę. Musiałem jakoś się uspokoić. Pamiętaj, nie rób nic głupiego, powtarzałem sobie. Wszedłem po kostki do wody. Zamknąłem oczy i zacząłem głęboko oddychać. Wdech, wydech, wdech, wydech..
– Cześć.
To nie była moja wina. W jednej chwili mój gniew ponownie powrócił. A tak się starałem. Odwróciłem się ze złością, ale nie sam. Hektolitry wody wyskoczyły w kierunku przybysza zwalając go z nóg, a raczej z kopyt.
– Grover?- cały wcześniejszy gniew gdzieś wyparował.- Przepraszam, nie chciałem.
– Spoko.- powiedział satyr wypluwając małą rybkę.- Mniam.
Zaśmiałem się. Przy Groverze jakoś wszystko było prostsze.
– Co ty tu robisz?- zapytałem.- Nie miałeś być na jakiejś misji?
– No i byłem.- odpowiedział z uśmiechem.- Stary, co tam się działo! Mówię ci, czegoś takiego się nie zapomina.
– No to dawaj.- zachęciłem.- Nie uwierzę jeśli mi wszystkiego nie opowiesz ze szczegółami.
– Eee… tylko, że ja nie mogę. To była tajna misja.- zaczął się tłumaczyć.
– No nie. Ty też?- usiadłem zrezygnowany na piasku.
– Ja bym ci powiedział. Naprawdę. Ale obiecałem.- przysiadł się do mnie.
– Przecież jesteś w radzie. To ty decydujesz, co nie?
– Jak widać nie wszystko mi wolno.- uśmiechnął się.
– Czemu się szczerzysz?- zaśmiałem się.
– Dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie słychać?
– Wiesz, nie najlepiej.- zacząłem.
– Co jest Percy?
– Mam małe kłopoty z ojcem.- wyjaśniłem.- Właśnie niedawno prawie mnie utopił.
– Ale ty nie możesz się utopić.- zauważył satyr.
– No fakt. Zapomniałem.
Zaczęliśmy się śmiać z Groverem. Brakowało mi go. A teraz, gdy wreszcie jest, moje życie nie jest oazą spokoju. Muszę w końcu odnaleźć Nico i rozwiązać konflikt z Posejdonem.
*
Biegnę przed siebie, z trudem łapiąc powietrze. Panuje cisza, którą przerywa jedynie odgłos moich stóp uderzających o ziemię. Muszę uciekać. Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nikt nie może mi pomóc. Wszystko się nagle skomplikowało i … nie wiem co mam robić. Mijam kolegów i koleżanki z obozu. Słyszę ,,Hej! Gdzie się tak śpieszysz? Jest już późno.”, Lecz nawet nie odwracam się by cokolwiek odpowiedzieć. Zresztą nie jestem już dzieckiem!!! Mogę robić co chcę!! Jak można twierdzić, ze sobie nie poradzę?!Wtem wyrasta przede mną postać. Ma zielone ciało pokryte śluzem i dziwnymi obleśnymi roślinami. Jego oczy świecą złowrogim blaskiem. Trzyma w ręku koronę z pereł i ze złośliwym uśmiechem zakłada ją na głowę. Mówi ,, To koniec”.
Obudziłem się zlany potem. W pierwszej chwili nie mogłem zorientować się gdzie jestem. Chwilę trwało aż uspokoiłem oddech. Wstałem i wyszedłem na pomost. Usiadłem na krawędzi i zacząłem mącić nogami wodę. Ten sen przeraził mnie. Miałem dziwne przeczucie, że zwiastuje coś bardzo złego. Było cicho, bardzo cicho. Ocean był spokojny. Nie było nawet wiatru. Nagle wyczułem coś dziwnego. Na wodzie pojawiły się kręgi. Były coraz większe. Nagle z wody wyłoniła się głowa nify wodnej. Zielone włosy opadały jej na twarz, zasłaniając szeroki uśmiech.
– Witaj Perseuszu Jacksonie. Nazywam się Lorya. Czekałam na ciebie.
Jej głos był delikatny i melodyjny. Jeszcze nigdy nie rozmawiałem z nimfą wodną.
– Cześć. Czekałaś na mnie? Dlaczego?- zapytałem.
– Mam do przekazania złe wiadomości. Bardzo ważne.- rozejrzała się.- Nikt nas nie obserwuje?
– Nie ma tu nikogo o tej porze. Uwierz mi.
– Posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzać. Sprawy w królestwie nie wyglądają za dobrze. Wszystko zaczyna popadać w chaos. Wszystko dlatego, że twój ojciec jest chory. Po powrocie od ciebie zaczął się źle czuć. Jest coraz gorzej. Musisz wyruszyć. Zaprowadzę cię. Bądź gotowy jutro po śniadaniu.
Nie byłem w stanie wykrztusić słowa. Wpatrywałem się w Lorya’e czekając aż wybuchnie śmiechem i powie, że żartowała. Nic takiego się jednak nie zdarzyło. Patrzyła na mnie ostatni raz i znikła w ciemnej wodzie.
SUPER!!!!!!:-) tylko dlaczego takie krótkie
Nie no rewelacyjne, tylko trochę za krótkie. Jedna literówka tyle znalazłam, po za tym boskie opko.
ciekawe,ale czemu takie krótkie
Mam pytanie: czy tylko u mnie to opowiadanie jest czarną czcionką? Bo jeśli nie to… zwracam się z uprzejmą prośbą o pisanie kolorem, który widać (może to tylko moja fanaberia, ale serio, ten detal bardzo utrudnia odbiór opowiadania). Czasem przydałyby się wyrazy wprowadzające (typu banalne „powiedział”), no i długość nie jest zbyt imponująca, ale… innych rzeczy, do których można by się przyczepić, nie znalazłam.
[kciuki w górę]
Arachne, też mam czarną czcionkę. Ale opko jest na serio fajne, tyle że zgadzam się z Annabeth1999. 😉
O, teraz jest już biała. 😉
Fajne;D naprawde dobre opko;)
Mam lenia po długim weekendzie i opka do nadrobienia, więc nie chciało mi się szukać błędów 😀 Opko niezłe, nimfa i sen mnie zaciekawiły
Sen był świetny ;). Ogólnie opko mi się podoba :D. Pisz tak dalej.
Weny życzę
Chione
Fajne! Nic więcej powiedzieć nie mogę… Czekam na więcej.