To opko dedykuję Pallas Atenie i Annabeth1999 za wspaniałe wiersze. Mam nadzieję, że wszystkim się spodoba.
Pozdrawiam
Chione
Przychodzi czasem dzień, cały we łzach.
Od płaczu moknie dom, łzy stukają w dach.
W morzu łez topi się świat i tonę ja.
Tonę.
Pod taflą morza, mam zamek ze szkła.
Tam czeka na mnie żal, co na sercu gra.
Czasami lubię ten ton, czysty jak łza.
Tonę.
Fragment piosenki Ewy Farnej „Zamek ze szkła”, z płyty EWA(kuacja).
Wylądowali w rozbłysku światła na wykafelkowanej podłodze. Safrina jęknęła. No tak. Dziewczyny nosiły sukienki. Poderwała się szybko z ziemi i zaczęła rozcierać kolano. Ciekła z niego strużka krwi. Bruce rozejrzał się po pomieszczeniu. Było bez okien. Panowały tu egipskie ciemności. Nie widział nic, co znajdowało się dalej, niż metr od niego. Na czworakach podpełzł do ściany, której kontur lekko majaczył w mroku i zaczął po omacku szukać czegoś, czym dałoby się włączyć światło. W niektórych pomieszczeniach w jego sierocińcu były lampy elektryczne. Były co prawda rzadkością, ale jeśli był to dom kogoś zamożnego, to może i tu będą.
Nie mylił się. Trafił na dziwny przycisk, taki biały, z materiału bliżej nieokreślonego pochodzenia.
Światło, które nagle zalało całe pomieszczenie, oślepiło ich. Safrina znów upadła na ziemię.
– Co robisz?! – Krzyknęła.
– Staram się odnaleźć wyjście.
– Gdzie jest sierociniec? Gdzie panna Lilith? Gdzie my jesteśmy? – Z każdym kolejnym słowem, w jej głosie brzmiała jeszcze większa panika.
– Spokojnie – Bruce spróbował ją pocieszyć.
Powoli ich oczy przyzwyczajały się do blasku jarzeniówki.
Dziewczyna rozejrzała się wokół z autentycznym zdziwieniem. Na ścianach wisiały obrazy, godne Matejki. Po podłodze walały się tubki farb plakatowych, szkicowniki i rzeźby naturalnej wielkości. Największe wrażenie sprawiała ta z kobietą mającą na ramieniu sowę.
– Znajdujemy się chyba w pracowni malarskiej – mruknęła.
Nagle chłopiec dostrzegł drzwi, częściowo ukryte za celofanową zasłonką, chroniącą je zapewne przed pobrudzeniem.
Pchnął je i jego oczom ukazała się piękna wioska, pogrążona we śnie. Na niebie widać było srebrzysty księżyc.
Jego towarzyszka wyszła za nim i jej także zaparło dech w piersiach. Obok wioski ulokowało się jeziorko, nad którym siedziała… piękna dziewczyna o szarych oczach. Jej urodę można było dostrzec nawet z daleka. Miękkie, blond loki opadały jej na twarz. Mimo to Bruce dostrzegł jej groźne oczy. To były oczy prawdziwego drapieżnika. Mściwe, stalowe. Przed którymi nie dało się uciec. Zwróciła czujny wzrok na Safrinę i Bruce’a. Otworzyła usta. Wydobył się z nich krzyk.
Dziewczyna w ciągu ułamka sekundy, poderwała się z brzegu jeziora, i w błyskawicznym tempie znalazła się przy chłopcu. Wyszarpnęła z rękawa nóż i przytknęła mu go do gardła.
– Co tu robicie??? – wysyczała.
– My…nie wiemy. – Odpowiedział ze szczerą prawdą.
Jej nozdrza poruszyły się, jakby poczuła jakiś zapach. Źrenice rozszerzyły jej się jeszcze bardziej. Na oko wyglądała na 16-latkę. No oko, bo zapewne psychicznie osiągnęła już około 40.
– Nie kłamiesz. – Te słowa zdziwiły Bruce’a.
Brzmiała w nich niezachwiana pewność, że ma rację.
Ale skąd to mogła wiedzieć?
Safrina wyciągnęła dłoń do nieznajomej.
– Jestem Safrina Klaj. A to jest Bruce Henderson.
Blondynka cały czas była podejrzliwa, ale to nie przeszkodziło jej uścisnąć ręki małej Klaj.
– Annabeth Chase. Córka Ateny.
Zaalarmowany krzykiem dziewczyny, przybiegł czarnowłosy chłopak, ubrany w dziwne ciuchy. Takie czarne, wykonane z dziwnych materiałów. Wypadł z jednego z domków położonych najbliżej przejrzystej tafli wody.
Już miał interweniować, kiedy córka Ateny podniosła dłoń, na znak, że nic jej nie grozi.
– Percy. Spójrz na nich. – Nerwowo wbili wzrok w ziemię. – Są jakby z innej epoki. Spójrz. – Wskazała bezwstydnie palcem na ciężką jedwabną suknię Safriny. W ich sierocińcu wskazanie kogokolwiek palcem, było
karane całodziennym zmywaniem naczyń. Ale tutaj panowały widocznie inne zasady.
– Rzeczywiście. Który mamy rok?
– 1848. – Odparli równocześnie.
– No to mamy problem. Jest rok 2012.
Bruce wytrzeszczył oczy.
– Czyli, że przenieśliśmy się w czasie? Bredzisz, Annabeth.
Annabeth posłała mu mordercze spojrzenie.
– Nie waż się tak do mnie odzywać, Henderson. Ja ZAWSZE mam rację.
Nie wytrzymał jej spojrzenia. Opuścił wzrok.
– Przestańcie. – Zainterweniowała Safrina. – Załóżmy, że rację ma szarooka.
– Ta szarooka ma imię. – Mruknęła pod nosem córka Ateny.
Percy nerwowo przesunął się w jej stronę.
– Spokojnie. Oni są tylko zdezorientowani. Nie są żadnym zagrożeniem. To tylko małe dwunastoletnie dzieci.
No tak, pomyślał Bruce, jesteśmy o cztery lata młodsi od nich. W ogóle nie zaznaliśmy świata.
Z innych domków zaczęli wychodzić ludzie poubierani w takie same dziwaczne ubrania jak ten Percy i Annabeth. Po co ona właściwie krzyczała? Przecież nawet do niej nie podeszli. Na widok nowo przybyłych ci w dziwnych ubraniach, niemal dostawali wytrzeszczu. Szeptali między sobą i zachowywali się dość nerwowo. Jedna dryblaska, która wyszła z domku pomalowanego na zdechłą czerwień, z głową dzika nad drzwiami, podeszła do nich tak blisko jakby byli oglądanymi przez szybę zwierzętami, w parku zoologicznym. Jej brązowe oczy przeszyły ich na wskroś.
Wydawała się być śmiertelnie niebezpieczna. Jednak poszarpane, blond loki, w niektórych miejscach jakby wyrwane i nadpalone, wskazywały na to, że jednak miała pewne słabości, w walce. Była bardzo ładna, jeśli nie patrzeć by na wyraz twarzy, zachmurzony i niebezpieczny. Jej oczy wyglądały tak, jakby w tym momencie wymyślała tysiąc różnych sposobów na śmierć Bruce’a.
Z tłumu wybiegł facet. Bardzo wysoki facet. Przynajmniej taki wydawał się w tłumie tej dzieciarni. Gdy stanął obok Safriny i Bruce’a zobaczyli, że ma człowieczy tylko tors. Reszta pochodziła od konia. Co ich jeszcze wyprowadzi z równowagi tego dnia?
Pół koń – pół człowiek, nazywano ich tak chyba w starych bajkach – centaury.
– A więc już wiecie, czyimi dziećmi jesteście, prawda? – Spytał centaur.
– Tak. Jestem synem Apolla. – Westchnął Bruce.
– Aha. Jestem Chejron. Uczę tutaj. A ty, dziewczyno? Masz na imię Safrina, czyż nie? Czyją córką jesteś? Czy, aby ci nie powiedziano?
– Ja… Powiedziano mi. Tylko ja… jego córką. Jakoś sobie tego nie wyobrażam. A teraz jesteśmy w 21w. Może jego już nie ma. No, niby gdy jestem w pobliżu wybuchają różne rzeczy mające w sobie wodę. Na przykład kran. Ale pewnie to tylko zbiegi okoliczności. Pewnie wy jesteście tylko bandą satanistów… – Jej głos drżał z każdą dalszą sylabą – ale gdyby nie to, że ten mitologiczny świat istnieje, to jakie by było wytłumaczenie mojej i jego – pokazała ręką na Bruce’a – podróży w czasie, z 19w. tutaj? Więc chyba muszę wam uwierzyć. – Po tych słowach odetchnęła trzy razy, bardzo głęboko, jakby to krótkie przemówienie bardzo ją zestresowało. Wszystkich zdziwiło, gdy znów zaczęła ciągnąć. – Jestem córką boga mórz. Posejdona. Czy mam tu rodzeństwo? – Przy tym pytaniu kompletnie załamał jej się głos.
– Tak. – Ze zbiorowiska wyszedł ten Percy. – Ale może na początek się w pełni przedstawię. Jestem Perseusz „Percy” Jackson. Też jestem dzieckiem Posejdona.
– Safrina Klaj. Miło mi… Bracie… – To ostatnie słowo wypowiedziała z lekkim wahaniem.
Ukłoniła się szybko. Tłum zaczął się krztusić, usiłując opanować śmiech. Musiało to dla nich wyglądać przekomicznie, jak ona w tej ciężkiej sukni, dyga. W 21w. zapewne się takich rzeczy nie robiło.
Córka Posejdona trochę podenerwowana wróciła do normalnej pozycji.
– A więc chodź, siostrzyczko. – Percy podał rękę dziewczynie. – Zaprowadzę cię do naszego domku. Nareszcie mam jakieś rodzeństwo.
Ostatnim co Bruce zobaczył, to zamykające się za nimi drzwi niebieskiej willi.
Potem otoczyli go zebrani, zacieśniając krąg wokół niego, tak, że nie widział niczego oprócz innych.
– Jak to się stało? Jak was przeniosłeś? Jesteś najniebezpieczniejszym z półbogów na tej planecie. Co zrobiłeś, że w kronikach ślad po was zaginął? Musisz znać prawdę! – Słyszał wokół siebie ciągłe pytania.
Nie wytrzymał tego psychicznie. Upadł zemdlony na ziemię.
Podobało się? Mam nadzieję, że tak.
Pozdrowienia dla wszystkich, a w szczególności dla Pallas Ateny przesyła
Chione
Rewelacyjne opko no po prostu boskie, brak mi słów , żeby opisać jego geniusz , jest chyba najlepsze z twoich wszystkich do tej pory (albo ty coraz lepiej piszesz). W każdym razie kłaniam się do stóp za dedykację, tak rewelacyjnego opowiadania. Tylko jedno mi przeszkadza za szybko to przeczytałam. 😉
Pozdrawiam,
Annabeth1999.
No i…pierwsza!
No, nie wiem… Ono raczej nie było dobrej jakości, że tak to określę… Ale niech ci będzie. Może i jest najlepsze :D.
Dziękuję,
Dziękuję,
Dziękuję
Za ded i pozdrowienia!!! ^^
Oczywiście wiesz, co o tym sądzę – bossssskie. 😀 Zazdroszczę Ci stylu. I nie pędzącej akcji, jak to jest w moich „cudach niewidach”. Bardzo lekko się czyta. A do tego pomysł jest wyjechany w kosmos. 😀 Tylko jedna uwaga: kiedyś, dawno, dawno temu jakiś ludź se wymyślił, że wieki piszemy rzymskimi liczbami, a nie arabskimi (dla mnie masakra!). Ale i tak nie przeszkodziło mi to w czytaniu.
Kocham, wielbię, czczę i czekam na CD! ♥ 😀
Dzięki, Pallas Ateno ;). (Jak się robi serduszko na klawiaturze? Powiedz [napisz] proszę 😉 ). I mam takie jedno pytanko: z jakiego miasta jesteś? Jeśli z Warszawy, to muszę cię kiedyś spotkać :D. Bosko rysujesz,poza tym chyba jedyna [nie licząc Olishi ], jesteś na naszym blogu w piątej klasie podstawówki jak ja :). Ale nawet jak nie jesteś z Warszawy, to jak kiedyś ją odwiedzisz, to jakoś mnie powiadom [w jakikolwiek sposób, np. w komentarzu pod moim opkiem], że przyjeżdzasz. To jakoś się może spotkamy ;).
Nie, z Warszawy niestety nie jestem, mieszkam na Mazurach, ale mam ciocię w Warszawie i czasami do niej zajeżdżam (np. w wakacje czy ferie). Może rzeczywiście jest szansa na spotkanie. Jak coś, to Cię powiadomię. 😉
A co do serduszka: właściwie to też nie wiem, jak się je dokładnie wstawia, ale wykombinowałam taki sposób: szukasz takiego serduszka w którymś z komentarzy (ja np. znalazłam w komentarzu Nany pod moimi obrazkami, Ty możesz skorzystać z mojego komenta pod tym opkiem ;)), zaznaczasz je jak jakiś normalny tekst w necie i bierzesz opcję „kopiuj”. A potem w swoim komentarzu wciskasz „wklej” i Ci się serduszko pojawia. ^^ Nieco skomplikowane, wiem, ale w Księdze Gości próbowałam wielu sposobó (możesz nawet sobie spojrzeć) i jak na razie żaden nie zadziałał.
Świetnie! Już się nie mogę doczekać kiedy się spotkamy! W realu oczywiście ;).
*sposobów
ŚWIETNE
BOSKIE
NIEZIEMSKIE
NIEBANALNE
pisać więcej? 😉
Chione, tylko tak dalej^^
PS.Mogę narysować obrazki do Twojego opowiadania, bo mnie zainspirowałaś??? Jeżeli nie to spoko. To w końcu Twoje dzieło.
Oczywiście, że możesz Reyno ;). Byłabym wredna gdybym ci nie pozwoliła :D.
A i jeszcze sprostowanie: opo pisane późno i pomyliłam coś w związku z piosenką z początku, „Zamek ze szkła”. Ona jest z płyty Sam na sam :D.
jejkujejkujejkujejkujej , przeboskie !!! pisz szybko CD !!!!
Dzięki, Hipokampo!!!
Świetny pomysł 😀 Biedacy… Tak przenieść się w czasie? Masakra
Jedno mnie wkurzyło: NAZWISKO!!!!! Henderson był w opowiadaniu moim i Clar „Like Toy Soliders”. Jeśli to było przez przypadek, to najmocniej przepraszam!!!
Tak. To było przez przypadek. Sorry.
A poza tym dzięki, Boginko ;).
Nie wiem co pisac, zeby sie nie duplikowac !!! 😀 Czyli pewnie juz znasz moja opinie ??? 😉 B O S K I E
Dzięki. Fajnie, że moje opa ci się podobają ;).
wciągające masakra epiej niż Rordan hehe
Eee… Ja nie piszę lepiej niż Riordan ;).
BOSKIE!!! Super:D
PS: A co do serduszek to przytrzymać lewy Alt i wcisnąć 3 na numerycznej 😛
Dzięx