To opowiadanie chciałabym zadedykować:
-Pegazowatej, za to, że to Peggy(vel zacny pączek),
-Delfii, za rozmowy na GG,
-Oviecowi, za to, że podniósł mnie i Delfię na duchu,
-Dla Nemezisxd, za rozmowy o jednorożcach, kiedy była jeszcze BlondMetalkiem,
I za to, że jesteście zacnymi pączkami(Peg) i innymi dziwnymi przedmiotami(piękne baterflaje)!
Ally.
Impossible.
Abby spojrzała na mnie jak na wariatkę. Cóż, nie wierzyła mi, ale bądź co bądź opowiedziałam jej o bogach olimpijskich, którzy TEORYTYCZNIE nie istnieją. Poprosiła, żebym wytłumaczyła jej wszystko jeszcze raz. Zrobiłam to. Dziewczyna zaczęła w to wszystko wierzyć. To chyba dobrze, prawda? Przyda mi się jakiś przyjaciel-śmiertelnik… Chociaż… kto wie? Ja raczej nie podejrzewałam, że będę heroską. Później zaczęła zadawać pytania.
– A dlaczego tak dziwacznie wyglądasz?- powiedziała, po czym obeszła mnie dookoła- Wiesz, myślę że ta sukienka ładniej by wyglądała w jakimś jasnym odcieniu. A tu czarna jak… jak…, czekaj zaraz coś wymyślę… jak Śmierć!
-Co? Ona jest czarna?! Była biała! Dlaczego jest czarna? Mogę przysiąc, że była biała! I nie jest brudna. Daj mi jakąś białą rzecz.
– Abby, moja najukochańsza przyjaciółko, czy nie zechciałabyś podać mi jakiejś białej rzeczy, PROSZĘ?
-Proszę -westchnęłam i złapałam pomiętą koszulkę, która po założeniu zmieniła kolor na czarny – Chyba mam pomysł. Błogosławieństwo Tanatosa, boga śmierci. Zawsze myślałam, że biały jest kolorem śmierci, no ale… Bóg ma zawsze rację, no nie?
– Raczej tak. A nawet jak jej nie ma, to i tak ją ma- westchnęła po czym dokończyła zaczętą myśl- Musisz się przebrać, bo przecież w tej sukience nie pójdziesz na misję! Ooo, co tam masz w plecaku?
Abbygale zaczęła przeszukiwać mój plecak i podzieliła moje rzeczy na dwie kupki. Potrzebne i te drugie. Do potrzebnych zaliczyła nektar i ambrozję, apteczkę, ważne kosmetyki oraz bieliznę. Jedzenie i resztę moich ‘paskudnych ubrań’ położyła na drugiej kupce. Głupi pomysł, ale nie miałam nawet zamiaru jej powstrzymywać.
Po wciśnięciu mi kilku dodatkowych rzeczy, zapytała:
-To co robimy?
– Abby! Co my robimy? My nic!- zezłościłam się na nią- Co JA robię! Nie mam pojęcia!- z moich ust wydobywa się garstka przekleństw- Nie wiem…- szepczę i zaczynam łkać.
Smutna dziewczyna usiadła koło mnie i zaczęła mnie pocieszać. Cóż… niewiele to pomogło. Schowałam głowę w dłoniach, a łzy pociekły mi po policzkach.
Muszę wziąć się w garść. Rozsypać się jest sto razy prościej, niż się pozbierać *. Przetarłam oczy, podniosłam się i dzielnie obdarzyłam Abby uśmiechem. Zaczęłam się kręcić po pokoju. Chodziłam z kąta w kąt. Musiałam się uspokoić. Zastanawiałam się co robić. Gdzie zacząć poszukiwania. Jak znajdą mnie inni herosi? Moje rozmyślania przerwała natarczywa brunetka:
-Cash… Da się jakoś sprawdzić, że jest się herosem czy potworem, czy czymś?- powiedziała i podeszła do mnie.
– Chyba nie…- zastanowiłam się nad tym, po czym do głowy przyszedł mi pewien interesujący pomysł- Myślę, że tak. Jest takie ostrze ze spiżu. Ono nie rani zwykłych śmiertelników, ale niszczy potwory. Jeżeli jesteś potworem to cię zniszczę, wiesz o tym?
– Uwierz mi, nie jestem potworem.
-Abbygale, masz mamę i tatę, no nie? Więc to raczej nie możliwe.
-Moja mama, hmm nie jest moją mamą? Jest dla mnie jak matka, ale nie jest moją biologiczną matką-wyszeptała.
– Co? Fajnie, że mi powiedziałaś. Możemy spróbować-wykrztusiłam zezłoszczona.
Zaczęłam szukać miecza, w tym całym bałaganie, który zrobiłyśmy z moją przyjaciółką. Szukałam i nie mogłam go znaleźć. Czyżbym zostawiła go na łące?
– Nie widziałaś może mojego miecza?- zapytałam z lekkim niepokojem- Nie mogę go znaleźć. A to nie będzie dobrze, kiedy zgubię miecz od Zeusa. To będzie bardzo złe, a nawet tragiczne.
-Nie widziałam żadnego miecza, ale widziałam sztylet z twoim imieniem. To się może nada?- powiedziała i wskazała ręką, miejsce pod łóżkiem.
Podeszłam do wskazanego miejsca i podniosłam sztylet. Był to niewątpliwie mój ‘miecz’. Tylko dlaczego się zmienił? Czyżby miał jakąś super moc transformacji?
Zawołałam Abby, chwyciłam ją za rękę i dźgnęłam w koniuszek palca wskazującego. Sztylet przeszedł przez palec, nie robiąc jej krzywdy. Dziewczyna spojrzała na mnie smutnymi oczyma i powiedziała:
– Tak właściwie, to wiedziałam, że to niemożliwe-wyszeptała i po chwili wyszczerzyła się- Co nie zmienia faktu, że idę z tobą-pstryknęła mnie w nos- Chodź, przewietrzymy się, chcę polatać na pegazie.
-To chodźmy. Może świeże powietrze pomoże mi się zrelaksować i coś wymyślić.
Poszłyśmy do stajni, nakarmiłyśmy i wyczyściłyśmy Res’a i wybrałyśmy się na krótki lot. Abby siedziała z przodu i kierowała siwkiem, a ja oparłam się o jego skrzydła i zaczęłam rozmyślać.
Tysiące pytań latało po mojej głowie, a ja nie znałam odpowiedzi na żadne.
Nagle przeniosłam się w zupełnie inne miejsce. Byłam na łące. Na tej, na której otrzymałam błogosławieństwo Tanatosa. Był tam Josh, Isobel, Chris i Lizzie. Mój brat tłumaczył coś córce Hadesa, a Chris chyba przeżywał załamanie nerwowe. Tylko ja jestem tak silna psychicznie, żeby się nie załamać!
Niespodziewanie usłyszałam jakiś głos w mojej głowie. Głos mojego brata.
‘ Ej, Cash. Może byś przestała mnie wkurzać, tylko dała sobie pomóc? Bo wiesz… Jesteś moją siostrą. A i masz jedno ważne zadanie: Nie daj się zabić. Połączenie empatyczne rządzi się swoimi prawami. Kocham cię.’
Koniec przekazu. Kiedy otrząsnęłam się z szoku, zobaczyłam jak ciemnowłosa dziewczyna patrzy na mnie z niepokojem. I jednocześnie kieruje pegazem. Abby to jednak jest epicka.
-Ląduj -poleciłam, a dziewczyna posłusznie spełniła moją prośbę.
-Co my tu robimy? Cash? Cashmere, kurde, odezwij się!- śmiertelniczka zaczęła mną potrząsać, a ja nie mogłam się ruszyć, nie mogłam mówić.
Wtedy straciłam przytomność.
Kiedy się ocknęłam, zobaczyłam Abbygale gadającą z jakimś chłopakiem. Tłumaczyła mu coś zawzięcie. Chyba się kłócili, nie zauważyli, że się zbudziłam.
– Nie będziesz jej ruszał dopóki się nie obudzi!- Abby zaczęła krzyczeć.- Rozumiesz mnie?!?
Chłopak przytaknął i spojrzał na mnie. Zorientował się, że się zbudziłam.
-Muszę cię opatrzyć. Noga znowu ci krwawi. A twoja przyjaciółka-spojrzał wymownie na dziewczynę- nie pozwoliła mi na to wcześniej. I kazała mi zapytać, czy pozwolisz mi to zrobić.
-Chyba nie mam wyboru. Ale kim ty jesteś? Jakoś nie przypominam sobie naszego spotkania-spojrzałam na chłopaka nieufnie.
Był rozbawiony, chyba przez moją nieufność. Dopiero teraz przyjrzałam mu się dokładnie. Najpierw zwróciłam uwagę na jego wzrost. Miał ponad 1, 80 m wzrostu! Był nieźle zbudowany. Szczupły i wysportowany. Czarne włosy spadały mu na oczy przykrywając ładne niebiesko-fioletowe oczy. Nos był proporcjonalny do jego twarzy. Kształtne usta wyginały się w uśmiechu odsłaniając idealnie białe zęby. Miał założoną czerwoną koszulę w kratkę, a spod niej wystawał biały t-shirt z napisem: Keep calm and kill monsters. Okej… A no i bym zapomniała, na nosie miał czarne proste oprawki. (NIE!!!!BEZ OKULARÓW!!!!!)
Chłopak wyjął ze swojej torby (przp. aut. Tak, torby, bo co ?!) bandaże i coś, co wyglądało na wodę utlenioną. Tak właściwie to nie tylko wyglądało jak woda utleniona, ale nią było! Podszedł do mnie i zaczął obmywać moją nogę. Piekło jak cholera.
– Nazywam się Hugo. Miałem- zamyślił się- spotkanie z Herą. Ona wytłumaczyła mi kim jestem. Bo ja jestem tak jakby synem Hery w ½.
-Ale Hera nie ma dzieci-powiedziałam- Uważałam na lekcjach, to jest niemożliwe!- wykrzyknęłam- Czemu to tak piecze?!
Poczułam taki ból, jakiego nigdy nie czułam. Wszystkie te bakterie właśnie znikają, lub w każdym razie powinny.
– Ale jednak zobacz, stoję tu! No dobra, wytłumaczę ci to, okej?- pokiwałam głową- Zacznijmy od tego, że moi rodzice nie mogli mieć dzieci. Rozumiesz?- ponownie skinęłam- Ale chcieli mieć dzieci, to też rozumiesz? A oni się strasznie kochali i ogólnie byli ‘przykładnym’( przyp. Aut. nie wiem czy to dobre słowo) małżeństwem. A Hera jest boginią od tego. Więc gdy zobaczyła moich rodziców, postanowiła złożyć im coś w rodzaju daru. I tym darem jestem ja. I jestem herosem w 1/2. Hera sprowadziła mnie tutaj. Mówiła, że Iris to jej przyjaciółka.
– Okej… Fajnie.-zamyśliłam się- Masz mi pomóc?
-Na to wychodzi.- odpowiedział mi zirytowany.
Aha. No to super. Właśnie poznałam jedynego syna Hery. Czy zrobiło to na mnie wrażenie? Nie. Pewnie gdybym dłużej wiedziała o świecie, w którym żyją bogowie greccy, prawdopodobnie zadziwiłoby mnie to. Bardzo. A tak? Ot, żyje i już. I ma mi pomóc. Każdy człowiek ma swoje przeznaczenie.
-Nie bulwersuj się tak! To nie moja wina, że tutaj jesteś. Też cię tutaj nie zapraszałam.- odszczekałam mu się.
-Pewnie! Dużo lepiej byłoby oberwać od Hery, prawda? Ale jak już wspominałem, nie miałem wyboru. Przymknąłem na chwilę oczy i znalazłem się tutaj. Puff. Dokładnie tam wylądowałem.-wskazał ręką jakieś krzaki oddalone o jakieś 20 m.- I beze mnie sobie nie poradzicie. Wiem dokąd mamy iść.
Mam nadzieję, że Wam się podobało, choć ta część była wyjątkowo nudna.
Jak ta była nudna to jaka jest ciekawa ? fajnie tak czekać , czekać i się doczekać … na kolejna część twych zacnych opowiedań oczywiście
Moją opinię już znasz, ale i tak Ci powtórzę! Uwielbiam! ^^ I chcę kolejną część. No i oczywiście dziękuję za dedykację. Bardzo się cieszę mając ją! :3
Nie ma się za bardzo do czego przyczepić ;(
😉
Dzięki za dedykacje, czuję się tak… zaiście 😀
Ale, mogłaś już napisać, że dla pięknego boga Gofrów i pychaśnego Naleśnika 😉
Mogłam, ale pseudonim pychaśny Naleśnik powstał już po wysłaniu (ja wymyśliłam!). A o pięknym boże Gofrów nie trzeba wspominać, bo wszyscy to wiedzą 😀
Ale Pychaśny Naleśnik wszedł po wysłaniu na bloga, więc nie mogła tego zrobić…
Miło się czyta, ale mam wrażenie, że poprzednie części były lepsze Ale po za tym nie mam zastrzeżeń. Zaciekawił mnie ten syn Hery 😀
Bardzo fajne, opko, ale poprzednie były lepsze ##
Wiem, że poprzednie części były lepsze, ale musiałam jakoś zawiązać akcję, a nie miałam innego pomysłu 😉
Brawo! Nareszcie czytam opowiadanie na tym blogu, które jest mroczne w 100% (bez urazy dla nikogo). Bardzo fajne, znalazłem tam jeden błąd z apostrofem, ale to drybiazg.
Nosi torebkę jak Tinki Winki 😛
Jakaś interpunkcja wąchała karbid i jej się potańcowało, ale to szczególik- opowiadanie czyta się dobrze i nie ma w nim rażących usterek. CHCEMY CD!!!
Dziękuję Ci Almatejo za dedykację 😉 I za to, że jesteś jedną z osób które chcą ze mną gadać na chacie I czemu niby nudna? 😮 Same rewelacje 😉
Fajne opko.
Świetne, boskie, mroczne w 100% I podłączam się pod koment Hadesika 😀
cóż… gdzie te wasze 100% mroczności? opowiadanie jak opowiadanie. Radzę poczytać opowiadania Bog, Arachne czy Selene.