Dla Boginki i Zuzi. Od razu mówię, że trochę naciągam fakty jeśli chodzi o Lyssę bo wiele o niej nie wiem i dowiedzieć się nie mogę. Wiedzcie po prostu, że jest ona boginią wściekłości, szału i szaleństwa (co do ostatniego to pewności nie ma ale co tam) Jeśli chodzi o znak nad głową Tercii (czytaj Tercja) to jest to jakby połączenie mitów o Lyssie, warto przeczytać. (zesłanie szaleństwa na Herkulesa oraz zamiana Akteona w jelenia przez Artemidę)
Słońce już zachodziło. Szłam nie zważając na zimno przeszywające moje ciało. W dłoni ściskałam mały pakunek. Pięć minut temu wybił gong oznaczający, że czas na kolację. W tym momencie nikt nie powinien zwrócić uwagi na to, że mnie nie ma. Poza tym i tak nikogo nie obchodzę, nie mam żadnych przyjaciół w obozie. Prawdopodobnie jestem tutaj jedyną osiemnastolatką. Herosi młodsi ode mnie, choć uważani za godnych zaufania, boją się mnie. Słowo które mnie opisuje? Outsider. Ale na cóż innego mogę liczyć, ja, córka bogini szaleństwa i wściekłości.
Mgła roztaczająca się nad taflą jeziora przypominała zagubione dusze, które nie mogą znaleźć bram Hadesu. Usiadłam na pomoście. Wiał dość mocny wiatr, więc na moją twarz wciąż wpadały lekko kręcone, rude włosy. W szmaragdowych oczach znajdowała się wieczna zawiść i złość, teraz także ból. Ramionami objęłam nogi. Szybko otworzyłam zmięty kartonik i wyjęłam z niego cienkiego, długiego papierosa nieznanej mi marki. Sięgnęłam do kieszeni po zapalniczkę.
–Cholera- jęknęłam, gdy zorientowałam się, że nie ma już w niej gazu. Nie palę często, lecz ten dzień był do owej czynności idealny. Westchnęłam i odwróciłam głowę słysząc ciche odchrząknięcie. Na drugiej stronie pomostu siedział chłopak. Podeszłam do niego i pewnie usadowiłam się obok. Heros nawet się na mnie nie spojrzał. Podniósł rękę, a z jego palców wydobyły się małe iskierki, które po chwili sprawiły, że końcówka papierosa zaczęła się wreszcie żarzyć. Mój ‘wybawca’ wyciągnął z kieszeni kurtki tą samą zdobycz co ja. Musieliśmy mieć tego samego syna Hermesa jako dostawcę.
-Michael Bailey, syn wielebnej Hekate- słowo ‘wielebnej’ wypowiedziane przez niego aż ociekało sarkazmem.
-Tercia. Tercia Isbell- mruknęłam, specjalnie nie wymieniając imienia mojej boskiej matki.
* * *
Najgorszy a zarazem najlepszy dzień mojego nędznego życia. Nie wiem jak to możliwe, nigdy nie pałałam jakimiś nadmiernymi uczuciami do ludzi, nie chciałam również tego pokazywać. Mike zdobył przez tą noc oraz poranek moje serce. W całości. Na zawsze. Dużo rzeczy nas łączyło. Oboje nienawidziliśmy swoich matek. Krew bogiń uważaliśmy za przekleństwo. Tak bardzo marzyliśmy o byciu normalnymi ludźmi. Stopniowo zatracałam się w jego oczach o kolorze szafiru. Obserwowałam jego lekko posiniałe usta, pragnąc choćby przejechać po nich palcem. Chciałam przeczesać dłonią kasztanowe, roztrzepane wciąż włosy herosa. Do północy siedzieliśmy na pomoście i rozmawialiśmy. Gdy zaczęło świtać, zwinnie usunęliśmy się znad jeziora, bo tam harpie mogłyby bez problemu nas złapać. Chociaż było to zabronione, ranek spędziliśmy u niego w domku. Był jedynym dzieckiem Hekate w obozie, więc nie było większego problemu. Zapamiętałam wszystko. To jak marszczył brwi gdy drwił ze mnie na żarty, to jak uśmiechał się łobuzersko kiedy zadałam mu jakieś dziwne pytanie…
Przyszedł czas rozstania, przypominało mi to jakiś wyrok. Kiedy wstałam gotowa wyjść bez należytego pożegnania, chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Na początku lekko, niepewnie, lecz potem coraz odważniej, z uczuciem, pasją. Tonęłam w rozkoszy. Oderwaliśmy się od siebie, a gdy zorientowałam się co najlepszego zrobiłam, wybiegłam kierując się w stronę mojego domku, jedynego prezentu od matki.
* * *
Nienawidziłam tego wszystkiego. Mitologii, Obozu, Chejrona, Nimf, Satyrów… Nienawidziłam tego, że mnie akurat spotkał ten los. Nie mogłam być po prostu głupią nastolatką słuchającą jakiegoś żałosnego popu i chodzącą co dzień do galerii handlowej? Mnie musiało spotkać oczywiście najgorsze. Uznanie przez… Nią. W takim momencie. Moja matka jest potworem. Poczułam nagłe ukłucie w sercu na przypomnienie sytuacji kiedy ‘objawił’ się mój dar. Moje szesnaste urodziny. Pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką, Alison. Nie pamiętam nawet o co poszło, wiem, że byłam wściekła. Wpadłam w furię, nigdy nie czułam takiego czegoś. Jakby jakaś nieznana siła ogarnęła mój umysł. Spojrzałam się dziewczynie prosto w oczy… Przemawiał przeze mnie szał.
-Nienawidzę cię. Jesteś wprost chora psychicznie- zaśmiałam się gorzko. – Nie chcę cię więcej widzieć, wiesz? Będziesz cierpieć za to co zrobiłaś. Obiecuję ci. Będą śnic ci się koszmary. Już tego żałujesz- wycedziłam.
Ali upadła na ziemię jak sztywna, szmaciana lalka. Następnego dnia otrzymałam telefon od jej rodziny. „Mam ważną wiadomość Tri… Ali jest w szpitalu psychiatrycznym. Jej stan jest załamujący, boi się praktycznie wszystkich i wszystkiego. Majaczy też wciąż o jakiś demonach i duchach które przemawiają do niej gdy śpi… Gdybyś tylko mogła powiedzieć co stało się…….”-Jej matka była załamana. Rozłączyłam się jak najszybciej, bo nad moją głową pojawił się jakiś znak. Zobaczyłam go w moim odbiciu kiedy spojrzałam się za okno. Czarny pies myśliwski atakujący połamaną lirę po której wspinały się węże. Raczej skomplikowane.
Co by było, gdyby to samo stało się Mike’owi podczas kłótni? Czy to nie żałosne? Jak jakaś głupia komedia romantyczna. Tylko ona zawsze kończy się dobrze. Wszystko potoczyło się zbyt szybko.
Pierwszy dzień w którym specjalnie zadałam sobie ból. Przyniosło mi to ulgę. Czuję się jednak teraz jak ktoś wyklęty. Przeklęty. Λύσσας. W tłumaczeniu na nasz język szał lub wścieklizna.
Moją matką jest Lyssa.
nie lubie takich … jednosłownych , banalnych tytułów , a co do treści to no coment ( bo takie zajebiste )
Tez nie lubie, to bylo takie pierwsze slowo, ktore wpadlo mi do glowy a potem zapomnialam zmienic. Wielkie dzieki
Znasz moje zdanie, ale jednak się powtórzę: to jest ZAJEBISTE! Bohaterka jest świetna, niezwykła, a opowiadanie zupełnie inne od wszystkich, które czytałam. Trzymaj tak dalej. Czekam na CD jak najszybciej 😀
Dzieki, dzieki, dzieki :> Postaram sie wstawic niedlugo.
Jakby co to od razu mowie, ze nie zmienilam nicku. To jest inna Chione. A opko jak dla mnie jest mega swietne.
Pozdrawiam cie Chionediangelo
Chione
Sorry za brak polskich znakow i emotikon, ale mi klawiatura swiruje.
Tak, wiem że się czepiam, ale… nie rozumiem, jak można się zakochać w ciągu kilku godzin (po prawdzie nie rozumiem jak W OGÓLE można się zakochać, ale to szczególik is)… No dobra, to moja fanaberia była. poza tym nie znalazłam NICZEGO za co mogłabym Cię ochrzanić (a to spory wyczyn- napisać opowiadanie, którego nie będę w stanie skrytykować 😀 ).
TRZYMAJ TAK DALEJ!!!
Hahaha, w sumie rowniez nie rozumiem Tercii 😀 No wlasnie przepraszam, nie mialam nastroju do rozpisywania tego wszystkiego dot. Milosci. Nawet nie wiesz jakie wazne dla mnie jest Twoje zdanie dzieki wielkieee! (Przepraszam na telefonie pisac nie umiem ==)
Baaaardzo mi się podoba. Moje zdanie jest takie jak Arachne… ;D Nie moge się doczekać CD 😉
To jest SUPER! Jak już wspomniano, bohaterka jest nietypowa, i to włąśnie jest plusem Twego opowiadania. Czekam na CD!!! 😀
*właśnie
Dobre. Ciekawy sposób przedstawiania świata. 4/7
Bardzo ciekawe opo… Kontynuuj, Chionediangelo.
Pozdrawiam,
Annabeth1999.
PS
Możesz skomentowac mój wierszyk, plis?
Nigdy nie słyszałam o Lyssie więc bohaterka mnie zaintrygowała. Ale mogę ci coś podpowiedzieć – bogiem szaleństwa (i moim bliskim znajomym 😀 ) jest Dionizos. Będzie CD?
(Powiedz tak, powiedz TAK!)
Ciesze sie 😀 Milo mi sie od tych komentarzy zrobilo, balam sie, ze mnie skrytykujecie tak straaaasznie a tu niespodzianka Spodziewajcie sie w takim razie nastepnej czesci niedlugo 😀
Bardzo oryginalne. chętnie przeczytam CD.
Podoba mi się i to bardzo! Nietypowe, interesujące i zgrabnie napisane