Dla Sog
Platynowe włosy błyszczały pod wysokim hełmem z sową.
Szare oczy ciskały pioruny.
Twarz ukryta pod maską obojętności nie chciała ukazywać, co tak naprawdę czuje jej właścicielka.
Długie, zgrabne palce zaciskały rzemienie na srebrnej zbroi.
Olbrzymia, czterometrowa włócznia stała swobodnie oparta o ścianę obok poważnej, wysokiej kobiety w greckim stroju z purpurowym płaszczem – oznaką władzy.
Atena przygotowywała się do walki. Do walki ze swoimi dziećmi.
***
Usta układały się w ostatnie słowa przed walką. Ostatni poemat. Ostatnia pieśń. Ostatnie dźwięki strun ukochanej, złotej harfy.
Błękitne oczy, zwykle radosne i pełne życia, tym razem wypełnione łzami.
Złote włosy straciły dawny blask.
Apollo ucichł. Nie odzywał się już od dawna. Od kiedy to wszystko się zaczęło. Od czasu, gdy okazało się, że jego ukochany syn to zdrajca…
Zacisnął usta. Nie ułożył żadnego wiersza. Nie ułożył nawet zdania.
Drżącymi rękoma chwycił złoty hełm. Mógłby się w nim przejrzeć, ale nie umiał. Jego odbicie za bardzo przypominało twarz zdrajcy.
Zamknął oczy i stanowczo wcisnął hełm na głowę ukrywając w nim urodziwą, lecz przepełnioną cierpieniem twarz.
Zarzucił na plecy kołczan ze strzałami, a także łuk. Był gotowy.
Mógł walczyć o życie swoje i przeznaczenie ziemi.
***
Brzęk tłuczonego szkła rozległ się w świątyni Hery. Władczyni nieba, królowa bogów i matka tej rodziny wpadła w czarną rozpacz. Musi walczyć z własnymi dziećmi i z wnukami. Zniszczyć rodzinę, którą usiłowała utrzymać od tysiącleci. A jednak jej się nie udało.
Robiła wszystko, by powstrzymać Gaję. Ale… Ona wykorzystała najpierw swoje dzieci, lecz potem, gdy bogowie je pokonali i myśleli, że wygrali po raz kolejny, zaczęła działać sama. Zaczęła przekonywać herosów, żeby się zbuntowali.
Wszystko zaczęło się od połączenia obozów… Gdyby tego nie zrobiła, teraz nie musiałaby na to wszystko patrzeć… Nadal byłaby matką i królową, nie służącą, niewolnicą, nie mającą wyboru, ani własnej woli.
Upadła na kolana, gwałtownie szlochając. Głowę pochyliła, a twarz czerwoną od płaczu ukryła w dłoniach, tak, aby rude włosy zasłaniały ją.
Błękitna zbroja, którą miała na sobie była mimo to kompletna. Jej posiadaczka nie chciała zginąć z ręki innego boga. Nie miała wyboru, musiała się bronić.
Hełm leżał tuż obok niej. Czekał.
***
Uśmiechnięta twarz kobiety z fotografii wpatrywała się w wysokiego, postawnego mężczyznę o ciemnych, niebieskawych włosach. Patrzył na nią ostatni raz. Czuł to.
Nie był wielkim bogiem, nie umiał robić takich rzeczy jak jego ojciec – Zeus, czy wujowie – Hades i Posejdon. Nikt nie traktował go poważnie. Zawsze był „tym młodym”, ostatnim, wyrzutkiem. Za jedno małe przewinienie ojciec karał go równie surowo, co innych bogów za wiele wielkich.
– Ariadna… Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłaś?
W jego oczach zalśniły łzy. Jego ukochana żona… Widział jak umierała. Umierała na jego kolanach. A on się czuł winny. Winny jej śmierci. Winnym tej wojnie. Winnym zagładzie…
Gdyby zwracał więcej uwagi na swoich wychowanków, to uniknąłby buntu.
Pamiętał też śmierć Chejrona. Ten stary centaur od zawsze był dla niego jak ojciec. Nigdy mu tego nie powiedział, a teraz już było za późno.
– Dionizosie… Synu… Nie pozwól im wszystkim zginąć. To przyszłość. Wasza i nowego świata. Nowego porządku, gdzie będziesz wielki. Nie pozwól herosom pozabijać się nawzajem… Chroń ich, jak tylko możesz. I pilnuj się. Wybieraj sercem, nie pozwól, by władza uderzyła ci do głowy. Nie bądź bezmyślną maszyną. Jesteś bogiem, pamiętaj o tym. Pamiętaj…
A teraz nie mógł zrobić nawet tego. Zginie on, zginą herosi, bogowie, śmiertelnicy…
– Zawiodłem Cię. Zawiodłem was wszystkich.
Jeszcze jedna śmierć utkwiła mu w głowie. Śmierć herosa, bohatera.
Trzymał na kolanach umierającą Ariadnę. Wokół niego szalała bitwa. Herosi walczyli z herosami i demonami. Obóz półbogów płonął. Pegazy, oszalałe ze strachu latały po polu bitwy, tratując wszystko na swojej drodze.
Heros pojawił się znikąd. Nie miał szans się obronić.
Potężne cięcie zza głowy powinno rozpłatać go na pół.
Ale tak się nie stało.
Ktoś skoczył przed ostrze i przyjął na swój miecz całą siłę ciosu. Ugięły się pod nim nogi, a zdrajca, syn Apolla wykrzywił twarz w upiornym uśmiechu.
– No, no. Nie spodziewałbym się tego po tobie, Perseuszu Jacksonie. Zginąć w obronie boga, którego nienawidziłeś od zawsze? Fascynujące…
– Przymknij się – syn Apolla nacisnął z jeszcze większą siłą. Percy zacisnął zęby, ale przeciwnik był górą. Heros zaczął tracić pozycję.
Kolana powoli uginały się pod wielkim ciężarem.
Ostrze Orkana nie wytrzymało.
Rozprysnęło się na tysiące kawałków, a kilka największych z nich wbiło się prosto w ciało herosa. Syn boga słońca zdążył uskoczyć za tarczę odebraną przeciwnikowi.
Percy stał jeszcze chwilę plując krwią i trzymając w ręku kikut miecza, przeklętego ostrza, które go zabijało. Szeroko otwarte oczy wlepił we mnie. Potem przewrócił się na twarz. Już nie żył.
Przed śmiercią zdążył tylko szepnąć:
– Annabeth… Powiedz jej, że ją kocham…
W ciemnych oczach boga wina pojawiły się łzy. On mógł tylko stać i patrzeć. Nie mógł nawet przekazać córce Ateny, to co chciał jej powiedzieć Jackson, bo ona jeż nie żyła. Zginęła od zatrutej strzały wypuszczonej w jej plecy.
Wrzosowy hełm do kompletu od zbroi upadł z brzękiem na posadzkę.
A Dionizos zaczął płakać. Po prostu zaczął płakać.
***
Ciemne włosy, rozczesywane przez niebiańsko piękną kobietę, układały się w loki i fale.
Głębokie, jak dwa górskie stawy, oczy wpatrywały się w złote zwierciadło.
– Lustereczko, powiedz przecie, co się dzieje na tym świecie. Pokaż mi Piper.
Cichy okrzyk zmienia się w ogłuszający wrzask.
Widok zmasakrowanych zwłok córki uwalnia u matki falę furii.
Piękne długie włosy zostają mierzwione i wyrywane bez opamiętania.
Oczy, niegdyś niebieskie, teraz ciemnieją i wypełniają się paniką.
Śliczna, długa suknia rozrywana na strzępy próbuje złagodzić histerię Afrodyty.
Przez otwarte drzwi komnaty wpada młoda kobieta w ciemnozielonej zbroi i hełmie, tego samego koloru, na długich rudych włosach. Artemida przytrzymuje Afrodytę, a ta wyrywa się i szamocze.
– Ciii… Wszystko będzie dobrze… Na pewno trafi do Elizjum…
To wywołuje u matki jeszcze głośniejszy krzyk. Artemis nie wytrzymuje.
Policzkuje boginię piękności.
Afrodyta milknie zdumiona. Nikt jej jeszcze nigdy nie uderzył. A ta marna łowczyni, ta dziewica bez serca, śmie ten stan przerwać.
– Mam serce. Wbrew pozorom jesteśmy podobne, siostrzyczko – Artemis pozwala, by bogini wtuliła się w jej puszyste włosy i szlochała.
Przytula ją.
Obie czekają na to, co nieuchronne.
***
Kolejny raz… Kolejny raz walczy przeciw swoim dzieciom. I tym razem z rodziny Castellan. Siostry Luke’a, jego bracia… Oni też się zbuntowali. I znowu złamali ledwo połatane serce ojca.
Dlaczego nie zostawił May z spokoju? Nie potrafił. Zbyt ją kochał.
Po tym jak Duch Delf znalazł nowe ciało, ona znów była sobą. Napady się skończyły.
Znów była dawną May. Radosną, ciepłą, miłą, energiczną…
Była.
Zginęła z ręki ich najstarszego żyjącego dziecka.
Dwa węże na kaduceuszu poruszyły się niespokojnie, gdy Hermes zgniótł w ręce zdjęcie ukochanej. Białe skrzydełka przy sandałach i hełmie zatrzepotały.
– Masz szczura? – zapytał jeden z węży. Drugi, patrząc z lękiem na Hermesa, syknął na niego:
– Greg! Bo zaraz skończymy jako węże ogrodowe!
– Będą tam szczury?
– NIE! Będą tam twoje flaki służące do podlewania kwiatów!
– Okej, już jestem cicho. Ale jesteś mi winna dwa szczury.
– Au! Au! Au! Au! – Hermes zaciska pięści na szyjach obydwu węży.
– Zamknijcie się! Wszyscy zginiemy, a wy myślicie tylko o szczurach!
– Szczury są dobre – tłumaczy Greg. Hermes poczerwieniał. Ale chwilę później pomyślał o May i o Luke’u. Twarz mu złagodniała, ale pojawił się na niej smutek.
Zostawił kłócące się węże w spokoju. Oparł się o parapet i spojrzał na Nowy Jork pogrążony w chaosie.
Potem zerknął na grafitową zbroję, którą miał na sobie i znowu westchnął.
Czekanie na to co nieuniknione jest najgorsze. Potem może być tylko lepiej.
***
Młody, trzynasto, czy czternastoletni chłopiec głośno szlocha przytulony do ojca.
– Tato…
Po raz pierwszy na policzku Hadesa pojawia się łza. Ale tylko jedna.
-Uspokój się Nico. Jesteś moim synem. Przeżyjesz i wygrasz. Musisz. Zrób to dla swojej matki i siostry. Zrób to dla mnie.
Szybko ociera łzę czarnym rękawem i odsuwa się od syna.
– Uspokój się. Przyszły władca Podziemia nie płacze. Nie może.
– Ale ojcze…
– Żadnego „ale”! A teraz marsz do pokoju! – wydziera się Hades, po czym rozpływa się w powietrzu, pozostawiając Nica samego. Syn boga pociąga nosem i spogląda w czarne jeziorko znajdujące się w ogrodzie jego macochy…
Zaczynają się w nich pojawiać twarze jego zmarłych bliskich. Matka, Bianca, Annabeth, Percy… Macha ręką i obrazy znikają z powierzchni jeziora. Ale nie znikają z jego głowy.
Nie wytrzymuje i zaczyna płakać na nowo.
On wie, co chciał powiedzieć Hades. Ojciec myśli, że nie przeżyje Igrzysk. A wtedy to Nico będzie sprawował władzę w Podziemiu. Już na zawsze.
***
– Delphisie! Nie rób mi tego! Nie możesz tak po prostu umrzeć!
– Panie… Nie ufaj Trytonowi… on chce cię obalić… Zrobi wszystko, byś oddał mu tron. Może cię nawet zabić.
Posejdon klęczał przy umierającym przyjacielu. Ostatnim prawdziwym przyjacielu. Wokół walały się trupy jego poddanych. Trupy syren, nereid i okeanid.
Morska zbroja błyszczała niczym rybie łuski. Błękitna kita na hełmie delikatnie falowała.
– Skończ to. Jak najszybciej. Skończ to, co inni zaczęli – rzekł ranny mężczyzna o modrych oczach, podając Posejdonowi sztylet z rękojeścią ozdobioną perłami. Uśmiechnął się delikatnie i zamknął oczy. Czekał na ostatni cios.
Pan mórz zadrżał, lecz spełnił prośbę przyjaciela. Wbijając sztylet w jego serce, czuł, jakby to on umierał.
Jego ojciec zapłaci. Zapłaci za wszystko.
***
– Córeczko! – szloch niskiej, blondwłosej kobiety potoczył się po ścianach jasnego pałacu.
– Mamo… – sine usta, śmiertelnie rannej Persefony, wygięły się w paskudnym grymasie bólu. W oczach lśniły łzy, ale na twarzy malował się również spokój. – Mamo…
Ostatnie słowa. Ostatnie słowa skierowane do matki tuż przed śmiercią. Jej ciało zmieniło się w suche kwiaty, które po chwili rozwiał wiatr.
– Córeczko…
***
– Miałaś przeżyć. Miałaś być równie silna, co twoi bracia! A ty co?! Dałaś się posiekać głupiemu demonowi, który atakował twojego chłopaka!
Ares chodził po komnacie. Wrzeszczał w stronę portretu kilkunastoletniej dziewczyny. Clarisse.
– Teraz nie żyjesz nawet ty! Tak jak wszystkie moje dzieci! Wiedziałaś, że jesteś ostatnia, a mimo to dałaś się zabić! – ciemne okulary przeciwsłoneczne stopiły się przez ogień w oczach boga wojny.
– Zostawiłaś mnie samego…
***
Ciężki kowalski młot uderzał rytmicznie w kawałek metalu, który powoli zmieniał się w miecz.
– Leo! Chodź tu, musisz coś przytrzymać!
– Już idę tato! – ciemnowłosy chłopak wysunął się spod rydwanu, który właśnie naprawiał. Na twarzy gościł mu smutny uśmiech. Oczy nie błyszczały ja kiedyś. Nie od śmierci przyjaciół i masakry w Obozie.
Hefajstos niespodziewanie przytulił syna. Po policzkach ciekły mu łzy.
– Synku… Przeżyj. Musisz przeżyć. Zrób to dla mnie i dla swoich przyjaciół. Nie daj się zabić innym… Na arenie każdy będzie dla ciebie wrogiem, nawet ja. Nie wolno ci nikomu ufać. Nie tym razem…
***
Zeus stał na jednym z licznych balkonów.
Patrzył. Słuchał. Czuł.
Za każdym razem tak samo, ale jednak inaczej.
Dymiące zgliszcza miasta, stolicy bogów i kultury Zachodu jaśniało w ostatnich promieniach Słońca.
Następnego dnia będzie już polem bitwy.
Polem bitwy na śmierć i życie, polem klęski bogów.
***
– Most londyński pali się, pali się, pali się… – mała dziewczynka siedząca przy ognisku smutno śpiewała. Wspominała. Obronę Olimpu. Śmierć ważnych herosów. Masakrę w Obozie. – Most londyński pali się… – gwałtownie urwała. Ognisko pokazywało bogów. Bogów szykujących się do walki.
Atena patrząca w lustro, w twarz tak podobną do swojej zmarłej córki.
Apollo patrzący na ostatni zachód słońca przed walką.
Hera rozpaczająca wśród porozbijanych okien.
Dionizos płaczący nad fotografią Ariadny.
Afrodyta przytulająca się do Artemidy.
Hermes patrzący z nadzieją na Nowy Jork.
Hades siedzący na swoim tronie i patrzący na swego płaczącego syna.
Posejdon opłakujący śmierć przyjaciela.
Demeter ścinająca swe piękne, długie włosy koloru zboża.
Ares wydzierający się na portret córki.
Hefajstos przytulający syna.
Zeus stojący na jednym z balkonów Olimpu i patrzący po raz ostatni na swoje upadłe królestwo.
Ona, Hestia, patrząca w ogień i widząca w niej samą siebie.
– Zginiemy. A z naszych prochów powstanie nowy, lepszy świat.
CDN*
*jeśli wpędzicie mnie znowu w depresję, zamiast zawyżać mi ego 😉 Po polskiemu: jak będzie dużo komentarzy z krytyką 😀
Zginiemy. A z naszych prochów powstanie nowy, lepszy świat.- KOCHAM TO!!!!
A zapomniałam PIERWSZA!!!!!
jednorożce pochwalają 😀 I nie! Komiks jest do kitu! 😀
Jak Ty chcesz dostać krytykę skoro nie ma co krytykować? Kocham to! I wybacz, ale Cię zawiodłam. Żadna z tych śmierci mnie nie poruszyła. Za mało brutalnie i masakrycznie. Spodziewałam się czegoś bardziej…hmm… jak to napisać? Czegoś co będzie bardziej brutalne… Ale i tak bardzo mi się podoba! Chcę więcej!
0.0 CZY TY CHCESZ MNIE WPROWADZIC W DEPRESJE!?!?!?!??!?!?!?!?!? Piszesz cudownie a ja naprawdę chcę więceeeeeej <3 cudo cudo cuuuudo!!!! I chyba powiem to po raz pierwszy i ostatni : Biedny Dionizos.. Cudowne ! pisz pisz pisz szybciutko dalej!
Jeżeli ma być ciąg dalszy to mam krytykować tak? no to dobra, to opko jest okropne, straszne, niespójne, jest mase błędów! No to mam nadzieję że po tym przeczytam jeszcze co najmniej 5 części? 😀
O.O
O.O
O.O
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aż chyba normalnie fragment koleżance SMS-em wyślę, bo nie wyrobię! Ludzie z poza bloga, a interesujący się mitologią i książkami RR MAJĄ OBOWIĄZEK przeczytać tę część! Nawet nie wiesz, jaki podziw we mnie wzbudziłaś. Czytałam z zapartym tchem! No nawet nie potrafię odpowiednio swojej reakcji opisać! 😀
Wdzięczna Ci jestem za dodanie bogów! A ten dramat, wrażenie ciągłego niebezpieczeństwa podczas czytania, jeszcze bardziej mnie zafascynowały. 😀
Ja po prostu nie wierzę, że jesteś w 6 klasie. Nie wierzę. Po prostu.
Ja za to nie wierzę, że jesteś w piątej
WSPANIAŁE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam
Chione
yhm… yhm… Boginko to jest nieziemskie! Serio! Po prostu BOSKIE!
Świetny pomysł z pokazaniem, każdego boga z osobna 😀
Nie no to jest tak naprawdę beznadziejne 😉
No to jest coś… 😀 Do tego nie mam zastrzeżen (czy jak to tam się pisze) 😉
spuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuupeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeer!!!!!!!
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! wgap w ekran, oczy mi na wierzch wyłażą… TY GENIUSUU!
Rewelacyjne boskie ja chcę więcej teraz. Tylko strasznie smutne…
To się nazywa mieć wyczucie. Ja to czytam a w tle: „To straszna tragedia. Dla nas, dla rodzin… Rodzice tych tragicznie zmarłych dzieci… To co oni teraz czują… Nie, brak mi słów. To przerażająca katastrofa”, mówiący miał na myśli wypadek tego autokaru wiozącego dzieci do Belgi, ale wpasował się idealnie…
BOGINKA!!! I TY MI MÓWISZ, ŻE UMIEM PISAĆ?! Przy tym cudzie wszystko inne to zwyczajnie GÓ***!!! Tekst jest tak świetny, że nawet zwaliły się do niego jakieś nadprogramowe przecinki, które były gotowe na wszystko, byleby tylko być częścią czegoś tak wspaniałego…
[CENZURA]! UKRADNĘ CI TALENT!!!
………………………..
Bogowie! Gapię sie w ekran komputera i brak mi słów. Nie wiem jak można pisać tak genialnie jak ty! Tu nie ma czego krytykować! Opowiadanie strasznie mi sie podoba. Ukatrupiłaś tyle zaje*** herosów! ;p
Opko jest zajefajne!!! było kilka głupich literówek, ale co z tego. Napisz jak najszybciej CD!!!
Uwielbiam to po prostu!!:D
Rewelacyjne, ale smutne i pesymistyczne. Aż łzy kręcą się w oczach. CZEMU PERCY MUSIAŁ ZGINĄĆ!?
Gratuluję! Doprowadziłaś mnie do płaczu przy śmierci Percy’ego. Ranyy! Coraz częściej płaczę przy opowiadaniach, jest ze mną źle! A opowiadanie BOSKIE!! Nie myśl nawet o nie pisaniu CDN, bo włamię sie od twojego domu i będe Ci grozić śmiercią póki tego nie napiszesz… No dobra trochę się zapędziłam… ALE TAK ZROBIĘ!!
Boginka, czy ty nie masz jakiejś traumy z dzieciństwa? Jesteś pewna? A może dostałaś pałę z ulubionego przedmiotu, albo chłopak cię rzucił? Jak możesz takie coś pisać? Genialne, ale jak napisałem wcześniej smutne. Prawie się rozpłakałem, a to jest wyczyn tak grać na moich uczuciach przy czytaniu opowiadania. Normalnie wszystko smutne przyjmuję obojętnie. Nie rozumiem cię. Najpierw piszesz coś dziwnego (historia nie ma końca), a teraz coś tak rewelacyjnego. Chciałbym tak pisać. Uwielbiam pesymizm w tym opowiadaniu. Mój syn Wiatru może się schować i pójść z płaczem do mamy. Zaraz! On nie ma mamy! No to nie wiem co może zrobić. Dobra, kończę, bo zaraz napiszę opowiadanie. Mentalnie cię zmuszam: NAPISZ CD!!!!
CD w drodze, może będzie jutro 😉
Co do twoich pytań: nie mam traumy z dzieciństwa, pały w tym roku jeszcze nie dostałam, chłopaka nie miałam i nie mam 😀
Opowiadanie napisałam w depresji (wyłączono mi internet na 4 dni, więc się nie dziw 😉 )
Dobrze, że smutne, takie miało być 😉
Prawie się rozpłakałam kiedy to czytałam. Takie wzruszające! Ale pytanko – Czy ty zamierzasz uśmiercić wszystkich bohaterów? Bo tak to wygląda. Kocham ostatnie zdanie, będzie mi się śnić po nocach, tak samo jak całe opowiadanie. PISZ CD! 😀
ja już płacze… naprawdę… płacze bp to jest piękne
Cudne…. boskie. Ja to zaraz wpadne w depresje Piszesz swietnie ;D Pieknie, wreszcie cost nowego ;)))
kutwa… jeśli byłaby to praca na konkurs to mialabyś 3 pierwsze miejsca
OMG! Ja rycze. Siedze i ryczę przy tym kompie. To jest… jest takie… takie… brak mi słów. Genialne!
O bogowie…. Boginko, ja nie wiem co powiedzieć…
Najpierw tak normalnie czytałam o Atenie, a jak zaraz doszło do Apolla, to momentalnie posmutniałam. I z każdym kolejnym fragmentem było ze mną coraz gorzej. Każda śmierć ściskała moje serce. A postawa bogów… Byłam z nich dumna. Z ich zachowania wobec śmierci własnych dzieci. Pokazałaś ich od takiej ludzkiej, emocjonalnej strony. Nawet Afrodytę, Aresa i Dionizosa. Oni też nie pozostali obojętni na tragedię, jaka spotkała ich bliskich. To było naprawdę piękne. I Hades! To jak mówił do Nico… Po prostu nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć…
Płakać mi się chce.
Ann, weź Ty się do cholery ogarnij!