Dedykacja dla Boginki, Delfii, Chione, Thalii, Adminki ;D
poprawiłem większość błędów, ale zawsze coś się tam znajdzie…. MIŁEGO CZYTANIA części drugiej 😉
******Wyrocznia daje nam misję*******
Z rana zaraz gdy wstałem i przywitałem się z braćmi i siostrami miałem już wychodzić na stołówkę ale zatrzymał mnie jeden chłopak i …
-Jestem Leon Valdez grupowy tego domku , witam cię w naszych szeregach-uśmiechnął się i zaczął coś skręcać z gumek, śrubek, nakrętek i kawałka metalu
Ja zrobiłem to samo
-A ja jestem Jack White tez miło mi was wszystkich poznać-uśmiechnąłem się i wyszedłem
-Hmmm tez masz taki odruch? Skręcasz śrubki gdy coś cię niepokoi?
-Taaa a co niepokoi ciebie skoro skręcasz te śrubki?
-Wiesz budujemy okręt, Boje się że nie zbuduje go na czas…
-Okręt? Po co?
-Hmmm no na razie go zbudujemy… Polecimy do… jeszcze nie wiem dokąd ale polecimy
-Polecicie? To znaczy budujecie okręt i macie zamiar nim polecieć? Rozumiem świat mitów i w ogóle ale latające okręty?!
-Nooo będzie tez pływał….
-Yhym ciekawie się zapowiada bycie herosem naprawdę.
-Oj nawet niesiesz ile razy jeszcze powiesz ze jest dziwnie.
-Pewnie, ciekawe ile jeszcze zobaczę rzeczy które są bardzo dziwne hehe
-Taaa idź na stołówkę, bo się spóźnisz
-Ok na razie- I wyszedłem
Mam miłe rodzeństwo pomyślałem, noo na pewno milsze od tych od Aresa…. właśnie patrzyłem jak otaczają domek drutem kolczastym i jakaś bardzo umięśniona dziewczyna, o czarnych oczach w których świecił się płomień leje chłopaka (poważnie nie miała z nim problemu) zrobiło mi się szkoda gościa więc wróciłem do domku zawołałem jednego z tych silniejszych z mojego rodzeństwa. Joe był bardzo dobrze umięśnionym facetem ubranym w czarna kamizelkę i brunatne dżinsy
Podszedłem do niego i zapytałem
-Pomógł byś mi?
-Jasne a w czym…?
-Jakaś dziewczyna od Aresa bije chłopaka i on poważnie obrywa, szkoda mi się go zrobiło możesz no … wiesz odciągnąć ją od niego?
-Nie ma problemu
Podbiegliśmy do bijącej się dwójki
-Zostaw go Clar- Powiedział mój brat Joe- Bo źle skończysz
-Tak a bo co TY mi możesz zrobić?!-zaśmiała się i w tej chwili mój brat chwycił ją za ręce i podniósł do góry
-dużo … dużo mogę ci zrobić… ale nie bije dziewczyn ,o ile ty jesteś dziewczyną –Uśmiechnął się
Myślałem że zaraz wybuchnie była tak czerwona ze złości
-Clear uspokój się to cię puszcze
Poczekał jeszcze chwile i puścił ją
-Joe to nie była twoja sprawa mogłeś się nie wtrącać ty tez Jack , macie kowadła zamiast mózgów!!- i poszła do domku
-Dz..dzięki-odpowiedział chłopak – jestem Hans syn Nemesis
-to Joe a ja jestem Jack
-A co ty jej zrobiłeś ze zaczęliście się lać-spytałem
-Porachunki, jestem synem Nemesis musiałem się „odwdzięczyć”
-Aha Nemesis, równowaga no tak… w każdym razie ta Cler czy jak jej tam silna jest….
-Joe dzięki za pomoc-uśmiechnąłem się- wiszę ci przysługę-dodałem
Joe poszedł na stołówkę , my tez tam poszliśmy
-dzięki za ratunek Jack gdyby nie Ty i twój brat było by ze mną cienko…. naprawdę trudno mi to przyznać…
-Spoko
Doszliśmy na stołówkę gdzie czekało na nas gotowe danie (Gotowe?! Talerze i kubki powinny się napełniać same tym czym chcemy! Tak mi się to podobało ;( )
Dziś podali kurczaka , dietetyczną cole , a na deser truskawki , na obozie były ich całe pola
Razem z rodzeństwem rozmawialiśmy o Clear i o tym jak Joe ja powstrzymał, wszyscy się z niej śmiali wyobrażali sobie ją czerwoną jak burak.
-Hej Jack jak ci się podoba u Hefajstosa? –odezwała się Sam
-chyba lepiej być nie może, części pod dostatkiem, jest kuźnia, mam super rodzeństwo naprawdę niczego nie brakuje-odpowiedziałem i uśmiechnąłem się
Po śniadaniu, poszliśmy do wyroczni….ehhh pierwszy Maja… dziś ominął mnie sprawdzian z matmy(pewnie dostałbym jedynkę bo nie chce mi się nigdy uczyć)… na szczęście Chejron uspokoił ciocie i usprawiedliwił mnie powiedział, że już czas i takie tam ona wiedziała ze ja jestem herosem.
Dotarliśmy do wyroczni Rachel jedynej obozowej śmiertelniczki
Przywitała nas uśmiechnięta dziewczyna ,najwyraźniej zadowolona że ktoś ją odwiedził.
Była ubrana w dżinsy i koszulkę obozu Herosów
-Cześć jestem Rachel
-Cześć ,ja jestem Jack ,a to moja kumpela Emma
-Przepowiednia?-spytała
-Taaak my po przepowiednie…
W tej chwili wbiegła Annabeth
-Rachel!!! Cześć jak sobie radzisz , Co u ciebie??
-Annabeth, jak ja dawno ciebie nie widziałam wszystko w porządku- uścisnęły się
-Wszystko w porządku… tylko ta akademia do której zgodziłam się chodzić ble…. same sztywniary tam są niedługo będę całe wakacje TU –zadowolona podeszła do mnie ,złapała mnie za ramiona i…
-Nie przestrasz się tym co się teraz stanie Ok? Nie chcę abyś się mnie bał
-Dobra Ok..
Przemówił jakiś głos w niej
Do wulkanu się udacie
Gdzie zmorę Hefajstosa spotkacie
Na górze tam tyfon niegdyś uwieziony
Teraz gigant jest tam osiedlony
Lecz uważajcie
I na sny zważajcie
Bo ziemi matka tylko czeka
Aż ktoś da się jej zmanipulować
Pamiętajcie po której stronie walczycie
Bo z misji szczęśliwie nie wrócicie
Chwile po tym Rachel wróciła do ‘siebie” i zapytała się
-co powiedziałam?
-Auuuła moje ramiona ale masz uścisk- krzyknąłem.
-Przepraszam.
-Nie no spoko nic mi nie jest – uśmiechnąłem się
-powiedziałaś nam przepowiednie która brzmiała tak……-Annabeth powtórzyła dokładnie to co Rachel powiedziała
*******Wielooki odwozi nas na peron********
Zaraz po wizycie u Rachel wróciliśmy do Chejrona który czekał na nas w Wielkim Domu i również jemu powtórzyliśmy treść przepowiedni
-No to macie pozwolenie na misje , naszych zapasów starczy nam na 6 dni wiec musicie się w tym czasie wyrobić… spakowałem wam wszystko co będzie wam potrzebne weźcie też parę swoich rzeczy które uważacie za potrzebne…
-Dobra, Annabeth chodź ze mną dasz mi jakąś bron ok?- zapytała się Emma
-Nie ma sprawy
-Aaa bron właśnie –Chejron wyjął z kieszeni nożyk sprężynowy i dał go mi
-Chejronie żartujesz prawda?!?
-Nie ależ skąd, odbezpiecz go
Pociągnąłem za sznureczek i moim oczom ukazał się prawdziwy grecki miecz
-Nooo i to rozumiem –był z niebiańskiego spiżu (wyczuwam rodzaje metali), Miecz idealnie dopasował się do mojej dłoni był też świetnie wyważony
-Dzięki Cheronie idę się spakować
Zabrałem trochę więcej części żebym miał co robić i zerknąłem na mój pokój po raz ostatni przed misją.
Umówiliśmy się z Emmą i Annabeth na Wzgórzu Herosów
Byliśmy już wszyscy spakowani wzięliśmy sobie plecaki takie „podręczne” bo cos mi się zdaje, że będziemy dużo biegać….
Wsiedliśmy do samochodu którego kierowcą był „stuoki” szef ochrony na obozie, yyy miał oko na wszystko tak mówiła Annabeth.
W czasie jazdy dużo się o sobie dowiedzieliśmy, śmialiśmy się bo uznaliśmy że to będzie jedyna taka okazja przed misją.
No dojechaliśmy na peron, kupiliśmy bilety i wsiedliśmy do pociągu gdzie wybraliśmy sobie kabinę , oprócz nas troje nie było tam nikogo więc Annabeth użyła Mgły aby ludzie myśleli że przedział jest pełny , nie trzeba było tam tu potworów a takie w pociągu wyczuwałem
PIIIIIIIIIIIIIp rozległ się gwizd „pociąg nr.5 odjeżdża z peronu nr.1 do stacji w St.Helens”
„Na stacji w Denver będzie 2h godziny postoju” „Życzymy miłej jazdy”
No więc jechaliśmy już od 2 godzin i… nic no właściwie nic się nie stało oprócz tego że dziewczyny zasnęły….
Do naszego przedziału zapukał bileter, pokazałem bilety i poszedł dalej, on przynajmniej był zwykłym śmiertelnikiem
Następnie Do przedziału zajrzała pani z cukierkami ubrana w fioletowy fartuch ze złowrogim spojrzeniem…. z nią było coś nie w porządku szturchnąłem Annabeth wstała i najwyraźniej tez coś zauważyła, gdy weszła do przedziału zmieniła się w potwora a dokładniej Gorgone, ciąłem mieczem ale o dziwo nie trafiłem (co jest pomyślałem), Emma zaszła ja od tyłu i gdy Gorgona miała właśnie mnie trafić swoją włócznią zdziwiona spojrzała na swój brzuch z którego wychodziło spiżowe ostrze, nagle się rozsypała w pył, po sprawie pomyślałem …
-Bravo Emma…
-Dzięki- Oblała się rumieńcem
Wtedy pył zaczął się zrastać
-Co się dzieje?
-Śmierć, dlaczego Śmierć jej nie pochłonęła, może jakoś udało jej się nie trafić do Hadesu ,wysypcie pył przez okno szybko!
Chwile potem „proszek z gorgony” był już za oknem
-I jak podoba wam się bycie herosem?? To był dopiero początek spotkacie więcej takich stworów-Powiedziała Annabeth
-Na pewno będzie ciekawie-Uśmiechnąłem się
-A ja znalazłam siostrę, znaczy siostry i masę braci –powiedziała Emma i uśmiechnęła się
-taaa jest nas trochę hehe
I znowu zaczęły się żarty była już dwudziesta trzecia godzina a do Danver mieliśmy dojechać o szóstej rano… ustaliliśmy warty ja miałem wartę po Annabeth… więc poszedłem spać…
I Nie obeszło się bez snów oczywiście, tym razem pojawiłem się w kuźni… ale takiej w której pracowały Cyklopy nad jakimś młotem , a obok nich stał gigant.
-Panie , twoja broń jest już prawie skończona-powiedział jakiś cyklop
-Ile jeszcze mam na nią czekać, przecież bez niego nie rozwalę Olipmu!!!-(cała sceneria się zatrzęsła)
-N-nie długo panie….-i odszedł
Sceneria zmieniła się i teraz byłem pod ziemią
-I co młody herosku? Będziesz w stanie mnie powstrzymać? Widziałeś co ja na ciebie szykuje? Porzuć towarzyszy mogę ci dać władze…
–Zamknij się, oni są moimi przyjaciółmi! A ty wiesz że stanowię dla ciebie zagrożenie i dlatego próbujesz mnie odwieść od tej misji
–Ależ skąd ty?! Zagrożenie? Nie wiesz co tracisz nie przyłączając się do mnie
Gdy się budziłem potrząsała mną Emma
-JACK!! Wstań że wreszcie!!
-Och przepraszam jesteśmy już w Denver??
-tak od 10 minut próbuje cię przebudzić!!
-Co?! Miałem sen może dlatego nie było tak łatwo mnie obudzić…
-Z pewnością-odpowiedziała Annabeth- co mówił ci gigant?
-Gigant nie mówił nic…. za to jakiś podziemny głos kazał mi was porzucić….
-Co?! Jaki podziemny głos?!
-No byłem pod ziemia dosłownie, i coś do mnie mówiło
-To jednak jest gorzej niż myślałam….- powiedziała wyraźnie zaniepokojona
-Dzięki za pocieszenie…-jej słowa nie podniosły mnie na duchu
-Nie martw się Jack damy rade –Emma uśmiechnęła się do mnie , jaka ona była piękna…
-Pewnie ze damy-Ona wpływała na ludzi tak że albo się jej bali albo cieszyli się ze jest blisko , na mnie działało to drugie zawsze
-Dobra dzieciaki koniec rozczuleń mamy misje a teraz można by się trochę poruszać po mieście bo przed nami jeszcze około 6 godzin jazdy…. ruszamy
W Danver było nawet ciekawie zaraz po wyjściu z wagonu zaatakował nas jakiś Automaton Mimosa, męczyliśmy się z nim dopóki nie zepchnęliśmy go z mostu …
-Gdyby był z nami Percy –mruknęła Annabeth…
-Kto?
-Nie nikt…
Annabeth zwiedzała wszystkie budynki które można było zwiedzić patrząc na nie i zapisując cos w notatniku… gdy chciałem zobaczyć co ona tam pisze dostałem w twarz…. Postanowiłem ze dopóki sama nie pokażę notatek to nie będę tam zaglądał. Emma była wyraźnie zaciekawiona wszystkim co ją otaczało, a ja… no mnie architektura nie ciekawiła więc starałem się uważać na potwory … w końcu zostało 15 minut do odjazdu pociągu a my byliśmy w środku miasta…. I tu znowu jakieś automatony, ale gdy ich dotknąłem stało się coś dziwnego… przestały nas atakować i stanęły tak jakby oczekiwały na rozkazy…
-Jack co ty…
-Emmo on jest synem Hefajstosa nie zapominaj, maszyny go po prostu lubią
Biegliśmy na Peron ale pociąg już odjechał…. mieliśmy co prawda pieniądze, ale jak my dotrzemy do st.Helens!! To jeszcze pół kraju !
Poszliśmy na przystanek Autobusowy…
******”Zwiedzamy” Denver*******
No więc utknęliśmy w Denver w stanie Kolorado….. w sumie to mieliśmy pieniądze żeby wziąć następny pociąg w tamtą stronę , ale on odjeżdżał jutro , a do jutra to mogliśmy nie przeżyć.
Annabeth wpadła na pomysł pojechania autobusem, dotarcie do St.Helens autobusem zajęło by nam jakieś 20h . Więc powiedziałem żebyśmy polecieli samolotem.
Dziewczyny przytaknęły, poszliśmy do najbliższego kiosku po mapę…. do lotniska było 3 km. No więc zawołaliśmy taxówkę…
-Annabeth a czego nie wezwiemy tej szybkiej szarej taxówki?
-Bo ona kursuje tylko w Nowym Jorku i okolicach, a Denver raczej nie jest okolicą Nowego Jorku-odpowiedziała i rozejrzała się tak jakby chciała sobie coś przypomnieć, jakieś dawne czasy…
-Annabeth coś cię martwi?-spytała Emma
-Nie , nic mnie nie martwi staram sobie co nieco przypomnieć… dawno temu jak miałam 12 lat byliśmy w tym mieście z Percym i Groverem, dotarliśmy tutaj ciężarówką ze zwierzętami które wypuściliśmy, nielegalny transport wiecie…. potem wpadliśmy w pułapkę którą Hefajstos zastawił na Aresa i Afrodytę…-I opowiedziała całą resztę historii
-Dojechaliśmy na miejsce –powiedział kierowca taxówki gdy Annabeth już skończyła opowiadać
-Ile się należy?-spytałem
Nagle kierowca zaczął stawać się nie naturalnie… duży, tak duży że ledwo mieścił się w samochodzie.
-Wy troje , tyle się należy!!
-Wysiadamy!!-krzyknęła Emma
Wybiegliśmy z samochodu a zaraz za nami biegł Lastrygon (teraz przybrał swój prawdziwy kształt więc Annabeth go rozpoznała) ciekawe co widzieli śmiertelnicy…. Napakowanego do sterydów gościa który biegł za trójka dzieciaków?(no może za dwójką bo Annabeth nie była już dzieciakiem). Nigdy nic nie wiadomo ale Mgła jest niesamowita , bo nikt na nas nie zwracał uwagi. Wbiegliśmy na lotnisko , na drzwiach widniał napis (dysleksja trochę utrudniała mi czytanie , ale w końcu udało się) International Aiport Denver.
Gdy wbiegliśmy do środka otoczył nas tłum ludzi (może ten olbrzym nas nie znajdzie?), niestety, on jednak nas wyczuwał i przedzierał się przez tłumy wyraźnie nie zadowolonych ludzi
-Annabeth …
-Co?!
-Mam pomysł
-Jaki?
-Zostanę w tyle i spróbuje go załatwić…
-Jack uważaj na siebie-powiedziała błagalnym głosem Emma- Proszę…
-Postaram się- (po raz pierwszy w życiu coś takiego do mnie powiedziała)…
Oddaliłem się od nich i kazałem kupić im bilety… najlepiej pierwsza klasą bo po pierwsze , Blisko kabiny pilota, po drugie, jeszcze nigdy samolotem nie leciałem więc chcę mieć dobre wrażenia po pierwszym razie.
Potwór gdy tylko się oddaliłem poszedł za mną.. . zszedłem na podziemny parking, potwór był już kilkanaście metrów nad ziemią, serce biło jak młot , byłem sam i miałem tylko mój miecz schowałem się za jakimś Audi potwór przeszedł obok mnie wybiegłem za niego i dźgnąłem go w udo moim mieczem (miał rozpaść się w pył przecież to Niebiański spiż!!!) ale jemu nic się nie stało może jest zbyt duży? Odwrócił się do mnie i uderzyłby mnie pięścią gdyby nie to że zamachnąłem się na oślep moim mieczem i… uciąłem mu rękę. Wściekle zawył wyrwał jedną z rur podtrzymujących sufit parkingu i trafił nią w Audi za którym się wcześniej kryłem(szkoda samochodu fajny był).
Uciekałem, a on mnie goni ,siły mnie na szczęście nie opuściły w końcu stanąłem przed nim on zamachnął się stalową rurą we mnie , ja rozciąłem ja na pół (skoro to miał być mój koniec to czemu mam uciekać?) ciąłem jeszcze raz trafiając go w klatkę piersiową potem w drugie udo, rękę ,biodro … W końcu zawył i rozsypał się w żółty pył, a ja upadłem na ziemię … byłem cały podrapany, czułem że zaraz zemdleje… wyjąłem z plecaka batonik z ambrozji i ugryzłem kawałek , poczułem ciepło potem ogień w środku i nagle przypływ sił. Wstałem otrzepałem się i pobiegłem w stronę samolotu do którego mieliśmy wsiąść, przed nim czekały Annabeth pocieszająca zapłakaną Emmę .
-Ej dziewczyny co jest??!
-Jack!!?-krzyknęła Emma , pobiegła do mnie I przytuliła się.
-No co?
-No to że my się tu zamartwialiśmy i myśleliśmy że nie żyjesz!- Już miała się zamachnąć i dać mi w twarz ale powstrzymała się i szepnęła mi na ucho-cieszę się że żyjesz.
-Ja też –uśmiechnięci weszliśmy do samolotu który miał nas przetransportować do lotniska w Portland skąd już tylko chwila do St.Helens .
Wszystko miało być w jak najlepszym porządku ale nawet nie wiecie jak się myliłem.
Fajne, ale:
– trochę z a szybka akcja
– Przecinki
– Literówki
Ogółem całkiem niezłe. Myślę,że następna cześć będzie lepsza
Pozdro
Annabeth1999
Jej jeszcze zaszybka? nieno chyba troche przesada… , przecinki to normalna , Literówki (pisałem szybko ;D)
Nastepna to niema w czym byc lepsza… ale nastepne opko owszem;D
Pierwsza!!!
:):):):)
zawsze jesteś pierwsza!! :\
Wspomniane już literówki (np. „zbudujE” zamiast „zbudujĘ”), do tego czasem trochę dziwny szyk zdania, powtórzenia (np. „-Wiesz [przecinek!] BUDUJEMY okręt, [kropka zamiast przecinka(?)] Boje się że nie ZBUDUJE [powinno być „ę”] go na czas…”- drugie „zbuduję” można by zastąpić choćby „zdążę”) oraz wielkie litery, przecinki (np. w pierwszym zdaniu właściwego tekstu) i wyrazy wprowadzające/komentarze (za dużo „gołych” dialogów!!!) uciekające przed gnającą na łeb na szyję akcją.
Zauważyłam, że literówki są głównie z rodzaju tych, których autokorekta nie podkreśla, więc widać, że się starasz i wywalasz głupie błędy- SUPER! DOBRZE, ŻE SIĘ STARASZ!!!
Ale teraz muszę się poznęcać nad rozmowami i tempem [muzyka grozy]… Więc tak: wypowiedzi bohaterów nie są same w sobie złe, ale brak wielkich liter na początkach zdań doprowadza mnie do szewskiej pasji, szczątkowe wprowadzenia i komentarze (tudzież zupełny brak takowych) sprawiają, że akcja pędzi jak nie wiadomo co, a dodatkowo czasem nie do końca wiadomo, co kto mówi. Używaj banalnych zwrotów typu „powiedział, będąc już praktycznie na zewnątrz”, „zapytał, nerwowo bawiąc się czymś, co wyglądało jak spiżowy kucyk Pony”, „dokończył, zniżając głos do szeptu i mrużąc złośliwie oczy”- przyhamują akcję i uplastycznią tekst.
STARAJ SIĘ!!! WIDAĆ POPRAWĘ!!!
UWAGA!!! Jeśli uznajesz ten komentarz za obraźliwy- OLEJ GO!!!
Dzięki…. zwolniłem akcje i to juz do tego stopnia ze byłaby flegmatyczna gdyby zwolnic ja bardziej, interpunkcja…. no niestety… a co do błedów to jest ich dużo mniej i duże litery sa nie liczne 😉
WOW!!! JAKI DŁUGI KOMENT, ARACHNE. POSTARAŁAŚ SIĘ!!!
Po raz kolejny dziękuję za dedykację, ale…
I: interpunkcja!
II: ortografia!
III: akcja biegnie trochę za szybko…
Jednak poza tym nie znalazłam większych błędów! Pisz dalej, bo bardzo to lubię! ;D
Przecinki, literówki… Tak ogólnie to nie ma źle, na pewno pomysł nie schematyczny.
Fajne opko. I dzienki za dedyke. Sorry za brak polskich znakow ale cos mi sie w klawiaturze przestawilo.
Interpunkcja mnie uderzyła w oczy (a to naprawdę moja słaba strona), przez te błędy tekst się leje ciurkiem i człowiekowi wydaje się, że akcja leci B-Ł-Y-S-K-A-W-I-C-Z-N-I-E, a wcale tak nie jest. Nie martw się, jeśli sprawdzisz w następnym opowiadaniu interpunkcję, to powinno wydawać się, że akcja leci wolniej (tak mi się wydaje). WCALE NIE JEST ZA SZYBKO! Poza tym uderzyła mnie jeszcze ta przepowiednia… niby nie jest zła, ale tak jakoś… mało zagadkowa, to jest dobre określenie. Nie przejmuj się moim komentarzem, ja jestem osobą, która ględzi głupoty, bo tak ma. 😀
Nie pleciesz głupot… interpunkcja zgadza sie a co do przepowiedni… wiem ale nie jestem w tym dobry… wiec nastepną mi koleżanka z kasy może napisze… a jak nie to się dłużej zastanowię;)
Ale się rozpisałam 😀
Interpunkcja! Tego nie da sie czytać! I duż elitery! Poza tym to nienormalne, że bez emocji zalatwili tego Automatony. Nie pzresadzaj z ilością potworów, lepiej mniej a potężniejsze.
aha okey , bez emocji… no może tutaj jeszcze nie dostawiłem ich no ale… Jakos to będzie 😉 następne bedzie lepsze;)
Po pierwsze pełno literówek i brakuje przecinków,( ale to można wybaczyć bo sama mam z interpunkcją problemy 😉 ) Po drugie jest dosyć dużo pustych dialogów, i niektóre rozmowy są nieco nienaturalne. Mógłbyś zamiast „hehehe” w dialogach dawać „zaśmiała się”.Więcej opisów, które pojawiają się gdzieś dopiero pod koniec też by nie zaszkodziło, ale gratulacje za pomysł i muszę przyznać ze jest lepiej niż w pierwszej części.
arwen- nie da się czytać? To tym bardziej Twoich komentarzy.
Człowieku, serdeczne dzięki za dedykację, ale siostra musiała mnie cucić przez 10 minut, bo zemdlałam na widok tej interpunkcji! PRZECINKI, OPISY I WIELKIE LITERY! Poza tym jeszcze zwróć uwagę na gołe dialogi i nienaturalne zachowania bohaterów… Więcej uczuć!
Pomysł sam w sobie jest ciekawy i nieźle wykonany, ale musisz to co wyżej wypisałam poprawić. Jeszcze ta przepowiednia… Nie wiem, może za mało tajemnicza? Nie zniechęcaj się i w każdym razie pisz dalej!
ZA BARDZO się czepiasz Boginka niebyło opko złe !!!
Z przepowiednią się zgodze fajne ułożonie ale za mało tajemnicze jak przepowiednia Marsa w Synie Neptuna 😀
Nie źle Konrad pisz dalej ale więcej uczuć…
Następne opowiadania na pewno będą ciekawe!!!
Muszę Ci przyznać, że bardzo, a to BARDZO się poprawiłeś!!! 😀 Podziwiam Cię za wytrwałość i cierpliwość. Jednak muszę Cię zmartwić, ale jeszcze nie doszedłeś do perfekcji
*INTERPUNKCJA!!!!!!!!!!!
*duże litery
*EMOCJE!!!!
*opisy!
się kłaniają, ale jak już mówiłam jest już dużo lepiej. Można śmiało powiedzieć, że jest dobrze Spróbuj się dostosować do naszych wskazówek, a wszyscy będą z uporem wyczekiwać na
Twoje opka!
życzę powodzenia, cierpliwości i duuuużo natchnienia 😉
Poprawiam następną część i wyślę tam juz niema zabardzo co dodawać;D