To opko dedykuję naszej drogiej Admince i Annabeth1999. Gdyby nie Adminka, nie byłoby na naszym blogu tych wszystkich cudownych opowiadań. Co jeszcze? Zawieszam, aż do odwołania pisanie „Amidali” i „Szowan”. Nie byłabym w stanie pisać 5 serii naraz. Jednak obiecuję, że kiedyś je skończę. A i sorry za przydługi tytuł.
Chione
16 lutego 1836
Sierociniec Trevora Varrendeyna
Oxford
00:00
(dwunasta)
Mężczyzna biegnie. Przekrada się pod murami domów, tak zubożałych, że w środku zamiast podłóg są klepiska. W rękach trzyma chłopca, o urodzie aniołka. Blond loczki opadają dziecku na ramionka. Wesołe oczka, teraz zamknięte, są koloru szmaragdów.
Już niedaleko do sierocińca. Za chwilę maluszek będzie bezpieczny. Nie stanie mu się żadna krzywda. Jednak mężczyzna wie, że musi włożyć w bieg tyle wysiłku, na ile starczy mu sił. Bo od tego zależy życie tego aniołka. I on go nie zawiedzie.
Chłopczyk otwiera powieki. Czuje na twarzy zimny wiatr, kujący go niczym miliony maleńkich igiełek, wbijających się w ciało, tak cienkich, że aż niewidocznych. Jest mu zimno. Zbyt zimno. Ze zdziwieniem wpatruje się w niosącego go człowieka. Jego oczy zdają się mówić:
„ Co robisz? Chłodno mi! Zaprzestań biegu!”
Mężczyzna zatrzymuje się i wchodzi w zaułek. Musi dostarczyć dziecko do Sierocińca Trevora Varrendayna, zanim rozpocznie się pościg. Później mogą z nim zrobić co tylko sobie zamarzą.
„Chłopczyk musi trafić w dobre ręce.” Tak powiedział mu Apollo, w Wenecji. „Jeśli coś mu się stanie, jeśli na jego skórze pojawi się, choćby jedno zadrapanie, każę cię wychłostać!”
Dlatego poczciwiec uważa na maleństwo. Nie chce pozwolić, by się zaziębiło, a co gorsza – zachorowało na febrę (nieszczęsna lektura szkolna, „W pustyni i w puszczy” się kłania)
Szybko zdejmuje płaszcz i szczelnie owija nim dziecko, po czym znów podejmuje szaleńczy sprint.
Do sierocińca jeszcze tylko trzy ulice. To już niedaleko. Mimo, że mija jeszcze inne domy dziecka, to nie może zostawić go w jakimś przypadkowym. Apollo określił dokładnie w którym. Ten od Trevora Varrendeyna wydawał się najdziwniejszy ze wszystkich na tej planecie, ale taki był rozkaz boga sztuki i mężczyzna musiał go wypełnić.
Przecież nie oddałby najukochańszego dziecka swojego patrona w złe ręce, jakimi mógł się poszczycić sierociniec Beallenoanory Leith-Paskudzkiej.
Biedny mały aniołeczek. Ma niecałe pół roku, a już wyląduje w domu dziecka. Bogowie, jaki ten świat jest niesprawiedliwy!
Mężczyzna dotarł wreszcie na miejsce. W oknach było ciemno. Tylko na jednym piętrze mdłe światło, lekko prześwitywało przez zasłony. Przełknął głośno ślinę i nacisnął archaiczny dzwonek, który pamiętał zapewne lepsze czasy, swojej używalności.
Usłyszał ciche kroki i czarne, hebanowe drzwi rozwarły się.
– Kim jesteś? – W progu stanęła 20-letnia dziewczyna w pelerynie.
Wyglądała jakby zbierała się do wyjścia, co było dość dziwne zważając, iż był środek nocy.
– Jestem Liner de Kroze. Chciałbym oddać tu dziecko. Czy mam przyjść rano?
– Ależ nie – kobieta nie wyglądała na uszczęśliwioną – proszę wejść. Mogę? – Wzięła delikatnie z jego rąk chłopczyka.
– Oczywiście. – Zgodził się.
– Świetnie. Mam nadzieję, że nie pobudzi reszty maleńkich herosków. Bo jeszcze nie śpi, a lepiej żeby nie….
– Droga pani, proszę na niego uważać.
– My tu uważamy na każdego małego herosa. – Kobieta wyglądała na zirytwoaną. – Oto papiery do wypełnienia.
Włożyła mu w rękę plik kartek.
Zaczął wypełniać je w tempie ekspresowym.
– Jeszcze coś. Czy może to pani mu dać w dniu 12 urodzin? – Spytał. – Chłopiec nazywa się Bruce Henderson.
– Dobrze.
W dłoni kobiety wylądowała złoto-srebrna zawieszka przedstawiająca maleńką harfę.
– Do widzenia. – Liner de Kroze wybiegł z sierocińca nie oglądając się za siebie.
Szedł ulicą. A chwilę później poczuł jak coś zimnego rozrywa mu czaszkę.
Ciało mężczyzny upadło martwe na chodnik.
Podobało się wam? Mam nadzieję, że tak.
Pozdrawiam
Chione
Adminka dziękuje serdecznie za dedykację :*
Nie ma za co, Adminko 😀 ;).
Jasne ;p pisz dalej
Fanie, że ci się podoba, Rodos ;).
Mi sie wszystkie twe dzieła podobają! 😀 Stanowczo mówię TAK! <3
Dzięki, za miły koment, Nyx 😀 ;).
Rewelacja. Mroczne trochę, ale i tak jest tak rewelacyjne , że nie ważne. Jesteś genialną pisarką . Pisz dalej bo się załamę. No i oczywiście wielkie dzięki za dedykę. Chce więcej.
Pozdro i życzę weny
Annabeth1999
Dzięki, Annabeth1999. No, ale pisarką jeszcze nie jestem :D. Może kiedyś będę ;).
Och, to było genialne!!! Pisz dalej!!!
Dzięki, Elizabeth. ;).
Weeeeee!!!! Jak ja kocham mhrroczne opowiadania! 😀 Chione, pisz dalej, bo bogowie dali Ci talent!!! 😀
PS.: Nie jesteś jedyna, która uważa, że „W pustyni i w puszczy” jest do bani… -.- A do tego jutro mamy z niej sprawdzian…
Dzięki, Pallas Ateno. A ja miałam test z „W pustyni i w puszczy” miesiąc temu ;).
Jeeeeej! Bardzo mi się spodobało! Takie mhroczne… ;D Nie mogę się doczekać kolejnych części tego jak i innych twoich opowiadań.
PS. Ten prolog skojarzył mi się trochę z „Pałacem Północy” Carlosa Ruiza Zafóna. Może to tylko złudzenie, ale czytałaś to może? 😉
Oczywiście, że tak. Bardzo cenię sobie literaturę Zafona :).
ciekawe… pisz dalej… 😀 kocham twoje opowiadania 😀
Dzięki, Artemiteno ;).
Mhroczne, ale krótkie jak półtorej chol***
No, bo prologi z natury są krótkie, Arachne. Taki już ich los :D.
Nie. ISTNIEJĄ długie prologi, np. te pisane przez Myksę.
No, dobra. Rzeczywiscie istnieja DŁUGIE prologi.
Asia ! Miałam to samo wrażenie ! 😉 Jak on niósł te dzieci do ich babci I później jak zginął, Chione czytalas tą książkę ???;-)Tak to super !!! Extra się zapowiada ! Kocham Horrory 😉 ( oglądać tylko z przyjaciółmi ;-))Wyczekuje na cn 😀
Tak. Czytałam ją. Ale nie ukradłam z tamtąd pomysłu. Tylko początek wygląda na podobny, ale reszta będzie już w zupełnie innym klimacie ;).
Nazwisko przypadkowe, czy czytałaś „Henderson’s Boys”? Opowiadanie, a właściwie prolog ekstra. Ciekawy pomysł z sierocińcem dla herosów 😀
Nie, Atalanto. Nigdy nie czytałam „Henderson’s boys”. Ale może przeczytam? Kto to wie? I dzięki, za miły koment ;).
Niezle.
Dzięki, arwen_LivTyler :D.
Mogłabyś jednak trochę ludków pozabijać…. ;P
No przecież zabiłam 😉 😀 :).
CUDO! Więcej wykrztusić nie zdołam 😉
Chione – polecam „Henderson’s Boys” 😀 Te spojrzenia przy dzieleniu się wrażeniami 😀
(- A jest tam coś innego niż w „CHERUBIE”?
– Nie wszystko to samo…
– To czemu jest od 12 roku życia?
– Oj tam, wiesz… Oni strasznie zawyżają… Nie było tam niczego nowego lub strasznego. No, ostatecznie można do strasznych zaliczyć ten fragment z rozmazanym mózgiem na ścianie, ale wiesz to takie bardziej naciągane… ) 😀
A co do opowiadania – baardzo mi się podoba… 😀
Fanie, że opko ci się podobało, Nemo. A CO DO HENDERSON’S BOYS, może przeczytam 😀 ;).