Z początku, go nie poznałam lecz nie trwało to długo gdyż po chwili zdałam sobie sprawę, że gdzieś go już widziałam! Zaraz tylko gdzie… wiem! To ten byk spod sceny, wiecie przy tej dennej sztuce, tego beznadziejnego dnia. Teraz widać było, że jego futro czy sierść ma ciemnobrązowy odcień, z jego nozdrzy wylatywała para, a dźwięk jego głosu powodował ciarki na plecach i stawanie dęba włosów. Otworzył paszczę, dmuchną śmierdzącym dymem i zaczął mówić.
– Znowu się spotykamy i tym razem nie wymkniesz się tak łatwo.- brzmiało to szyderczo, brakowały tylko upiornej muzyki i chorego śmiechu, czegoś w rodzaju buahaha!- mam dziś szczęśliwy dzień, heros i satyr zaraz wpadną do mojego żołądka!
– Debby to minotaur, zrób coś! Bee.- jasne zwal na mnie, ale co ja mam zrobić
– Ja!? Przecież to ty miałeś mnie tu dostarczyć i to zapewne w jednym kawałku!
– Tylko ty masz broń! Znaczy on też ma…bee
Świetnie, przecież ja mam tylko ten długopis. Świetnie zaraz to coś mnie zje, a umięśniony Nick chowa się jak dziewczynka. Wzięłam długopis i pomyślałam, że skoro brelok z koniem zadziałał to może reszta też coś robi. Dotknęłam butów i rozległ się dźwięk, całkiem fajna melodyjka. Potwór zawył jak z bólu i zaczął… tańczyć? Sama poczułam chęć do pogibania się trochę. Dotknęłam też tej różyczki ale nic się nie stało, może muszę jakoś to przycisnąć. Ale to też było na nic. Ach jak by mi się przydał jakiś miecz, pomyślałam i usłyszałam taki jakby szum i z moich rąk wypadł miecz, całkiem spory. Podniosłam go, trochę zamiesza. Na końcu miał tą samą różę, a breloki delikatnie zwisały po bokach. Pierwszy raz trzymam coś takiego w rękach i mam walczyć? Na szczęście on tańczy, więc może mi się uda go jakoś przechytrzyć. Pobiegłam do niego i szybko wskoczyłam mu na plecy zanim mnie zauważy. Podparłam się o jego spodnie, wbiłam mu miecz między żebra, wciąż tańczył więc było mi trudno cokolwiek robić. Wzięłam oddech i dopiero zauważyłam, że te moje pchnięcia nic nie dały. No to co on jest jakiś nieśmiertelny, kiedy ja zaraz zemdleję i umrę? Debb nie panikuj, tylko tego nie możesz zrobić, zaraz zobaczysz się z rodzeństwem, poznasz rodzica, nie możesz umrzeć. Wdrapałam się na głowę, kiedy nagle muzyka się skończyła. Potwór stanął jak wryty i zaczął wymachiwać rękami, poczułam pieczenie w lewym udzie, złapałam się rogu i uniknęłam jego łapy. Zaczął biec na czworaka w stronę drzewa. Poczułam się jak na koniu, tylko takim bardziej dzikim i nie do opanowania. To jak wsiąść na dzikiego, nigdy nie ujeżdżonego mustanga lub źrebaka i mieć nadzieję na przeżycie.
– Wyrwij mu róg! A potem go nim zabij- dodał ciszej satyr, jasne zabij go Debby, bo jesteś taka super i nie boisz się ani odrobinę. Chciałabym tak ale niestety, to nie realne.
Zaczęłam się szarpać z tym rogiem, czemu nie mogłam mieć więcej jakichkolwiek mięśni, skoro jestem tym całym herosem? Z przerażeniem zobaczyłam jak blisko jesteśmy drzewa. Minotaur zatrzymał się kilka centymetrów przed drzewem. Nagła ciemność mnie ogarnęła ale zaraz zobaczyłam jak leże na ziemi i trzymam róg. Potwór rzucił się na ziemię i zaczął wyć bardzo przeraźliwie, muszę to wykorzystać. Wstałam na chwiejnych nogach i wbiłam mu róg w serce, jeśli takowe miał i odkroiłam mieczem głowę. Minotaur rozsypał się w drobny mak. Poczułam jak nogi się pode mną uginają i opadłam na ziemię.
Czy ja już umarłam? Nie, jestem na jakimś materiale, jest miękkie. Mam też coś na czole i strasznie boli mnie noga. Spróbowałam się ruszyć ale nic z tego. Usłyszałam jak ktoś przychodzi. Ten ktoś złapał mnie za rękę i poczułam kropelki spływające po nadgarstku.
– Miley, przestań. Ona żyje, Chejron powiedział, że powinna już odzyskać przytomność, zaraz przyjdzie dać jej trochę nektaru. Uspokój się- usłyszałam znajomy głos, choć jakby zachrypnięty. To musiał być Zack.
– A co jeśli się nie obudzi? To nasza siostra, sześć lat jej nie widzieliśmy!
– Dopiero co rano pokonała minotaura, minęło 12 godzin, musi odpocząć. Dziś są nasze urodziny, dziś dowiemy się o naszym rodzicu.
– Koooochanniii, jaaa ży…
– Och, cii. Siostrzyczko, odpoczywaj- powiedziała Miley
Otworzyłam oczy i lekko przesunęłam chustę z czoła. Byłam w szpitalu? Dookoła leżeli inni herosi lub jacyś satyrowie. Ściany śnieżnobiałe, drewniane łoża, zasłony i jedno duże okno z widokiem na łąkę. Słońce znajdowało się blisko ziemi ale nie było jeszcze zachodu. Jakiś człowiek z łukiem przeciął mój widok, odwróciłam głowę. Zobaczyłam też Nicka, chodził nerwowo po całym pomieszczeniu i znowu jadł puszkę po coli. Pewnie się martwi, w sumie dobrze, bo mi nie pomógł tylko się chował ale… Do sali wszedł centaur, w dość podeszłym wieku, niósł coś w ręce. Miał brązowy grzbiet i włosy oraz łuk na ramieniu.
– Świetnie, że się obudziłaś Debby. Masz trochę nektaru. Ja jestem Chejron, wiesz gdzie jesteś, bo Nick Ci mówił. Zaraz będzie kolacja i musimy Ciebie przywitać oraz wasz boski rodzic musi was dziś uznać.
– Kiedy poczuje się lepiej? A właśnie, co z moimi końmi, właściwie to teraz pegazami chyba, że czar przestał działać.
– Konie są w stajni w swojej zwykłej postaci. Poczuć lepiej się powinnaś już, właściwie ale Twoje siły trzeba oszczędzać przez kilka dni. Kolacja jest za pięć minut, Zack zanieś ją do stołówki, po drodze opowiedz jej gdzie co jest tak mniej więcej, później możesz ją oprowadzić jeśli będzie na tyle silna.
– Dobrze.
Odkryłam koc i ubrałam pomarańczową koszulkę z napisem „Obóz Herosów”. Na nodze miałam bandaż i nie miałam siły ubrać spodni, więc wzięłam jakąś spódniczkę. Zack wziął mnie na ręce jak niemowlę, a Miley czesała mi długie włosy. Po drodze minęliśmy Wielki Dom, boisko do siatkówki- nienawidzę tego sportu-, później przeszliśmy koło mnóstwa domków, w różnych kolorach i doszliśmy do dużej jadalni. Było tam mnóstwo stolików i każdy zaczął się schodzić. Chejron był już na miejscu, przyszedł (lub pogalopował) przed nami.
– Drodzy herosi! Zanim zaczniecie się posilać, przywitajmy Debby Deluxe. Jej rodzeństwo już znacie, mieszkają u nas od roku i dziś przyszedł dzień, w którym zostaną uznani.
Poczułam świeży powiew bryzy na twarzy oraz poczułam sosnę. Czułam się świeża i jakby nowonarodzona. Wśród herosów przeszedł szmer i kolejno zaczęli się kłaniać, ale chyba tak się nie wita nowych obozowiczów, prawda? Tłum dalej wpatrywał się w naszym kierunku, nawet Chejron. Poczułam się nie zręcznie nie lubię być w centrum uwagi…
– Witajcie.- ktoś zawołał za nami, powoli się odwróciłam. Stał tam mężczyzna dość stary z trójzębem.- Mam dla wasz złe wieści ale najpierw muszę wam przekazać nowinę. Debby powinna już wiedzieć, bo spotkała się ze mną w moim podwodnym królestwie.
– Tak, było świetne przedstawienie- wszyscy ryknęli śmiechem jakbym powiedziała jakiś dowcip, nawet moje rodzeństwo. Poczułam rumieńce na twarzy.
– Zack, Miley i panna Debby są moimi dziećmi.- dalej powstrzymywał się od śmiechu- Teraz zła wiadomość, Apollo został porwany. – po tłumie przeszedł pomruk przerażenia- Został uwiedziony przez śmiertelniczkę i złapany w pułapkę. Rozumiecie to niebezpieczeństwo, jeśli on osłabnie nie będzie mógł panować nad swoim obowiązkiem co zniszczy wszystko, jak domino. Zapanuje chaos. Wy musicie go znaleźć, bez pomocy przepowiedni, ponieważ lepiej nie wyczerpywać Apolla. Żaden z nas na Olimpie nie wie, gdzie on może być. Dziś mają do was dołączyć łowczynie, Nico di Angelo i musicie powiadomić Percyego i Annabeth. Będziecie musieli się podzielić na grupki i rozesłać je, by szukały. Może też Irys wam pomoże. Jakieś pytania? A i macie czas do przesilenia letniego.
– Czemu tyle czekaliście, ja o tym wiem od dwóch dni.
– Co? Jak? Ach, pewnie to sprawka Irys. Dobrze, że nikomu nie mówiłaś, Debb. Jeżeli to wszystko to smacznego!
I zniknął. Chejron pokazał nam nasze nowe miejsce i poszliśmy po jedzenie. Według obyczaju do ognia mamy wrzucić kawałek z talerza, mówiąc imię boga lub bogini. Pomyślałam, że może coś by się przydało Apollo i to jemu wysłałam jedzenie. Czy bogowie jedzą? Na talerzu zostawiłam sobie grilowany kawałek mięsa i puszkę dietetycznej coli. Cały posiłek zjedliśmy w ciszy. Na polanach pojawiły się dziewczyny w srebrnych strojach i z łukami. To chyba te łowczynie, zaś z drugiej strony szedł chłopak. Całkiem niezły, och Debb przestań myśleć o nim, masz zadanie do wykonania, jeśli będę w jakiejś z tych grup. Chejron przywitał wszystkich i zaprosił do jedzenia oraz słyszałam jak rozmawia z jakąś dziewczyną i tym chłopakiem o informacjach przekazanych przez Posejdona.
– Zadzwonię do Percyego- powiedział chłopak, jego głos brzmiał tak słodko, przestań skarciłam się.
– Ja poinformuje moje łuczniczki.
No i na tyle z ich rozmowy, poczułam, że noga znowu mnie zaczyna boleć. Westchnęłam i odeszłam od stołu. Znalazłam Nicka i poprosiłam o doprowadzenie do domku Posejdona. Droga nie trwała długo, wszędzie pełno zieleni. Z domku widziałam kawałek wody. Jeśli chodzi o niego to jest całkiem przytulny i ma kilka łóżek dwupiętrowych, dwa łóżka się odróżniały, chyba były przez kogoś zajmowane. Mój plecak leżał przy drzwiach, wzięłam go od razu i wybrałam łóżko w koncie z widokiem na okno. Pod łóżkiem były skrzynie, chyba na ubrania. Skończyłam rozglądanie się po pokoiku i poszłam do łazienki oraz wyprałam swoje rzeczy, jeśli tak to można nazwać. Po czym rozwiesiłam je na deskach łóżka. Resztę wrzuciłam pod łóżko, a sama ułożyłam się na nim. Kilka minut po tym do domku przyszli Miley i Zack, mieli skrzyneczki. Ona zajęła łóżko nadmą, a on naprzeciw. Na dworze pojawiły się już pierwsze gwiazdki ale nie czułam zmęczenia, w końcu całkiem niedawno się obudziłam. Sprawdziłam stan nogi, zaczynała się już goić, spojrzałam na rodzeństwo, siedzieli wpatrywali się w gwiazdy. Postanowiłam zacząć rozmowę.
– Jakoś tak wcale nie rozmawiamy, a minął rok odkąd nie dostałam żadnego listu. Naprawdę tak nie chcecie gadać?
– Chyba żartujesz! Opowiedz nam o wszystkim co u Ciebie było- powiedziała Miley. Opowiedziałam im głownie o ostatnich dniach w Dallas- niesamowite, wiesz my z tego sierocińca wydostaliśmy się dzięki pomocy Nicka. Pokazał nam tunele, którymi w nocy przeszliśmy, później zamówiliśmy taxi i dojechaliśmy tu. Cóż żadnego potwora nie pamiętam.
– No to dobrze. Dostaliście coś może? Bo ja dostałam ten długopis- pokazałam im.
– Tym pokonałaś minotaura? To chyba nie taki zwykły długopis. Ja dostałem kostkę, a ona szminkę.
– Poważnie, szminkę ale fajnie. Kostka też jest super- dodałam szybko- A co robią te rzeczy? Albo może zacznę ja, więc z tych butów leci muzyczka, ten zmienia konie w pegazy, a ta róża po dotknięciu i pomyśleniu o broni zmienia się w nią.
– Moja szminka zmienia się w miecz lub sztylet, zależy co wolę i strzela wodą.
– Kostka pod każdym numerkiem ma ukryty jakiś sekret. Nie odkryłem wszystkich ale jedynka to dowolna broń, dwójka to mgła, para wodna, zasłona dymna czy jak to wolisz ująć, trójka to muzyka, która sprawia, że potwory stają jak zamurowane. Dostaliśmy też te trzy łańcuszki. Razem tworzą koło, ale nic się nie dzieje gdy je łącze…
– Bo każdy należy do kogoś innego!- powiedziałyśmy razem
– W takim razie sprawdźmy co robią.
Złożyliśmy kółko z naszyjników i w pokoju zrobiło się bardzo jasno. Przez chwilę nic nie widziałam, zaraz po tym światło przygasło aż znikło. Pod oknem stał Posejdon i kobieta o rudych włosach i zielonych oczach. Uśmiechała się do nas. Miała też na sobie białą togę, nie wygląda na brzydką, pomimo tego koloru włosów.
– Och, ale wy duzi.- powiedziała-nie poznajecie mnie? Oczywiście, w końcu rozstaliśmy się jak byliście noworodkami. Jestem waszą matką, muzą tańca…
– Terpsychora- powiedziałam
– Tak. Ten medalion pomoże wam tylko wtedy gdy będziecie razem. Został obdarowany jakimś darem ok. każdej z muz i niektórych bogów. Łącząc go przynajmniej jedno z was musi o czym pomyśleć, a to się stanie. Ktoś musiał o nas pomyśleć i się pojawiliśmy. Jednak to też ma swoje zasady, możecie tego używać raz dziennie, inaczej nie zadziała. Zachary pod numerem czwartym na Twojej kostce kryje się rydwan, a Debby ma do niego konia. Pod piątką jest armia tańczących szkieletów, a szóstka jest na Twoje życzenie ale tylko jedno. Wybierz mądrze, kiedyś Ci się przyda.
– Niesamowite, ee, yy tato, mamo czy my mamy zdolności, talenty po was?
– Oczywiście, nie wszystkie, bo musimy je rozdzielać między dzieci.
– Aa jakie mamy?
– Dowiecie się, Debby wie, że umie rozmawiać z końmi i oddychać pod wodą ale reszta to umie też.
– Po mnie dar jest zbyt trudny by go opisać w walce przekonacie się o mocy w tańcu się kryjącej.
– Czemu powiedziałeś Zeusowi, że stworzyłeś herosa w liczbie pojedynczej?
– Hehe. Uznałem, że tak będzie lepiej, bo to czego mój braciszek nie wie, nie będzie go bolało. Poza tym nie mówiłem nic o jednym herosie.
– Opowiedzcie nam o naszej przeszłości i dlaczego nas zostawiliście?- dołączyła Miley do naszej dyskusji.
– Córeczko, my naprawdę nie chcieliśmy was oddawać. Jesteście moimi pierwszymi dziećmi no ale nie można dawać herosów na Olimp, zwłaszcza tak potężnych jak wy. Zeus mógłby was zabić, tylko dlatego, że macie ojca z Wielkiej Trójki. Jak już wiecie parę naście lat temu wydał on zakaz na stwarzanie herosów, wy jesteście trochę więcej niż herosami ale mniej niż bogami. Musieliśmy was dać gdzieś gdzie będziecie bezpieczni i jak najdalej od wzroku Zeusa. Obrabiałam was przed potworami bardzo długo. Posejdon także starał się mieć was na oku, ale on jest bardzo ważnym bogiem w naszym systemie, a ja tylko muzą, której opiekun zaginął.
– A macie jakiekolwiek pojęcie o tym gdzie może być Apollo?- spytał Zack
– Nie. To jedno z trudniejszych misji od czasów wojny z Panem Czasu. Lepiej nie mówić po imieniu, one mają swoją moc.- ostrzegł bóg morza
– Dobrze. Ile ma tych grupek wyruszyć? My też?
– Oczywiście! To już Chejron wie. Musimy już się zmywać, dobranoc dzieci.
Znikli, a ja poczułam się senna, więc poszłam się położyć. Oni uczynili podobnie, moje myśli wciąż krążyły wokół różnych rzeczy. Nie wiem co moglibyśmy zrobić, by odnaleźć Apollo. Może jego dzieci jakoś pomogą i dzieci Ateny też powinny mieć jakieś pomysły. Ułożyłam się wygodnie i nawet nie wiem kiedy ale zasnęłam. Dziś dla odmiany śniło mi się, że jestem pod wodą. Dookoła pełno stworzeń morskich, rafy koralowe, perły, muszelki i inne wspaniałe rzeczy. Przypominało mi to bajkę o Ariel, syrence, która chciała być człowiekiem i jej ojciec tak ją kochał, że w końcu wyraził na to zgodę. Takie bajki po przypomnieniu sobie po paru latach wydają się słodkie, ale mi się wydają bardzo rzeczywiste, ponieważ na tym świecie jest tyle zagadek o których ludzie nie mają pojęcia. Świetnie byłoby zamienić się w taką syrenkę, nagle poczułam pieczenie w nogach, moje nogi stawały się ogonem. Ma łuski koloru niebieskiego, co w ogóle nie pasuje do moich włosów. Zamiast stanika pojawiły się muszle, duże, białe i całkiem ładne. Czyli ja się zmieniłam w syrenkę, fajnie. Popłynęłam przed siebie i w dolinie zobaczyłam pałac Posejdona, ze środka dochodziła do mnie muzyka, czyżby bal? Raczej nikt nie będzie się czepiał kiedy sobie tak po prostu popłynę i potańczę.
W środku było tak jak ostatnio ale teraz syreny tańczyły, a bóg morza nie siedział na swoim tronie. Na głównej ścianie był napis „Wielka radość dziś mnie spotkała! Cieszcie się razem ze mną, Posejdon” wykonany z perełek i glonów, całkiem niezła kombinacja. Nagle podpłynął do mnie pewien syren.
– Czy ty jesteś Debby? Mogę do tańca Cię zaprosić?
– Skąd wiek kim jestem?
– Posejdon zdążył nam pokazać powód dzisiejszego święta, wszystkiego najlepszego. Zack i Miley są na drugim końcu sali i chyba też tańczą.
– Dzięki, oni tu są, super. Jasne zatańczę z Tobą, co prawda mam ogon ale chyba się nie zabiję o niego- dodałam uśmiechając się.
Jak na syrenę to tańczył całkiem dobrze, czułam się jak ze Stevenem, szkoda, że musiałam go opuścić. Mój partner ma zielony ogon, wyblakłe włosy i szafirowe oczy. Całe to miejsce wygląda wspaniale, aż chciałabym zostać tu na zawsze, niczego tu nie brakuje i wszyscy są tacy radośni. Sen nie trwał długo, bo przecież to co najlepsze szybko się kończy.
Wstałam o świcie i poszłam się odświeżyć. Wszyscy byli pogrążeni we śnie. Poranna toaletka zajęła mi całkiem sporo i stwierdziłam, że jeszcze póki wszyscy śpią, pójdę popływać i poszukam stajni. Najpierw wybrałam to drugie, dojście zajęło mi jakieś półgodziny. Obok stajni na trawce spały konie. Szybko wyszukałam moich, pięknych kasztanków. Spały tak słodko ale kiedy znalazłam się na metr przed nimi zobaczyłam otwarte oczy Rosy, obudziłam ją.
– Przepraszam, kochana. Chciałam Cię tylko odwiedzić. Dobrze się czujesz?
~ Jasne czuję się świetnie i poznałam paru fajnych kumpli. Szkoda, że wcześniej nie mogłyśmy pogadać ale za marchew Ci wybaczę pozostawienie nas samych na tyle dni i kazanie latać. W ogóle co to za imię Rosa…
– Przepraszam ale ja Ci imienia nie nadawałam. Tamto życie się skończyło, a jakiś smakołyk się znajdzie- pogrzebałam w kieszeni i dałam jej kawałek marchwi- Wtedy też nie wiedziałam, że mogę z Tobą rozmawiać. Zresztą przyznaj latanie było fajne, było czymś nowym i te piękne skrzydła.
~ Masz rację i dziękuje za ten smakołyk. Traktują nas tu świetnie, czuję się jak w luksusowym hotelu. O! Ktoś się obudził.-zarżała cicho- Asterze ona już z nami rozmawia.
~ Tak, to rewelacyjnie. Witaj Debby, jak się spało?
– Świetnie, dziękuje. Wreszcie spotkałam moje rodzeństwo. Tyle razy wam o nich opowiadałam. Pamiętacie?
~ Tylko teraz nie powtarzaj, znam ją na pamięć! I nigdy nie zapomnę Twoich słów kierowanych do tej Emmy. Tyle razy płakałaś mi w szyję, zliczyć tego nie mogę.- odrzuciła grzywę na bok i zaczęła skubać mokrą trawę
– Ups, sorki. Macie worek kilka marchewek, a ja się zmywam. Muszę popływać i później idę na śniadanie.
Ruszyłam do najbliższego zbiornika z wodą i wskoczyłam do niej. Poczułam jak zimna woda oblewa moje ciało, czułam taką błogość. Zanurzyłam się pod wodę i dałam się prowadzić falą. Miałam ochotę znowu popłynąć do pięknego pałacu ojca, ale zdecydowałam się na zbieranie jakiś muszelek do ozdobienia domku, był taki smętny, a jako córka Posejdona czułabym się o niebo lepiej gdybym miała trochę z morza w pokoju. Za niedługo mam być to spotkanie na które muszę iść, byśmy mogli się rozdzielić na grupy.
CDN.
Super!!! Czekam na CD! 😀
PS.: Tylko dlaczego robisz takie duże odstępy między myślnikami, a tekstem w dialogach? O.o Oczywiście nie przeszkodziło mi to w czytaniu. 😉
Super, już nie mogłam się doczekać CD ale nareszcie mogłam go przeczytać 😀 I znowu czekam na CD 😉
Wywal literówki i będzie fajnie!
W niektórych momentach jest tak trochę chaotycznie, ale tak ogólnie to świetnie 😉
Po co robisz takie odstępy od myślników, ja się pytam? Ale oprócz tego bardzo fajne opko, Rodos 😀 ;).
Litości! Interpunkcja, dugie odstępy między myślnikami… ale treść fajna, nie mogę się doczekać misji. Fajne gadżety mają gówni bohaterowie.
Treść ciekawa, ale w niektórych miejscach było chaotycznie.
Szczerze nie wiem czemu są takie odległości między myślnikami a tekstem, w oryginale jest dobrze… Postaram się coś wymyślić. I dziękuje ;* CD jest w toku tworzenia